Temat: Nadal milczy co robić

Hey
Pisałam nie dawno na forum o sytuacji jaka wyszła między mną a moim chłopakiem ;( nie wtajemniczonym wklejam wtajemniczeni niech przejdą dalej :
Czuje się winna i czuje że zawaliłam a jednocześnie mam ochotę powiedzieć dość temu wszystkiemu. Cała sprawa niestety dotyczy pogrzebu babci mojego chłopaka. Lubiłam ta Panią bardzo i chciałam być na tym pogrzebie ale do rzeczy...

Spodziewałam się pogrzebu w środę, czwartek z racji tego że Pani zmarła w niedziele. Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie mój chłopak i powiedział że dziś jest pogrzeb żebym przyjechała bo tak wypada a poza tym jego mama potrzebuje pomocy w kuchni. Byłam w lekkim szoku bo nie spodziewałam się że to będzie dziś a ja mam codziennie praktykę na której muszę być obecna a każda zawaloną godzinę muszę odrobić co jest dość trudne bo nie mam żadnego wolnego dnia żeby odrabiać zaległe a na popołudniowe zmiany nikt się nie zgadza bo opiekunowie nie pracują w tych godzinach ( wiem że to co pisze to paranoja bo każdemu coś wypada lub jest chory ale to nie paranoja to CM UJ tak funkcjonuje i traktuje swoich studentów) Sądziłam że jak to będzie jutro to pogadam dziś z opiekunką i załatwię to jakoś - może pozwoliłaby mi przyjść pod opiekę kogoś innego z oddziału tym bardziej że to jakaś starsza Pani i widać że jak na pracowników tej uczelni dość wyrozumiała. Niestety powiedziałam mu wczoraj że to nie będzie możliwe że mógł mi spróbować chociaż wcześniej powiedzieć bo pogadałabym z tą Panią jak byłam na zajęciach. Zaczął na mnie wrzeszczeć że nic nie wiedział i rzucił słuchawką. Potem oczywiście dowalił mi jeszcze w smsie.  Nie chciałam się kłócić więc postanowiłam to jakoś załatwić. Numeru do opiekunki nie dostałam bo nikt nie ma wiec postanowiłam że po prostu nie pójdę a potem najwyżej załatwię dobie zwolnienie lekarskie i z tym zwolnieniem pozwoli mi przyłączyć się do jakiejś innej grupy. Rano napisałąm że przyjade na co dostałam odpowiedź : rób co chcesz. Napisałam mu że jest nie sprawiedliwy bo nie liczy się z tym że ja nie moge tak rzucić wszystkiego i biec bo mam swoje obowiązki i że wie że chciałam to załawić. Na co dowiedziałam sie ze ja nic dla niego nie robie że widać mam inne priorytety bo on by się nie zastanawiał bo nie ma nad czym itp. Ja czuje się winna ale nie jest to pierwsza sytuacja w której słysze że nic dla niego nie robię a on z tego ze do mnie przyjeżdza robi mega poświecenie... Po prostu było dużo sytuacji w których okazał się egoista bo on chce i tak musi być a jak nie to spadaj. A ja gdzie jestem ja i to co ja chce... 



Edit ; Na pogrzebie nie byłam. Spóźniałam się na praktyke 3h bo ubieralam się na pociąg ale po tym jak mi napisał rób co chcesz, daj mi spokój zrezygnowałam i poszłam na praktyke bo nawet by mnie nie miał kto z dworca odebrać a oni mieszkają w małej miejscowości daleko od miasta


Mój chłopak nie odezwał się od tego czasu(4 dni) ;( Ja też nie pisałam bo to by był kolejny raz w którym on postawił na swoim. Nie jest to pierwsza sytuacja. Z resztą zawsze ja muszę wyciągać rękę i zawsze ja muszę się czuć winna. Ze nie chce dzieci jestem nie normalna, że chce wyjechać do mojego taty do Szwajcarii do pracy po studiach też źle bo go zostawiam a przeciez moge go zabrać ze sobą ale też źle, że nie mogłam przyjechać na urodziny mamy foch, nie mówiąc o tym że ciągle nic dla niego nie robię to jest tekst który słyszę za każdym razem jak chce coś na mnie wymusić. Ja na prawdę się staram.  Nie wymagam od niego niczego a za każdym razem jak coś jest nie tak to potem mi to wypomina że on musi jeździć do krk i tak sie poświęca że to tak jakby mi bukiet kwiatów kupił za każdym razem... 

