- Dołączył: 2013-01-24
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 22
16 lutego 2013, 19:31
Niedawno pisałam na forum o związku z moim kuzynem, o nieciekawej sytuacji rodzinnej, ale moja rodzina posunęła się za daleko i teraz chce już podjąć bardziej konkretne kroki. Ostatnio w walentynki cudem sie z moim K spotkałam , do ostatniej chwili mowil ze nie da rady,ale sie udalo, bylo milo i romantycznie, dostalam tulipana i perfumy, zdarzylismy sie troche popieścić ale wpadla moja mam niby do ciotki i niby przypadkiem mnie uslyszała, wpadla nam do pokoju, szarpala mnie tak za reke ze nabila mi rane na dloni i siniaka na ramieniu, na dodatek mnie zwyzywala bez powodu;/ dla mnie to juz bylo totalne przegiecie, nie toleruje przemocy, zwlaszcza bez powodu, co byście zrobily na moim miejscu udawały, że nic sie nie stało,? nie oddzywaly? zrobily awanturę? Ja po tym nie moge sie uspokoić , nie spodziewałam sie takiego ataku agresji be z powodu..
- Dołączył: 2012-05-14
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2239
17 lutego 2013, 18:44
Lovedresses napisał(a):
marwi napisał(a):
Dziwię się wszystkim negatywnym wypowiedziom. Po pierwsze dla wszystkich wierzących: Jesteście spokrewnieni, jak wiadomo była Ewa i był Adam i ich dzieci.... A po drugie dla wszystkich wierzących i nie tylko: jeżeli kuzyn z kuzynką może ślubować w kościele i w urzędzie stanu cywilnego to w czym problem? Z tego wynika, że związki są dozwolone i przede wszystkim normalne. A dowodem jestem ja. Owoc takiego związku. Rodzice moich rodziców to rodzeństwo, więc bliżej już nie można.
patologia :) Cieszę się że mam normalną rodzinę. Wszyscy kochają się jak rodzina, są sobie bliscy. Nie wyobrażam sobie że nagle ktoś z nich wyskakuje i to do tego TACY BLISCY JAK U CIEBIE, że nagle biorą ślub a co więcej.. będą mieli dziecko.. straszne.To nie chodzi o żadne genetyczne problemy itp. Mi chodzi tylko i wyłącznie o to, że w końcu są rodziną, od zawsze. Od małego się traktują jak rodzina, a nagle coś im odbija i cała rodzina ma przez to poważny problem, nie może się pozbierać jak mogło do tego dojść, szkoda mi rodziców takich dzieci i w ogóle całej rodziny. Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, bo jak dzieci sobie mogą mieć to niech sobie mają, ale chodzi mi tylko i wyłącznie o cierpienie rodziny.
Aha, czyli gdyby nie mieszkali razem od dziecka to by było już ok? W ogóle zastanów się trochę co piszesz, to:
Lovedresses napisał(a):
Sama bym Ci przypierdzierdzieliła gdybym była Twoją matką :) i nie interesuje mnie wasze zdanie.
to już w ogóle kosmos.
Nawet na religii uczą, że kuzynostwo jest takim stopniem pokrewieństwa że można brać ślub w obliczu genetyki i Boga. Co z tego że wychowali się w jednym domu skoro oni nie traktowali się jak rodzieństwo? A tu chyba o nich chodzi...
To że matka 1 i matka 2 chciały być jak lwice i współnie wychowywać, taaa i może jeszcze karmić młode, nie znaczy ze młode potem się w sobie nie zakochają (aż napiszę - kopulują
, jak już tam pojechałam po zwierzęcemu).
Abstrahując, moją pierwszą miłością był mój kuzyn, daleki, daleki, w dodatku to była miłość wakacyjna, oboje przyjechaliśmy do swoich babć, bo mieszkamy od siebie wiele kilometrów. Moim zdaniem to normlana rzecz.
Argument że rodzina cierpi? Rodzina też cierpli jak córeczka wychodzi za "bambusa" albo "żółtka".
Tak, coż za cierpienia, "nie tak Cię wychowali"
Edytowany przez Mycella 17 lutego 2013, 18:47
17 lutego 2013, 19:08
Mycella - nie denerwuj się. Każdy ma swoje poglądy. Ja nie jestem w żadnym stopniu wierząca, ale mam swoje zdanie i tego zdania nie zmienię. Rodzina od zawsze była dla mnie najważniejsza, i rozumiem jej mamę w 100% :)
a to, że mieszkali razem wyciągnęłaś z kontekstu więc nie będę komentowała - to było jedno zdanie z wielu, obrazujące sytuacje. Poza tym nie napisałam że mieszkali razem, tylko że od małego byli rodziną (cóż inaczej się nie da) a nagle coś im do łba strzeliło, że będą parą.
Edytowany przez d733663f951c585788d27eb3807dd78d 17 lutego 2013, 19:10
- Dołączył: 2012-05-14
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2239
17 lutego 2013, 19:22
A widzisz, ja jestem wierząca. Przynajmniej tak przyjmuję,zależy co dla kogo jest wiarą, wg mnie jestem.
Nie uważam żebym wyjęła z kontekstu, kilka razy podkreśliłaś, że są blisko, od zawsze, że tak się traktują, więc powiedz co jest kontekstem? Cierpienie rodziny? Bo to też podkreślone wiele razy. Jak napisałam, rodzina też cierpi gdy Pan Młody jest czarny lub żółty a rodzicom to nie pasuje.
Inna kwestia - mezalians. Kiedyś na porządku dziennym były śluby kuzyn - kuzynka, a nawet o zgrozo brat - siostra, bo chodziło zwyczajnie o majątek rodzinny. Jakiż to był wstyd i wysławione przez Ciebie cierpienie rodziny, gdy szlachcianka zakochała się w chłopie. I to nie są wcale takie stare dzieje.
