Temat: DDA

Mój chłopak należy niestety do DDA ( Dorosłe Dzieci Alkoholików ). Jest mi z tym okropnie ciężko, często mam dość jego zimna i suchości. Przeszukałam internet wzdłuż i wszerz. Wyczytałam wiele wskazówek, ale może by tak coś z pierwszej ręki? Czy któraś z was była kiedyś, albo jest, w podobnej sytuacji? Chcę mu pomóc, a po prostu nie wiem jak.
pollychuda, na początku mu to pokazuj gestami i czynami. Słowa zachowaj na później, bo możesz go tym wystraszyć. Bo bardzo możliwe, że on będzie bał się zobowiązania.
Deteste- zacisnęłam usta jak przeczytałam ostatnie zdania. Mam to samo. Zresztą... w każdej jednej Twojej wypowiedzi widzę siebie.
Dzięki dziewczyny :) Jesteście wspaniałe. Naprawdę dziękuję. Potrzebowałam wsparcia :)
MyObssesion, niby każdy DDA ma swoją osobą historię, a mimo to jest mnóstwo rzeczy, reakcji, zachowań, które nas łączą. Dlatego tak ważna jest rozmowa, abyśmy poczuli, że nie jesteśmy sami w tym bagnie. Że jest ktoś, kto jest do nas podobny, kto też tak czuje i tak samo się boi. Przez całe lata czułam się odrzutkiem. Najpierw przez rodziców, którzy kompletnie nie okazywali mi miłości i w ogóle jakichkolwiek innych pozytywnych uczuć, a potem przez otoczenie. Bo bałam się pokazać im prawdziwą siebie, bo myślałam, że odrzucą mnie tak samo jak rodzice. Żyłam pod wieczną maską. Były dwie mnie. Jedna dla innych ludzi, druga dla samej siebie. 
Ja niestety mam tak do dziś, a mam 23lata. Cóż, nie musi się w życiu wszystko pięknie układać ;) Choć bardzo bym chciała. Poszłabym nawet na tą terapię grupową ale nie mam odwagi. Chyba nie umiałabym tak opowiadać o swoim życiu obcym osobą, napomknąć, wspomnieć tak ale opisywać wszystko po kolei chyba nie, nie wyobrażam sobie. Mogłabyś napisać jak wyglądało u Ciebie 1 spotkanie i jakie miałaś wrażenie?
Nie bój się, nikt od razu nie skieruje Cię na terapię grupową;) Przynajmniej żaden dobry psycholog. Na początku spotykasz się z samym terapeutą. Później sama decydujesz, czy jesteś gotowa na to, aby otworzyć się przed większą grupą. A ile to będzie trwało? Może rok? Wszystko zależy od Ciebie! On do niczego Cię nie namawia, nie zmusza, nie wyraża swoich opinii. Generalnie jest po to, aby pokazać Ci inny punkt widzenia, ten normalniejszy i wskazać, gdzie zbytnio kierujesz się przeszłością. I pokazać, jaki wpływ ma ona na Twoje teraźniejsze życie, decyzje, emocje. O wszystkim decydujesz sama. Możesz tam płakać, ale również milczeć, gdy nie mam ochoty mówić. Też miałam takie spotkania, że przez godzinę siedziałam i po prostu milczałam. Musisz poczuć, że ktoś Cię w tym wspiera, ale nie wywiera presji. Stopniowo otworzyć się. I najważniejsze jest to, że to TY decydujesz o tym, jak wyglądają takie spotkania. Wreszcie Ty decydujesz o swoim życiu, a nie ktoś inny. 
A pierwsze spotkanie wyglądało tak, że strasznie ciężko było mi cokolwiek powiedzieć.  Bo nie dość, że się potwornie bałam, to jeszcze każde wspomnienie wywoływało u mnie płacz.Więc w sumie mało co o sobie powiedziałam, więcej wysmarkałam chusteczek. Na koniec dostałam książkę, którą miałam przeczytać. I gdy to zrobiłam już łatwiej było mi cokolwiek powiedzieć. Ale generalnie i tak większość początkowych spotkań opierało się na płaczu, bo każde wspomnienie cholernie bolało. Dlatego miałam wrażenie, że ta terapia nie dość, że nie pomaga, to jeszcze pogarsza mój stan. Ale nie zrezygnowałam, a pierwsze efekty zauważyłam dopiero po kilku miesiącach chodzenia. Po prostu zaczęłam inaczej myśleć.
Wszystko tak prosto i pięknie wygląda, szkoda że nie idzie tekstu przełożyć na życie, sama wiesz :))) Dla mnie najgorzej jest zacząć, nie wiedziałabym co powiedzieć jeśli weszłabym do gabinetu. Przywitałabym się ale co dalej? "Eeee wie Pani mam ojca alkoholika, dużo przeszłam w życiu, eeee[...]" i na tym bym pewnie poprzestała bo co dalej powiedzieć? I co w związku z tym? Nikt nie ma lekko w życiu. Jakoś nie potrafię nawet w myślach się tego odtworzyć.
Takie opowieści są bardzo motywujące i wywołują u mnie uśmiech, taki 'szczęśliwy' happy end :)))

MyObssesion napisał(a):

Wszystko tak prosto i pięknie wygląda, szkoda że nie idzie tekstu przełożyć na życie, sama wiesz :))) Dla mnie najgorzej jest zacząć, nie wiedziałabym co powiedzieć jeśli weszłabym do gabinetu. Przywitałabym się ale co dalej? "Eeee wie Pani mam ojca alkoholika, dużo przeszłam w życiu, eeee[...]" i na tym bym pewnie poprzestała bo co dalej powiedzieć? I co w związku z tym? Nikt nie ma lekko w życiu. Jakoś nie potrafię nawet w myślach sobie tego odtworzyć.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.