26 sierpnia 2012, 21:43
Mam obecnie 20 lat i nadal mieszkam z rodzicami. Są oni głęboko wierzący, co niedziele i święta chodzą do kościoła na mszę. Ja odkąd pamiętam nigdy nie lubiłam tam chodzić, jak byłam dzieckiem strasznie się nudziłam tam. Natomiast jako nastolatka strasznie się wykręcałam, np mówiąc że idę do kościoła, znikałam tak naprawdę gdzie indziej.
Obecnie wygląda to tak, że co tydzień mam awantury, dlaczego nie idę do kościoła. Dzisiaj cały dzień miałam kłótnię o to jaki to ze mnie 'chrześcijanin', że to mój obowiązek oraz jaka to ja nie jestem zła i że szatan mnie opętał.... Wiem - brzmi śmiesznie, ale mnie to już naprawdę męczy. Po prostu nie odczuwam potrzeby chodzenia do tego miejsca.
Próbowałam rozmów i tłumaczenia, ale to nic nie daje. Matka do tego mówi, że dopóki z nimi mieszkam, to mam co tydzień chodzić do kościoła, ale wiadomo, że i tak nie pójdę. Dodatkowo zagroziła, że jeśli nie zacznę robić tego co ona mówi, to mój chłopak ma nie pojawiać się na obiadach (przyjeżdża na obiad co 2 niedziele, ale nie jest to dla mnie wielki problem, bo po prostu możemy spędzić ten dzień gdzie indziej).
Co zrobiłyście na moim miejscu? Przepraszam, ale nie mam gdzie indziej się wygadać, dlatego piszę tutaj....
- Dołączył: 2010-01-25
- Miasto: Lafayette In
- Liczba postów: 2525
26 sierpnia 2012, 22:02
ja widze, ze to nie kwestia niewiary tylko lenistwa, jakiegos nudzenia sie... ZALOSNE, nie jestes w przedszkolu, a wy tez jej nie piexdolcie bzdur ze jak nie czuje potrzeby to niech nie chodzi. ja tu nie widze poza lenistwem, de facto grzechem glownym, zadnych logicznych powodow.
26 sierpnia 2012, 22:08
Dla mnie to trochę śmieszne uważać się za wierzącą a nie poświęcić tej godziny w tygodniu i przejść się do kościoła.
Przecież nie chodzimy tam dla rodziny, znajomych,księży, "by się pokazać", itp, lecz dla siebie.
26 sierpnia 2012, 22:10
nie chodz, wiara nie polega na tym aby sie pokazac i odklepac paciorek.
moj sp dziadek tez mnie nawyzywal od nie wiem jakich bo przypominal mi o mszy a ja nic.
wiesz, masz 20 lat, nie ma gwarancji ze sie zestarzejesz z obecnym
chłopakiem. Ja Ci tego życzę, ale życie pisze różne scenariusze.
a to ze sie z kims rozstajemy nie znaczy ze musimy brac z kims innym koscielny. nikt do kosciola nie zaciaga sila
a jajka i wigilia nie sa powodem do wiary to jest tylko spotkanie rodzinne jak kazde inne.
26 sierpnia 2012, 22:13
wole u ludzi wiare czysta bez kosciola, niz wiare z kosciolem na pokaz, albo wiare dla wlasnego widzimisie a potem plucie na niego za plecami.
26 sierpnia 2012, 22:14
hanoirocks napisał(a):
ja widze, ze to nie kwestia niewiary tylko lenistwa, jakiegos nudzenia sie... ZALOSNE, nie jestes w przedszkolu, a wy tez jej nie piexdolcie bzdur ze jak nie czuje potrzeby to niech nie chodzi. ja tu nie widze poza lenistwem, de facto grzechem glownym, zadnych logicznych powodow.
A po co ma chodzić skoro jest niewierząca? Nie można do tego nikogo zmusić. I nie znaczy to także, że jest leniwa.
Poza tym można nie chodzić do kościoła i wierzyć. Są także ludzie, którzy wierzą w Boga, ale nie uznają kościoła.
Edytowany przez teraz.mi.sie.uda 26 sierpnia 2012, 22:16
- Dołączył: 2011-01-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3688
26 sierpnia 2012, 22:14
Nie rozumiem rodziców, którzy zmuszają swoje (zwłaszcza dorosłe) dziatki do chodzenia na Msze Św. Bezsens totalny, współczuję.
26 sierpnia 2012, 22:30
Ja mialam ten sam problem, ale sie wynioslam na studia w wieku 19 lat :-) Ale przedtem owszem chodzilam do kosciala (choc juz wtedy bylam slabo pobozna) i myslalam o niebieskich migdalach w czasie mszy lub spacerowalam w okolicach z kolezanka i ploty, ploty cala godzine...