21 marca 2013, 16:31
Zwracam się do Was z pytaniem, ponieważ sama już nie wiem co mam zrobić w mojej sytuacji. Mianowicie z moim chłopakiem jestem w związku już prawie 5 lat. Od jakiegoś roku myślę o zamieszkaniu razem, z tym, że mój chłopak po prostu nie chce ze mną zamieszkać. Najpierw usprawiedliwiał swoje zdanie tym, że nie ma pieniędzy (chociaż bardzo dobrze zarabia), ale ostatnio gdy go mocno przycisnęłam, wyznał, że po prostu nie chce zamieszkać ze mną bo "ma już swój dom" - to jego słowa. Bardzo się kochamy, ale ja czuję, że nadszedł już czas na podjęcie kroków, by tak na prawdę
razem żyć.
I tu rodzi się pytanie, czy istnieje jakaś metoda, która spowoduje, że on zacznie chociaż myśleć o wspólnym mieszkaniu, bo wydaje mi się, że ględzenie i marudzenie o tym raczej nic nie da.
Nie mówcie tylko proszę, żebym dała sobie z nim spokój, bo my na prawdę się kochamy i poza tą sytuacją wszystko dobrze nam się układa. Czy może, jestem przewrażliwiona i to ja chcę za szybko rozpocząć wspólne życie?
W razie pytań: Oboje kończymy w tym roku 24 lata.
Dodam, że on nie ma własnego domu, mieszka z rodzicami w jednym pokoju z bratem.
Edytowany przez Famous 21 marca 2013, 16:41
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
21 marca 2013, 17:29
jejku jak was czytam, to dochodze do wniosku, ze kobiety są mistrzyniami w usprawiedliwianiu facetów, byle tylko nie uprzytomnić sobie faktu " nie zalezy mu na mnie tak bardzo, żeby..."
ja czekałam o pół roku za długo żeby zoatswić mojego faceta, niektóre kobiety czekają wiele lat, żeby dojść do tego prostego wniosku
"nie zależy mu na mnie, poszukam kogoś kto na mnie zasługuje"
- Dołączył: 2012-04-20
- Miasto: Gdzieś
- Liczba postów: 3755
21 marca 2013, 17:35
Manru,
to niekoniecznie zawsze jest tak, że facetowi nie zależy tak bardzo żeby coś tam zrobić. Z tego co dzieję się wokół widzę, że często to kobiety mają jakieś dziwne definicje miłości i czego to się dla niej nie robi.. Nie mówię tutaj o wspolnym mieszkaniu, bo to akurat wydaje mi się być dość istotną życiową kwestią.
21 marca 2013, 17:42
manru napisał(a):
jejku jak was czytam, to dochodze do wniosku, ze kobiety są mistrzyniami w usprawiedliwianiu facetów, byle tylko nie uprzytomnić sobie faktu " nie zalezy mu na mnie tak bardzo, żeby..."ja czekałam o pół roku za długo żeby zoatswić mojego faceta, niektóre kobiety czekają wiele lat, żeby dojść do tego prostego wniosku"nie zależy mu na mnie, poszukam kogoś kto na mnie zasługuje"
Bo kobiety myślą, że jak facet powie "kocham" i kupi prezent na urodziny oraz znajdzie trochę czasu dla dziewczyny to już ją na prawdę kocha najbardziej na świecie. A ja na swojej osobie się przekonałam, że puste słowa nic nie znaczą. Znaczą czyny, nie takie jak buzi, seks, trzymanie za rączkę i prezenty, a właśnie wspólne zamieszkanie(planowanie zamieszkania), plany ślubu, planowanie przyszłości. Ja kiedyś też myślałam jak autorka, że on mnie tak bardzo kocha i że jest cudownie tylko w jednek kwestii się nie dogadujemy. A okazało się, że dobrze, to było tylko w mojej głowie...
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
21 marca 2013, 17:42
nie robi się czegoś dla miłości, robi sie dla drugiej osoby i dla siebie, jeśli ma się te same cele w życiu
a jeśli nie to po co się męczyć
Edytowany przez manru 21 marca 2013, 17:42
- Dołączył: 2011-05-25
- Miasto: Alderaan
- Liczba postów: 12864
21 marca 2013, 17:50
To przedziwne. Jest z Tobą, ale nie chce z Tobą mieszkać, zwłaszcza że nie jesteście razem miesiąc, tylko prawie 5 lat? Strasznie ciężko przyjąc mi tłumaczenia, że mu tak wygodnie, że zbiera na coś innego, że niedojrzały... jak się chce z kims być, to dąży się do spędzania czasu razem, wspólnego zdobywania dóbr itp. Mój facet zaproponował wspólne mieszkanie po jakimś miesiącu związku ;) ale fakt, dzieliło nas 850 km i trochę bez sensu byłoby latanie co weekend w tę z powrotem ;) W sumie to był jeden z argumentów, dość zrozumiały.
manru napisał(a):
jejku jak was czytam, to dochodze do wniosku, ze kobiety są mistrzyniami w usprawiedliwianiu facetów, byle tylko nie uprzytomnić sobie faktu " nie zalezy mu na mnie tak bardzo, żeby..."
