Temat: wasi ojcowie...

jacy sa dla was wasi ojcowie?? pytam bo moj ojciec... no coz moze nie jest najgorszy ale nie jest dobrym ojcem ani dla mnie ani mojej siostry. uwaza nas za najgorsze dzieci, mowi ze nie widzial gorszych, ze inne sa takie czy takie, widzi w nas tylko wady. nigdy nas za nic niepochwalil, nie jest czuly nigdy nas nie przytulal itp odzywa sie do nas przewaznie po chamsku rzadko kiedy normalnie. zawsze zalowal pieniedzy zeby cos nam kupic a mama zawsze jak nam kupowala np ubrania czy cos to musiala go klamac ze kosztowalo mniej niz naprawde bo zaraz by sapał.. dobrze ze dziadkowie nam daja pieniadze to moglysmy sobie rozne rzeczy kupic, ojciec od zawsze mial takie podejscie zebysmy sobie same na wszystko zarobily, na szczescie w domu pracuje mama on tylko dorabia. ale na swoje piwa to juz niezaluje kasy. momentami mam go dosc :( bywaja sytuacje ze przychodzi do domu i bezpowodu zaczyna nas wyzywac od gnojów itp. ale przy obcych udaje jaki to dobry tatus...   masakra
Czytam i jestem zszokowana , znikoma ilość ojców w ogóle nadaję się do życia.

Ojciec. Prawie go nie pamietam,prawie nie widuję.Nic mi nie dał i nic mu nie zawdzięczam .I generalnie to mam go w doopie.

Jego ewentualna śmierć nie zrobiłaby na mnie żadnego wrażenia , zmieniłoby się jedynie tyle,że PZU wyplaciłoby mi kasę i to jedyne,co moglabym ewentualnie mieć po ojcu.

 

