Temat: matka i jej bałaganiarstwo

Cześć,

Mam pewien problem ze swoją matką. A mianowicie, ona w ogóle nie umie trzymać porządku. Po domu zawsze walają się różne rzeczy, wszystko leży na szafkach, stole, wisi na drzwiach, krzesłach. W kuchni jest pełno okruszków, wszystko się klei, brudne naczynia leżą w szafce, a reszta zawala cały zlew. W łazience grzyb na ścianach, w kuchni robactwo. Generalnie panuje wielki chaos i bałagan. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że ona nawet nie da sobie pomóc. Na każdą próbę posprzątania tego bajzlu, oburza się i wykrzykuje,  ze ‘Prządki to sobie będziesz robić w swoim domu.’ Tylko, że tak nie da się żyć. Każdy kto do nas przychodzi, jest po prostu przerażony tym bałaganem i liczbą rzeczy walającą się po domu. Wystarczy otworzyć szafkę, a wszystko Ci spada na głowę. Nic nie jest poukładane. Gdzie ona coś weźmie, tam zostawi. Ewentualnie wepchnie do jakiejś przypadkowej szafki. Jeżeli można cokolwiek wyrzucić, to tylko pod jej nieobecność. Najczęściej wtedy nawet nie zauważa tych braków. Jeżeli jednak tylko nie zdąży się z wyniesieniem tych rzeczy na śmietnik, wtedy jest wielka awantura. Kiedyś postanowiłam posprzątać łazienkę. Uzbierałam trzy wielkie wory śmieci. Jednak matka wpadła do domu, zanim się ich pozbyłam, wyrzuciła wszystko z nich na dywan i ¾ tych rzeczy zostawiła, bo jej się jeszcze kiedyś przydadzą. Moim zdaniem to jest chore. W kuchni, w tamtym roku, znalazłam herbatę, która miała termin ważności do 1997 roku! Gdy chciałam ją wyrzucić, usłyszałam, że mam nie ruszać, bo ona ją wypije. I tak leży do dzisiaj. Jedyne miejsce, w którym jest względny porządek, to mój pokój, bo o niego dbam. Ale i tak jest to trudne, gdy ona co chwilę znosi jakieś ubrania, koce, torby i wszystko gdzieś mi upycha.

 

Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że chowa jedzenie. Moja matka nie kupuje żywności jak normalny człowiek, bo cytując, stwierdziła ‘po co kupować jakieś jedzenie, skoro i tak wszystko wpierdolicie.’. Jak już coś kupi, to chowa to w szafie między ubraniami, za kanapą, pod łóżkiem, w torbach, na szafie. Lodówka zazwyczaj świeci pustką, a gdyby przejrzeć te szafki, to można by wykarmić kompanie wojska. Nawet szukając ozdób świątecznych, między bombkami znalazłam torebkę, w której były 4 dezodoranty, 3 budynie, kisiel i z pół kilo otwartych ciastek. Oraz najgorsze, zgniłe mandarynki. Często zdarza się, że właśnie chowa jakieś owoce, które później gniją i ten smród jest nie do zniesienia. Kiedyś u siostry w pokoju znalazłam w pudełku po klockach szczątki jabłek. Były tak spleśniałe i zgniłe, że aż puściły ferment.  W takich warunkach nie da się żyć. Nawet nie jestem teraz w stanie tego wszystkiego opisać.

 

Czy macie jakiś pomysł, żeby coś z tym zrobić? Żadne rozmowy nic nie dają.

Bo to już nawet nie chodzi o mnie, bo ja mam zamiar po nowym roku się wyprowadzić. Ale moja siostra dalej będzie musiała żyć w tym bajzlu.

nie obraz się a twoja mama jest chora  i powinna zwrócić o pomoc u psychologa lub psychiatry bo to jest choroba . przykro mi
Oj, to mi wygląda na problem z głową. Należałoby na terapię iść, bo tak to nic nie pomoże.
Pasek wagi
To jest choroba psychiczna tzw. hoarding. Jeśli sama nie zechce coś z tym zrobić nic nie poradzisz.
Pasek wagi
Dla mie to jest choroba ,rozumiem cie,moja mama natomiast miała zupełnie odwrotny problem musiało byc czysto,żadnych zabawek bo wtedy reagowała krzykiem i szałem co się potem okazało kiedy poszła w końcu po kilku latach że jest to depresja dwubiegunowa. Także uważam że mama powinna zasięgnąć rady psychologa i to jak najszybciej,ile to już trwa?
Pasek wagi

Wykonczona napisał(a):

Dla mie to jest choroba ,rozumiem cie,moja mama natomiast miała zupełnie odwrotny problem musiało byc czysto,żadnych zabawek bo wtedy reagowała krzykiem i szałem co się potem okazało kiedy poszła w końcu po kilku latach że jest to depresja dwubiegunowa. Także uważam że mama powinna zasięgnąć rady psychologa i to jak najszybciej,ile to już trwa?

Od kiedy tylko pamiętam. Tylko po prostu z roku na rok jest co raz to gorzej. Kiedyś po prostu był bałagan, ale jakoś to wyglądało. Teraz to co ona wyczynia, to jest po prostu masakra. 
Rety, nie wiem, czy to nie jest przypadkiem obsesyjne zbieractwo (z góry zaznaczam, że nie jestem pewna, czy to poprawna nazwa)

Bez pomocy specjalisty się raczej nie obejdzie :(
Pasek wagi

deteste napisał(a):

Wykonczona napisał(a):

Dla mie to jest choroba ,rozumiem cie,moja mama natomiast miała zupełnie odwrotny problem musiało byc czysto,żadnych zabawek bo wtedy reagowała krzykiem i szałem co się potem okazało kiedy poszła w końcu po kilku latach że jest to depresja dwubiegunowa. Także uważam że mama powinna zasięgnąć rady psychologa i to jak najszybciej,ile to już trwa?
Od kiedy tylko pamiętam. Tylko po prostu z roku na rok jest co raz to gorzej. Kiedyś po prostu był bałagan, ale jakoś to wyglądało. Teraz to co ona wyczynia, to jest po prostu masakra. 
Straszna! Musisz z mamą poważnie porozmawiać i powiedzieć jej że to jest normalna sytuacja taki bałagan i zbierania wszystkiego,pokaż jej jakiś artykuł co kolwiek,coś musi ją wstrząsnąć bo przecież tak być nie może,a siostra ile ma lat? Może gdybyście się wyprowadziły razem to jakoś by nią to wstrząsnęło,bo sama z siebie to raczej nigdy do psychologa nie pójdzie.
Pasek wagi
ja tez własnie o tym zbieractwie pomyslalam

niestety bez pomocy lekarza sie nie obejdzie

porozmawiaj z nią i pójdzcie do lekarza, wiem może dziwnie to zabrzmi, ale jak sie nie zgodzi to ty pójdź do lekarza i opowiedz mu jak to wyglada może cos jej przepisze bez jej obecności
Ile Twoja mama ma lat? Bez urazy, ale podejrzewam jakies zaburzenia psychiczne u niej. Tu nie chodzi o ten bałaga, ale chorobliwe gromadzenie rzeczy. Tutaj nic nie zrobisz, jedynie psychiatra może pomóc.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.