- Dołączył: 2011-02-11
- Miasto:
- Liczba postów: 3345
27 marca 2013, 15:10
Edytowany przez naturminianum 17 lipca 2015, 13:59
- Dołączył: 2012-04-21
- Miasto: Kyoto
- Liczba postów: 1812
27 marca 2013, 15:41
nie :-), chociaż jestem mężatką dopiero od roku.
i nie wierzę też w takie dzieciniady jak "druga połówka jabłka", "przeznaczenie", "ten jedyny" i inne tym podobne idee. jestem przekonana, że świat jest pełen pełen cudownych fascynujących ludzi, z którymi mozna tworzyć różne - mniej lub bardziej udane związki.
myślę też, że gdybym poznała kogoś, kto bardziej mnie pociąga, z kim lepiej się dogaduję, kto mnie bardziej fascynuje itd. mając ślub kościelny (a dzieci to już w ogóle), to i tak nie zostawiłabym męża, tylko starałabym się pracować nad swoim związkiem, który przecież wybrałam i stworzyłam od początku z moim mężem.
- Dołączył: 2011-02-11
- Miasto:
- Liczba postów: 3345
27 marca 2013, 15:47
Edytowany przez naturminianum 17 lipca 2015, 13:36
- Dołączył: 2012-02-24
- Miasto:
- Liczba postów: 5843
27 marca 2013, 15:59
naturminianum napisał(a):
szprotkab napisał(a):
Nigdy nie jest za pozno... a malzenstwo to nie wyrok dozywocia, zawsze cos mozna zmienic... tylko trzeba chciec!
moim zdaniem to nie jest takie łatwe kiedy ma się żonę, dziecko i kolejne dziecko w drodze.. ciężka sprawa w sumie. Moim zdaniem przypadek okropny.
A dla mnie to jest bardzo proste, bo jak nie jest sie z kims szczesliwym to mozna razem mieszkac, ale nie pakowac sie w dzieci! Ludzie sami sobie komplikuja zycie. Poza tym dziecko to nie jest kolo ratunkowe dla zwiazku
- Dołączył: 2010-08-26
- Miasto: Sudamerica
- Liczba postów: 4340
27 marca 2013, 16:00
jasmina , martagabrysia OMG jak dobrze wiedziec ze nie jestem jedyna jedza na swiecie.... !!!! uff ulzylo mi. bo ja mam tak samo ze podczas klotni cyz cos czasem mi taka mysl przechlodzi przez mysl...
i marikoo masz racje... kurcze przeczytalam i zdalam sobie sprawde ze calkowicie sie z Toba zgadzam chociaz nigdy tak tego nie sformulowalam :)
27 marca 2013, 16:07
czasami jak sie pokłóciliśmy zastanawialam sie jak teraz wygladaloby moje zycie ale zaraz sobie przypominam ze zawsze ciezko pracowalam nad tym zeby zwiazek byl udany mimo to faceci na ogol okazywali sie nie warci poswiecenia czasu nawet i w porownaniu z moim mezem wypadali slabo i nagle ta zlosc wydawala mi sie bezsensowna i nie warta zaangazowania i nastepowala ulga ze mimo ze po 5 m-cach zdecydowalismy sie zyc razem na zawsze nigdy nei poczulam z epopelnilam zyciowy blad i jestem w potrzasku
pamietam te samotnosc kiedy jego nie bylo a kazdy kolejny facet okazywal sie baranem
Edytowany przez edda324bfb29cee0c3a8742b28e1245b 27 marca 2013, 16:07
- Dołączył: 2011-02-11
- Miasto:
- Liczba postów: 3345
27 marca 2013, 18:24
Edytowany przez naturminianum 17 lipca 2015, 13:36
- Dołączył: 2012-06-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 6323
30 marca 2013, 15:06
W małżeństwie różnie bywa... sama żałuję wielu decyzji i mój mąż też ale bez siebie nie umiemy żyć dlatego jesteśmy razem.
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88300
31 marca 2013, 00:38
Jak się szybko wychodzi za mąż, to się tak kończy.
Dla mnie w większości przypadków rozpadają się małżeństwa, które zostały zawarte po prostu za szybko. A Polacy chyba przodują na świecie z tym braniem ślubów po krótkim okresie znajomości.
Oczywiście są przypadki, kiedy mąż okazuje się tyranem, ale jak dla mnie nikt nie zmienia się dopiero po ślubie. Wydaje mi się, że kobiety po prostu lekceważą sygnały albo ślepo i naiwnie wierzą w to, że jakoś to będzie czy coś się zmieni na lepsze, jak zaobrączkują kolesia. A potem płacz.
Choć oczywiście są różne przypadki.
- Dołączył: 2011-02-11
- Miasto:
- Liczba postów: 3345
31 marca 2013, 11:24
Edytowany przez naturminianum 17 lipca 2015, 13:40