Temat: Bąkowa bariera

Z góry przepraszam za ten temat ^^. Z gatunku tych paskudnych. Ale... Ciekawi mnie to.
Mówi się, że jest się z kimś zupełnie swobodnym, gdy można przy kimś bez skrępowania puścić bąka.
Czy przekroczyliście już tę "bąkową barierę" w związku? Jeśli tak, to ile czasu to trwało?
Bo ja nigdy jej nie przekroczyłam, a mój najdłuższy związek trwał 3 lata. Jakoś nie byłam w stanie...
Po jakiś trzech miesiącach mieszkania razem z mojej strony. On znacznie wcześniej :) po jakiś 6 miesiącach znajomości. Kąpaliśmy się razem i pokazał mi sztuczkę z kaczuszkami. Zanurzył kaczki pod wodą, ścisnął i mówi "są bąbelki" podnósł je nad wode i mówi "patrz, nie ma kaczek, a bąbelki nadal są" :D do dziś się z tego śmiejemy :D

Salemka napisał(a):

To potrzeba fizjologiczna, którą nie zawsze jesteśmy w stanie kontrolować.Nie mam problemów z moim Lubym pod tym względem. Nie puszczamy bąków celowo w czasie obiadu itd., (staramy się takie sprawy załatwiać w toalecie, albo gdzieś w ustronnym miejscu) ale nie traktujemy też tego jako coś strasznego, kiedy to się zdarzy. Zawsze się przepraszamy, jeżeli moment był 'idealny' to się z siebie śmiejemy.A od kiedy tak to traktujemy? Wstyd się przyznać, ale kiedyś (na początku związku) leżałam sobie na łóżku i czytałam coś fascynującego i nagle do pokoju wschodzi mój Luby. Przestraszyłam się i puściłam bąka (leżałam na plecach, a on stał za mną....) Było mi tak wstyd, a on śmiał się jak głupi, że pięknie go przywitałam...Wtedy bariera runęła ;)


hahahahaha sorry ale nie moge przestac sie smiac z twojej historii :))) 


A co do `baków` to uwazam ze jezeli ktos sie wstydzi pierdziec przy chlopaku/dziewczynie to czuje sie przed nim skrepowany i nie jest otwarty! Wiadomo ze nikt nie robi tego specjalnie, no ale na Boga nie mozna dusic tego w sobie, tylko dlatego ze NIE WYPADA.. OGARNIJCIE SIE.

100krotka11 napisał(a):

Dla mnie ludzie, którzy przekraczają tzw "bąkową barierę" są niewychowani i niekulturalni! Co to ma w ogóle być? Przed ślubem książę i księżniczka, a po ślubie dwie świnie?

No proszę. Zbiorowisko kulturalnych.
Póki co mieszkam z rodzicami i bratem, są to mi najbliższe osoby. Nigdy nie zdarzyło mi się nie zwracać uwagi na to, czy ktoś jest ze mną w pokoju. Jeśli jest i bardzo muszę to idę gdzie indziej. Jak jestem sama - folguję potrzebom ;P Według mnie tak to powinno wyglądać. Szacunek do innego człowieka. Bo na co mu mój smród??? :P I skoro całe życie udaje mi się zachowywać kuturalnie to dlaczego w obecności faceta/męża miałabym pierdzieć???
Ja sobie nie wyobrażam tego zrobic przy mężu.. chocby nie wiem jak brzuch mnie bolała to zawsze mogę iśc do łazienki czy do innego pokoju. I nie myślę że to jest kwestia czasu spędzonego razem, ale kwestia kultury i szacunku dla drugiej osoby. Mojemu mężowi tez sie to nigdy przy mnie nie zdarzyło. Chyba że naprawdę przez przypadek, to wtedy "przepraszam" i po sprawie.. Ale nie notorycznie..
Teksty o tym,że puszczanie bąków przy partnerze świadczy o braku kultury są śmieszne.Skoro z mężem jesteśmy sobie bliscy i znamy swoje ciała..hm...od góry do dołu to puszczenie bąka jest pikuś...bynajmniej gdyby przyszło mi zmieniać mu pieluchy nawet za młodu to nie miałabym oporów bo mamy luźne podejście...
nigdy nie przekroczyłam i mam nadzieję, ze nigdy nie przekroczę. to nie kwestia swobody tylko kultury.

MamaMychy napisał(a):

Teksty o tym,że puszczanie bąków przy partnerze świadczy o braku kultury są śmieszne.Skoro z mężem jesteśmy sobie bliscy i znamy swoje ciała..hm...od góry do dołu to puszczenie bąka jest pikuś...bynajmniej gdyby przyszło mi zmieniać mu pieluchy nawet za młodu to nie miałabym oporów bo mamy luźne podejście...

A dla mnie śmieszne jest jak ktoś uważa, że to całkowicie normalne. I co to w ogóle ma wspólnego z akceptacją ciała? To, że znam ciało mojego partnera nie znaczy, że mam wąchać jego smrody bo taki jest wzorzec udanego związku. No proszę Was, chociaż jako kobiety miejmy trochę klasy i szacunku.... Facet to facet, samcem jest i pozostanie więc jak mu się zdarzy to trudno, przymykam oko, ale nie zaakceptuje tego jeśli to bez żadnego skrępowania no stop. Tłumaczycie tu, że puszczanie bąków to potrzeba fizjologiczna, której nie da się powstrzymać i to normalne, to czemu chodzicie do łazienki robić siku czy co innego? Możecie narobić do miski podczas oglądania telewizji, przecież to czysta potrzeba fizjologiczna. Porównanie może i jest trochę kiepskie, bo co porównywać wydalanie do bąka, ale tłumaczenie się, że pierdzenie przy sobie nawzajem to norma też jest kiepskie.

Tyle ode mnie:) Co nie zmienia faktu, że przez 2,5 roku związku zdarzyło mi się - 2 razy, i nie jestem w stanie opisać jak mnie ta sytuacja zawstydziła. Mimo iz we wszystkich innych sferach nie wstydzę się przy facecie niczego. On puszcza bąki jak naprawdę musi, wybaczam, ale sama nie odczuwam potrzeby przełamywania tej bariery i puszczania bąków podczas wspólnego oglądania telewizji tak dla rozrywki;p 
Swoboda i zaufanie w związku nie ma nic wspólnego ze zwykłym brakiem kultury. 
Swojego K. jestem najbardziej pewna w życiu, ufam mu bardziej niż sobie, wiem, że to ten jedyny, ale bez przesady, są rzeczy które robi się na osobności, w toalecie. Co za problem iść na chwilę do łazienki, zrobić co ma się zrobić i wyjść ? Dla mnie żaden.
Tak samo bekanie..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.