Temat: Partner nie chce ze mną zamieszkać.

Zwracam się do Was z pytaniem, ponieważ sama już nie wiem co mam zrobić w mojej sytuacji. Mianowicie z moim chłopakiem jestem w związku już prawie 5 lat. Od jakiegoś roku myślę o zamieszkaniu razem, z tym, że mój chłopak po prostu nie chce ze mną zamieszkać. Najpierw usprawiedliwiał swoje zdanie tym, że nie ma pieniędzy (chociaż bardzo dobrze zarabia), ale ostatnio gdy go mocno przycisnęłam, wyznał, że po prostu nie chce zamieszkać ze mną bo "ma już swój dom" - to jego słowa. Bardzo się kochamy, ale ja czuję, że nadszedł już czas na podjęcie kroków, by tak na prawdę razem żyć.
I tu rodzi się pytanie, czy istnieje jakaś metoda, która spowoduje, że on zacznie chociaż myśleć o wspólnym mieszkaniu, bo wydaje mi się, że ględzenie i marudzenie o tym raczej nic nie da.
Nie mówcie tylko proszę, żebym dała sobie z nim spokój, bo my na prawdę się kochamy i poza tą sytuacją wszystko dobrze nam się układa. Czy może, jestem przewrażliwiona i to ja chcę za szybko rozpocząć wspólne życie? 
W razie pytań: Oboje kończymy w tym roku 24 lata.

Dodam, że on nie ma własnego domu, mieszka z rodzicami w jednym pokoju z bratem.

Famous napisał(a):

Czyli, że uważacie, że powinnam dać sobie w ogóle z nim spokój? Obawiam się, że raczej to nie możliwe, ale mam inny plan.Mianowicie w niedziele właśnie odbyliśmy poważną rozmowę, tzn ja mówiłam, a on wywijał się od odpowiedzi i deklaracji, więc mu powiedziałam, że ma się ogarnąć i zastanowić się czego właściwie chce i lepiej by było gdybyśmy się nie spotykali na razie. Nie widzieliśmy się i nie kontaktowaliśmy się od 3 dni, właściwie to dzisiaj jest 4 dzień, no zobaczymy kiedy się złamie... 


i 4 dni się nie odzywa?

manru napisał(a):

LeiaOrgana7 napisał(a):

To przedziwne. Jest z Tobą, ale nie chce z Tobą mieszkać, zwłaszcza że nie jesteście razem miesiąc, tylko prawie 5 lat? Strasznie ciężko przyjąc mi tłumaczenia, że mu tak wygodnie, że zbiera na coś innego, że niedojrzały... jak się chce z kims być, to dąży się do spędzania czasu razem, wspólnego zdobywania dóbr itp. Mój facet zaproponował wspólne mieszkanie po jakimś miesiącu związku ;) ale fakt, dzieliło nas 850 km i trochę bez sensu byłoby latanie co weekend w tę z powrotem ;) W sumie to był jeden z argumentów, dość zrozumiały. 

manru napisał(a):

jejku jak was czytam, to dochodze do wniosku, ze kobiety są mistrzyniami w usprawiedliwianiu facetów, byle tylko nie uprzytomnić sobie faktu " nie zalezy mu na mnie tak bardzo, żeby..."
Też mi to przeszkadza. Zawsze jest: odpuść, daj mu czas, on nie dojrzał, nie zmuszaj, bo się wystraszy. No ok. Ale co z naszymi uczuciami? Mamy przez kolejne 5 lat chodzić wokół niego na palcach, bo on jeszcze nie jest pewien? 5 lat i 5 lat to razem 10 lat. To bardzo dużo czasu jak na decydowanie czy jest się pewnym i czego chce sie od drugiej połówki. Ale i wystarczająco dużo czasu na samoistny rozpad związku. Po 10 latach nie ma co już nalegać na wspólne mieszkanie, bo to już po związku...
i po najlepszych latach swojego życia, bo nie ma co ukrywać młodsze niż dzisiaj  już nie będziemy ;)

To i jeszcze fakt, że zostałyśmy 'wydojone' na maksa- z uczuć, z kobiecości, i mega okradzione z praw do bycia szczęśliwą, bo na kompromis powinny iść obie strony, a nie tylko kobieta...
Pasek wagi
No a to źle, przecież ustaliłam, że robimy sobie przerwę, bardzo dobrze, że nie dzwoni, bo jest mniejsze prawdopodobieństwo, że się złamie i odwołam tą przerwę. Poczekam tydzień, 1,5, zobaczymy jak to się potoczy, najgorsze, że idziemy razem na wesele w niedziele wielkanocną...

