Temat: czy miał prawo? :(:(

Nie wiem od czego zacząć.. jeszcze się cała trzęsę.. Dzisiaj miałam od rana jakiś nerwowy dzień, ale nie sądzę żeby to miało znaczenie dla tej sytuacji.. Wyslałam męża do sklepu, dośc długo nie przyjeżdzał, a wie że bardzo nie lubię jak przy okazji zakupów zagada się z kolegami, dobra przyjechał po jakiejś pół godz. trochę się zdenerwowałam ale ok. Potem położyłam się na troche zdrzemnąc, miał mnie zawołac na obiad, ale słyszę, woła mnie kuzynka więc myślę gdzie jest T. Wyjrzałam przez okno. nie ma auta.. już się nieźle wkurzyłam że znowu się gdzieś szwenda, dzwonie raz, drugi, dziesiąty, z domowego z komórki, nic. Do sklepu mamy 3 min. drogi więc poszłam po niego, oczywiście tam był. W międzyczasie zdążył odebrać tel. więc czekał na mnie w samochodzie.. Byłam nieźle już wkurzona i się go pytam czy nie ma nic w domu do roboty, czy mamie nie trzeba pomóc że ma czas tak stać pod tym sklepem, a on do mnie zupełnie spokojnie że zaraz wszystko zrobi. Przyjechaliśmy do domu, wyszłam bez słowa z samochodu, poszłam do łazienki żeby ochłonąć bo w takim stanie to wiadomo nie trudno o kłótnie.. A ten jak wpadł za mną iz krzykiem tak do mnie: Co ty k... myślisz? że ja sobie k... pozwolę!!!? W piz..., skończy się.. ja skakałem koło ciebie ale teraz to się skończy i ty będziesz koło mnie skakać!! K... Tak trzaskał drzwiami przy tym, że mało szyby nie powypadały.. Teraz nawet na sibie nie spojrzymy.. Pierwszy raz podniósł tak na mnie głos i naprawdę się przestraszyłam:(:( Co ja mam teraz robić??:(:(:(
         
Pasek wagi

moj facet wyszedl, kolega zadzawonil ze na chwile ze na chwile(kolega byl zly na mnie wiec nie chcial przychodzic). rozumiem godzina, dwie, trzy. ale nie 6, no k.. mac. i to po mojej awanturze wrocil bo siedzialby do wieczora albo do nocy

ksiaze laskawie odpowiedzial ze on nie wie kiedy wroci. ja nie wiem czy mam ugotowac obiad czy nie. nie rozumiem tego,mozna miec plany, dziewczyne w domu ktora czeka i sie urwac, a nie podporzadkowuje sie pod kumpli"jak franek zostal to ja tez"

oczywiscie awantura tez byla i przeprosil mnie


takze rozumiem dziewczyne.

Z jednej strony nie dziwię mu się, że wybuchnal. W sumie Ty poszłas się położyć, więc on też sobie zrobił wolne ale pod sklepem. Jeżeli te jego wypady jednak się powtarzają to nie dziwię się Tobie, a jemu. Nie wiem dokładnie jak Wasza sytuacja wygląda, więc trudno mi ocenić.
fajnie,sama lezysz i spisz a jemu wydajesz polecenia.a skoro myslisz ze stoi pod sklepem i pije piwo to zamiast go wysylac autem mogliscie sie za raczke fajnie przejsc oboje skoro to tylko trzy minuty.spedzajcie czas razem,postaraj sie troche a napewno nie bedzie go ciagnelo do kolegow tylko bedzie wolal siedziec w domu z zadbana zona z ktora mozna milo spedzic czas a nie zrzedzaca

deteste napisał(a):

Wiesz co, może i on nie zachował się ładnie. Ale Ty wcale nie jesteś lepsza. I powiem Ci, że jakby ktoś tak mnie osaczał, jak Ty swojego męża, to też bym nie wytrzymała. Szczerze mówiąc, to mu się nie dziwię, że wreszcie wybuchnął. Każdy człowiek ma jakieś granice.Co masz teraz robić? Radzę porządnie zastanowić się nad sobą i swoim zachowaniem. 
co racja to racja. 
Ja uważam że oboje jesteście "winni".
Ty robisz sobie wolne na kanapie a do niego masz pretensje że tego czy tamtego nie zrobił.
Kolejna sprawa - biegniesz do niego pod sklep i robisz jemu awanturę .....przed kolegami ? Jeśli tak to faceta ośmieszyłaś w oczach kumpli.
A jeśli chodzi o niego to co powiedział było trochę ostre.


puckolinka napisał(a):

trochę to dziwne, ja np. na zakupy jadę z mężem. Ty się położyłaś spać a jemu robisz awanturę że mamie trzeba pomóc i w domu jest tyle roboty, jeśli twój mąż pije bądź jest jakiś inny powód tak go nie załatwisz


a co ona sama jest w domu? jest facet ktory woli rozrywke w sklepie niz pomoc domowa, mial wyjsc i wrocic.

ja swojemu mowie ze wiecej jak on nie bede robic bo nie jestem niczyja sluzaca. i jesli sa naczynia do pozmywania a on siedzial przed kompem caly dzien, ja posprzatalam lazienke, i odkurzylam to niech on zmywa bo ja tez sobie dupke posadze przed kompem bo mam takie prawo.albo jutro nie kiwne w niczym palcem i niech sam sie wysili

raz tak bylo ze facet mial pozmywac naczynia, nie pozmywal i jadl obiad z brudnego talerza, jakiegos wczorajszego. trudno

matko boska, ludzie!! Czytajcie ze zrozumieniem.. pierwszy raz pojechał po zakupy bo robiłam ciasto i sałatkę, a za drugim razem jak się położyłam na chwilę, to on wykorzystał sytuację i po prostu" zwiał".

Wredna baba, wyobraź sobie że jest sama. Od 2 miesięcy jest wdową. To chyba korona by mu z głowy nie spadła jakby jej trochę pomógł albo choć zapytał.
Sorry..Ale co Ty Kochana robisz?
Z zegarkiem w ręku czekasz aż wrócić z zakupów.
Idziesz spać,On wyszedł pod sklep nieopodal domu,a Ty wyrwałaś za nim jak tylko zobaczyłaś,że Go nie ma.
On nie może wyjść sam z domu?
Pilnujesz Go jak jakaś opętana.
Ma siedzieć w domu i robić,pomagać wszystkim i nic więcej.
Każdemu coś się należy od życia.


Mój narzeczony jak jedzie na zakupy to godzina to minimum.
Nie wydzwaniam i nie szukam Go po mieście.

Strasznie krótką smycz mu zrobiłaś........
Współczuję mu.


:-(

Edit. Doczytałam,że jeździ po %.
Chyba musisz mu wytłumaczyć jak małemu dziecku, że tak nie wolno ,jak Go policja złapie to katastrofa.

Mój kolega myślał tak samo...Pijany,zachciało mu się Energy Drinka, stacja niedaleko, więc sobie pojechał..Pech chciał,że Go policja do kontroli zatrzymała....
Prawko bye bye.
Teraz ,żeby je odzyskać to nie będzie łatwo....
Pasek wagi
Inaczej się człowiek garnie do roboty i pomaga jak to są jego rodzice.A inaczej jak teście.
I mam pytanie : jak poszłam po niego to nawrzeszczałaś przy kumplach ?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.