- Dołączył: 2011-07-21
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 3127
31 sierpnia 2012, 18:53
właśnie się dowiedziałam, że mój były chłopak poznał przemiłą dziewczynę w moim mieście i się do tego miasta przeprowadza (nie zrobił tego dla mnie, dojeżdżałam do niego 700km! on "nie mógł", bo pracował).
cholernie zabolało...
poczucie wartości runęło po raz kolejny...
edit:
ja rozdzielam dwie rzeczy: 1) akceptuję to, że się zakochał, akceptuję to, ze nie chce ze mną być, nie łudzę się, że jeszcze będziemy razem itd.
2) żywię do niego silne uczucia i nie jestem w stanie w żaden znany mi sposób tego nie czuć(!) a chciałabym!
a na dodatek to trwa 20 lat, więc w tym wypadku czas nie ma magicznego działania niestety...
Edytowany przez 70ada51 31 sierpnia 2012, 20:33
- Dołączył: 2011-07-21
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 3127
31 sierpnia 2012, 21:36
silvie1971 napisał(a):
mi pomogla swiadomosc, ze sie ozenil i wyprowadzil hen daleko. Jakos 3 lata pozniej stworzylam nowy zwiazek. Ale jeszcze dlugo bylo mi ciezko, jak spotykalam jego ojca, a on do mnie z tekstem: co tam synowa slychac. Nasi rodzice mysleli, ze my sie w przyszlosci pobiezemy
to też musiało być bolesne... w rodzice podzielali Twoje pragnienia, a rzeczywistość była zupełnie inna...
31 sierpnia 2012, 21:37
Nie chcę cię atakowac ani sie z toba klocic. Czytalam Anie z Zielonego Wzgorza, tak jak kazda inna lekture. Z psychologicznego punktu widzenia czy seksuoliogicznego nie ma mowy o milosci do mezczyzny u 6 latki, jest to forma zboczenia na tle seksulanym i nie jest to normalne (czytaj nie miesci sie w normie zachowan 6letnich dzieczynek) ani zdrowe. Nie mieszaj kochania zwierzatek przez dzieci z zainteresowaniem płcią przeciwną. W tym wieku dziewczynki chca wyjsc za maz za tatusia co najwyzej.
- Dołączył: 2011-03-20
- Miasto:
- Liczba postów: 6346
31 sierpnia 2012, 21:37
a w jakim wieku mozna mowic o dojrzalej milosci? 20? 30? 40?
My od malego mowilismy o sobie maz-zona, bralismy slub w namiocie, ja mialam 3 on 5 lat, w szkole spedzalismy wszystkie przerwy razem, po szkole tez, wakacje razem, bo jedzilismy do dziadkow, a oni byli sasiadami. Po prostu bylismy para od piaskownicy i tak traktowaly nas nasze rodziny, wiec jak ktos nie mial takiego czegos, to niech nie mowi, ze to niemozliwe
31 sierpnia 2012, 21:39
Tez mialam jakis "chlopakow" w paiskownicy z ktorymi Bawilam sie w dom, wlasnie bawilam. W Zyciu bym tego miloscia nie nazwala.
- Dołączył: 2011-03-20
- Miasto:
- Liczba postów: 6346
31 sierpnia 2012, 21:41
i dlaczego milosc to tylko na tle erotycznym? Zreszta jak autorka miala 6 lat`, to on tez byl dzieckiem, wiec jak mogla by sie opierac w tym wieku m ilosc na erotyzmie?
31 sierpnia 2012, 21:41
Tworzenie zwiazku to akceptacja swoich wad i zalet, wspolne poglady na zycie, na rodzine, na chec posiadania dzieci badz ich brak, na religie, na wspolne zaintersowania, na seks, dawanie sobie poczucia bezpieczenstwa, ufanie sobie itd itd itd. Pasuje Ci to do zabawy 6 latkow???
- Dołączył: 2011-07-21
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 3127
31 sierpnia 2012, 21:42
Emka1903 napisał(a):
czy mieszkaliście razem, czy te 2 lata to były na odległość ???
nie zależało mu na mnie na tyle, by się dogadać co do wspólnego mieszkania. dojezdzałam do niego kilkaset km i pomieszkiwaliśmy ze sobą. np 3 tygodnie raz na dwa miesiące. nalegał, żebym się przeprowadziła do niego. rok się zastanawiała, bo byłam trochę zła, że nie wybrał miasta w którym mieszkam, pomimo tego, że dostał się tu na studia. po roku zdecydowałam, że ulegnę i się przeprowadzę. zaraz po tym mnie porzucił. to był kop i kubeł zimnej wody na głowę. żyłam złudzeniami, ze mu na mnie zależy (nie zależało). dlatego teraz mam problem. nagle dowiaduję się o sobie, ze nie byłam kurwa wystarczająco miła, jak jego przemiła dziewczyna... teraz się nie waha, wprowadza się do miasta w którym mieszkam, dla innej kobiety. to boli.
31 sierpnia 2012, 21:43
Nie ma co odbiegac od watku.
Edytowany przez EgriBikaver 31 sierpnia 2012, 21:43
31 sierpnia 2012, 21:43
Byłam z ex-mężem 16 lat, mamy córkę, potem rozwód i... znów się uczę rozstań. Znów boli i nie wiem co dalej. Ja nie wiem co co poradzić , ale dzisiaj na V przeczytałam takie zdanie
Jak coś ci się nie podoba to zmień to, a jak nie możesz to zmień sposób myślenia o tym.
Tak naprawdę żadna z nas nie może co pomóc. Możemy doradzać, ale każdą radę uznasz za niewystarczającą, bo tam w środku boli, bo nikt nie rozumie... Dziewczyny dobrze radzą, bo to jedyna droga - otwórz się na nowe, klin klinem itp. Ty na każdą taką radę znajdziesz ripostę - doskonale rozumiem. Ale tak naprawdę to reszta zależy od ciebie. Fajnie jest się wyżalić, wygadać, szukać zrozumienia - ja też używam do tego neta, forum, przyjaciół. Ale ostateczną decyzję co dalej zrobisz ze swoim życiem podejmujesz ty.
Tylko nie skrzywdź nikogo rzucając się w wir zapomnienia :)))
- Dołączył: 2011-07-21
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 3127
31 sierpnia 2012, 21:43
EgriBikaver napisał(a):
Tworzenie zwiazku to akceptacja swoich wad i zalet, wspolne poglady na zycie, na rodzine, na chec posiadania dzieci badz ich brak, na religie, na wspolne zaintersowania, na seks, dawanie sobie poczucia bezpieczenstwa, ufanie sobie itd itd itd. Pasuje Ci to do zabawy 6 latkow???
nie mowa o związku, tylko miłości. jak miałam 6 lat nie myślałam o związku...