- Dołączył: 2012-07-10
- Miasto:
- Liczba postów: 1512
29 grudnia 2012, 15:16
czy wy tez tak macie że o byle jakie g*** przepraszam za wyrażenie, powstaje nie wiadomo jaka awantura i kłotnia ?
nie potrafię zrozumiec swojego faceta (?) mam pustke w głowie ....
no bo ilez można .. przy każdej sprzeczce słysze że mam "to w dupie" i że "mi nie zalezy"
czego on ode mnie chce właściwie ?
może za długo już jestesmy razem ... znudziło mu się i szuka tylko pretekstu ... ?
już sama nie wiem co o tym myslicie ? jak wy rozwiązujecie takie problemy ?
nie wiem jak powinna sie zachować
29 grudnia 2012, 17:46
My często się kłócimy ale widzę że wcale nie ma tego w dupie więc póki co co chwilę się godzimy i jest miło ;D
Nie wytrzymałabym chyba na twoim miejscu w takim związku ;/
- Dołączył: 2012-10-17
- Miasto: Wagadugu
- Liczba postów: 391
29 grudnia 2012, 18:01
Nie znam całej historii, więc raczej nic sensownego Ci nie poradzę :) Pocieszę Cię tylko, że moim zdaniem pary które się nie kłócą są dziwne. Ja z moim facetem ciągle się o coś kłócę - o politykę i poglądy potrafimy się czasem tak ściąć, że przez dwa dni się do siebie nie odzywamy. Spieramy się, obrażamy na siebie a później się godzimy - i uważam, że jest to wyraz zdrowych relacji (przecież nie będziemy sobie przytakiwać na wszystko i spijać sobie z dziubków przez całe życie). Niestety, ale nad związkiem trzeba pracować przez cały czas. Moim zdaniem jeżeli między dwojgiem ludzi jest zbyt łatwo, prosto i przyjemnie - to im na sobie nie zależy. Bo jeżeli Ci na kimś zależy to na wszystko reagujesz emocjami (tak jak Wy w tym momencie - on odcina się mówiąc, że mu nie zależy, a Ty płaczesz i chcesz wszystko rzucić w piździec). Jeżeli byście się nie kochali to on miałby gdzieś co i do kogo piszesz, a Ty byś miała gdzieś, że on się o coś złości :) Tak więc póki nie wkradnie się między Was obojętność - moim zdaniem powinnaś z nim porozmawiać i popracować nad waszymi problemami :)
29 grudnia 2012, 18:04
rubila napisał(a):
Nie znam całej historii, więc raczej nic sensownego Ci nie poradzę :) Pocieszę Cię tylko, że moim zdaniem pary które się nie kłócą są dziwne. Ja z moim facetem ciągle się o coś kłócę - o politykę i poglądy potrafimy się czasem tak ściąć, że przez dwa dni się do siebie nie odzywamy. Spieramy się, obrażamy na siebie a później się godzimy - i uważam, że jest to wyraz zdrowych relacji (przecież nie będziemy sobie przytakiwać na wszystko i spijać sobie z dziubków przez całe życie). Niestety, ale nad związkiem trzeba pracować przez cały czas. Moim zdaniem jeżeli między dwojgiem ludzi jest zbyt łatwo, prosto i przyjemnie - to im na sobie nie zależy. Bo jeżeli Ci na kimś zależy to na wszystko reagujesz emocjami (tak jak Wy w tym momencie - on odcina się mówiąc, że mu nie zależy, a Ty płaczesz i chcesz wszystko rzucić w piździec). Jeżeli byście się nie kochali to on miałby gdzieś co i do kogo piszesz, a Ty byś miała gdzieś, że on się o coś złości :) Tak więc póki nie wkradnie się między Was obojętność - moim zdaniem powinnaś z nim porozmawiać i popracować nad waszymi problemami :)
kłótnia a dyskusja to inne rzeczy. My o polityce też rozmawiamy, czasem mamy inne poglądy ale się nimi wymieniamy a nie się kłócimy.
Owszem kłótnie się zdarzają ale to jak oboje jesteśmy podenerwowani. Przy kłótniach co chwilę chyba bym wymiękła.
Między nami jest łatwo a zainteresowanie objawia się m.in. tym, że kiedy któreś z nas ma problem wtedy stajemy na głowie, żeby pomóc. Stajemy w obronie drugiej osoby kiedy ktoś ją obraża. Nie trzeba się kłócić i ciągle spierać żeby "zależało".
Edytowany przez Cookie89 29 grudnia 2012, 18:07
- Dołączył: 2012-07-10
- Miasto:
- Liczba postów: 1512
29 grudnia 2012, 18:06
dokładnie w piździec idealnie to ujełaś !!!
niestety chyba nie ma już o czym rozmawiać
co znaczy wymiękłabyś Cookie ?
