- Dołączył: 2009-10-22
- Miasto: Wenecja
- Liczba postów: 443
29 marca 2013, 20:59
Jak poprosic/nakłonić chłopaka zeby zaczal chodzic do kosciola? lub poszedl do spowiedzi? jest wierzący ale tego nie praktykuje, mówiąc, że ksiedzu nie mozna tak do końca wierzyc...
- Dołączył: 2012-10-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1856
30 marca 2013, 09:27
gabriela90 napisał(a):
Niby taka madra jestes ale jeszcze NIC NIE ZROBILAM I NIE PODJELAM TEMATU ZMUSZANIA GO DO CHODZENIA DO KOSCIOLA. Zadalam tylko pytanie jak mozna byloby to zrobic bo mi na tym zalezy, ze wzgledu na to tez ze wczesniej to robil. Ale wiekszosc z Was powiedziala mi ze nic na sile bo nic nie wskoram, wiec odpuscilam i nie mam zamiaru z nim poki co o tym rozmawiac.
Okej, więc lekko to zmodyfikuję:
Nie rozumiem tego - niby taka wierząca katoliczka, a nie wie, że chłopak
wcale nie musi być wierzący, by dostała ślub kościelny. Niby taka
wierząca katoliczka,
chce złamać łamie zasadę "nie rób drugiemu co tobie niemiłe"
i, co gorsza, nie widzi w tym nic złego i nie zamierza tego zmienić
w swoim myśleniu.
Według mnie zmuszanie faceta, by chodził do kościoła dla Twojej
fanaberii (szczególnie nieuzasadnionej) wydaje mi się bez sensu.
Jeżeli
współżyjecie ze sobą, wedle katolicyzmu wcale nie jesteś od niego
lepsza w kwestii wyznania, bo też łamiesz zasady. Więc też "nie nadajesz
się" do katolickiego ślubu. A jeżeli utrzymujecie czystość, to... Jeśli
facet przetrzymał to, to chyba do wszystkiego byś go była w stanie
nakłonić.
Nadal nie brzmi najlepiej...
Nie chcę być jakaś wszechmądra, bo moja wiedza na temat katolicyzmu wynosi się głównie z lekcji religii w liceum (nota bene, bardzo skrupulatnie prowadzonych), ale: Jeżeli sama nie trzymasz wszystkich zasad katolicyzmu (W tym czystość przedmałżeńska i brak antykoncepcji - jeżeli się mylę, to mnie, proszę, popraw), to nie powinno Ci przeszkadzać, że Twój facet nie trzyma jeszcze paru innych.
Edytowany przez BedeMama92 30 marca 2013, 09:41
- Dołączył: 2011-11-07
- Miasto:
- Liczba postów: 1050
30 marca 2013, 10:15
powiedzialam prosto z mostu,ze jesli nie zacznie zee mna chodzic do spowiedzi to bedzie ciezko,albo nic z tego nie bedzie.No bo jak pozniej po slubie w rodzinie wyjasnic dzieciom czemu musza isc do kosciolka a tatus zostaje w domu przed tv???
na mojego owczesnego chlopaka zadzialalo.
PAMIETAJ ZE JESLI TERAZ TEGO OD NIEGO NIE DOSTANIESZ TO NIGDY NIE DOSTANIESZ! chlopak zrobi dla dziewczyny duzo, bardzo duzo! jesli ja kocha.
Jestem od 7 lat szczesliwa mezatka i wciaz chodze z mezem co niedziele do kosciola a nawet raz na jakis czas sie spowiada chociaz do glebszej wiary jeszcze daleka droga to i tak jest super!
- Dołączył: 2012-01-29
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 678
30 marca 2013, 10:18
Rozumiem Cię, dla mnie to też zawsze było i jest ważne. Nie jestem jakaś święta i w ogóle to wiele do życzenia pozostawia nieraz moja wiara, lae uwierz mi "ciśnieniem" nic nie zmienisz, wręcz go zniechęcisz. Słuchaj, ja nie nakłaniałam mojego faceta do wiary, do kościoła chodził, ale żeby jakoś wierzący był to nie mogłam powiedzieć. Starałam się rozmawiać, domagać się zrozumienia jego antyklerykalnych zasad. Pamiętaj, chodzeniee do kościoła dla samego chodzenia nie ma sensu. Po pierwsze sama sobie odpowiedz dlaczego Ty chodzisz do kościoła? Czy dostrzegasz to, że księża faktycznie często głoszą herezje z ambony a mimo to wiesz o co chodzi w mistyce kościoła? Czy rozumiesz, że szczera wiara jest łaską daną nam od Boga z którą my możemy jedynie współpracować lub nie? Czy ostatecznie, Twoja wiara jest żywa a nie skierowana do tego co sobe inni pomyślą jak ślubu w kościele nie wezmę lub że boisz się nie chodzić do kościoła z uwagi na opinię innych lub samej o sobie... Tutaj kłania sie tylko jedna rzecz. Prawdziwą wiarą nie przez nagabywanie zarazisz faceta, lecz przez szczere i żywe oddanie Bogu swojego serca, przez mówienie o nim jak o Komś Tobie dobrze znanym i bliskim. Czy tak jest? Czy Twój facet widuje Ciebie skupioną na modlitwie bez pretensji o to, że jego przy tym nie ma..? pamietaj, Bóg jest Miłością i jeżeli naprawdę kochasz tego faceta to daj mu taką wolność, jaką dał mu w wyborze wiary sam Bóg, a jedynym co Ty będziesz robić, to żyj wiarą jak Jezus. Jego naukę też przyjął ten, kto słuchał Prawdy, a nie każdy. Pamiętasz? Więc, uwierz mi. Jeżeli Twój gach to nie jest kanciarz, narzekacz i kombinator z domieszką wygodnictwa, tylko szczery dobry człowiek z duszą na ramieniu tylko trochę nie odnaleziony w relacji z Bogiem... to znajdzie drogę do Boga, widząc twoją żywą wiarę. I tylko w ten sposób. Pozdrawiam.
