Temat: Gdy miłość zamienia się w przyjaźń... z jednej strony.

Męczy mnie to już od roku chyba. Coraz bardziej czuję, że mój chłopak staje się 'tylko' moim najlepszym przyjacielem. Jedynym i najlepszym przyjacielem.

Jesteśmy razem 5 lat, to mój pierwszy partner, byliśmy w sobie do szaleństwa zakochani, ale ....no nie wiem, ostatnimi czasy po prostu czuję się inaczej w stosunku do niego, nie mam ochoty na niego...Tteraz gdy jest poza domem na kilka tygodni nawet mnie nie obchodzi tak bardzo co robi (wiem, brzmi okropnie)... zawsze kiedy wyjeżdżał tęskniłam od 1 dnia rozstania, czekałam aż się odezwie, martwiłam się itp. Teraz... nie wiem, może dlatego że mam dużo pracy - ale nie czuję się tak samo.

On nadal bardzo mnie kocha i mówi mi to wręcz za często... nie wiem co mam powiedzieć, widzę że on czuję, że trochę się inaczej zachowuje. Nie potrafię perfidnie udawać uczuć.

Jak się z nim rozstanę nie będę miałam nikogo bliskiego. Nikogo komu mogę zaufać, wygadać, kto mnie zrozumie. Nikogo kogo w ogóle obchodzę Nie chcę go też zranić i finalnie - sama nie jestem pewna czy to chwilowe zwątpienie, czy coś innego.

Jakieś rady, doświadczenia? Proszę podzielcie się nimi ze mną, nie wiem naprawdę co mam robić i myśleć :(

kamkamas napisał(a):

A moze to tylko taki kryzys? Tak czesto jest. Ja tak mialam i dzieki Bogu nie zerwalam z nim. Jestesmy razem 4lata. Kocham go, czesto mamy ciezkie chwile ale wszystko przechodzi i znowu jest dobrze:)


Tak to jest kryzys. Wyłącznie z mojej strony jednak. Tylko ostatnio zrozumiałam jeszcze jedno: pod względem seksu to my zawsze mieliśmy kryzys, bo bardzo sporadycznie byłam na serio podniecona i 'gotowa'. Zrozumiałam to kiedy wzrok tej innej osoby wywoływał u mnie większe podniecenie niż dotyk ukochanego.

malutka322 napisał(a):

Dziękuję. Już z nim o tym gadałam, ale rzeczywiście może powinnam być konsekwentna i po prostu w trakcie egzekwować to co mi się należy Jeśli on się zapomina... Spróbuję. Za 3 tygodnie jak wróci... Spróbuję jeszcze raz, żebym mogła powiedzieć że zrobiłam wszystko co mogłam. Tak jak już mówiłam to nie jest coś co pojawiło się teraz, tylko trwa od bardzo długiego czasu, ostatnio po prostu zdałam sobie sprawę jak bardzo poważna jest to sytuacja i że wypadałoby w końcu się określić i podjąć jakieś decyzje. Dziękuję Ci za pomoc beatrx.

nie ma za co;) oby wszystko się ułożyło:)
ja bym postawila na jakies kilka romantycznych kolacji, wyjscie razem gdzies z ludzmi i zobazcysz czy ci wroci czy nie. bo czasem ciezko powiedziec czy to jeszcze chce sie byc razem czy nie bo tez po prostu zwiazek sie zmienia po latach

kraaa napisał(a):

ja bym postawila na jakies kilka romantycznych kolacji, wyjscie razem gdzies z ludzmi i zobazcysz czy ci wroci czy nie. bo czasem ciezko powiedziec czy to jeszcze chce sie byc razem czy nie bo tez po prostu zwiazek sie zmienia po latach


Robiliśmy to i to nic nie zmieniło...
daj sobie spokoj, juz calowalas się z innym, kreci Cie kolega z pracy....zrob to dla swojego 'przyjaciela' i go zostaw, zasluguje na kogoś kto nie będzie go krecił na boku
moim zdaniem zrobilabys najwieksza glupote gdybys go zostawila. tak jest ze zawsze najbardziej kreci nas to czego nie mamy/ miec nie mozemy. a nie doceniamy tego co jest. wyobraz sobie swoje zycie bez niego. i wtedy przemysl ile ten zwiazek ci daje. nawet jesli poznasz kogos nowego z kim na poczatku bedzie wielki ogien to ten ogien moze szybko sie wypalic. i wrocisz do punktu wyjscia z ta roznica ze przyjaciela najlepszego w tej osobie miec nie bedziesz. po 5 latach to normalne ze milosc sie zmienia, uspokaja, wycisza. dzieki temu mozna normalnie zyc i funkcjonowac nie chodzac 3 metry ponad ziemia z zakochania:) no chyba ze do swojego partnera masz duzo zastrzezen, denerwuje cie albo cos no to wtedy chyba rzeczywiscie nie ma czego ratowac
Pasek wagi

malaja1989 napisał(a):

moim zdaniem zrobilabys najwieksza glupote gdybys go zostawila. tak jest ze zawsze najbardziej kreci nas to czego nie mamy/ miec nie mozemy. a nie doceniamy tego co jest. wyobraz sobie swoje zycie bez niego. i wtedy przemysl ile ten zwiazek ci daje. nawet jesli poznasz kogos nowego z kim na poczatku bedzie wielki ogien to ten ogien moze szybko sie wypalic. i wrocisz do punktu wyjscia z ta roznica ze przyjaciela najlepszego w tej osobie miec nie bedziesz. po 5 latach to normalne ze milosc sie zmienia, uspokaja, wycisza. dzieki temu mozna normalnie zyc i funkcjonowac nie chodzac 3 metry ponad ziemia z zakochania:) no chyba ze do swojego partnera masz duzo zastrzezen, denerwuje cie albo cos no to wtedy chyba rzeczywiscie nie ma czego ratowac

nainenz napisał(a):

daj sobie spokoj, juz calowalas się z innym, kreci Cie kolega z pracy....zrob to dla swojego 'przyjaciela' i go zostaw, zasluguje na kogoś kto nie będzie go krecił na boku


Niestety nikt nie jest idealny i przykro mi, że tak o mnie mówisz. chodzi o to, że nie chcę go kręcić na boku i źle się czuję z  moimi myślami.  Nie wszystko jest niestey czarne albo białe.
malaja1989 i Lovedresses dlatego już rok próbuję to przeczekać i spróbuję jeszcze raz to naprawić, bo myślę to samo co wy.

Cięzko mi będzie znaleźć kogoś takiego, jakby egoistycznie i źle to nie brzmiało...
Miałam kiedyś podobną sytuację. Czułam dokładnie to co Ty - nie interesowało mnie już co robi, nie wypisywałam do niego ciągle, nic. W końcu zerwałam przekonana , że pewnie nic już z tego nie będzie, a ja ułożę sobie życie od nowa. Tiaaa, po 3 miesiącach tak za nim tęskniłam, że nie mogłam normalnie funkcjonować. Wróciliśmy do siebie ;). 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.