Po prostu mam ochotę rzucić to wszystko i dać sobie z nim spokój bo i tak wiem że wróci do mas jeszcze sprawa dziecka którego ja nie chce po prostu nie chce wlanych dzieci i nic z tym nie zorbie moge zaadoptować dziecko ale swojego nie chce. Wiedział o tym od początku ale po 1,5 roku postanowił robić dzikie awantury o to. Chyba doszedł do wniosku że jednak jestem trochę bardziej inteligenta i nie da sie tego zrobić w sposób: zrobię jej może nie zauważy Czasem mam takie wrażenie że te biedne kobity z jego rodziny to zostały tak potraktowane przez tych facetów nic nie widza tylko dzieci i gary. Ile razy tam jestem on siedzi przy stole a jego mama lata z kuchni do pokoju i z powrotem- często mają gości. Nigdy nie było tak że poszedł pomógł jej coś. Niby jak jest u mnie to umyje naczynia czy coś ale wiem że to mogą być dobre złego początki. Nie wiem co mam robić na prawdę. Niby go kocham ale im dłużej myśle tym więcej wad widze.






Felvarin napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

a co do dogadywania sie w sprawie dzieci uwazam to za smieszne bo mieszkacie jak widac na odleglosc, wiec powinniscie sie zajac innymi sprawami a nie tym jakie i ile dzieci beda
Przecież oni muszą dogadać się teraz, kiedy jeszcze nie są małżeństwem, żeby w przyszłości uniknąć nieporozumień. Lepiej, żeby teraz się rozeszli z tego powodu, niż w przyszłości brali rozwód. Droga autorko, Twój chłopak jest niepoważny. Rozumiem, że cierpi, bo w końcu umarła bliska dla niego osoba, powinnaś mu udzielać wsparcia duchowego, ale skoro nie mogłaś być na pogrzebie powinien to zrozumieć. Dziadek mojego narzeczonego zginął miesiąc temu w wypadku samochodowym, los chciał, że pogrzeb miał wypaść w dzień mojego egzaminu. Miałam dylemat:  iść czy nie iść? Mogłabym egzamin zdawać w innym terminie, ale długo się do niego przygotowywałam, a poza tym miałam jeszcze na karku inne egzaminy. Powiedziałam o tym mojemu chłopakowi i on strasznie się oburzył, że w ogóle przeszło mi przez myśl, żeby opuszczać egzamin. Tyle dobrze się złożyło, że koniec końców pogrzeb odbył się w inny dzień. Do czego zmierzam, Twój chłopak powinien wziąć pod uwagę, że masz swoje zobowiązania. Nie był na pogrzebie sam, miał wsparcie ze strony swojej rodziny. Miałby prawo się obrażać jakbyś nie przyjechała z lenistwa.

Tylko autorka sama napisała, że na praktyki nie poszła i miała już jechać, tylko napisał "nieodpowiedniego smsa". Czyli to nie inne zobowiązania zaważyły.
Osobiście myślę, że by się ucieszył gdyby wtedy przyjechała. Nie przyjechała, a on doskonale wie dlaczego (pisała mu przecież że nie poszła na praktyki i przyjedzie). Wg mnie czuje się zawiedziony i w moim odczuciu ma do tego prawo.
Ale wiadomo Wasz związek, Wy decydujecie jak Wasze relacje mają wygladać
Pasek wagi

face2face napisał(a):

Piszesz, że on chce postawić na swoim, ale Ty też chcesz postawić na swoim, taka jest prawda. TY chcesz pracować na granicą i uważasz, że on to powinien zaakceptować. TY nie chcesz mieć dzieci i twierdzić, że on to powinien zaakceptować.Chciał, żebyś była na pogrzebie. Sama piszesz, że na tą praktykę miałaś nie iść, ale nie pojechałaś na pogrzeb, bo napisał Ci nie takiego smsa jakiego TY chciałaś dostać... Każdy kij ma dwa końce. Uważam, że źle postąpiłaś. Z powodu "niewłaściwego smsa" nie pojechałaś na pogrzeb... Twoje ja wzięło górę. A w ten dzień chyba bardziej liczyła się pamięć i szacunek do zmarłej oraz cierpienie i ból jej najbliższych. Tego typu sprzeczki trzeba było odstawić na bok, nie strzelać focha, tylko pojawić się na pogrzebie, a to, co Cię zabolało wyjaśnić jakiś czas później. 

