Temat: Leniwy mąż...

Chciałabym się poradzić bo dręczy mnie temat i denerwuje. 

Mamy z mężem dwójkę dzieci. Małych jeszcze, syn ma 4 lata , a drugi pół roku. Odkąd urodził się drugi synek, czuję że mąż nie stara się dzielić ze mną obowiązków domowych i rodzinnych. Czuję się obarczona dodatkowymi zajęciami, których  w związku z dwójką dzieci przybyło. Nie mówię o zajmowaniu się małym synkiem, ale o codziennym życiu. Mąż myśli głównie o własnej wygodzie i o czasie dla siebie, swojego bloga, swoich książek itd. Nie wiem co robić by zmienić jego nastawienie, a nie bardzo umiem i nie chcę tego zaakceptować. mam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz gorzej. Przykład świeżutki. wczoraj uzgodniłam z mężem, że rano zawiezie do przedszkola materiały do laurek dla babć i dziadków. Starszy syn zachorował, dziś w nocy wysoka gorączka itd. Spędziłam z nim pół nocy, tuląc i usypiając, karmiąc drugiego syna i wstając non stop do jednego albo do drugiego. i wszystko byłoby ok, ale mąż rano wstaje i widzę, że nie zamierza jechać do przedszkola. Mówi, że on w ogóle się nie wyspał itd, że musi w pracy wytrzymać no i w ogóle. A  że ja od pół roku jadę na kawach, żeby funkcjonować; i dom i dzieci i za chwilę praca również. Nie wiem, może Wy macie jakieś świeże spojrzenie na to.... czasem mam ochotę wziąć torbę i wyjechać na 2 -3 dni na wakacje (oczywiście tego nie zrobię).

Pasek wagi
to czemu mu tego nie powiesz?

velonick napisał(a):

Pytanie zasadnicze: czy w ogóle są faceci, którzy nie są skupieni wyłącznie na sobie. Bo mój im starszy, tym bardziej od niego słyszę: ja, ja ja.... Kretyństwo. Opadam z sił.

Mój kuzyn jest nie skupiony wyłącznie na sobie. Czasem mam wrażenie, że to on wszystko ogarnia. Ona siedzi z dzieckiem cały dzień ale ani trochę nie posprząta, nic do jedzenia nie zrobi, po zakupy nie pojedzie. I on po pracy sprząta, gotuje, co sobotę robi zakupy a i tak się dowiaduje, że źle. W nocy go żona bluzgała, że on nic nie robi i ona ciągle musi do dziecka wstawać. 
No może on trochę wyolbrzymiał ale serio - jak się do nich idzie jak był w delegacji to pieluchy się walały w łazience zużyte. A jak on jest - to może i nie jest na błysk, ale wszystko ogarnięte, nic nie śmierdzi. 
To tak w ramach udowodnienia, że są i inni ;p
Bo o sobie nie będę mówić jak my niedzieciaci ;)

A do tematu - bardzo, bardzo podoba mi się pomysł na zostawienie go na jeden dzień z dziećmi. Ale właśnie dobrze jakby dostał listę co powinien zrobić (taką ogólną: sprzątanie, spacer, jedzenie). 

zapomnij1986 napisał(a):

acha i ja też uważam, że każdemu pracującemu człowiekowi coś się czasem od życia należy ... czasem każdy powinien spełniać swoje zachcianki! dlatego jakmój sobie coś wymyśli całkiem oderwanego od rzeczywistości mówie : ok jeśli Cie na to stać to proszę bardzo ... ale czy aby na pewnoz sostanie Ci na rachunki , leki i duże zakupy? ... Wtedy sytuacja jest jasna ... jak ma to czemu nie? jeśli ma mu to sprawić radość ;) w końcu nie jesteśmy robotami tylko ludźmi i też mamy jakieś swoje potrzeby ;) Ja też się męża nie pytam o pozwolenie jak kupuję tusz do rzęs czy inny kosmetyk ... i nie krzywi mi się w sklepie jak wybiorę mojego ukochanego Max faktora za 55 zł ;) czy jakiś inny tego typu drobiazg ... interesuje go tylko by miał co wyjąć z lodówki ;) Jeszcze do zeszłego miesiąca  robiłam mu przelew po wypłacie na obiady - w końcu zamiast kupować jedzenia i gotować w tygodniu obiady mąż jada w pracy wychodząc ze znajomymi w ramach przerwy ;) ja mam mniej roboty a koszt podobny ;) tylko teraz płace majątek za rehabilitację prywatną w domu więc za obiady zapłaci sobie sam ;)zorza1982 - bez obrazy ale daj trochę żyć temu Mężowi ...owszem wymagaj od niego pomocy - ale nie traktuj go jak robota co tylko ma zarabiać i nic dla siebie nie chcieć ;) Z jakiegoś powodu jest twoim Mężem ... więc po co sobie życie uprzykrzać ? Wykaż trochę zrozumienia ;)

Ja mu daję żyć, robi praktycznie co chce, kupuje co mu się zamarzy -a mieszkania nadal nie mamy, długów, kredytów ma od nasrania, ale widzisz w jego opini to jest moja wina, bo to ja nie pracuję i tak koło się zamyka.  Nie pracuję, bo córeczka non stop choruje, ale to tez moja wina, bo ją pod kloszem trzymam i tak w kółko -co jakiś problem to jest moja wina. A tak naprawde to jak ma ochotę iść a basen to idzie, piwko codziennie, papieroski, laptop, tablet, najlepsza komórka, merol i tak mozna wymienać bez końca, a ja często na leki dla dziecka nie mam czy na przedszkole, nie wpomnąc o sobie na jakąs przyjemność.

