- Dołączył: 2012-11-14
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 618
23 marca 2013, 07:57
Hey
Pisałam nie dawno na forum o sytuacji jaka wyszła między mną a moim chłopakiem ;( nie wtajemniczonym wklejam wtajemniczeni niech przejdą dalej :
Czuje się winna i czuje że zawaliłam a jednocześnie mam ochotę powiedzieć dość temu wszystkiemu. Cała sprawa niestety dotyczy pogrzebu babci mojego chłopaka. Lubiłam ta Panią bardzo i chciałam być na tym pogrzebie ale do rzeczy...
Spodziewałam się pogrzebu w środę, czwartek z racji tego że Pani zmarła w niedziele. Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie mój chłopak i powiedział że dziś jest pogrzeb żebym przyjechała bo tak wypada a poza tym jego mama potrzebuje pomocy w kuchni. Byłam w lekkim szoku bo nie spodziewałam się że to będzie dziś a ja mam codziennie praktykę na której muszę być obecna a każda zawaloną godzinę muszę odrobić co jest dość trudne bo nie mam żadnego wolnego dnia żeby odrabiać zaległe a na popołudniowe zmiany nikt się nie zgadza bo opiekunowie nie pracują w tych godzinach ( wiem że to co pisze to paranoja bo każdemu coś wypada lub jest chory ale to nie paranoja to CM UJ tak funkcjonuje i traktuje swoich studentów) Sądziłam że jak to będzie jutro to pogadam dziś z opiekunką i załatwię to jakoś - może pozwoliłaby mi przyjść pod opiekę kogoś innego z oddziału tym bardziej że to jakaś starsza Pani i widać że jak na pracowników tej uczelni dość wyrozumiała. Niestety powiedziałam mu wczoraj że to nie będzie możliwe że mógł mi spróbować chociaż wcześniej powiedzieć bo pogadałabym z tą Panią jak byłam na zajęciach. Zaczął na mnie wrzeszczeć że nic nie wiedział i rzucił słuchawką. Potem oczywiście dowalił mi jeszcze w smsie. Nie chciałam się kłócić więc postanowiłam to jakoś załatwić. Numeru do opiekunki nie dostałam bo nikt nie ma wiec postanowiłam że po prostu nie pójdę a potem najwyżej załatwię dobie zwolnienie lekarskie i z tym zwolnieniem pozwoli mi przyłączyć się do jakiejś innej grupy. Rano napisałąm że przyjade na co dostałam odpowiedź : rób co chcesz. Napisałam mu że jest nie sprawiedliwy bo nie liczy się z tym że ja nie moge tak rzucić wszystkiego i biec bo mam swoje obowiązki i że wie że chciałam to załawić. Na co dowiedziałam sie ze ja nic dla niego nie robie że widać mam inne priorytety bo on by się nie zastanawiał bo nie ma nad czym itp. Ja czuje się winna ale nie jest to pierwsza sytuacja w której słysze że nic dla niego nie robię a on z tego ze do mnie przyjeżdza robi mega poświecenie... Po prostu było dużo sytuacji w których okazał się egoista bo on chce i tak musi być a jak nie to spadaj. A ja gdzie jestem ja i to co ja chce...
Edit ; Na pogrzebie nie byłam. Spóźniałam się na praktyke 3h bo ubieralam się na pociąg ale po tym jak mi napisał rób co chcesz, daj mi spokój zrezygnowałam i poszłam na praktyke bo nawet by mnie nie miał kto z dworca odebrać a oni mieszkają w małej miejscowości daleko od miasta
Mój chłopak nie odezwał się od tego czasu(4 dni) ;( Ja też nie pisałam bo to by był kolejny raz w którym on postawił na swoim. Nie jest to pierwsza sytuacja. Z resztą zawsze ja muszę wyciągać rękę i zawsze ja muszę się czuć winna. Ze nie chce dzieci jestem nie normalna, że chce wyjechać do mojego taty do Szwajcarii do pracy po studiach też źle bo go zostawiam a przeciez moge go zabrać ze sobą ale też źle, że nie mogłam przyjechać na urodziny mamy foch, nie mówiąc o tym że ciągle nic dla niego nie robię to jest tekst który słyszę za każdym razem jak chce coś na mnie wymusić. Ja na prawdę się staram. Nie wymagam od niego niczego a za każdym razem jak coś jest nie tak to potem mi to wypomina że on musi jeździć do krk i tak sie poświęca że to tak jakby mi bukiet kwiatów kupił za każdym razem...
