Temat: Miłość przyjdzie z czasem?

Załóżmy, że macie taką sytuację: Jakimś cudem jesteście związani z facetem do tego stopnia, że na logikę bycie ze sobą (w tym też wspólne życie, nie "chodzenie" jak z chłopakiem w szkole) wydaje się najlepsza opcją dla całego waszego życia. Faceta lubicie, cenicie, podoba się wam, może jesteście zadurzone, ale nie zdążyłyście go tak szczerze pokochać. Uważacie, że jest szansa na to, że w takim związku miłość przyjdzie później, czy jest to wszystko z góry skazane na porażkę? Nie, nie pytam, bo stoję pod ścianą ; ). Po prostu jakoś tak się nad tym zastanawiałam...

Edit: Ej, nie mówcie o jakiejś tam mojej sytuacji, ja pytam czysto hipotetycznie ; ).
uważam, że jest szansa a mój związek jest tego najlepszym przykładem ;) nie mówię że to jest jakaś reguła, ale w moim przypadku tak to właśnie wyglądało, że na początku w sumie no... było bo było że tak to określę, a teraz świata poza nim nie widzę i na jego widok miękną mi kolana a jesteśmy razem prawie dwa lata  wiem, że "zazwyczaj" to jest na odwrót - najpierw BUM, a potem rutyna, no ale u mnie jest inaczej i szczerze - nie narzekam  powodzenia :)

mysz57 napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Faceta lubicie, cenicie, podoba się wam, może jesteście zadurzone
- to tak właściwie miłość, czyż nie?To że ludzie się wzajemnie lubią, cenią, szanują, dbają o siebie i jeszcze na dodatek się sobie podobają! :) No bo co to znaczy kochać?


Może jestem młoda i wielu rzeczy jeszcze nie przeżyłam, ale dla mnie miłość to jest coś takiego, co się czuje do swoich rodziców lub dzieci - że cokolwiek by się nie stało, będę pomagać. Jakkolwiek ta osoba by mnie nie skrzywdziła (no, może poza jakimiś patologicznymi przypadkami typu gwałty lub pobicia), to dalej będę ją kochać. A wiadomo - ktoś może mi się przestać podobać, mogę przestać go cenić, czy szanować, czy przestać o siebie dbać nawzajem. Miłość raczej nie mija.
nie, miłość nie przyjdzie z czasem. Nie wyobrażam sobie jak można być "związanym z facetem tak, że najlepiej być razem"? Chodzi o dziecko? Jeśli tak to dla mnie głupota. Innych powodów takiego związania nie widzę.
Pasek wagi
To pytanie, na które nie ma odpowiedzi. Tak samo, jak nikt nie wie co to MIŁOŚĆ. Bo przecież nie motyle w brzuchu (to zakochanie, zauroczenie), MIŁOŚĆ ewoluuje całe życie i objawia się w różnoraki sposób. Kiedyś ktoś mądry powiedział: najtrudniej w związku wcale nie jest kochać - najtrudniej lubić się nawzajem, lubić być w swoim towarzystwie...kto jest w długotrwałym związku, ten wie, że to najszczersza prawda
u mnie tak bylo ^^ 3 miesiace randek , 2 miesiace razem i dopiero czuje ze go kocham <3
Ja osobiście uważam że nie ma czegoś takiego jak miłośc od pierwszego wejrzenia.
Na początku jest zauroczenie a reszta przyjdzie z czasem.
Ja z chłopakiem jestem od 14 roku życia,w maju będzie 5 lat.
Słowo kocham padło po roku a teraz z każdym dniem kocham go coraz mocniej,uważam ze miłość przychodzi z czaSEM:)
kazdy ma swoja definicje milosci.... to sie po prostu czuje... a czy przyjdzie z zcasem??? moze tak sie stac... chociaz to zalezy od sytuacji...
Pasek wagi
Różne są rodzaje miłości...do niektórych trzeba dojrzeć z czasem,
Pasek wagi
No np. ja mojego faceta cenię jako człowieka, szanuję go, podoba mi się, jest nam razem dobrze, fajnie nam się spędza czas i uważam że to jest miłość. Motylki z brzucha to uleciały mi po miesiącu wspólnego mieszkania (a więc po 5 miesiącach związku), teraz pojawiają się tylko jak jesteśmy w rozjazdach i się nie widzimy np. 3-4 dni. Nie ma u nas jakiś super ekstra uniesień, kolana mi miękną tylko jak mnie czymś przyjemnym zaskoczy, a przecież kolacji przy świecach się nie robi każdego dnia. Miłość to nie są motylki w brzuchu. 

BedeMama92 napisał(a):

mysz57 napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Faceta lubicie, cenicie, podoba się wam, może jesteście zadurzone
- to tak właściwie miłość, czyż nie?To że ludzie się wzajemnie lubią, cenią, szanują, dbają o siebie i jeszcze na dodatek się sobie podobają! :) No bo co to znaczy kochać?
Może jestem młoda i wielu rzeczy jeszcze nie przeżyłam, ale dla mnie miłość to jest coś takiego, co się czuje do swoich rodziców lub dzieci - że cokolwiek by się nie stało, będę pomagać. Jakkolwiek ta osoba by mnie nie skrzywdziła (no, może poza jakimiś patologicznymi przypadkami typu gwałty lub pobicia), to dalej będę ją kochać. A wiadomo - ktoś może mi się przestać podobać, mogę przestać go cenić, czy szanować, czy przestać o siebie dbać nawzajem. Miłość raczej nie mija.

Tak samo rozumiem miłość. Myślę, że może przyjść z czasem. Niekoniecznie tylko przyzwyczajenie, ale właśnie miłość. Może to zły przykład, ale kiedyś (w niektórych kulturach nadal tak jest) małżeństwa były aranżowane, ludzie nie znali się, a brali ślub. I takie małżeństwa były trwałe, ta miłość rodziła się między nimi. Nie zawsze, wiadomo, ale jakby zapytać starsze małżeństwa, u których tak to wyglądało, to wiele osób pewnie powiedziałoby, że się kochają. To pewnie zależy też od człowieka indywidualnie. Zresztą to trudny temat. Ale potrafię sobie coś takiego wyobrazić. Tym bardziej, jeśli na początku jest przyjaźń, szacunek, są dla siebie atrakcyjni też zewnętrznie. Od tego się przecież zaczyna, miłość, dla mnie, to jest to uczucie, które opisałaś wyżej, to oddanie, a czegoś takiego nie ma na początku, może być bum, fajerwerki, różowe okulary i przyciąganie, może trwać to bardzo długo, ale do tego miłość dochodzi po jakimś czasie. Jak pisałam, miłość to ciężki temat, nie do końca potrafię ją zdefiniować, ale na dzień dzisiejszy tak to widzę.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.