Edytowany przez Mycella 17 lutego 2013, 20:58
17 lutego 2013, 19:54
Widzę że nie wiesz co to jest mezalians, ale nieważne nie używa się pojęć których się nie rozumie. Chodzi o to, że od małego wychowują się razem SIŁĄ RZECZY, bo są rodziną więc powinni jak rodzina się traktować. A nie że SKORO wychowują się razem to nie mogą być parą, nic nie rozumiesz z tego co piszę.
Nawet jeśli nie mieszkaliby pod jednym dachem TO NIC NIE ZMIENIA, bo rodziną są nadal :)
Edytowany przez d733663f951c585788d27eb3807dd78d 17 lutego 2013, 19:55
- Dołączył: 2013-01-24
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 22
17 lutego 2013, 19:56
my jesteśmy 4 stopien a nawet chyba coś za 4 jeszcze dalej , my nawet nie jestesmy teoretycznymi kuzynami tylko nie mieli jak nazwac naszej relacji . a i tak uwazam ze wlasna mama mnie zle traktuje i jest nie w porządku, nigdy nie nazwała bym jej k.. ani reki nie podniosla myslalam ze skoro rodzina jest swieta to sie nie bije ... smutno mi wiedzac ze moja kolezanka zaszla w ciaze w wieku 16 lat miala co mies nowego partnera i mama jej nie uderzyla nigdy tylko jej pomaga, aja swojej nigdy nie zawiodla a do milosci mam prawo tak jak ona, tak jak kazdy takie moje zdanie
17 lutego 2013, 19:59
Dagmarka22 napisał(a):
my jesteśmy 4 stopien a nawet chyba coś za 4 jeszcze dalej , my nawet nie jestesmy teoretycznymi kuzynami tylko nie mieli jak nazwac naszej relacji . a i tak uwazam ze wlasna mama mnie zle traktuje i jest nie w porządku, nigdy nie nazwała bym jej k.. ani reki nie podniosla myslalam ze skoro rodzina jest swieta to sie nie bije ... smutno mi wiedzac ze moja kolezanka zaszla w ciaze w wieku 16 lat miala co mies nowego partnera i mama jej nie uderzyla nigdy tylko jej pomaga, aja swojej nigdy nie zawiodla a do milosci mam prawo tak jak ona, tak jak kazdy takie moje zdanie
Jak to przeczytałam to zrobiło mi się przykro. Bo moja mama też mi pomaga we wszystkim. No to czemu napisałaś że to Twój kuzyn, ja sobie wyobraziłam bliskiego kuzyna.. Skoro jesteście tak daleko, to jest powód zakochania. Dla mnie szokiem było to że możliwe jest zakochanie się w rodzinie. A skoro jesteście praktycznie niespokrewnieni no to już inna sprawa.. może porozmawiaj z mamą i powiedz że czujesz że nie masz w niej oparcia?
- Dołączył: 2013-01-24
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 22
17 lutego 2013, 20:06
i wcale nie jestem taka, że sie nie przejmuje, bardzo sieprzejmuje oblalam juz 2 egzaminy nie moge spac ani jesc, przezywam to bardziej niz rodzina
- Dołączył: 2012-01-26
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 8496
17 lutego 2013, 20:13
Powiedziałabym mamie, że jestem dorosła i żeby się nie wtrącała w moje życie. Tyle.
- Dołączył: 2012-05-14
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2239
17 lutego 2013, 20:58
A widzisz, ja jestem wierząca. Przynajmniej tak przyjmuję,zależy co dla kogo jest wiarą, wg mnie jestem.
Nie
uważam żebym wyjęła z kontekstu, kilka razy podkreśliłaś, że są blisko,
od zawsze, że tak się traktują, więc powiedz co jest kontekstem?
Cierpienie rodziny? Bo to też podkreślone wiele razy. Jak napisałam,
rodzina też cierpi gdy Pan Młody jest czarny lub żółty a rodzicom to nie
pasuje.
Inna kwestia -
mezalians. Kiedyś na porządku
dziennym były śluby kuzyn - kuzynka, a nawet o zgrozo brat - siostra, bo
chodziło zwyczajnie o majątek rodzinny. Jakiż to był wstyd i wysławione
przez Ciebie cierpienie rodziny, gdy
szlachcianka zakochała się w chłopie. I to nie są wcale takie stare dzieje.
Mezalians (
fr. mésalliance) –
małżeństwo z osobą niższego stanu np.
szlachcica
z chłopką. Było uważane za małżeństwo nierówne, nieodpowiednie i
niestosowne. Dzisiaj pojęcie bywa używane w odniesieniu do związku osób
różniących się wykształceniem lub statusem materialnym.
mówiąc
zakochanie imałam na myśli to co jest jego konsekwencją, czyli
małżeństwo. Nie wiem co Ty uważasz w takim razie za mezalians :) i na
przyszłość, nie rób komuś reprymendy jak sama nie rozumiesz podstawowych
pojęć
to że przerzuciłam jedno zdanie dalej, cóż, następnym razem będę ściślej przykładać się do formy wypowiedzi.
17 lutego 2013, 21:13
Sama sobie wytlumaczylas ze mezalians to zwiazek ludzi z roznych wartstw spolecznych. A nie zwiazek w rodzinie no prosze Cie. Sama podkreslilas ze "szlachcianka zakochala sie w chlopie" mam rozumiec ze to sie tyczy autorki -_-? no tak moze jej kuzyn jest chlopem a ona szlachcianka. szkoda ze na to wczesniej nie wpadlam. Nie mam ochoty juz z Toba dyskutowac. A autorko Tobie zycze zeby sie wszystko ulozylo :)