P.s. Mój mężczyzna słysząc o Bogu, widząc wiarę i to, że naprawdę choć jestem mocno popaprana, to kocham mojego Boga całym moim sercem i życiem... teraz mnie uczy jak wierzyć. Naprawdę!
30 marca 2013, 10:23
D0LLy napisał(a):
powiedzialam prosto z mostu,ze jesli nie zacznie zee mna chodzic do spowiedzi to bedzie ciezko,albo nic z tego nie bedzie.No bo jak pozniej po slubie w rodzinie wyjasnic dzieciom czemu musza isc do kosciolka a tatus zostaje w domu przed tv???na mojego owczesnego chlopaka zadzialalo. PAMIETAJ ZE JESLI TERAZ TEGO OD NIEGO NIE DOSTANIESZ TO NIGDY NIE DOSTANIESZ! chlopak zrobi dla dziewczyny duzo, bardzo duzo! jesli ja kocha.Jestem od 7 lat szczesliwa mezatka i wciaz chodze z mezem co niedziele do kosciola a nawet raz na jakis czas sie spowiada chociaz do glebszej wiary jeszcze daleka droga to i tak jest super!
Nadal mnie zastanawia dlaczego katolikom wolno zmuszać do wiary a ateistom do niewiary nie, :) hipokryzja.
Edytowany przez Victorious 30 marca 2013, 10:30
- Dołączył: 2011-06-01
- Miasto: Wolność
- Liczba postów: 901
30 marca 2013, 10:48
Rozumiem Cie doskonale, wiem o co chodzi.. Moj obiecal mi ze pojdzie w swieta do kosciola ale nie do spowiedzi, co dla mnie jest troche bez sensu ale dobre i tyle
- Dołączył: 2009-10-22
- Miasto: Wenecja
- Liczba postów: 443
30 marca 2013, 10:55
sziszazi napisał(a):
Rozumiem Cię, dla mnie to też zawsze było i jest ważne. Nie jestem jakaś święta i w ogóle to wiele do życzenia pozostawia nieraz moja wiara, lae uwierz mi "ciśnieniem" nic nie zmienisz, wręcz go zniechęcisz. Słuchaj, ja nie nakłaniałam mojego faceta do wiary, do kościoła chodził, ale żeby jakoś wierzący był to nie mogłam powiedzieć. Starałam się rozmawiać, domagać się zrozumienia jego antyklerykalnych zasad. Pamiętaj, chodzeniee do kościoła dla samego chodzenia nie ma sensu. Po pierwsze sama sobie odpowiedz dlaczego Ty chodzisz do kościoła? Czy dostrzegasz to, że księża faktycznie często głoszą herezje z ambony a mimo to wiesz o co chodzi w mistyce kościoła? Czy rozumiesz, że szczera wiara jest łaską daną nam od Boga z którą my możemy jedynie współpracować lub nie? Czy ostatecznie, Twoja wiara jest żywa a nie skierowana do tego co sobe inni pomyślą jak ślubu w kościele nie wezmę lub że boisz się nie chodzić do kościoła z uwagi na opinię innych lub samej o sobie... Tutaj kłania sie tylko jedna rzecz. Prawdziwą wiarą nie przez nagabywanie zarazisz faceta, lecz przez szczere i żywe oddanie Bogu swojego serca, przez mówienie o nim jak o Komś Tobie dobrze znanym i bliskim. Czy tak jest? Czy Twój facet widuje Ciebie skupioną na modlitwie bez pretensji o to, że jego przy tym nie ma..? pamietaj, Bóg jest Miłością i jeżeli naprawdę kochasz tego faceta to daj mu taką wolność, jaką dał mu w wyborze wiary sam Bóg, a jedynym co Ty będziesz robić, to żyj wiarą jak Jezus. Jego naukę też przyjął ten, kto słuchał Prawdy, a nie każdy. Pamiętasz? Więc, uwierz mi. Jeżeli Twój gach to nie jest kanciarz, narzekacz i kombinator z domieszką wygodnictwa, tylko szczery dobry człowiek z duszą na ramieniu tylko trochę nie odnaleziony w relacji z Bogiem... to znajdzie drogę do Boga, widząc twoją żywą wiarę. I tylko w ten sposób. Pozdrawiam.P.s. Mój mężczyzna słysząc o Bogu, widząc wiarę i to, że naprawdę choć jestem mocno popaprana, to kocham mojego Boga całym moim sercem i życiem... teraz mnie uczy jak wierzyć. Naprawdę!
