Temat: co uwazacie na ten temat?

witam. jestem z facetem od ponad pol roku, dogadujemy się swietnie, klocimy baaardzo rzadko w sumie o jakies pierdoly które mi nie pasuja... on jest na ostatnim roku studiow i pracuje w weekendy, ja jestem na 1 roku i dorabiam tylko na swoje drobne potrzeby. czuje się tak jakbyśmy znali się już kupe lat i znam go chyba na wylot, wiem jak się zachowa, co zrobi, co powie. jest idealnie. ostatnio dużo o tym myslalam i doszłam do wniosku ze chce z nim zamieszkac i wyjść za maz. wiem ze byśmy sobie poradzili. wiele jest par które mieszkają razem, wynajmują mieszkanie, studiują i pracują. rozmawiałam z nim o tym, ale powiedział ze jest jeszcze na to czas. teraz nie wiem, czy on po prostu niechce ze mna mieszkac, czy nie jest pewny swoich uczuc. poradzcie cos. może rzeczywiście za szybko zaczelam o tym myslec i mowic? :(

ale wasze zdania sa podzielone;p na pewno nie mam zamiaru go naciskac i marudzić mu o tym, bo nie chce żeby robil cos na sile, ale myslalam ze jak tak gada ze kocha, ze chce stworzyć ze mna rodzine to tez myśli o tym i do tego zmierza.. po za tym jak by się oswiadczyl to wcale nie oznacza ze zaraz musimy mieszkac razem i brac slub, przecież jako narzeczeni tez można być przez jakiś czas;p

klaudynka001 napisał(a):

zaraz zaraz...nie jestem zdesperowana kobieta!! nie naciskam go, jedynie raz o tym rozmawialiśmy i nigdy do tego nie wracaliśmy... a z tym pierścionkiem to było na zżarty...ale chce mieć pewność ze traktuje nasz związek na poważnie i myslimy chociaż podobnie...nie chce znow się rozczarować...mieszkałam już wcześniej z facetem, nie wyszlo nam, ale godziłam obowiązki, prace, szkole, dom i miałam kupe wolnego czasu...poradziłam sobie i nadal bym sobie radzila gdyby nie to ze tam ten nie był tym jedynym...dlatego od niego uciekłam i zaczelam zycie od nowa...jak się pozbierałam pojawil się obecny facet i chce żeby był szczęśliwy, chce stworzyć z nim szczesliwa rodzine, tym razem się nie myle, bo wiem ile kosztuje człowieka blad:(

Traktowanie związku poważnie to nie jest biegnięcie po pierścionek zaręczynowy po pół roku znajomości... To wspólne plany i wspólna ich realizacja :) To uwzględnianie drugiej połowy w ważnych życiowych decyzjach. 
Pół roku to malutko i jeśli on nie jest gotowy na takie deklaracje to nie naciskaj. To nie znaczy, że Cię nie kocha.  

A to, że wiesz ile kosztuje człowieka błąd nie znaczy, że się nie mylisz. Oczywiście nie życzę ale w życiu pewne jest tylko to, że umrzemy. 

klusia69 napisał(a):

ja jestem ze swoim od 3,5 roku i dalej ma na wszystko czas.... może po prostu faceci nie są gotowi aż tak szybko na takie rzeczy


Zależ od faceta, mój znał mnie chyba z 2-3 miesiące jak powiedział że w moją 18stkę mi się oświadczy- i tak też zrobił - od zaręczyn mineły 3 lata ( razem jesteśmy od ponad 4 ) i w 2014 bierzemy ślub. To zależy od charakteru , pomysłu na życie itd .Wydaje mi się autorka nie powinna w żaden sposób naciskać tylko a razie poczekać .
nie za krótko ze sobą jesteście? a po drugie nie macie źródła utrzymania! chyba on bardziej od ciebie jest odpowiedzialny i wie co i jak:)
Pasek wagi
Zamieszkac - jasne - bo po co tracic 5lat na "chodzenie"jesli miesiac po zamieszkaniu razem was juz nie ma?
My zamieszkalismy razem po 4,5 miesiaca nam wyszlo na dobre, bo jestesmy razem juz ponad 6lat, ale nie zawsze tak jest.
Potzreba przede wszystkim checji obojga partnerow - Twoj najwyrazniej narazie nie chce. I mu sie nie dziwie, bo zadne z was nie ma tyle kasy, zeby jakkolwiek sobie poradzic (Moj facet zarabial ponad 2tys, a ja studiowaalm i pracowalam na pol etatu jak zdecydowalismy sie zamieskzac raezm)

Co do slubu to mi sie nie chce nawet komentowac...
Ahh i pol roku zwiazku (spotykania sie) to naprawde za malo, zeby kogos dobrze poznac i ja nie mowie o jakis tajemniczych instynktach, ktore moga sie pokladac w czlowieku przez lata i ujawnic sie  dopiero w dramatycznej sytuacji. Mowie o zwyklych rzeczach - podejsciu do sprzatania, czystosci, zachowaniu. kiedy np. jest sie po prostu w gorszej formie, czy wrecz jest sie bardzo wkur*nym na otaczajacy swiat. Bo jak sie razem mieszka to niestety ale nie jest to tylko slodkie pierdzenie sobie o czymstam.

W kazdym razie Twoj facet narazie nie ma takiej potrzeby zeby wykonywac jakis wazny krok. Zaakceptuj to, bo ucieknie gdzie pieprz rosnie. - Ja bym tak zrobila na jego miejscu.
Dobrze powiedział, jest jeszcze czas. Faceci nie lubią takiego pośpiechu, daj mu się oswoić. :)
Małżeństwo po tak krótkim czasie? Dla mnie to głupota :P
To krótki okres czasu, a wtedy zawsze jest pięknie i kolorowo.
a ja się spytam. co na to Twoi RODZICE ?
i po drugie, skąd weźmiecie kase na utrzymacie?
eee co? pół roku to mało..
pol roku to jet tak malo, wydaje ci sie ze go znasz na wylot bo zachowuje sie inaczej przy tobie niz zachowywal sie jak byl sam. dopiero pozniej wszystko wychodzi. facet sie zmienia. jestem juz 5 lat z chlopakiem i cos o tym wiem. jak bylismy ze soba pol roku to praktycznie sie nie znalismy

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.