D0LLy napisał(a):

ciesz sie,ze nie chce z Toba zamieszkac!!! Madry chlopak!!!pary,ktor mieszkaly ze soba przed slubem czesciej sie rozwodza.

what?:D:D jasne nie ma to jak w ciemno z kimś brac ślub, najlepiej widywać się tylko w restauracjach raz na tydzień :D

Famous napisał(a):

No a to źle, przecież ustaliłam, że robimy sobie przerwę, bardzo dobrze, że nie dzwoni, bo jest mniejsze prawdopodobieństwo, że się złamie i odwołam tą przerwę. Poczekam tydzień, 1,5, zobaczymy jak to się potoczy, najgorsze, że idziemy razem na wesele w niedziele wielkanocną...

zobaczysz jak długo nie bedzie dzwonił
a co do wesela, baw sie i nie myśl o tym, zachowuj się jak gdyby nigdy nic, nie naciskaj go, jeśli raz mu zakomunikowałaś o co chodzi to wystarczy:)

Prayka napisał(a):

Famous napisał(a):

Czyli, że uważacie, że powinnam dać sobie w ogóle z nim spokój? Obawiam się, że raczej to nie możliwe, ale mam inny plan.Mianowicie w niedziele właśnie odbyliśmy poważną rozmowę, tzn ja mówiłam, a on wywijał się od odpowiedzi i deklaracji, więc mu powiedziałam, że ma się ogarnąć i zastanowić się czego właściwie chce i lepiej by było gdybyśmy się nie spotykali na razie. Nie widzieliśmy się i nie kontaktowaliśmy się od 3 dni, właściwie to dzisiaj jest 4 dzień, no zobaczymy kiedy się złamie... 
i 4 dni się nie odzywa?

o fuck, to bardzo zły znak :/ kolejny do stosu "nie zależy mi na tobie"
Wydaje mi się,że po prostu się boi. Jeśli razem zamieszkacie to będzie taką "głową domu" i to go może trochę przerażać.
Mój kolega (23lata) jest z dziewczyną od 7 lat,były wzloty i upadki,kochają się,od niej wiem,że chciałaby zalegalizować ich związek,a on jakiś czas temu powiedział mi,że boi się odpowiedzialności,że nie będzie mógł zaoferować jej życia na takim poziomie jaki ma teraz.
Może twój też tak ma.

Miiisiiia napisał(a):

Wydaje mi się,że po prostu się boi. Jeśli razem zamieszkacie to będzie taką "głową domu" i to go może trochę przerażać.Mój kolega (23lata) jest z dziewczyną od 7 lat,były wzloty i upadki,kochają się,od niej wiem,że chciałaby zalegalizować ich związek,a on jakiś czas temu powiedział mi,że boi się odpowiedzialności,że nie będzie mógł zaoferować jej życia na takim poziomie jaki ma teraz. Może twój też tak ma.

kolejna wymówka
My co prawda jesteśmy jeszcze młodzi ( mamy po 20 lat),więc nie chciałabym jeszcze wspólnego mieszkania,ale wspomniałam kiedyś,że uważam,że jak będziemy już kończyć studia,to chciałabym z nim pomieszkać zanim zaczniemy myśleć o ślubie itp. I z góry wiem,że to nie wyjdzie,ponieważ: on chce,ale jego rodzice mają konserwatywne poglądy i on wie,że się nie zgodzą/nie będą zadowoleni,a on nie chce się z nimi kłócić..

Nie wiem,co u Ciebie jest powodem, to przykre. Ale raczej nie ma sensu działać nic na siłę, to ma sens, jeśli dwie osoby po prostu tego chcą..
Dziwne zachowanie...po tylu latach związku to chyba naturalne, że przychodzi czas na wspólne zamieszkanie... Może po prostu nie dojrzał do tego, ale to głupie bo ja można być z kimś 5 lat w związku i nie dojrzeć do wspólnego mieszkania? Mój facet chociaż jesteśmy niecałe 3 to już gada o tym. O ślubie nie chce słyszeć bo w sumie jesteśmy bardzo młodzi, ale o mieszkaniu często słyszę:) I chociaż to też za wcześnie to cieszy mnie, że o tym myśli to tylko potwierdza, że myśli o WSPÓLNEJ przyszłości....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.