2 sierpnia 2012, 16:18
....
...
Edytowany przez PonadMateria 14 września 2012, 16:20
2 sierpnia 2012, 21:06
Zwiazek bez zaufania? Ja swojego nie widzialam prawie rok, ale ufam :-))))
Bez zaufania nie wyobrazam sobie zwiazku .
- Dołączył: 2011-02-18
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 242
2 sierpnia 2012, 21:24
"... wiele razy mnie skrzywdził, i wiele razy leciał ze mna w kulki. . . "
już Cię lubię, my z mężem też używamy tego określenia
,
a zaufanie w związku - przynajmniej jak dla mnie to jedna z najważniejszych rzeczy, bez niego nic wspólnie byśmy nie zbudowali, zaplanowali, postanowili .. . ale ja jestem mężatką więc może inaczej na to "patrzę"
2 sierpnia 2012, 21:24
Moim zdaniem zaufanie to fundament związku, bez tego ciężko by było cokolwiek zaczynać.. Ja mojemu narzeczonemu ufam, chociaż czasem się śmieję z nim, że 10% zostawiam dla siebie na czarną godzinę tak od wypadku, bo w życiu nigdy nic nie wiadomo ;)
- Dołączył: 2012-01-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 956
2 sierpnia 2012, 21:31
Ufam, nigdy mnie nie zawiódł, Wiadomo że każdemu zdarzają się małe kłamstewka, ale nigdy nie było to nic co mogło by nadszarpnąć jakoś moje zaufanie. Bardziej się z tego śmieje
Aleee...nigdy nie można być niczego pewnym na 100% i trzeba zachowywać zdrowy rozsądek.
2 sierpnia 2012, 21:51
Ufałam bezgranicznie, ale w zeszłym roku bardzo mnie zawiódł i teraz pracujemy nad tym, żeby naprawić nasz związek. Cięzko jest odzyskać utracone zaufanie.
2 sierpnia 2012, 22:12
ufam ale tez nie jestem zaslepiona gdyz czujnosc zawsze trzeba zachowac. W sumie nie mam zadnych powodow by mu nie ufac jestem z nim ponad 5 lat i tylko raz mnie zawiodl na poczatku gdy bylismy jeszcze gowniarzami. Ale od tego czasu jest wszystko ok, jest kochany.
- Dołączył: 2011-05-05
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 20543
2 sierpnia 2012, 22:12
ufałam, dałabym się pokroić za jego szczerość, prawdomówność i wierność
a teraz już wiem, że to jest gówno warte, bo idealnie wykorzystywał tą sytuację i niczym się nie zdradzał...
nic nie można było podejrzewać, byliśmy idealnie szczęśliwi, jeszcze ostatnimi czasy poprawiło się nasze życie towarzyskie...
a i tak całkowicie przez przypadek okazało się, że wydzwaniał po prostytutkach... NIBY nigdy z żadną się nie spotkał, ale kto w to teraz uwierzy?...
zawsze był kochany, cudowny, pracowity, miły, lubił długie rozmowy...
a w rzeczywistości prowadził podwójne życie...
Edytowany przez Kasmi 2 sierpnia 2012, 22:13