15 września 2009, 16:24
witam , mam 27 lat i dwoje dzieci , no i męża z którym kompletnie mi się nie układa. od paru miesięcy nie dogadujemy się , co gorsze świadkami naszych kłutni są dzieci. mam już dosyć życia z człowiekiem który ciągle mnie upokarza, poniża, twierdzi że gdyby nie on to byłabym starą panną ( miałam 20 lat jak wyszłam za mąż , z miłości). kiedy ja prubuję porozmawiać to on odwraca kota ogonem, myślę że jest mu tak wygodnie. ja zajmuję się domem, robię wszystko by było normalnie ale chyba się nie da. to moje odchudzanie to też dla niego, by zobaczył że nie jestem takim "zerem, tłustą świnią z której wszyscy robią sobie jaja". czasami mam tak wszystkiego dość że popadam w depresję, moje poczucie własnej wartości jest równe zeru. tak bardzo chciałabym by moje życie było normalne , bym miała kochającego męża a nie tyrana. czy warto jeszcze walczyć o normalność?
- Dołączył: 2009-08-04
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 22
17 września 2009, 14:35
Staram się myśleć o Zuzce, ale każde wspomnienie "jego" nazwiska przyprawia mnie o ciarki na plecach. Chciałabym mieć ten etap za sobą. Dziękuję Wam za opinie.
17 września 2009, 14:47
do odejścia od meza trzeba dojrzec ,tylko lak sie za długo dojrzewa to też żle---ja dojrzewałam za długo i tak sobie dojrzewam i nic z tego nie mam ---nic Ci nie poradze -jakakolwiek rada to i tak dla Ciebie nie wyjście ..Powiem tyle gdyby się wróciło 15 lat i miałabym ten rozum co teraz to wzięłabym rozwód i wtedy byłabym szcześliwa i moje dzieci też i myslę ze mąz też ...ale ja patrzyłam na moją religię na to co inni powiedza i na moich rodziców...i teraz nikt z nas szczęśliwy nie jest...więc jak nie widzisz życia razem to nie powtarzaj głupot innych kobiet ,bo jak druga osoba nie chce się poprawic to jedna nic nie zrobi....
17 września 2009, 15:13
olga też tak myślę że nie ma winnej jednej strony. ja napewno za dużo krzyczę i mówię niepotrzebnych słów ale nie mogę mu pokazać że zrobi ze mną wszystko a ja tylko spuszczę głowę. wczoraj też było ostre spięcie, na szczęście bez świadków. wspomniałam o rozwodzie ale na nim to nie robi żadnego wrażenia. mamy kredyt na dom, firmę gdzie ani on sam ani ja sama sobie nie poradzimy, chciałabym żeby dało się to wszystko cofnąć. kiedyś byliśmy tacy zakochani , przykład wzorowego związku. tylko tutaj mogę o tym napisać , sama się wstydzę opowiadać komukolwiek o tym co się dzieje. jak zacząc z nim rozmawiać o tym co się dzieje. myślę że swoje zachowanie wyniósł z domu , jego matka też ciągle wypomina ojcu że wzieła takiego "niemetę". te same sformułowania słuszę pod moim adresem. co ja mam robić???
- Dołączył: 2009-08-04
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 22
17 września 2009, 15:27
Agnes, bardzo chciałabym Ci pomóc, ale to Ty musisz podjąć decyzję. Może warto poczekać, skupić się na dzieciach, na sobie, dać mężowi trochę czasu, niech on też pomyśli nad tym, jak widzi Waszą wspólną przyszłość?
17 września 2009, 15:34
kochana nie pozwól sobie ubliżać nie jestes zerem żeby cie tak traktował .
17 września 2009, 15:42
jak sobie przypominam nasze szczęśliwe chwile to mam ogromny żal do nas obojga że potrafilismy to zaprzepaścić. pobraliśmy się mimo sprzeciwu rodziny, tylko i wyłącznie z miłości. czy po takich przeżyciach może jeszcze byc normalnie. jak przytulić się do faceta, który nie raz twierdził że jestem zerem, jak kochać się z kimś kto uważa że jestem tak brzydka że nikt na mnie nie spojrzy? całe życie mi się wali , nie myślę o niczym innym.
18 września 2009, 09:47
Olga z tym nazwiskiem....To zależy od dziecka jak będzie traktowało "te spojrzenia" i pytania - dlaczego mamusia ma inne nazwisko. Teraz po latach patrząc na bratanków myślę, że zupełnie spokojnie, bez żadnego stresu by to zniosły. Nie wiem ile córa ma lat, ale może po prostu ją zapytaj?
agnes811 smutno czytać, że tak jest teraz między Wami, a było tak pięknie. On pewnie też to pamięta.
Teraz bardziej przypomina to wojnę :( Na początku myślałam, że jesteś ofiarą, ale widzę, że potrafisz się bronić. Agresja wywołuje agresję, niestety.
Może napisz do siebie samej szczery list, taki aż do bólu. Co według Ciebie on zawalił, co Ty, oboje. Może pozwoli Ci zrozumieć co się stało? A potem jak uznasz - pokaż mu.
Taka piękna miłość pokonała tyle przeszkód ze strony innych ludzi, a teraz sami sobie "zgotowaliście ten los"?
18 września 2009, 11:06
do agnes811 skoro było tak jak piszesz i pobraliście pomimo przeciwnościa losu to nie zaprzepaśćie tego spróbujcie porozmawiac , przypomnij mu jak było kiedyś tylko postaw konkretne warunki czego oczekujesz od niego i zmiencie razem
- Dołączył: 2011-04-07
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2
7 kwietnia 2011, 14:03
Mam podobny dylemat odejść czy nie. Na dodatek dowiedziałam się o romansie męża który trwał ok 2 lata. Podejżewałam coś, ale on tłumaczył, ze to przecież moja dobra koleżanka i że też ją lubi dlatego dzwonią do siebie. Od 4 m-cy nie rozmawiam z nim. Wcześniej też mnie zdradzał i nie szanował nawet w toważystwie potrafił obrażać, zwłaszcza na "zakrapianych" imprezkach Pamiętam jak przy swojej kochance a mojej koleżance ( wtedy tylko podejżewałam że to kochanka) powiedział do jej męża : ona jest h.. warta( czyli ja) bież ją jak chcesz a ja biore się za twoją..... Poczułam się niefajnie a on to bagaetelizuje "Przecież byłem wypity"
Długa historia 18 lat tkwie w toksycznym związku. Interesuje mnie jak ty rozwiązałaś swój problem Jesteś w nowym związku, czy naprawiłaś swój związek? Pozdrawiam