Oczywiście że chce postawić nie po to mu powiedziałam na samym początku ze nie chce dzieci zeby on mi potem robił awantury a co do pracy za garnicą 3 miesiace to nie jest taka tragedia według mnie. Tym bardziej ze on dobrze zarabia i ma dobra prace a mnie w moim zawodze nic dobrego tu nie czeka niestety. 

menevagoriel napisał(a):

Felvarin napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

a co do dogadywania sie w sprawie dzieci uwazam to za smieszne bo mieszkacie jak widac na odleglosc, wiec powinniscie sie zajac innymi sprawami a nie tym jakie i ile dzieci beda
Przecież oni muszą dogadać się teraz, kiedy jeszcze nie są małżeństwem, żeby w przyszłości uniknąć nieporozumień. Lepiej, żeby teraz się rozeszli z tego powodu, niż w przyszłości brali rozwód. Droga autorko, Twój chłopak jest niepoważny. Rozumiem, że cierpi, bo w końcu umarła bliska dla niego osoba, powinnaś mu udzielać wsparcia duchowego, ale skoro nie mogłaś być na pogrzebie powinien to zrozumieć. Dziadek mojego narzeczonego zginął miesiąc temu w wypadku samochodowym, los chciał, że pogrzeb miał wypaść w dzień mojego egzaminu. Miałam dylemat:  iść czy nie iść? Mogłabym egzamin zdawać w innym terminie, ale długo się do niego przygotowywałam, a poza tym miałam jeszcze na karku inne egzaminy. Powiedziałam o tym mojemu chłopakowi i on strasznie się oburzył, że w ogóle przeszło mi przez myśl, żeby opuszczać egzamin. Tyle dobrze się złożyło, że koniec końców pogrzeb odbył się w inny dzień. Do czego zmierzam, Twój chłopak powinien wziąć pod uwagę, że masz swoje zobowiązania. Nie był na pogrzebie sam, miał wsparcie ze strony swojej rodziny. Miałby prawo się obrażać jakbyś nie przyjechała z lenistwa.
Tylko autorka sama napisała, że na praktyki nie poszła i miała już jechać, tylko napisał "nieodpowiedniego smsa". Czyli to nie inne zobowiązania zaważyły.Osobiście myślę, że by się ucieszył gdyby wtedy przyjechała. Nie przyjechała, a on doskonale wie dlaczego (pisała mu przecież że nie poszła na praktyki i przyjedzie). Wg mnie czuje się zawiedziony i w moim odczuciu ma do tego prawo.Ale wiadomo Wasz związek, Wy decydujecie jak Wasze relacje mają wygladać

No a miałam inne wyjście jak nie iść jak cały wieczór był obrażony już wolałam problem na uczelni niż jego kolejne fochy ale niestety widac on miał to w nosie i napisał zebym dała mu spokój to mu dałam. Tym bardziej że mogłabym dojechać na dworzec a on by nie przyjechał bo chce zebym mu dała spokoj a 15km na nogach szła nie bedę ...

menevagoriel napisał(a):

Felvarin napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

a co do dogadywania sie w sprawie dzieci uwazam to za smieszne bo mieszkacie jak widac na odleglosc, wiec powinniscie sie zajac innymi sprawami a nie tym jakie i ile dzieci beda
Przecież oni muszą dogadać się teraz, kiedy jeszcze nie są małżeństwem, żeby w przyszłości uniknąć nieporozumień. Lepiej, żeby teraz się rozeszli z tego powodu, niż w przyszłości brali rozwód. Droga autorko, Twój chłopak jest niepoważny. Rozumiem, że cierpi, bo w końcu umarła bliska dla niego osoba, powinnaś mu udzielać wsparcia duchowego, ale skoro nie mogłaś być na pogrzebie powinien to zrozumieć. Dziadek mojego narzeczonego zginął miesiąc temu w wypadku samochodowym, los chciał, że pogrzeb miał wypaść w dzień mojego egzaminu. Miałam dylemat:  iść czy nie iść? Mogłabym egzamin zdawać w innym terminie, ale długo się do niego przygotowywałam, a poza tym miałam jeszcze na karku inne egzaminy. Powiedziałam o tym mojemu chłopakowi i on strasznie się oburzył, że w ogóle przeszło mi przez myśl, żeby opuszczać egzamin. Tyle dobrze się złożyło, że koniec końców pogrzeb odbył się w inny dzień. Do czego zmierzam, Twój chłopak powinien wziąć pod uwagę, że masz swoje zobowiązania. Nie był na pogrzebie sam, miał wsparcie ze strony swojej rodziny. Miałby prawo się obrażać jakbyś nie przyjechała z lenistwa.
Tylko autorka sama napisała, że na praktyki nie poszła i miała już jechać, tylko napisał "nieodpowiedniego smsa". Czyli to nie inne zobowiązania zaważyły.Osobiście myślę, że by się ucieszył gdyby wtedy przyjechała. Nie przyjechała, a on doskonale wie dlaczego (pisała mu przecież że nie poszła na praktyki i przyjedzie). Wg mnie czuje się zawiedziony i w moim odczuciu ma do tego prawo.Ale wiadomo Wasz związek, Wy decydujecie jak Wasze relacje mają wygladać


