Temat: Ufacie swojemu męzczyznie?

....
...
Zwiazek bez zaufania? Ja swojego nie widzialam prawie rok, ale ufam :-))))
Bez zaufania nie wyobrazam sobie zwiazku .
w 100% a on mi
"... wiele razy mnie skrzywdził, i wiele razy leciał ze mna w kulki. . . "
już Cię lubię, my z mężem też używamy tego określenia ,
a zaufanie w związku - przynajmniej jak dla mnie to jedna  z najważniejszych rzeczy, bez niego nic wspólnie byśmy  nie zbudowali, zaplanowali, postanowili .. . ale ja jestem mężatką więc może inaczej na to "patrzę"
Moim zdaniem zaufanie to fundament związku, bez tego ciężko by było cokolwiek zaczynać.. Ja mojemu narzeczonemu ufam, chociaż czasem się śmieję z nim, że 10% zostawiam dla siebie na czarną godzinę tak od wypadku, bo w życiu nigdy nic nie wiadomo ;)
Ufam, nigdy mnie nie zawiódł, Wiadomo że każdemu zdarzają się małe kłamstewka, ale nigdy nie było to nic co mogło by nadszarpnąć jakoś moje zaufanie. Bardziej się z tego śmieje

Aleee...nigdy nie można być niczego pewnym na 100% i trzeba zachowywać zdrowy rozsądek.
Ufałam bezgranicznie, ale w zeszłym roku bardzo mnie zawiódł i teraz pracujemy nad tym, żeby naprawić nasz związek. Cięzko jest odzyskać utracone zaufanie.

karwaja napisał(a):

Bezgranicznie to ja nawet sobie nie ufam. A jeżeli chodzi o zaufanie do mojego faceta, to tak, ufam mu, ale w granicach zdrowego rozsądku - ani nie jestem chorobliwie podejrzliwa i zazdrosna ani z drugiej strony ślepo zapatrzona w niego.
ufam ale tez nie jestem zaslepiona gdyz czujnosc zawsze trzeba zachowac. W sumie nie mam zadnych powodow by mu nie ufac jestem z nim ponad 5 lat i tylko raz mnie zawiodl na poczatku gdy bylismy jeszcze gowniarzami. Ale od tego czasu jest wszystko ok, jest kochany.
ufałam, dałabym się pokroić za jego szczerość, prawdomówność i wierność

a teraz już wiem, że to jest gówno warte, bo idealnie wykorzystywał tą sytuację i niczym się nie zdradzał...
nic nie można było podejrzewać, byliśmy idealnie szczęśliwi, jeszcze ostatnimi czasy poprawiło się nasze życie towarzyskie...
a i tak całkowicie przez przypadek okazało się, że wydzwaniał po prostytutkach... NIBY nigdy z żadną się nie spotkał, ale kto w to teraz uwierzy?...

zawsze był kochany, cudowny, pracowity, miły, lubił długie rozmowy...
a w rzeczywistości prowadził podwójne życie...

patus1126 napisał(a):

karwaja napisał(a):

Bezgranicznie to ja nawet sobie nie ufam. A jeżeli chodzi o zaufanie do mojego faceta, to tak, ufam mu, ale w granicach zdrowego rozsądku - ani nie jestem chorobliwie podejrzliwa i zazdrosna ani z drugiej strony ślepo zapatrzona w niego.

zgadzam się

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.