Po prostu mam ochotę rzucić to wszystko i dać sobie z nim spokój bo i tak wiem że wróci do mas jeszcze sprawa dziecka którego ja nie chce po prostu nie chce wlanych dzieci i nic z tym nie zorbie moge zaadoptować dziecko ale swojego nie chce. Wiedział o tym od początku ale po 1,5 roku postanowił robić dzikie awantury o to. Chyba doszedł do wniosku że jednak jestem trochę bardziej inteligenta i nie da sie tego zrobić w sposób: zrobię jej może nie zauważy Czasem mam takie wrażenie że te biedne kobity z jego rodziny to zostały tak potraktowane przez tych facetów nic nie widza tylko dzieci i gary. Ile razy tam jestem on siedzi przy stole a jego mama lata z kuchni do pokoju i z powrotem- często mają gości. Nigdy nie było tak że poszedł pomógł jej coś. Niby jak jest u mnie to umyje naczynia czy coś ale wiem że to mogą być dobre złego początki. Nie wiem co mam robić na prawdę. Niby go kocham ale im dłużej myśle tym więcej wad widze.
- Dołączył: 2013-02-24
- Miasto: Wisławice
- Liczba postów: 1129
23 marca 2013, 09:27
Ja go rozumiem, umarła jego babcia więc skoro już nie poszlas na tą praktykę to powonnas tam jechać napisał ci to fo napisał trzeba bylo jechać na pewno by cię jeszcze za te słowa przeprosił jak ja bym miała strzelać focha za każde słowa mojego chłopaka " zostaw mnie daj mi spokój"
- Dołączył: 2009-08-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2937
23 marca 2013, 10:14
Ja bym sobie dała z nim spokój. On chce Cię zdominować i przeforsować swoje zdanie. Ty masz swoje plany, swoje marzenia i swoje zobowiązania ale jego zdaniem on jest ważniejszy niż to wszystko. Oczywiście są kobiety, które uważają że należy a nawet trzeba posiwecić się i dogadzać swojemu facetowi za wszelką cenę, ale moim zdaniem nie warto. To twoje życie. I ty możesz nie chcieć dzieci, a nie podwać mu obiadek w czasie meczu. Ty mozesz chcieć pracować w Szwajcarii, a nie pomagać jego mamie w przyszłości, prać mu czy uslugiwać.
Zbierz się w sobie i pomyśl czy napewno warto żyć z takim facetem bo może jednak chcesz czegoś wiecej od życia niż fochów, pretensji i przepraszania za nie wiadomo za co.
- Dołączył: 2012-01-29
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 652
23 marca 2013, 12:56
Byłam w takim związku. Bylismy ze sobą pół roku. Przez 3 miesiące słuchałam ciągłych wyrzutów, tego, że jestem egoistką, egocentryczką, ze on się tak dla mnie poświęca (przyjeżdża na weekend ^^) a ja dla niego w ogóle nic. W końcu ze mną zerwał, bo nie dało się niby ze mną wytrzymać. Potem wrócił z podkulonym ogonem, po czym... Zerwał kontakt. Z takimi przerośniętymi dzieciakami nie warto być. Znajdź kogoś kto będzie dojrzały. Wiadomo, że pogrzebu nie da się za bardzo przewidzieć, ale wiadomo też, że jeśli mieszka się dalej, że ma się zajęcia, praktyki, pracę, że czasami po prostu się nie da choćby bardzo się chciało. On to powinien zrozumieć, a nie wyjeżdżać z fochami. Uciekaj od niego.
- Dołączył: 2008-02-15
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 10726
23 marca 2013, 13:24
a ja uważam, że się na Tobie zawiódł, że nie byłaś wtedy z nim.
23 marca 2013, 13:46
ja bym sobie go odpuściła, już nawet nie ze względu na tą sytuację z pogrzebem, ale z powodu wszystkich jego zagrywek...
- Dołączył: 2012-11-14
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 618
23 marca 2013, 13:49
zorza1982 napisał(a):
Wydaje mi się, że Wasz związek nie ma szans. Pierwsza zasadnicza kwestia -dziecko: Ty go nie chcesz (tzn nie chcesz rodzić -bo sama piszesz, że mogłabyś zaadoptować) on chce -znajdź faceta który też nie będzie chciał -bo z tym nigdy sie w tej sprawie nie dogadasz. Poza tym Twój facet zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, strzela fochy niczym moja 6-letnia córka:), ale myślę że jest to przyczyną tego, ze mu dotychczas na to pozwalałaś, on przywykł że jestes na każde jego skinienie, że rzucisz wszystko w każdej chwili, no bo przecież jego potrzeby są najważniejsze, nic innego się nie liczy. Fakt mogłaś pojechać na ten pogrzeb, ale on mógł do tego podejść inaczej. Moim zdaniem nie ma dla Was przysżłości.
