- Dołączył: 2012-07-10
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 330
14 lutego 2013, 11:13
Po ostatnich tematach zaczęłam się zastanawiać... U mnie jest tak, że płacimy po połowie za wszystko, za kolację czy zakupy. Oboje mamy pieniądze więc nie widze powodu dla którego mój chłopak miałby płacić za mnie. Ale przeczytałam parę wypowiedzi, że facet nie powinien pozwalać na to żeby kobieta za siebie płaciła. Z jednej strony chcecie równouprawnienia, a z drugiej przypomina Wam się, że jesteście księżniczkami? Jak to jest? Przecież facet nie jest moim ojcem czy sponsorem żeby miał za mnie płacić. Czy ja czegoś nie rozumiem? Jak to jest u Was?
- Dołączył: 2011-02-18
- Miasto:
- Liczba postów: 1535
14 lutego 2013, 12:59
Widzę, że chodzi o mój wczorajszy wątek, więc jeszcze raz podkreślę, że nie chodziło mi w nim o to czy to źle, że chłopak za mnie nie płaci i nie o to Was pytałam. Napisałam w nim, że odkąd się poznaliśmy on nie kupił mi niczego od siebie, nie postawił głupiej kawy, której bym mu nie odstawiła, a jak już ktoś z pierwszej strony napisał, miło by było raz na dwa miesiące dostać na randce coś głupiego, ciastko czy kawę, a nie sobie je kupić.
- Dołączył: 2006-05-18
- Miasto: Efate
- Liczba postów: 3389
14 lutego 2013, 13:01
Według mnie płci ten, co zaprasza. Ale duże wydatki, typu wyjazd powinny byc płacone po połowie. Takie moje zdanie.
14 lutego 2013, 13:26
Ja mieszkam z moim R i kasę on ma swoją a ja swoją. Jeżeli chodzimy na zakupy to ja kupuję to co chce dla siebie, on dla siebie. A na obiad i podstawowe rzeczy sie składamy. Jeżeli wychodzimy gdzieś na dyskotekę albo coś zjeść to albo płacimy za siebie albo on mi coś stawia a ja jemu. Nie chciałabym żeby za wszystko płacił on, bo mamy po tyle samo pieniędzy i równie dobrze możemy płacić na pół.
14 lutego 2013, 13:29
Ja zanim zamieszkałam z narzeczonym, to każde z nas płaciło na przemian, raz płacił on raz ja :), nie przywiązywaliśmy wagi co do kwot wydanych (typu: ja zapłaciłam 50zł, a partner 35zł czy na odwrót) nie widzieliśmy w tym nic złego.
Teraz gdy mieszkamy razem pieniądze mamy wspólne.
- Dołączył: 2011-08-01
- Miasto: Jamajka
- Liczba postów: 1110
14 lutego 2013, 13:31
ja jestem za tym ze jesli dziewczyne stac..powinna placic za siebie oczywiscie jesli chlopak bardzo chce to raz na jakis czas moze zaplacic calosc ale nie za czesto..
14 lutego 2013, 14:06
Za mieszkanie po polowie, za jedzenie mniej wiecej po polowie- nie wyliczamy, a jak jestesmy na miesicie, no to raz ja raz on. Nie mam nic przeciwko placeniu, skoro mieszkamy razem to i tak jakby to jedna kasa..ale jednak osobna ;P
14 lutego 2013, 14:15
Równouprawnienie nie ma tu nic do rzeczy, znasz to pojęcie chyba tylko z mediów, co? Równouprawnienie znane z prasy i TV jest nieźle wypaczone i nie oznacza tego, co miało pierwotnie oznaczać.
Ja nigdy nie lubiłam jak facet płaci za mnie (teraz już mam męża) bo miałam wrażenie, że oczekuje czegoś w zamian za te wydane na mnie 10zł...więc na randkach wolałam płacić sama.
Edytowany przez funnygames 14 lutego 2013, 14:17
14 lutego 2013, 14:19
kiedyś jak zaczynaliśmy się spotykać płacił on za wszystko;p do tego zwykle niósł jakiś kwiatek czy inne coś.. zawsze broniłam się i chciałam się zrzucać, ale dopóki nie byliśmy razem zawsze płacił On :P później z czasem uzgodniliśmy że każdy płaci za siebie :) nie żadne tam 'na pół' szczególnie że on je dużo więcej ode mnie więc byłabym pokrzywdzona :D czasem zdobywa się nadal na 'gest' i mówi do mnie 'chodź tam i tam - ja stawiam' ale to wynika z jego charakteru, że jest raczej tradycjonalistą.. ;p jest to miłe bardzo szczególnie że obecnie stoi lepiej finansowo ale absolutnie nie wymagam nigdy by płacił i wolę płacić za siebie sama ;)
dla mnie te gadanie o równouprawnieniu i że 'jestem przeciwna niech za mnie płaci' nie ma faktycznie wiele wspólnego z 'naturalnym podziałem ról' jak dla mnie.. jeżeli już mamy jak w naturze działać to facet powinien łapnąć dowolną pannę i nie pytając o zdanie bo przecież zgodnie z prawami natury jest silniejszy ;) ale to tak z przymrużeniem oka ;) dla mnie takie czekanie że facet będzie płacił i przywiązywanie do tego aż takiej wielkiej wagi jest zwykłym wygodnictwem;p
- Dołączył: 2012-11-13
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 359
14 lutego 2013, 14:21
Ja nie potrafię przemówić memu mężczyźnie, że za siebie chciałabym sama zapłacić.. Za kino np. płaci on. Często tłumaczy to tym, że gdy będę zarabiać to wtedy będziemy dyskutować w tej kwestii. Myślę, że po ślubie będziemy mieli wspólne pieniądze i wówczas będzie po połowie.
14 lutego 2013, 14:26
fulfil napisał(a):
Moim zdaniem najbardziej racjonalne jest rozwiązanie płacenie po połowie.Np. na randce kiedy chłopak chce za mnie zapłacić to jest ok, ale następnym razem ja proponuje zapłacenie, bo jest mi zwyczajnie GŁUPIO, żeby ktokolwiek za mnie płacił, niezależnie czy chłopak czy koleżanka. I też uważam, że to jest hipokryzja, kiedy największa feministka, która ciągle mówi o równouprawnieniu pozwala za siebie notorycznie płacić, znam kilka takich dziewczyn i sadze, że są niekonsekwentne w swoich poglądach.
A co ma do tego feminizm? Ja cię pierdzielę...Słów brak... Jeśli nie przeczytałaś żadnej książki o feminizmie to lepiej się nie odzywaj przy ludziach, bo może się trafić ktoś, kto Cię zdemaskuje...