Nie mam kontaktu z moim ojcem i nie zamierzam tego zmieniać, jeśli mieć byle jakiego ojca lepiej nie mieć go wcale.
Twój ociec to patologia, nie ojciec. I nie bierz sobie do serca to co on mówi..
A mój mnie kocha najbardziej na świecie i zrobi dla mnie wszystko :))
mój tata był mało zaradny życiowo ale za to w roli ojca sprawdził się bardzo dobrze, na tyle że po jego śmierci długo budziłam się z płaczem. Był zawsze za mną co nie oznacza, że pozwalał mi na wszystko. Namawiał mnie bym rozwijała swój talent muzyczny, kupował nowe grube zeszyty gdy byłam dzieciakiem żebym mogła spisywać swoje wierszyki i bajki. Gdy byłam starsza po kryjomu przed mamą dawał jakieś drobniaki. Kochał mnie bardzo i mimo, że nie było mnie stać na markowe ciuchy to nie zamieniłabym swojego taty na innego.
Wierzę, że niektórzy ojcowie są straszni bo kiedyś na imprezie tata się napił i moja koleżanka strasznie się bała, czego ja nie mogłam zrozumieć bo tata po alkoholu gadał śmieszne i na wesoło, ale miałam okazję widzieć jej tatę jak przez zamknięte okno wygrażał nożem całej rodzinie o 5nad ranem (z dyskoteki wracałyśmy akurat) a jej rodzeństwo i matka stali pod drzwiami. Mój luby też również chował się przed ojcem z rodzeństwem w kukurydzy. Ale to ja pochodzę z patologicznej rodziny bo mieliśmy mniej kasy, a tamte dwie rodziny które przytoczyłam mają jej nadmiar i są szanowanymi rodzinami (wiecie o co mi chodzi) Nie zazdroszczę jednak bo wolę swoją "patologię" niż ich "sielankę rodzinną"
nie wiem, nie znam, nie wypowiadam sie. ale ponoc sie awanturowal, pił..
Mój ojciec zmarł na dzień przed moimi 15 urodzinami..Ale przez te lata mogę Ci powiedzieć jakim był ojcem...
Surowym i troskliwym, wymagającym i kochającym, odpowiedzialnym i mądrym..
Pokazywał mi świat, zabierał mnie na wycieczki do lasu, na jagody, na jeżyny, na maliny, na żurawiny, na rydze, gąski, kurki..Pokazywał przyrodę, zwierzęta, opowiadał jak się zachowują.
Po szkole gdy tylko przyszłam każdego dnia pytał mnie czego się uczyłam (nie sprawdzał zeszytów, ani dzienniczka, nie musiał). Potem mnie przepytywał z tego, bo sam doskonale znał materiał, który przerabiam..Czytał też lektury wraz z Mamą, żeby wiedzieć o czym rozmawiamy.. 4 z plusem Go nie zadowolała, mnie również.. Rozmawiał ze mną często o przyszłości, kim chcę zostać, co lubię robić.. Zapisywał mnie na różne kółka zainteresowań. Kupował mi rzeczy do noszenia, nie drogie i nie takie jakie chciałam.. Jak się buntowałam, to mówił, że w Pewxie je kupił, specjalnie dla mnie ;-) (i ja Mu wierzyłam, a coś mi się wydaje, że z rynku kupował, albo od ludzi co z Niemiec przywozili i handlowali ;-) Na zabawki, gadżety, czasopisma nie miałam co liczyć, ale gdy chciałam nowe pisaki, czy blok do rysowania, to zawsze znalazły się pieniądze.. Nie pozwalał mi oglądać filmów po 20h stej, chyba, że z Rodzicami.. Za to miałam przykazane i obowiązkowo musiałam oglądać Teatr Telewizji w poniedziałek po dzienniku.. Nie wiem skąd miał taką wiedzę, że filmy mi więcej szkody przyniosą niż pożytku. Sam wychował się bez telewizora..i był po szkole zawodowej..a wiedzę miał taką jak nie jedna osoba po studiach..
Jak wracaliśmy skądś, a tematy się wyczerpały, to pytał mnie o stolice państw, rzeki i znałam je na pamięć jako małe dziecko. Opowiadał mi o innej kulturze, o językach. W domu gdy byliśmy sami rozmawiał ze mną po niemiecku, żebym się języka nauczyła.. W pierwszych klasach szkoły podstawowej czesał mnie do szkoły, plotł warkocze i zawsze robił mi śniadanie oraz przygotowywał jedzenie do szkoły. Znał wszystkie moje koleżanki i kolegów i szczegółowo ich wypytywał o dom, o rodziców, zanim mnie do kogokolwiek puścił.. Ale mogłam też przyjmować koleżanki w domu i nawet jak przyszło ich kilka, to zawsze dostały u nas w domu obiad, a potem deser. Nie kupował mi zabawek, miałam drewniane klocki po starszych braciach i kolejkę, a po siostrze lalki, ale tylko dwie.. Zawsze chwalił mnie, że pięknie rysuję i każdy mój rysunek wisiał w kuchni na ścianie- całą ścianę obwiesił nimi, a jak ktoś przychodził, to zaraz pokazywał te moje dzieła i chwalił.. Ganił mnie też, wymagał, żebym polubiła pracę w ogrodzie, żebym chodziła na jagody dla zarobku (a ja tego nie lubiłam i nie robiłam). Ganił mnie też, gdy po szkole nie obrałam ziemniaków, albo nie zamiotłam kuchni.. Czasami mi mówił, że się garbię, że chowam szyję, a powinnam chodzić wyprostowana i z dumą patrzeć ludziom w twarz.. Ciągle też wypominał mi, że nie jestem najlepsza w klasie, a jakaś piąta..ale wierzył we mnie, dodawał mi otuchy. A gdy szło mi źle w szkole zapisywał na korki, żeby mi się polepszyły oceny. Bardzo się przejmował moją edukacją, chciał, żebym została lekarzem, ale nie zrobiłam tego, bo chyba to byłoby dla mnie za trudne.. Zostałam architektem, ale i tak myślę, że jest ze mnie dumny, spoglądając tam z nieba..
Po Jego śmierci miałam momenty totalnego załamania, jak to w życiu..Przychodził zawsze do mnie we śnie lub półśnie, przytulał, głaskał, pocieszał... Czułam Jego zapach i dotyk, dopóki się nie przebudzałam.. Śni mi się często, że pracuję wraz z Nim w ogrodzie.. że remontuję nasz dom.. 
Dał mi multum miłości, tyle, że starczyło mi do dzisiaj. Zawsze czułam się przez Niego kochana, nawet gdy zmarł i ani chwili w to nie wątpiłam. 
Mój Tata był najwspanialszym człowiekiem pod słońcem, niestety zmarł jak miałam 16 lat , z dnia na dzień - niespodziewanie.
Pasek wagi

werka1468 napisał(a):

deanta29 napisał(a):

werka1468 napisał(a):

deanta29 napisał(a):

obojętnie jaki jest, ważne ,że jest... mojego już nie ma...
to niestety nie prawda :( mój jest, ale jakby go  nie było :(
jak go zabraknie, to zrozumiesz..
No jasne. Szkoda, że już teraz go zabrakło. Ciekawe jak by postąpił ktoś w mojej sytuacji, tzn jakby się czuł, gdyby własny ojciec miał go gdzieś, wyjechał za granicę, znalazł sobie nową rodzinę, odzywał się raz na ruski rok. Dla mnie to nie jest ojciec, to obca osoba, która mnie nie zna. Często rodzic to tylko prawny opiekun, nic poza tym... zero poczucia odpowiedzialności, zero zainteresowania, kompletne zero... Ps. Każdemu jest przykro po stracie bliskiego, ale mi jest przykro już kilkanaście lat przez niego.
ehh nie myśl ,ze mój był krystaliczny... był alkoholikiem i tez ze mną nie mieszkał, a nawet potrafił latami kontaktu nie podtrzymywać..
Chodzi mi głownie o to,że w życiu kazdej kobiety jest potrzebny ojciec. A mam nawet wrazenie,że im bardziej jestem starsza, tym bardziej odczuwam jego strate. Poza tym o tych złych chwilach jakos sie zapomina, a wspomina te krótkie miłe momenty...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.