Chyba miała prawo oczekiwać, że chłopak doceni fakt, że rezygnuje ze swoich zobowiązań dla niego. Też bym się wkurzyła jakby facet nie docenił moich wysiłków. Wystarczyłoby dwa słowa: "Dziękuję. Czekam". Dlaczego miała jechać skoro on tak ją potraktował?
Nie wiedziałam, że to praca na 3 miesiące, myślałam, że na dłużej/na stałe.
Myślę, że Wasz związek nie ma przyszłości, ale nie dlatego, że chłopak jest egoistą, tylko dlatego, że macie inne oczekiwania, inne priorytety. Największym problemem jest chęć/niechęć posiadania dzieci.

Co i tak nie zmienia faktu, że  sytuacji z pogrzebem dałaś ciała...

To są 2 problemy, IMHO. Pierwsze- pogrzeb. To jest taka sytuacja w życiu, kiedy jedzie się zostawiając wszystko. Wiem, co mówię, byłam w życiu na wielu i kilka też organizowalam. W normalnej sytuacji, jak ktoś prosi o pomoc z pogrzebem, to się pomaga. Już. Źle zrobilas, że nie pojechałaś. Niezależnie od relacji z chłopakiem. A drugi problem to Twoja toksyczne relacja z chłopakiem. Moim zdaniem, to do skończenia 
Pasek wagi

Felvarin napisał(a):

menevagoriel napisał(a):

Felvarin napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

a co do dogadywania sie w sprawie dzieci uwazam to za smieszne bo mieszkacie jak widac na odleglosc, wiec powinniscie sie zajac innymi sprawami a nie tym jakie i ile dzieci beda
Przecież oni muszą dogadać się teraz, kiedy jeszcze nie są małżeństwem, żeby w przyszłości uniknąć nieporozumień. Lepiej, żeby teraz się rozeszli z tego powodu, niż w przyszłości brali rozwód. Droga autorko, Twój chłopak jest niepoważny. Rozumiem, że cierpi, bo w końcu umarła bliska dla niego osoba, powinnaś mu udzielać wsparcia duchowego, ale skoro nie mogłaś być na pogrzebie powinien to zrozumieć. Dziadek mojego narzeczonego zginął miesiąc temu w wypadku samochodowym, los chciał, że pogrzeb miał wypaść w dzień mojego egzaminu. Miałam dylemat:  iść czy nie iść? Mogłabym egzamin zdawać w innym terminie, ale długo się do niego przygotowywałam, a poza tym miałam jeszcze na karku inne egzaminy. Powiedziałam o tym mojemu chłopakowi i on strasznie się oburzył, że w ogóle przeszło mi przez myśl, żeby opuszczać egzamin. Tyle dobrze się złożyło, że koniec końców pogrzeb odbył się w inny dzień. Do czego zmierzam, Twój chłopak powinien wziąć pod uwagę, że masz swoje zobowiązania. Nie był na pogrzebie sam, miał wsparcie ze strony swojej rodziny. Miałby prawo się obrażać jakbyś nie przyjechała z lenistwa.
Tylko autorka sama napisała, że na praktyki nie poszła i miała już jechać, tylko napisał "nieodpowiedniego smsa". Czyli to nie inne zobowiązania zaważyły.Osobiście myślę, że by się ucieszył gdyby wtedy przyjechała. Nie przyjechała, a on doskonale wie dlaczego (pisała mu przecież że nie poszła na praktyki i przyjedzie). Wg mnie czuje się zawiedziony i w moim odczuciu ma do tego prawo.Ale wiadomo Wasz związek, Wy decydujecie jak Wasze relacje mają wygladać
Chyba miała prawo oczekiwać, że chłopak doceni fakt, że rezygnuje ze swoich zobowiązań dla niego. Też bym się wkurzyła jakby facet nie docenił moich wysiłków. Wystarczyłoby dwa słowa: "Dziękuję. Czekam". Dlaczego miała jechać skoro on tak ją potraktował?