Edytowany przez Lilka29 29 grudnia 2012, 18:07
- Dołączył: 2010-04-25
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 139
29 grudnia 2012, 18:06
We moim obecnym zwiazku jest bardzo podobnie - CIAGLE sie klocimy. Ale u nasty to wynika z tego, ze many zupelnie odmienne osobowosci, poglady na zycie I oboje jestesmy uparci. Od poczatku u Was tak jest?
29 grudnia 2012, 18:11
Lilka29 napisał(a):
dokładnie w piździec idealnie to ujełaś !!! niestety chyba nie ma już o czym rozmawiać co znaczy wymiękłabyś Cookie ?
Gdybym miała się kłócić o wszystko, co chwilę to bym zwariowała. I mówi to eks-choleryk. Po prostu my spędzamy ze sobą praktycznie całe dnie bo ze sobą mieszkamy. Gdyby co chwilę były jakieś pretensje to bym chłopa z domu wywaliła bo ja cenię sobie spokój :D
A chodziło mi głównie o to, że rubila przedstawiła to tak, że albo się ludzie kłócą albo ciągle spijają z dziubków. A ja mówię, że jest coś pomiędzy. Zdrowa dyskusja, wymiana poglądów. Owszem są i spięcia i szukanie kompromisów. Ale bez przesady, kłócić się o politykę tak żeby się dwa dni nie odzywać to ja podziękuję za taki związek.
Poglądy partnera trzeba umieć szanować ;]
edit: jeszcze jedna ważna rzecz! Rozmowy czasem trzeba się nauczyć. Nie zawsze przychodzi to samo. Np my jakieś pół roku po zamieszkaniu razem kiedy te ohy i ahy trochę opadły zaczęliśmy się sprzeczać o drobnostki. O zostawienie podkładu na umywalce, o wieszanie srajtaśmy w odwrotną stronę, o to kto śpi przy ścianie. O ciągłe puszczanie muzyki. Po kilku tygodniach doszliśmy do wniosku, że tak się nie da. Ustaliliśmy rzeczy, które najbardziej nam przeszkadzają i zaczęliśmy szukać kompromisów. Zaczęliśmy rozmawiać o tym co nam się nie podoba ;)
I do tej pory to rozmawianie nam zostało.
Edytowany przez Cookie89 29 grudnia 2012, 18:16
- Dołączył: 2010-04-25
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 139
29 grudnia 2012, 18:16
Lilka29 napisał(a):
przykładowy powod kłotni ... eh .. dziś np. poszło o sms'a on uwaza że do innych potrafie pisać "czulsze" sms'y niz do swojego własnego faceta , bardzo często też kłocimy się o to że wg. niego nie poświęcam mu czasu , że ja tylko szukam pretekstu zeby się nie widzieć, nie spotkać ... itd ;/ no i jest strasznie o mnie zazdrosny;/;/;/
Hmm Moj np. Lubi obchodzic miesiecznice i traktuje je calkiem powaznie. Ja zwykle mam tyle rzeczy na glowie ze nie ogarniam, ze to juz wlasnie ten dzien I mielismy przez to ostre klotnie. Innym razem wlasnie stwierdzil, ze nie jestem wobec niego wystarczajaco czula, robil sceny zazdrosci, potrafil np. Wspolnemu koledze pokazywac moje zdjecia I mowic ze jestem tylko jego I ze ten kolega mu mnie nie zabierze.
Moze po prostu sie nie dobraliscie? Moze macie inne oczekiwania albo on najzwyczajniej ma jakies problemy? Nie czujesz sie wypalona przez te ciagle klotnie?
Edytowany przez Katarzynka888 29 grudnia 2012, 18:35
- Dołączył: 2012-07-10
- Miasto:
- Liczba postów: 1512
29 grudnia 2012, 18:21
czuje sie wypalona .. oj tak czuje sie .
niestety nikt mi nie pomoże
Edytowany przez Lilka29 29 grudnia 2012, 18:24
- Dołączył: 2012-02-18
- Miasto:
- Liczba postów: 1150
29 grudnia 2012, 18:25
To chyba pierwszy kryzys...a 13 miesięcy to nic. Jak Ci zależy to spróbuj to przetrwać a jak nie to odpuść i już
- Dołączył: 2012-01-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 8093
29 grudnia 2012, 18:27
Powiedz, ile macie lat, że się wkurzacie o jakieś drobiazgi bez znaczenia? Nie szkoda Wam życia? Bo mnie szkoda. I byłoby mi szkoda czasu na kogoś, kto myśli inaczej. Ja jestem 3 lata ze swoim obecnym facetem i pokłócilismy się jak dotąd raz.