- Dołączył: 2011-06-30
- Miasto: Mikołów
- Liczba postów: 985
1 lipca 2012, 17:00
Już kiedyś zwierzałam sie z mojego problemu, ale teraz jest coraz gorzej. Ciągle sie o to kłócimy, a ostatnio padło nawet słowo "rozwód". Jestem przerażona. Czy widzicie jakieś konstruktywne wyjście z tej sytuacji? Kocham męża i nie chcę go stracić...
przed ślubem (5 lat temu) wydawało mi się to sprawą bardzo odległą i nie myślałam na ten temat. W sumie wydawało mi się, że kiedyś tam będę chciała. Ale gdy teraz trzeba już podejmować konkretne decyzje - widzę że nie chcę!
Edytowany przez synestezjaa 1 lipca 2012, 17:08
1 lipca 2012, 23:57
A mnie ciekawi jedna rzecz - termin do następnych wakacji - a później co? Rozwód? A jakby się okazało, że nie możesz mieć dzieci, a mąż bardzo chce - to co, to też rozwód, bo nie możesz... a on chce? Powodzenia w rozwiązaniu sprawy, bo nie jest to łatwe, mam nadzieję, że wszystko będzie ok.
- Dołączył: 2012-05-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3468
1 lipca 2012, 23:58
ja nie wszystkie obce dzieci lubie, niektore wrecz doprowadzaja do szalu. Jakis czas temu bronilam sie myslami przed dziecmi,wydawalo mi sie to jak koniec zycia. Dzis natura chyba sama zmienila moje podejscie :) i Tobie tego zycze
2 lipca 2012, 08:49
Napisałam taki post " ODPOWIEDŹ NIE BO NIE TO NIE JEST ODPOWIEDŹ ZAWSZE JEST JAKAŚ PRZYCZYNA" no czy jakoś tak, i dużo z was stwierdziło to jest odpowiedz. A jednak po chwili dopisujecie bo dziecko śmierdzi, robi kupę itp. czyli jest jakiś powód dla którego każda z was nie lubi dzieci więc ja nie rozumiem po co to nagonka że odpowiedź nie to nie to odpowiedź
2 lipca 2012, 18:12
Odpowiem na Twoje argumenty
Obrzydzeni-organizm matki jest tak skonstruowany, że jak pojawia sie dziecko to to całe obrzydzenie przechodzi, jakoś jest wyłączone.Natura tak działa, gatunek ludzki by wyginął jeśli matki brzydziłyby się swoich dzieci.Poza tym kupka zdrowo odżywianego dziecka wcale bardzo nie śmierdzi, a wymiociny to najczęściej mleko wiec bez paniki.
Męczenie kilkuletnim dzieckiem-kwestia przyzwyczajenia.Pięciolatek koleżanki też mnie męczył po kilku godz, ganiał, a ja cały czas patrzyłam czy sobie gdzieś głowy nie rozbije.Zapytałam koleżanki jak sobie z tym radzi.Powiedziała, że kiedyś też się przejmowała, ale już sie przyzwyczaiła i ją to nie wzrusza.
Ciało-przy odpowiedniej pielegnacji nie zostanie bardzo zniszczone i wróci do siebie po ciąży, trzeba tylko czasu i cierpliwości
Praca-jak zarabiasz na tyle, ze stać Cię na opiekunkę to możesz takową wynająć i wrócić do pracy.A zwolnienia to na spółkę z mężem nie muszą być takie obciążające.Jeśli nie stać Cię na niańkę to przedyskutuj z meżem co zrobicie z dzieckiem jak pójdziesz do pracy(może macie jąkąś babcię czy kogoś kto by się zajął).Jak mąż mniej zarabia to niech on weźmie wychoawczy.
