- Dołączył: 2012-07-10
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 330
14 lutego 2013, 11:13
Po ostatnich tematach zaczęłam się zastanawiać... U mnie jest tak, że płacimy po połowie za wszystko, za kolację czy zakupy. Oboje mamy pieniądze więc nie widze powodu dla którego mój chłopak miałby płacić za mnie. Ale przeczytałam parę wypowiedzi, że facet nie powinien pozwalać na to żeby kobieta za siebie płaciła. Z jednej strony chcecie równouprawnienia, a z drugiej przypomina Wam się, że jesteście księżniczkami? Jak to jest? Przecież facet nie jest moim ojcem czy sponsorem żeby miał za mnie płacić. Czy ja czegoś nie rozumiem? Jak to jest u Was?
- Dołączył: 2011-03-24
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 904
14 lutego 2013, 11:26
Ja nie jestem za równouprawnieniem, nie chcę pracować w kopalni, chcę malować paznokcie i być przepuszczana w drzwiach.
Urodziłam się jako kobieta i kocham swoją kobiecość. Mój mózg funkcjonuje inaczej niż męski, mój organizm różni się od męskiego, moja sfera emocjonalna jest inna niż męska. Te różnice są normalne między płciami i mi się to podoba.
A jeśli chodzi o płacenie - jestem za tym, żeby facet płacił. A ja mogę od czasu do czasu kupić mu np. jakiś fajny prezent (żeby finansowo się wyrównać). Bo to nie chodzi o różnicę nakładów finansowych w związku tylko o to, że nie wyobrażam sobie być z facetem, który mówi: płacimy po połowie albo: Ty zapłać..
(jeśli nie stać go, to przecież może mnie zaprosić na spacer, rower czy do darmowego muzeum a nie do drogiej knajpy;))
Tak jak rolą kobiety jest rodzenie dzieci (żaden facet tego za nas nie zrobi) tak mężczyzny w związku z tym - zapewnienie bezpieczeństwa rodzinie. Życie może pokazywać, że coraz więcej kobiet radzi sobie samodzielnie.. niestety przy dzisiejszych facetach... Jednak ja jestem za podziałem, zgodnym z naturą...
P.s. a sama sobie też potrafię świetnie radzić, nigdy nie byłam zależna od żadnego faceta, więc da się!
P.s. fatalnie użyłam słowa "równouprawnienie", nie użyłam go w znaczeniu słownikowym tylko właśnie tym użytym w poście początkującym temat. Oczywiście jako ludzie zarówno mężczyzna i kobieta mają takie same prawa i przysługuje im ta sama godność, oczywiście w moim poście mowa o czymś zupełnie innym - myślałam, że wynika to z żartobliwego tonu i kontekstu
Edytowany przez ikiki 14 lutego 2013, 11:43
- Dołączył: 2010-11-25
- Miasto:
- Liczba postów: 2514
14 lutego 2013, 11:26
ja bym nie chciała żeby facet za cokolwiek mi płacił:P nie potrzebuję tego. obecnie mieszkamy razem to ten podział się nieco zatarł, ale myślę, że to jest naturalne.
- Dołączył: 2010-02-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 5262
14 lutego 2013, 11:27
ja nie znosze jak ktos chce za mnie placic ;-)
- Dołączył: 2009-06-25
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1701
14 lutego 2013, 11:27
Moim zdaniem najbardziej racjonalne jest rozwiązanie płacenie po połowie.
Np. na randce kiedy chłopak chce za mnie zapłacić to jest ok, ale następnym razem ja proponuje zapłacenie, bo jest mi zwyczajnie GŁUPIO, żeby ktokolwiek za mnie płacił, niezależnie czy chłopak czy koleżanka.
I też uważam, że to jest hipokryzja, kiedy największa feministka, która ciągle mówi o równouprawnieniu pozwala za siebie notorycznie płacić, znam kilka takich dziewczyn i sadze, że są niekonsekwentne w swoich poglądach.
- Dołączył: 2010-03-09
- Miasto: Gorzów Wielkopolski
- Liczba postów: 85
14 lutego 2013, 11:28
My również teraz mamy wspólny budżet. Wcześniej na zmiane lub po połowie.
- Dołączył: 2010-11-21
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 3032
14 lutego 2013, 11:31
Mój chce za wszystko płacic i w sumie płaci, jednak wyjazdy zaznaczylam ze placimy po polowie:) ( jakos nie usmiecha mi sie ze placi za mnie po tysiac dwa tysiace) A tak to jak mam okazje to tez cos mu kupie - nie rozliczamy się bo po ślubie tez nie będziemy sie rozliczac z kazdego grosza. Nie załuje na niego zadnych pieniedzy i on na mnie tez nie.
- Dołączył: 2012-06-01
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 5355
14 lutego 2013, 11:31
ikiki napisał(a):
Ja nie jestem za równouprawnieniem, nie chcę pracować w kopalni, chcę malować paznokcie i być przepuszczana w drzwiach. Urodziłam się jako kobieta i kocham swoją kobiecość. Mój mózg funkcjonuje inaczej niż męski, mój organizm różni się od męskiego, moja sfera emocjonalna jest inna niż męska. Te różnice są normalne między płciami i mi się to podoba.A jeśli chodzi o płacenie - jestem za tym, żeby facet płacił. A ja mogę od czasu do czasu kupić mu np. jakiś fajny prezent (żeby finansowo się wyrównać). Bo to nie chodzi o różnicę nakładów finansowych w związku tylko o to, że nie wyobrażam sobie być z facetem, który mówi: płacimy po połowie albo: Ty zapłać.. (jeśli nie stać go, to przecież może mnie zaprosić na spacer, rower czy do darmowego muzeum a nie do drogiej knajpy;))Tak jak rolą kobiety jest rodzenie dzieci (żaden facet tego za nas nie zrobi) tak mężczyzny w związku z tym - zapewnienie bezpieczeństwa rodzinie. Życie może pokazywać, że coraz więcej kobiet radzi sobie samodzielnie.. niestety przy dzisiejszych facetach... Jednak ja jestem za podziałem, zgodnym z naturą...P.s. a sama sobie też potrafię świetnie radzić, nigdy nie byłam zależna od żadnego faceta, więc da się!
Weź przeczytaj o równouprawnieniu, pracy w kopalni kobiet i innych rzeczach, bo przykro mi się robi jak to czytam. Jak nie jesteś za równouprawnieniem, to ze wszystkimi konsekwencjami np. nie wypowiadaj się publicznie na forum (to składnik równouprawnienia).
- Dołączył: 2012-10-09
- Miasto: Buenos Aires
- Liczba postów: 1281
14 lutego 2013, 11:31
Dzielimy koszty po pół , za zakupy , mieszkanie i inne rzeczy. (chociaż mój facet zarabia dużo więcej niż ja )
14 lutego 2013, 11:36
Mysle ze placeńie za siebie to dobry pomysl...
- Dołączył: 2012-03-13
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 9591
14 lutego 2013, 11:36
KtoPytaNieBladzi napisał(a):
kolejna co nie rozumie idei równouprawnienia Polecam zapoznać się nieco z historią i wtedy używać słowa "równouprawnienie", bo to wcale o pracę w kamieniołomach czy płacenie nie chodzi.
Mnie to już nawet nie dziwi, tak samo jak operowanie na prawo i lewo terminem "feministka", przy czym zazwyczaj osoby uważające się za feministki guzik wiedzą o co biega, i czym w ogóle jest feminizm...