- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 listopada 2012, 23:07
Edytowany przez stazi24 14 listopada 2012, 10:11
14 listopada 2012, 11:49
14 listopada 2012, 11:51
to jest kwestia zaufania i wzajemnego porozumienia, a nie dopytywania, sprawdzania, namierzania, pozwalania. Dorośli ludzie w związku szanują się i mają do siebie zaufanie. I niekoniecznie potrzebują spędzać ze sobą 24/dobę, ani nawet 12. A dobry związek to nie taki, w którym jedna strona trzyma drugą krótko przy ryju i dzięki temu mija kolejny rok męki. Naprawdę.Ja i tak nigdy nie zrozumiem tego. Bo tak nie wygląda związek i to nie jest kwestia wyluzowania. Po prostu jak ludziom w związku nie zależy na sobie to nie obchodzi ich życie drugiej osoby, nie obchodzi ich gdzie wychodzą i z kim. Piszesz "zawsze rozumieli" to Ty byłaś w jakimś związku zbiorowym? Czy po prostu tak często zmieniasz tych partnerów? Jeśli to drugie to trudno się dziwić dlaczego... pracujesz sobie na to właśnie takim podejściem wiecznie wyluzowanej, pozwalającej na wszystko. Pytanie autorki moim zdaniem było skierowane do ludzi którzy mogą pochwalić się jakimś stażem związku, bo wtedy można cokolwiek powiedzieć o zdrowych relacjach.Skąd wiesz, że się nie da? :) Nigdy mężczyźni nie narzekali na taki stan spraw. Ja sama potrafię powiedzieć, wiesz co, jadę na kilka dni do swoich przyjaciół z innego miasta:) i oni nigdy nie mieli z tym problemu, jak on miał znajomych w innym mieście robił to samo. :) Nie mam zamiaru mu czegoś zakazywać, nie mam zamiaru ograniczać i planować mu życia. Widzisz, dla mnie najważniejsze żeby ta druga osoba była szczęśliwa i jeśli ma potrzebę jechać sama to jedzie:) Ja jak wyjeżdżam na festiwale filmowe, to czasem mnie miesiąc nie było i oni to rozumieli. Bo procowałam na to całe życie:P Później nadrabiamy czas , jeśli on i ja mamy taką potrzebę. Ludzie mają różne style życia, nie rozumiem, co tu jest do "oceniania". Jeden lubi piwo, drugi jak mu nogi śmierdzą. W moim środowisku, to dość powszechne. I nie mów, że się nie da:) Bo nie wiesz tego. I nie potrzebuje twojego współczucie:) Bo to nie ma nic do rzeczy i jest zupełnie niepotrzebne:)To mnie trochę przeraża, nie da się być w takim związku jak tu opisujesz. współczuje...Nie mam potrzeby kontrolowania mężczyzny, pozwalania mu na coś, czy zabraniania, to nie dziecko tylko dorosły w pełni ukształtowany mężczyzna. Robi co chcę w sumie. :) Rozumiem, że ma rożne potrzeby, tak samo jak ja. Jak by chciał, to może go nawet z miesiąc w domu nie być:), bo imprezuje z kolegami:) Mam tak od urodzenia;).Aaaa i jak nie chce to nie opowiada, co tam robił:) 30 lat -bez związku-bez dzieci
14 listopada 2012, 11:53
14 listopada 2012, 12:01
14 listopada 2012, 12:17
Ale koleżanka którą cytowałam przedstawia postawę jak dla mnie skrajną. Bo jak można nie interesować się co robił partner na miesięcznym wyjeździe, albo po prostu oznajmiać prosto z mostu, że na tydzień wyjeżdżam i nie wiem co będę robić? No proszę Was dziewczyny... ja tylko mówię, że ja sobie nie wyobrażam tego, bo dla mnie wolność w związku oznacza coś zupełnie innego.
14 listopada 2012, 12:18
Moim zdaniem każdy ma prawo do własnej przestrzeni, bardzo kocham mojego męża ale czasem naprawdę muszę pobyć sama- myślę, że on też tak ma.-Ja mam koleżanki, a on ma kolegów.Mój nie wychodzi zbyt często(można powiedzieć, że wychodzi bardzo rzadko), może daltego nie robię problemów jak już chce gdzieś wyjść albo jak raz w roku jedzie na zlot,wtedy widzę go cieszącego się jak dziecko, to powiem szczerze-cieszę się razem z nim-nie widzę w tym nic złego. Pewnie gdyby chciał wychodzić codziennie albo kilka razy w tygodniu, a ja zawsze miałabym siedzieć w domu z dzieckiem i wszystko sama ogarniać ...no myślę, że wtedy nie byłabym już taka tolerancyjna-jednak najbardziej lubię wspólne wyjśćia-cała nasza rodzinka .
14 listopada 2012, 12:26
No racja, na pewno męskie jest jak powie facet, że ma Cie w dupie i i tak wyjdzie do kolegów. No gratuluję. Ja akurat nie wstydze się, że mój facet szanuje moje zdanie.tak sobie jeszcze pomyślałam, że ja to bym sie nawet wstydziła mieć faceta, który reaguje na moje pozwalanie/nie pozwalanie.. To takie niemęskie :-)) grunt to się po partnersku dogadać i wzajemnie nie ograniczać. Wiadomo że jak jest dziecko, to ten układ wygląda inaczej, np. w pon ja zostaje z dzieckiem, we wtorek mąż etc.
14 listopada 2012, 12:41
14 listopada 2012, 12:48
jeśli jest się dorosłym i odpowiedzialnym, to dlaczego nie? Skąd mam dokładnie wiedzieć, co będę robić przez tydzień poza domem? Wiem natomiast czego NIE ZROBIĘ. I mój partner to wie.Ale koleżanka którą cytowałam przedstawia postawę jak dla mnie skrajną. Bo jak można nie interesować się co robił partner na miesięcznym wyjeździe, albo po prostu oznajmiać prosto z mostu, że na tydzień wyjeżdżam i nie wiem co będę robić? No proszę Was dziewczyny... ja tylko mówię, że ja sobie nie wyobrażam tego, bo dla mnie wolność w związku oznacza coś zupełnie innego.
14 listopada 2012, 12:53
nie no to tym bardziej nie jest męskie :D mój komentarz był przerysowany, stąd uśmiech. może do kogoś dotrze w ten sposób. tak jak napisalam, chodzi o wzajemne dogadywanie się. szanowanie zdania nie ma sie nijak do "nie pozwalania", to są zupełnie dwie inne sprawy. "Nie chcę żebyś wychodził" to nie to samo co "nie pozwalam Ci wyjść". czego gratulujesz, bo nie zrozumiałam?No racja, na pewno męskie jest jak powie facet, że ma Cie w dupie i i tak wyjdzie do kolegów. No gratuluję. Ja akurat nie wstydze się, że mój facet szanuje moje zdanie.tak sobie jeszcze pomyślałam, że ja to bym sie nawet wstydziła mieć faceta, który reaguje na moje pozwalanie/nie pozwalanie.. To takie niemęskie :-)) grunt to się po partnersku dogadać i wzajemnie nie ograniczać. Wiadomo że jak jest dziecko, to ten układ wygląda inaczej, np. w pon ja zostaje z dzieckiem, we wtorek mąż etc.