Ja chciałam tylko żeby na pisał o ktorej po ciebie być a nie darł sie ze nad czym sie tu bylo zastanawiac to powinien byc dla ciebie piorytet zebym dała mu spokoj ze nic dla niego nie robie
Po pierwsze moim zdaniem tu nie chodzi o bycie czy o nie bycie na pogrzebie, tylko na relacjach miedzy nimi. Dziewczyna czuje, że on na niej wymusza pewne zachowania i w żaden sposób nie docenia tego.chłopak traktuje za pewnik, że ona przyjedzie, ona pomoże, ona zrobi. Tylko co on daje w zamian? Uśmiech, zrozumienie, wdzięczność? No nie bardzo.
Po drugie zdrowy egoizm jest potrzebny nawet w związku, w imię bycia ze sobą i dobra partnera nie można rezygnować z siebie, swoich odczuć, planów na przyszłość. Ciężko jest być szczęśliwym gdy dla kogoś poświęca się swoje potrzeby a w zamian nic dobrego się nie otrzymuje.
Jak dwie osoby nie mają podobnych planów czy wizji przyszłości, trudno uznać że związek ma szanse w przyszłości. A nawet jak ma, to czy warto być nieszczęśliwym? Można zawsze znaleźć kogoś z kim bedzie sie mieć podobne wizje przyszłości.

Jeśli chodzi o pogrzeb, to jest to specyficzna sytuacja, zostawia się wszystko, ale tak, żeby móc wrócić bez problemów, a nie narobić sobie kłopotów. O pomoc w takich sytuacjach się prosi, a nie żąda. Ułatwia drugiemu przybycie. Nie miałaś inego wyjścia niż wrócić z tej stacji. To jest o.k.

A cała reszta: posiadanie dzieci biologicznych jest ogromnie ważną kwestią i niemożność zrealizowania takiej potrzeby jest dramatem wielu... Nie można wymagać od innej osoby rezygnacji w tej materii, ani namawiać do tego, gdyż to podstawowa ludzka potrzeba. Niezgodność w takiej podstawowej kwestii, to czas na rozejście się, więc chyba dobrze, że nie dzwoni.

Szukaj faceta, który już ma dzieci - wychowywanie cudzych nie jest dla Cb problemem, albo takiego jak Ty. Trudno trafić, ale zawsze są jakieś szanse. Uważam, że tak samo jak ktoś nie chce mieć potomstwa nie można zmuszać. Niektórzy nie chcą i to jest do uszanowania.

I na koniec: różnice mentalne między Tb i środowiskiem Twego chłopaka wydają się być nie do pogodzenia. Ty nie szanujesz ich tradycyjnyego podejścia do ról męsko-damskich, a dla nich byłabyś, przypuszczam, dziwolągiem i unieszczęśliwiaczką synusia/wnuczusia/ itp... Babcia chłopaka, którą lubiłaś, załatwiła Wam po swym odejściu bardzo ważną życiową kwestię "pomagając" w dokonaniu wyboru.

Pomyślności w Szwjcarii. Może zostaniesz na dłużej niż 3 miesiące?

Kinga156 napisał(a):

Jeśli chodzi o pogrzeb, to jest to specyficzna sytuacja, zostawia się wszystko, ale tak, żeby móc wrócić bez problemów, a nie narobić sobie kłopotów. O pomoc w takich sytuacjach się prosi, a nie żąda. Ułatwia drugiemu przybycie. Nie miałaś inego wyjścia niż wrócić z tej stacji. To jest o.k.A cała reszta: posiadanie dzieci biologicznych jest ogromnie ważną kwestią i niemożność zrealizowania takiej potrzeby jest dramatem wielu... Nie można wymagać od innej osoby rezygnacji w tej materii, ani namawiać do tego, gdyż to podstawowa ludzka potrzeba. Niezgodność w takiej podstawowej kwestii, to czas na rozejście się, więc chyba dobrze, że nie dzwoni. Szukaj faceta, który już ma dzieci - wychowywanie cudzych nie jest dla Cb problemem, albo takiego jak Ty. Trudno trafić, ale zawsze są jakieś szanse. Uważam, że tak samo jak ktoś nie chce mieć potomstwa nie można zmuszać. Niektórzy nie chcą i to jest do uszanowania. I na koniec: różnice mentalne między Tb i środowiskiem Twego chłopaka wydają się być nie do pogodzenia. Ty nie szanujesz ich tradycyjnyego podejścia do ról męsko-damskich, a dla nich byłabyś, przypuszczam, dziwolągiem i unieszczęśliwiaczką synusia/wnuczusia/ itp... Babcia chłopaka, którą lubiłaś, załatwiła Wam po swym odejściu bardzo ważną życiową kwestię "pomagając" w dokonaniu wyboru. Pomyślności w Szwjcarii. Może zostaniesz na dłużej niż 3 miesiące?


Mam nadzieje że mi się uda tam zostać na zawsze ;) W sumie po tej sytułacji nic mnie nie trzyma ale zanim wyjade jeszcze minie troche czasu ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.