Też mi to przeszkadza. Zawsze jest: odpuść, daj mu czas, on nie dojrzał, nie zmuszaj, bo się wystraszy. No ok. Ale co z naszymi uczuciami? Mamy przez kolejne 5 lat chodzić wokół niego na palcach, bo on jeszcze nie jest pewien? 5 lat i 5 lat to razem 10 lat. To bardzo dużo czasu jak na decydowanie czy jest się pewnym i czego chce sie od drugiej połówki. Ale i wystarczająco dużo czasu na samoistny rozpad związku. Po 10 latach nie ma co już nalegać na wspólne mieszkanie, bo to już po związku...
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
21 marca 2013, 17:52
LeiaOrgana7 napisał(a):
To przedziwne. Jest z Tobą, ale nie chce z Tobą mieszkać, zwłaszcza że nie jesteście razem miesiąc, tylko prawie 5 lat? Strasznie ciężko przyjąc mi tłumaczenia, że mu tak wygodnie, że zbiera na coś innego, że niedojrzały... jak się chce z kims być, to dąży się do spędzania czasu razem, wspólnego zdobywania dóbr itp. Mój facet zaproponował wspólne mieszkanie po jakimś miesiącu związku ;) ale fakt, dzieliło nas 850 km i trochę bez sensu byłoby latanie co weekend w tę z powrotem ;) W sumie to był jeden z argumentów, dość zrozumiały. manru napisał(a):
jejku jak was czytam, to dochodze do wniosku, ze kobiety są mistrzyniami w usprawiedliwianiu facetów, byle tylko nie uprzytomnić sobie faktu " nie zalezy mu na mnie tak bardzo, żeby..."
Też mi to przeszkadza. Zawsze jest: odpuść, daj mu czas, on nie dojrzał, nie zmuszaj, bo się wystraszy. No ok. Ale co z naszymi uczuciami? Mamy przez kolejne 5 lat chodzić wokół niego na palcach, bo on jeszcze nie jest pewien? 5 lat i 5 lat to razem 10 lat. To bardzo dużo czasu jak na decydowanie czy jest się pewnym i czego chce sie od drugiej połówki. Ale i wystarczająco dużo czasu na samoistny rozpad związku. Po 10 latach nie ma co już nalegać na wspólne mieszkanie, bo to już po związku...
i po najlepszych latach swojego życia, bo nie ma co ukrywać młodsze niż dzisiaj już nie będziemy ;)
- Dołączył: 2011-11-07
- Miasto:
- Liczba postów: 1050
21 marca 2013, 18:06
ciesz sie,ze nie chce z Toba zamieszkac!!! Madry chlopak!!!
pary,ktor mieszkaly ze soba przed slubem czesciej sie rozwodza.
21 marca 2013, 18:06
Czyli, że uważacie, że powinnam dać sobie w ogóle z nim spokój? Obawiam się, że raczej to nie możliwe, ale mam inny plan.
Mianowicie w niedziele właśnie odbyliśmy poważną rozmowę, tzn ja mówiłam, a on wywijał się od odpowiedzi i deklaracji, więc mu powiedziałam, że ma się ogarnąć i zastanowić się czego właściwie chce i lepiej by było gdybyśmy się nie spotykali na razie. Nie widzieliśmy się i nie kontaktowaliśmy się od 3 dni, właściwie to dzisiaj jest 4 dzień, no zobaczymy kiedy się złamie...
- Dołączył: 2012-10-02
- Miasto: Kair
- Liczba postów: 359
21 marca 2013, 18:08
Yyyy. Pewnie. Ma SWÓJ dom. A czy jest w nim miejsce dla Ciebie? Wg mnie to on nie jest jeszcze gotowy na cokolwiek. Daj sobie z tym spokój bo nie ma sensu. A czy ty rozumiesz że chodzi o to żeby nie mieszać z nim w JEGO domu czy z nim w TWOIM domu, tylko by mieszkać RAZEM we WSPÓLNYM domu? Na tym właśnie polega związek. Bo chcecie być RAZEM a nie osobno. I tu nie chodzi o zawładnięcie życiem, bo każde z was powinno mieć swoje zajęcia, swoje zainteresowania.. Przynajmniej tak mi się wydaje.