bardzo Ci dziekuje za ta wypowiedz :) wiem ze jest dobry, pokazuje to na kazdym kroku, troszczy sie o mnie, o innych, nie jest obojetny na krzywde innych ludzi w potrzebie, bardzo go kocham i on kocha mnie. I powtarzam kolejny raz ze nie bede zaczynac rozmowy na ten temat bo moze miec ona odwrotny skutek do tego jaki bym przewidywala. Ciesz sie, ze jest i mimo wszystko postaram sie to w jakis sposob zaakceptowac, choc bede modlic sie o niego bo na prawde czesto to robie. Ciekawa jestem kto z reka na sercu powie, ze jest przykladnym katolikiem kosciol, biblia, czesta spowiedz, brak antykoncepcji i zrezygnowanie ze wspolzycia itp? kazdy sam bedzie odpowiadal za swoje czyny nie przed ksiedzem a Bogiem, kazdy wie jakie mysli ma w glowie. To, ze wspolzyje czy tez nie jest takze indywidualna sprawa i ktos nie bedzie za mnie bral odpowiedzialnosi, tylko i wylacznie ja. dziekuje, uwazam temat za zamkniety! :) za wszystkie odpowiedzi dziekuje i pozdrawiam.
- Dołączył: 2009-02-19
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2482
30 marca 2013, 11:18
Nie słuchaj tych dziewczyn, co gadają o "zmuszaniu do wiary" itp. Dla katolików takie rzeczy są ważne. Wiem, bo sama jestem katoliczką. I wara wszystkim od tego. Powiem tak: mój mąż pochodzi z rodziny właściwie niewierzącej. Nie chodzą do kościoła, święta obchodzą po świecku, w nosie mają sakramenty. On sam został ochrzczony w wieku 8 lat, tuż przed pierwszą komunią (po co, skoro rodzina nie praktykuje, nie wiem). Mimo tego pod moim wpływem, zmienił się. Chodzi mi ogólne o podejście do wiary, światopogląd, nie o chodzenie do kościoła. Chociaż pójdzie, jak mówię, że idziemy. Dlaczego? Bo mnie kocha i wie, że to dla mnie ważne. Uczestniczy także w spowiedzi przed świętami, choć tego nie lubi. Ostatnio powiedział, że pierwszy raz w życiu kupował palemkę na niedzielę palmową. Mamy ślub kościelny, przed ślubem mąż zrobił bierzmowanie (choć nie musiał). Dużo rozmawiamy. Ot tak, po prostu, dyskutujemy... Dawniej nie zawracał sobie głowy rozmyślaniem na trudne tematy, teraz robi to. Jego rodzina widzi to i nie wszyscy są zadowoleni. Szczególnie siostra (wojująca feministka, bezdzietna i niezamężna czterdziestka ;-) Ale nam jest dobrze. Zapytajcie mojego męża, powie wam to samo.
Podsumowując- rozmawiaj, jeśli Cię kocha, twoje zasady nie będą dla niego najmniejszym problemem.
- Dołączył: 2012-06-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 6323
30 marca 2013, 11:49
wiara jest indywidualną sprawą każdego człowieka i nie masz prawa go nakłaniać jak to napisałaś do chodzenia do kościoła.
- Dołączył: 2012-05-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3468
30 marca 2013, 12:12
Ja lubię isc do koscioła z własnej niczym nieprzymuszonej woli. Chociaż czasem jest to od święta.
Lepiej isc tak, niz latac co tydzien na msze, bo tak ,,trzeba'' albo co ktos powie .
- Dołączył: 2013-03-06
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 25973
30 marca 2013, 13:44
gabriela90 napisał(a):
Jak poprosic/nakłonić chłopaka zeby zaczal chodzic do kosciola? lub poszedl do spowiedzi? jest wierzący ale tego nie praktykuje, mówiąc, że ksiedzu nie mozna tak do końca wierzyc...
przeszkadza ci jego brak praktykowania? to jest jego duszy problem. zostaw go w spokoju, bedzie chial to pojdzie