Pojechała bym gdyby rano jak mu to napisałam zamiast strzelać fochy napisał ok przyjedź o której po ciebie byc na dworcu
- Dołączył: 2012-11-14
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 618
23 marca 2013, 13:55
no.more1993 napisał(a):
Byłam w takim związku. Bylismy ze sobą pół roku. Przez 3 miesiące słuchałam ciągłych wyrzutów, tego, że jestem egoistką, egocentryczką, ze on się tak dla mnie poświęca (przyjeżdża na weekend ^^) a ja dla niego w ogóle nic. W końcu ze mną zerwał, bo nie dało się niby ze mną wytrzymać. Potem wrócił z podkulonym ogonem, po czym... Zerwał kontakt. Z takimi przerośniętymi dzieciakami nie warto być. Znajdź kogoś kto będzie dojrzały. Wiadomo, że pogrzebu nie da się za bardzo przewidzieć, ale wiadomo też, że jeśli mieszka się dalej, że ma się zajęcia, praktyki, pracę, że czasami po prostu się nie da choćby bardzo się chciało. On to powinien zrozumieć, a nie wyjeżdżać z fochami. Uciekaj od niego.
Ja nie mam nic przeciwko robieniu obiadów, dbania itp tylko jakieś wzajemne zrozumienie a nie stawianie na swoim bo tak
- Dołączył: 2012-04-28
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 8463
23 marca 2013, 13:55
wrednababa56 napisał(a):
a co do dogadywania sie w sprawie dzieci uwazam to za smieszne bo mieszkacie jak widac na odleglosc, wiec powinniscie sie zajac innymi sprawami a nie tym jakie i ile dzieci beda
Przecież oni muszą dogadać się teraz, kiedy jeszcze nie są małżeństwem, żeby w przyszłości uniknąć nieporozumień. Lepiej, żeby teraz się rozeszli z tego powodu, niż w przyszłości brali rozwód.
Droga autorko, Twój chłopak jest niepoważny. Rozumiem, że cierpi, bo w końcu umarła bliska dla niego osoba, powinnaś mu udzielać wsparcia duchowego, ale skoro nie mogłaś być na pogrzebie powinien to zrozumieć. Dziadek mojego narzeczonego zginął miesiąc temu w wypadku samochodowym, los chciał, że pogrzeb miał wypaść w dzień mojego egzaminu. Miałam dylemat: iść czy nie iść? Mogłabym egzamin zdawać w innym terminie, ale długo się do niego przygotowywałam, a poza tym miałam jeszcze na karku inne egzaminy. Powiedziałam o tym mojemu chłopakowi i on strasznie się oburzył, że w ogóle przeszło mi przez myśl, żeby opuszczać egzamin. Tyle dobrze się złożyło, że koniec końców pogrzeb odbył się w inny dzień. Do czego zmierzam, Twój chłopak powinien wziąć pod uwagę, że masz swoje zobowiązania. Nie był na pogrzebie sam, miał wsparcie ze strony swojej rodziny. Miałby prawo się obrażać jakbyś nie przyjechała z lenistwa.
- Dołączył: 2012-11-14
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 618
23 marca 2013, 13:57
menevagoriel napisał(a):
a ja uważam, że się na Tobie zawiódł, że nie byłaś wtedy z nim.
Ze swojej własnej winy bo jesli ja wychodze na pociąg a on mi pisze daj mi spokoj itp to co miałam jeszcze klęknąć może przed nim. Wiem że to źle brzmi ale to nie pierwsza sytułacja w której się tak zachowuje on robi tak zawsze jak chce postawić na swoim
- Dołączył: 2011-09-18
- Miasto: Portsmouth
- Liczba postów: 3347
23 marca 2013, 14:07
Piszesz, że on chce postawić na swoim, ale Ty też chcesz postawić na swoim, taka jest prawda. TY chcesz pracować na granicą i uważasz, że on to powinien zaakceptować. TY nie chcesz mieć dzieci i twierdzić, że on to powinien zaakceptować.
Chciał, żebyś była na pogrzebie. Sama piszesz, że na tą praktykę miałaś nie iść, ale nie pojechałaś na pogrzeb, bo napisał Ci nie takiego smsa jakiego TY chciałaś dostać...
Każdy kij ma dwa końce. Uważam, że źle postąpiłaś. Z powodu "niewłaściwego smsa" nie pojechałaś na pogrzeb... Twoje ja wzięło górę. A w ten dzień chyba bardziej liczyła się pamięć i szacunek do zmarłej oraz cierpienie i ból jej najbliższych. Tego typu sprzeczki trzeba było odstawić na bok, nie strzelać focha, tylko pojawić się na pogrzebie, a to, co Cię zabolało wyjaśnić jakiś czas później.