Temat: Związek a kwestie materialne ?

Mam takie pytanie, jak u Was w związkach wygląda sprawa kasy. Chodzi mi o to, że jak idziecie gdzieś z chłopakiem na basen, do kina bądź gdziekolwiek to każdy płaci za siebie, czy chłopak Wam postawi ? Chciałam od razu powiedzieć, że ja nie "lecę" na kasę, bo mogę za siebie zapłacić, zawsze jakąś kasę będę miała.. (a dodam, że nie pracuje tylko jeszcze się uczę, więc wiadomo, że mam od rodziców), a u mnie jest tak, że ZAWSZE płace za siebie.. byłoby mi strasznie miło gdyby mój chłopak gdzieś mnie zaprosił itp, nie wiem czy to zmieniać czy akurat tak powinno być. A jak zmienić to też nie wiem, z względu na to, co bym nie powiedziała, nie zrobiła to będzie teks, że na kasę "lecę" itp a tego nie chce.
przeważnie płaci On. Ale czasami to ja robię zakupy lub robię mu jakąś niespodziankę i kupię mu cos co bardzo lubi. Nie wyobrażam sobie , że za każdym razem musiałabym płacić za siebie szczególnie kiedy to on zaprasza. Czasami i ja zabieram go na lody lub obiad ;)
Pasek wagi
w życiu nie przyszłoby mi do głowy oczekiwać że facet będzie za mnie płacił :P jeśli nalega spoko jeśli mu to sprawia radoche to niech postawi raz na na jakiś czas ale wychodzę z założenia że nie jestem jego dzieckiem by mnie finansował ;)
za kosmetyki, fajki itp nie dałabym zapłacić facetowi, chyba ze już mielibyśmy wspólny budżet
co innego zapraszać kogoś gdzieś co innego utrzymywać

manru napisał(a):

za kosmetyki, fajki itp nie dałabym zapłacić facetowi, chyba ze już mielibyśmy wspólny budżetco innego zapraszać kogoś gdzieś co innego utrzymywać

My odkąd pamiętam wspólne mamy oszczędności, oboje zarabiamy w sumie mniej więcej na równym poziomie, więc raz kupię do domu ja, raz on i jest tak, jakby było wspólnie. 

Jestem i byłam w stanie utrzymać się sama, więc to nie tak, że on mnie sponsorował ;) 
U nas było tak, że na początku On zawsze płacił za wszystko i nie było żadnej dyskusji jak robiłam akcje przy kasie, że chcę zapłacić za obiad, kino, lody, kolację itp. Tak mu zostało do dziś. Jak zamieszkaliśmy razem zmianie uległo to, że ja płacę rachunki wszystkie tzn. dotyczące mieszkania a Mój robi zakupy (jedzenie+chemia itp.) przez cały miesiąc. Mamy osobne konta i nikt nikomu kasy nie wylicza. Randki nadal opłaca mój (już) mąż:) i do tego jeszcze urlopy i inne wypady i zakupowe szaleństwa typu nowy ciuch:) bo zarabia znacznie więcej niż ja :) i tak zdecydował i nie mam co z nim dyskutować:)

neta27.lubin napisał(a):

U nas było tak, że na początku On zawsze płacił za wszystko i nie było żadnej dyskusji jak robiłam akcje przy kasie, że chcę zapłacić za obiad, kino, lody, kolację itp. Tak mu zostało do dziś. Jak zamieszkaliśmy razem zmianie uległo to, że ja płacę rachunki wszystkie tzn. dotyczące mieszkania a Mój robi zakupy (jedzenie+chemia itp.) przez cały miesiąc. Mamy osobne konta i nikt nikomu kasy nie wylicza. Randki nadal opłaca mój (już) mąż:) i do tego jeszcze urlopy i inne wypady i zakupowe szaleństwa typu nowy ciuch:) bo zarabia znacznie więcej niż ja :) i tak zdecydował i nie mam co z nim dyskutować:)
Chciałabym bardzo, żeby kiedyś tak u mnie też było ;) 
Płacę za siebie i jest to dla mnie naturalne. Jednak od czasu do czasu ja albo mój narzeczony zapraszamy siebie na "randkę" - wtedy płaci zapraszający - czy to kino, kolacja czy inna przyjemność. Czasami jeśli któreś z nas zobaczy w sklepie coś co by się spodobało drugiej stronie - kupuje :)
u mnie poczatki wyglądały tak że kazdy płaci za siebie,to było jakieś takie normalne i oczywiste, czasem nawet myslałam ze mój facet to sknera bo dosłownie mogl czasem wyjsc z inicjatywa zaplacenia za głupiego loda w lodziarni,ale to chyba był etap "obczajenia" zwiazku ze mną, czy jest sens :P moze chciał zobaczyc czy jestem pazerna nie wiem, czesciej ja kupilam mu cos w klepie ot tak ... teraz juz znowu  w druga stroną , ciagle za mnie płaci...ja chce sama na sobie przyoszczędzić ale nie da sie:P
u mnie najczęściej facet, choć ja też się staram czasem rewanżować....
ale on zarabia, ja studiuję, więc nie pozwala mi na wydawanie zbyt dużych sumek
ja się zgadzam z manru -

kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni, mają więcej wydatków, więc uważam, że płacić powinien on! możecie mnie krytykować, ale jak facet chce mieć zadbaną partnerkę, to niech jej ułatwi życie - skoro ja wydaję co miesiąc masę pieniędzy na ciuchy, kosmetyki, solarium, kosmetyczkę, fryzjera, to niech nie wymaga ode mnie, bym płaciła za kolację! musiałabym wciąż na debecie jechać;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.