3 listopada 2012, 10:22
Mam mały problem, a mianowicie - moja mama jest cudowna osobą. Uwielbiam ją ponad wszystko i poświęciła bym dla niej o wiele więcej niż wszystko. Niestety, jest bardzo otyła. Waży w tym momencie jakieś 85-bądź więcej-kilo przy moim wzroście. Chciałabym bardzo by była zdrowa i pokochała samą Siebie, jednak nijak nie wiem jak ją namówić do diety? Próbowałam z ojcem miliona sposobów, jednak żaden nie skutkował, im bardziej się ją prosi i grozi, im bardziej się ją uświadamia w konsekwencjach otyłości, tym bardziej ona jak na złość tyje. Mój nauczyciel Sociologii, wyrażnie nam powiedział, że najpewniej skończymy jak nasze matki, jeśli nic z tym nie zrobimy. I tego się najbardziej obawiam, że mama będzie jak babcia za kilka lat, bo babcia waży o wieeeele więcej. A co jeśli dopadnie ją zawał? Albo inne paskudztwo? Muszę Jej jakoś pomóc. Nie chce ją do niczego zmuszać, nie mogę Jej też niczego kazać, po prostu chce by znowu była szczęśliwa i zadowolona z Siebie i pokochała Siebie tak samo mocno jak my ją kochamy.. Co zrobić?
Edytowany przez Natalkak994 3 listopada 2012, 10:24
3 listopada 2012, 12:52
Twoja mama jest dorosła i sama powinna zdawać sobie sprawę z konsekwencji swojej otyłości. Rozumiem fakt, że się o nią martwisz, ale Ty jesteś jej córką nie opiekunką. Możesz tylko powiedzieć, co w tej sytuacji czujesz, nieco bardziej drastycznie,np. "nie chcę, by moja mama nie doczekała swoich wnuków"
Wydaje mi się, że to będzie lepszy sposób niż gotowanie dla całej rodziny (które w końcu jest bardzo męczące, a Ty w końcu też masz swoje życie!) lub ciąganie mamy po siłowniach czy spacerach.
Edytowany przez 7b46edcd0134b726a0cb3803646d77ed 3 listopada 2012, 12:57
3 listopada 2012, 12:56
Aha i taka uwaga dla tych z Was, które twierdzą, że 85 kg przy 160 to nie otyłość i przesadzamy z tym stwierdzeniem.
Dzisiaj rano zmarła moja sąsiadka. Też miała ten problem, nie ruszała się, doprowadziła się do stanu krytycznego. Miała wrzody, które jej pękły na początku poprzez wymioty i biegunkę, ale nie tym razem. Pękły i dostały się do krwi. Wdało się zakażenie. Nerki przestały pracować, miała cholersterol dużo ponad normę, miażdżycę. Dzisiaj nad ranem próbowano ją reanimować (leżała w szpitalu), jednak bezskutecznie. Osierociła dwie córki a jej matka (babcia!) jeszcze żyje, ale niestety jest "leżąca" i już bardzo stara i wymaga opieki. A te córki mają po 13 i 20-kilka lat.
Same widzicie. Z tym naprawdę nie ma żartów.
Edytowany przez 7b46edcd0134b726a0cb3803646d77ed 3 listopada 2012, 12:57
- Dołączył: 2009-11-03
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 2954
3 listopada 2012, 13:05
Do decyzji o odchudzaniu trzeba dojrzeć i ta osoba musi tego sama chcieć. Co możesz zrobić? Daj dobry przykład z super jedzonkiem dietetycznym i sportem.
- Dołączył: 2011-08-07
- Miasto: Skalista Kraina Katalonii
- Liczba postów: 3485
3 listopada 2012, 13:05
Jasne, ze nie ma zartow. Dlatego zdrowo sie odzywiam, chodze na silownie. Staram sie dbac o siebie i w ogole cieszyc sie kazda chwila. Tym bardziej, ze moj organizm, mimo tak wysokiej wagi - caly czas daje mi szanse - bo wyniki mam modelowe:-))) Ale chce zyc dlugo i zdrowo. Mam mala coreczke, a chcialabym kiedys moc pobrykac z Jej dziecmi:-) No, ale sama musialam do tego dojsc. Zadne "motywacje z zewnatrz" na mnie nie dzialay i nie dzialaja. Sama jestem dla siebie motywacja.