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16222
2 lipca 2012, 19:37
puckolinka napisał(a):
Napisałam taki post " ODPOWIEDŹ NIE BO NIE TO NIE JEST ODPOWIEDŹ ZAWSZE JEST JAKAŚ PRZYCZYNA" no czy jakoś tak, i dużo z was stwierdziło to jest odpowiedz. A jednak po chwili dopisujecie bo dziecko śmierdzi, robi kupę itp. czyli jest jakiś powód dla którego każda z was nie lubi dzieci więc ja nie rozumiem po co to nagonka że odpowiedź nie to nie to odpowiedź
nie bo nie, bo po prostu nie chcę dziecka. po prostu bez powodu, nie 'bo śmierdzi', 'bo kupy', 'bo zajmuje czas', 'bo coś tam'. po prostu nie. i nie chodzi o to, ze nie lubię dzieci, tylko najzwyczajniej w świecie dziecka nie chcę.
- Dołączył: 2011-06-30
- Miasto: Mikołów
- Liczba postów: 985
3 lipca 2012, 13:21
maharet1092 napisał(a):
Odpowiem na Twoje argumentyObrzydzeni-organizm matki jest tak skonstruowany, że jak pojawia sie dziecko to to całe obrzydzenie przechodzi, jakoś jest wyłączone.Natura tak działa, gatunek ludzki by wyginął jeśli matki brzydziłyby się swoich dzieci.Poza tym kupka zdrowo odżywianego dziecka wcale bardzo nie śmierdzi, a wymiociny to najczęściej mleko wiec bez paniki.Męczenie kilkuletnim dzieckiem-kwestia przyzwyczajenia.Pięciolatek koleżanki też mnie męczył po kilku godz, ganiał, a ja cały czas patrzyłam czy sobie gdzieś głowy nie rozbije.Zapytałam koleżanki jak sobie z tym radzi.Powiedziała, że kiedyś też się przejmowała, ale już sie przyzwyczaiła i ją to nie wzrusza.Ciało-przy odpowiedniej pielegnacji nie zostanie bardzo zniszczone i wróci do siebie po ciąży, trzeba tylko czasu i cierpliwościPraca-jak zarabiasz na tyle, ze stać Cię na opiekunkę to możesz takową wynająć i wrócić do pracy.A zwolnienia to na spółkę z mężem nie muszą być takie obciążające.Jeśli nie stać Cię na niańkę to przedyskutuj z meżem co zrobicie z dzieckiem jak pójdziesz do pracy(może macie jąkąś babcię czy kogoś kto by się zajął).Jak mąż mniej zarabia to niech on weźmie wychoawczy.
Dziękuję za konstruktywne rady i wskazówki :)
- Dołączył: 2006-01-10
- Miasto: Moje Miejsce Na Ziemi
- Liczba postów: 4069
4 lipca 2012, 22:56
trafia cie jak widzisz ze na wszystkie grile i imprezy pary przychodza z dzieckiem i ich niancza...a co maja potopic dzieci? czy wszyscy maja nie miec dzieci? Rozumiem ze ktos nie czuje instynktu i po prostu nie chce ale nie rozumiem takiego "gadania" j.w
Gdyby twoja mama sie brzydzila itd to by ciebie nie bylo....no i takie sprawy trzeba bylo obgadac z partnerem przed slubem..i dobrze ktos zauwazyl ze tylko TY sie liczysz a maz co ma zrobic?
mam kolezanke mowi to samo..ze nie chce ze przytyje ble ble ble i tez myslala ze kiedys jej sie zachce..maz cierpliwie czeka..tylko czekac jak nie wytrzyma...
ludzie takie sprawy mowi sie na serio przed slubem..przeciez to jest jeden z glownym powodow uniewaznienia malzenstwa!
5 lipca 2012, 08:27
Moja koleżanka miała tak samo, nie wyobrażała sobie przewijania, karmienia, wymiotów, nawet cierpliwości nie miała do dzieci, wpadli z partnerem i teraz świata poza synkiem nie widzi. Przewija itd i nic ja nie obrzydza.
- Dołączył: 2011-06-30
- Miasto: Mikołów
- Liczba postów: 985
5 lipca 2012, 16:38
20dziestka - Nie żądam, żeby przychodzili bez dzieci, ale wkurza mnie, że wszyscy oczekują ode mnie zachwytów nad tym potomstwem. Kiedy nie wyrażam zainteresowania, jestem traktowana, jakbym tym dzieciom robiła coś złego.