- Dołączył: 2011-06-30
- Miasto: Mikołów
- Liczba postów: 985
1 lipca 2012, 17:00
Już kiedyś zwierzałam sie z mojego problemu, ale teraz jest coraz gorzej. Ciągle sie o to kłócimy, a ostatnio padło nawet słowo "rozwód". Jestem przerażona. Czy widzicie jakieś konstruktywne wyjście z tej sytuacji? Kocham męża i nie chcę go stracić...
przed ślubem (5 lat temu) wydawało mi się to sprawą bardzo odległą i nie myślałam na ten temat. W sumie wydawało mi się, że kiedyś tam będę chciała. Ale gdy teraz trzeba już podejmować konkretne decyzje - widzę że nie chcę!
Edytowany przez synestezjaa 1 lipca 2012, 17:08
- Dołączył: 2011-03-14
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 8533
1 lipca 2012, 19:09
Hebe34 napisał(a):
Znam wiele par,które dzieci nie posiadają i żyja ze soba po 35 lat a większosc tych z dziećmi sa po rozwodzie w 3 lata po urodzeniu potomka bo nie łudźmy siędzisiaj ludzie biorą ślub "na dobre i lepsze" a nie na "dobre i złe" co w praktyce oznacza,ze nikt w zwiazku nie ma najmniejszej ochoty zwiazku naprawiać i scalać tylko pakuje manatki ,dzieciaka pod pachę i back do mamusi. 3/4 uczniow z klasy mojej córki jest w rodzinach patchworkowych albo jest wychowywane jedynie przez jednego z rodzicow dlatego,kiedy słysze,ż ejak ktos nie ma dziecka to mu się zwiazek rozwali to pusty śmiech mnie ogarnia. A ponadto jeszcze jedan ważna kwestia. Problem stanowi zalatwienie w tym kraju przedszkola dla kilkuletniego dziecka,elastyczne godziny pracy sa pojęciem stricte fantastycznym, co już powoduje frustrację i niepokoj. Urlop macierzyński i wychowawczy jest wyceniany tak lipnie,że można go śmiechem zabić. Po urlopie wychowawczym na widok zwolnienia szefowie dostaja nerwowej czkawkia cuuudowne babcie jakos nie moga znaleźć nagle czasu na opiekę nad oczekiwanym wnusiem albo żądaja nieustannych dowodów wdzięcznosci i oddania za ten gest laski.Mowcie również o tej drugiej,ciemnej stronie macierzyństwa a nie tylko o tym,jak jest fajnie i bosssko.....
a co ty taka sfrustrowana ? wyluzuj.przeciez nawet jak masz psa to nie ma ciaglej zabawy - bo to sie zsika , to pogryzie dywan to sie sasiedzi skarza.Przeciez nikt jej nie mowi ,ze ma zajsc w ciaze i rodzic ! po co ten wywod ?
- Dołączył: 2010-01-03
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 4437
1 lipca 2012, 19:09
generalnie na twoim miejscu, dalabym sobie miesiac i konkretnie sie zastanowila, analizujac wszystko i dala pewna odpowiedz mezowi bo on na to zasluguje zeby byc z nim szczerym
1 lipca 2012, 19:11
Zwyczajnie nie lubię,jak sie ludzi do czegos zmusza a w tym wypadku
widze presje wywieraną na dziewczynie
rodzic rodzić rodzić
- Dołączył: 2012-01-27
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 3790
1 lipca 2012, 19:12
Hebe34 napisał(a):
Zwyczajnie nie lubię,jak sie ludzi do czegos zmusza a w tym wypadku widze presje wywieraną na dziewczynie rodzic rodzić rodzić
Wcale to nie jest prawdą, nikt jej nie namawia na rodzenie tylko na szczerość wobec męża a to jest róznica.
- Dołączył: 2011-03-14
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 8533
1 lipca 2012, 19:12
gdzie ta presja ??? nie wiem o jakim poscie myslisz bo byl jeden z sugestia Puckolinki ,ale to wszystko.
1 lipca 2012, 19:29
Posiadanie dzieci jest to tak podstawowa kwestia że nie da się pójść na kompromis. Nawet jeśli Twój mąż ulegnie, to za 5-10 lat będzie go to trapiło. Odejdzie, prędzej czy później. Życie ma się tylko jedno, jeśli pragnie dziecka to zrobi wszystko by je mieć.
Masz prawo nie chcieć dzieci, masz prawo obawiać się o figurę [choć za 10 lat i tak Ci cycki opadną], o karierę zawodową, to jest Twoje życie.
Tylko nie zmuszaj kogoś, żeby żył pod twoje dyktando.
- Dołączył: 2007-11-08
- Miasto: B
- Liczba postów: 11273
1 lipca 2012, 19:36
witam, mam 26 lat, jestem z 30letnim mężczyzną no i na szczęście już po kilku miesiącach związku dogadaliśmy się w tej kwestii. Nie chcemy mieć dzieci. Mamy 2 koty i bardzo je kochamy, ale nawet one czasami są uciążliwe, to co dopiero byłoby z dziećmi. U nas problem jest ciut innej natury. On nadal stanowczo deklaruje, że nie chce mieć dzieci, ale widzę jak bawi się z dziećmi znajomych, jak opowiada o jakiś dzieciakach, które poznał ostatnio i widzę tą iskierkę w jego oku. Boję się, że mu się odmieni :( Ja nie potrafię w swojej głowie znaleźć choćby 1 argumentu "za". Droga autorko przykro mi to pisać, ale gdyby mój ukochany zażądał dziecka, odeszłabym. Nie mogłabym zrobić czegoś takiego wbrew sobie. Bardzo go kocham, ale nie chcę niszczyć życia 2 osobom (sobie i dziecku). Gdyby bardzo chciał musiał by mieć to dziecko z kimś innym, niestety.
- Dołączył: 2012-02-26
- Miasto:
- Liczba postów: 1839
1 lipca 2012, 19:46
ja oczywiście rozumiem że można nie chcieć, niektórym instynkt macierzyński się włącza wcześnie, innym późno u niektórych wcale, natomiast jeśli jesteś pewna 100% że nie chcesz dzieci ani teraz ani za rok czy nawet 5, to powinniście się rozejść, skoro macie po te 30 lat to mąż sobie jeszcze znajdzie kobiete, na styk zdązy może jeszcze znaleść kobiete którą pokocha i która urodzi mu dzieci.
Nie zazdroszczę mu. Weź przemyśl dobrze tę kwestie dzieci i mu powiedz co ustaliłaś
- Dołączył: 2012-02-24
- Miasto:
- Liczba postów: 5843
1 lipca 2012, 19:53
synestezjaa napisał(a):
szprotkab napisał(a):
O takich rzeczach rozmawia sie na poczatku powaznego zwiazku, zbagatelizowalas sprawe to teraz masz. Nie widze innego wyjscia jak sie rozstac.
Nie zbagatelizowałam -przeczytaj dobrze. Nie czuję się tu winna
Jak dla mnie zbagatelizowalas... mnie sie wydawalo, ze bede blondynka 1.80, a jestem szatynka .. takze jesli opieralas swoj zwiazek na tym co ci sie wydawalo, to teraz masz!