3 listopada 2012, 13:14
nanuska6778 napisał(a):
Daj mamie spokoj. Mysle, ze ze mna jest podobnie, jak z Twoja mama. Waze nieco wiecej, wzrostu mam nieco mniej, czyli jeszcze gorzej:-))) Pewnie jestesmy nawet w podobnym wieku? - mam 45 lat. Sama musi dorosnac do odchudzania.
Mama skonczy w Maju nastepnego roku 40 lat. I ma prognoze 99 kilogramow na przyszly rok. Bardzo bym chciala by dorosla i zrozumiala, ze moze to sie skonczyc tragicznie. :(
3 listopada 2012, 13:26
powiedz jej, że ją kochasz i że jakakolwiek nie będzie czy otyła czy chuda będziesz kochać ją tak samo i co najważniejsze, że jeśli postanowi walczyć z nadwagą to jej pomożesz, że zrobicie to razem
3 listopada 2012, 13:33
I wlasnie tego sie boje, ze doprowadzi sie do takiego stanu, ze potem juz nie bedzie odwrotu... Czasami chce mi sie siasc i plakac.
Ale to nie jedyny problem. To dotyka calej rodziny. Ona kupuje duzo niezdrowego jedzenia - fastfoodow, kielbas kilogramy, chleba, ziemniakow i gotuje bardzo niezdrowo. A czlowiek kiedy widzi to jedzenie, to az mu slinka cieknie i ja i tata wpadamy w to wszystko. I ona sie nie da przekonac do zmiany Swojej diety i tego by nie kupowala lodowki pelnej niezdrowego jedzenia. Wiec to tez dotyka wszystkich. A ojciec niedlugo od niej odejdzie, jak tak dalej bedzie... Coraz czesciej o tym wspomina. Czuje sie jak zwierze w potrzasku. Cos musze zrobic. Plakac mi sie chce juz.
- Dołączył: 2012-02-22
- Miasto:
- Liczba postów: 663
3 listopada 2012, 13:52
Twoj wykladowca nie ma racji- nie jestesmy tylko i wylacznie produktem wychowania naszych rodzicow, nie ma co dramatyzowac. Druga rzecz- nie kazdy otyly zapada na choroby, ktorymi nas straszy Swiatowa Organizacja Zdrowia. Trzecia- zadne naciski, terapie szokowe,itd. nie zadzialaja na twoja mame, jezeli ona sama nie czuje potrzeby zeby schudnac. Kazdy ma prawo robic ze swoim zdrowiem co mu sie podoba, a ty nie jestes odpowiedzialna w zadnym stopniu za zdrowie swojej mamy, wiec daj sobie spokoj.
- Dołączył: 2009-10-25
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 1586
3 listopada 2012, 14:00
Też uważam, że podejmujesz walkę z wiatrakami. Jeśli sposób gotowania Ci nie odpowiada, gotuj sama. Moja mama też bardzo chce schudnąć. Nie przeszkadza Jej to gotować tłusto i kupować mnóstwo słodyczy do domu ("ja Ci nie każę jeść"). Chce ćwiczyć - prawie siłą i groźbą zaciągnęłam Ją na aquaaerobik. Sama chciała iść, specjalnie pojechałam nas zapisać, po czym wycięłam mi numer ze stwierdzeniem, że nie pójdzie. Nacisk całej rodziny sprawił, że poszła... 1 raz. Od tego czasu cisza i zawsze ma wymówkę, dlaczego kupiła do pracy drożdżówki, dlaczego nie pójdzie ćwiczyć.
Jak się nie chce, to siłą nikogo nie przekonasz do odchudzania.