Temat: czy miał prawo? :(:(

Nie wiem od czego zacząć.. jeszcze się cała trzęsę.. Dzisiaj miałam od rana jakiś nerwowy dzień, ale nie sądzę żeby to miało znaczenie dla tej sytuacji.. Wyslałam męża do sklepu, dośc długo nie przyjeżdzał, a wie że bardzo nie lubię jak przy okazji zakupów zagada się z kolegami, dobra przyjechał po jakiejś pół godz. trochę się zdenerwowałam ale ok. Potem położyłam się na troche zdrzemnąc, miał mnie zawołac na obiad, ale słyszę, woła mnie kuzynka więc myślę gdzie jest T. Wyjrzałam przez okno. nie ma auta.. już się nieźle wkurzyłam że znowu się gdzieś szwenda, dzwonie raz, drugi, dziesiąty, z domowego z komórki, nic. Do sklepu mamy 3 min. drogi więc poszłam po niego, oczywiście tam był. W międzyczasie zdążył odebrać tel. więc czekał na mnie w samochodzie.. Byłam nieźle już wkurzona i się go pytam czy nie ma nic w domu do roboty, czy mamie nie trzeba pomóc że ma czas tak stać pod tym sklepem, a on do mnie zupełnie spokojnie że zaraz wszystko zrobi. Przyjechaliśmy do domu, wyszłam bez słowa z samochodu, poszłam do łazienki żeby ochłonąć bo w takim stanie to wiadomo nie trudno o kłótnie.. A ten jak wpadł za mną iz krzykiem tak do mnie: Co ty k... myślisz? że ja sobie k... pozwolę!!!? W piz..., skończy się.. ja skakałem koło ciebie ale teraz to się skończy i ty będziesz koło mnie skakać!! K... Tak trzaskał drzwiami przy tym, że mało szyby nie powypadały.. Teraz nawet na sibie nie spojrzymy.. Pierwszy raz podniósł tak na mnie głos i naprawdę się przestraszyłam:(:( Co ja mam teraz robić??:(:(:(

pyzia1980 napisał(a):

Inaczej się człowiek garnie do roboty i pomaga jak to są jego rodzice.A inaczej jak teście.I mam pytanie : jak poszłam po niego to nawrzeszczałaś przy kumplach ?


taa skad ja to znam. odwiedzam jego rodzicow i jego dziadkow a do mojej rodziny d*py nie ruszy.

chyba zaczne nie wychodzic z nim do jego rodziny jak nie ruszy sie do mojej

wrednababa54 napisał(a):

puckolinka napisał(a):

trochę to dziwne, ja np. na zakupy jadę z mężem. Ty się położyłaś spać a jemu robisz awanturę że mamie trzeba pomóc i w domu jest tyle roboty, jeśli twój mąż pije bądź jest jakiś inny powód tak go nie załatwisz
a co ona sama jest w domu? jest facet ktory woli rozrywke w sklepie niz pomoc domowa, mial wyjsc i wrocic.ja swojemu mowie ze wiecej jak on nie bede robic bo nie jestem niczyja sluzaca. i jesli sa naczynia do pozmywania a on siedzial przed kompem caly dzien, ja posprzatalam lazienke, i odkurzylam to niech on zmywa bo ja tez sobie dupke posadze przed kompem bo mam takie prawo.albo jutro nie kiwne w niczym palcem i niech sam sie wysiliraz tak bylo ze facet mial pozmywac naczynia, nie pozmywal i jadl obiad z brudnego talerza, jakiegos wczorajszego. trudno





z tym że ja uważam że jeżeli facet zarabia na dom a kobieta siedzi w domu to ona może się nim zająć nie wiem jak jest w przypadku autorki ale u mnie np, mąż nie musi zmywać po sobie jak wraca po 10 godz pracy

akurat moj z praca ma licho, wiec jesli caly dzien siedzi w domu i zaplanowal komputer na pare godzin to ja nie mam obowiazku wszystkiego robic za niego ani podstawiac obiadkow pod nos.

jesli jest tak ze on idzie do pracy to zrobie zakupy, sprzatanie pranie, i obiad ale jak on wraca do domu to moja rola sluzacej sie konczy, zostawiam sobie na jutro, jesli on ma ochote to moze posprzatac. mam tez jakies dochody wiec nie musze byc 24h uslugiwaczka we wszystkich zakresach


jasmina19877 napisał(a):

matko boska, ludzie!! Czytajcie ze zrozumieniem.. pierwszy raz pojechał po zakupy bo robiłam ciasto i sałatkę, a za drugim razem jak się położyłam na chwilę, to on wykorzystał sytuację i po prostu" zwiał".Wredna baba, wyobraź sobie że jest sama. Od 2 miesięcy jest wdową. To chyba korona by mu z głowy nie spadła jakby jej trochę pomógł albo choć zapytał.




on to samo może powiedzieć o tobie

wrednababa54 napisał(a):

akurat moj z praca ma licho, wiec jesli caly dzien siedzi w domu i zaplanowal komputer na pare godzin to ja nie mam obowiazku wszystkiego robic za niego ani podstawiac obiadkow pod nos.



akurat mój dużo pracuje więc ja zajmuję się domem

yuratka napisał(a):

nie bardzo rozumiem, Ty wydawałas polecenia, a sama sie połozyłas,kiedy on nie wykonał tych Twoich polecen, latałas jak oszołom i darłas sie do słuchawki- czy dobrze zrozumiałam????bo jesli tak, to nie dziwie sie jego reakcji



Dokładnie... mąż do sklepu a Ty spać... i co przepraszam on miał jeszcze Ciebie na obiad wołać? 
Ja nie ważne jak bym była zmęczona to nie wyobrażam sobie nie ugotować mojemu obiadu... Chyba, że (co było tylko kilka razy) on miał wolne a ja byłam w pracy no to robił coś na obiad... ale raczej wolałam, żeby na mnie poczekał i tak robiłam...
nie pilnuj go jak dziecko i trochę więcej luzu... Bez przesady, że wyjdzie i spóźni się pół godziny to aż tak tragiedia, rozumiem godzina, dwie,...
Poza tym, poszłaś spać, a on miał Cię wołać na obiad,,,też dziwny układ.
Oczywiśćie źle postąpił, bo przecież nie musiał od razu używać takich słów na Ciebie, też byłoby mi przykro, ale może nie wytrzymał?
Facet musi móc się napić piwa... im bardziej ty będziesz nim dyrygowała i mu zabraniała to tym bardziej będziesz dla niego zołzą... Jak bys mu powiedziała, że mógłby sobie wyjść na piwko do kumpli, tylko niech idzie na nogach zeby nie wracał po piwku to pewnie poszedł by raz czy dwa i nie wykorzystywał potem okazji, żeby uciec od Ciebie
małżeństwo to sztuka kompromisu szacunku i dialogu - masz z tym problem, mąż też. Jestem 20 lat i w życiu nie usłyszałam czegoś podobnego od męża - to zasługa szacunku i dialogu. W głowie mi się taka sytuacja nie mieści - w tej sprawie jestem po stronie Twojego męża ma chłop trochę racji.
Ja się spodziewałam czegoś gorszego jak czytałam. Z jednej strony go rozumiem. Z Twojej wypowiedzi wynika że nie dajesz mu nawet odetchnąć, przyszedł ze sklepu po pół h? no i co? Spotkał kolegę, to sobie pogadał.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.