Pasek wagi

Wszystko co piszecie jest prawdziwe i naprawdę z większością zgadzam się w całości. Mój mąż pomaga mi w domu (czasem więcej, czasem mniej), oboje mamy pracę zawodową (mi kończy się macierzyński) i wspólne dochody. Jednakże najbardziej wkurza mnie, że u progu wspólnego rodzicielstwa dwójki dzieci on wycofuje się z wielu zadań jakie trzeba podjąć. Ja chciałabym wychować, zająć się dziećmi jak najlepiej i wiem, że czas kiedy dzieci są małe tak szybko umyka. Doceniam to, co mam dane, kocham dzieciaki ponad wszystko, a ze strony męża nie widzę aż takiego zaangażowania. Przy pierwszym maluchu pomagał, w nocy wstawał, przewijał itd. i pracował. Przy drugim uciekł z łóżka do innego pokoju, bo musi się wyspać. Tak więc rzeczywiście muszę w weekend zostawić go z małym w sypialni, a samą poleżeć w innym pokoju. To dobry pomysł.

Nigdy nie sądziłam, że mając 2 dzieci, będę zastanawiała się czy dobrze wybrałam męża. Zawsze myślałam ,że jest ok. Ale tak jak już pisałam, on na pierwszym miejscu ma siebie, potem swoje pasje a potem resztę. Fajnie byłoby znaleźć czas na pasję i dla mnie ( a mam takie plany) tylko przy dwójce małych dzieciaków, pracy zawodowej, bieganiu od żłobka (bo już zaczynam prowadzać maluszka) do przedszkola, od garnków do prania, prasowania itd. to trudno na razie wygospodarować coś dla siebie.  To, że pomaga czasem zmyć garnki i posprząta w weekend to nie jest bardzo dużo.

Pasek wagi
O jak ja Cię doskonale rozumie... szara rzeczywistość.
Pasek wagi
Po pierwsze- rozmowa. Po drugie- jasny plan typu: Ty zmywarka, ja pralka, Ty zakupy, ja obiad, Ty odkurzacz, ja kurze.
I trzymać się tego. Po trzecie, jeśli nie działa, to Ty nie robisz NIC. Nie ma obiadu, czystych koszul, w lodówce jest jedzenie dla dzieci, a Ty zajmujesz się nimi. Po kolejne, zdbaj o własne przyjemności czyli wychodne minimum raz w tygodniu. I nie licz na to, że on się czegoś domyśli, zrozumie, sam zechce. Nie. 
Pasek wagi
Ło matko. Jak tak czytam Wasze wypowiedzi to mam wrażenie że macie facetów - głąbów Facet sam sie nie domyśli, facetowi wszystko trzeba powiedzieć. Ale jak wam wkładał huja do dziury to nie musiałyście mu mówić gdzie ma kierować i co robić??? Wiem jestem wredna ale to żałosne. Facet nie zmienia się ot tak sobie po ślubie. Nie narzekajcie. Nie wmówicie mi że przed ślubem było inaczej a teraz jest inaczej. To kwestia przez jaki pryzmat się patrzy na faceta. Wam może pomagał ale czy pomagał matce w domu??? Facet który  kocha i szanuje swoją matke zawsze w ten sposób będzie podchodził do swojej kobiety. Jesteśmy z mężem partnerami w domu i w życiu ale ja wiedziałam że on właśnie taki jest. W tygodniu do tej pory nie wymagałam od niego by spełniał obowiązki domowe bo pracował on. Ale jak ja pracowałam także to po przyjściu miałam przygotowane np ziemniaki, warzywa na zupe a reszta to już była moja. Sprzatanie w sobotę a w niedzielę tak czy siak robi on w kuchni. Jakoś nic nie musze mu mówić. Gratuluję Wam wyborów tych trafnych na mężów
nie wiesz co się zmieniło? Przerosło go to.

Sophe78 napisał(a):

nie wiesz co się zmieniło? Przerosło go to.

Niby co go przerosło? Dziecko? Poprostu tak mu wygodniej, bo wie, ze żona wszystko zrobi, dziećmi się zajmie, obiad podstawi po gębę, posprząta...

Pasek wagi

zorza1982 napisał(a):

Sophe78 napisał(a):

nie wiesz co się zmieniło? Przerosło go to.
Niby co go przerosło? Dziecko? Poprostu tak mu wygodniej, bo wie, ze żona wszystko zrobi, dziećmi się zajmie, obiad podstawi po gębę, posprząta...

dokładnie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.