15 września 2009, 16:24
witam , mam 27 lat i dwoje dzieci , no i męża z którym kompletnie mi się nie układa. od paru miesięcy nie dogadujemy się , co gorsze świadkami naszych kłutni są dzieci. mam już dosyć życia z człowiekiem który ciągle mnie upokarza, poniża, twierdzi że gdyby nie on to byłabym starą panną ( miałam 20 lat jak wyszłam za mąż , z miłości). kiedy ja prubuję porozmawiać to on odwraca kota ogonem, myślę że jest mu tak wygodnie. ja zajmuję się domem, robię wszystko by było normalnie ale chyba się nie da. to moje odchudzanie to też dla niego, by zobaczył że nie jestem takim "zerem, tłustą świnią z której wszyscy robią sobie jaja". czasami mam tak wszystkiego dość że popadam w depresję, moje poczucie własnej wartości jest równe zeru. tak bardzo chciałabym by moje życie było normalne , bym miała kochającego męża a nie tyrana. czy warto jeszcze walczyć o normalność?
15 września 2009, 17:01
może któraś z was miała taki kryzys w małżeństwie i udało się jakoś wyjśc z tego bagna. proszę o radę. ja chyba podswiadomie chcę ratować to małżeństwo. jak przekreślić 9 lat ?
15 września 2009, 17:12
póki jesteś młoda i mozesz znaleźć kogoś kto cię doceni. A w tym związku pewnie będzie tylko gorzej, no i pomyśl przede wszystkim o dzieciach przecież od tych kłótni psychika im siądzie.
15 września 2009, 17:19
Widać, że boisz się od niego odejść. Poniżane kobiety tak mają. Moja mama trwała w takim bagnie ponad 20lat "dla dobra dzieci". Proszę cię, co za głupi wykręt. Nienawidzę ojca, za to że jej zniszczył życie. Widziałam jak ją poniża, namawiałam ją do rozwodu, ale ona się bała. W końcu powiedziałam jej że dłużej tego nie wytrzymam. Rozwiodła się w wieku 45lat. Jest teraz w najszczęśliwszym momencie swojego życia. Nikt na nią nie krzyczy, nikt nie poniża, nie ma już kłótni w moim domu, normalnie sielanka. Od rozwodu minęły 3 lata. Mama wypiękniała, uwierzyła w siebie, nabrała sił, znowu chce jej się żyć, wszyscy się zachwycają że wygląda na 30lat, a ona odpowiada z radością: "bo wzięłam rozwód". Uważam że to była jej najlepsza życiowa decyzja i gdyby odeszła od niego wcześniej, zaoszczędziłaby sobie i nam wielu lat nieprzyjemności. Ale to twoje życie, jesteś jego kowalem, więc dbaj o to by było jak najlepsze, bo nikt inny o to nie zadba. Pozdrawiam
15 września 2009, 17:42
o widzę że nie jestem tu sama. Ja już podjęłam kroki i wniosłam pozew bo nie będę żyć z bydlakiem a jestem młodziutka i nie chce marnować sobie życia. A ty porozmawiaj z mężam daj wam ostatnią szansę i zobaczycie jak jest
- Dołączył: 2008-06-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 128
15 września 2009, 17:47
powiem ci szczerze że ja przeżyłam też dużyyy kryzys małżeński....i walczyłam i wybrnełam .........moja rada:
- nie bój się mówić co czujesz
- nie odplacaj krzykiem i placzem !!! ale sposobem i spokojem - naprawdę działa
- znajdz sobie zajęcie poza domem np ćwiczenia, koleżanki cokolwiek Zostawiaj mu wówczas dzieci i baw się dobrze i wracaj we wspaniałym humorze (moim zdaniem mężczyzna nie może się czuć "pewien" w zwiazku bo głupieje - musi troszkę być zazdrosny
hmm oj naprawdę jest wiele jeszcze rzeczy które warto poprawić ..... ehh
- Dołączył: 2008-06-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 128
15 września 2009, 17:49
acha i porozmawiaj z nim i powiedz mu ze myślisz o rozstaniu i czy mógłby ci pomóc w naprawie po raz ostatni tego związku, powiedz za co go kochasz i za co kochasz i wierzysz ze się uda
- Dołączył: 2008-09-13
- Miasto: London
- Liczba postów: 1069
15 września 2009, 18:11
Witaj! Nie wiem co Ci poradzic bo decyzja o rozwodzie jest bardzo trudna i czasami zajmuje bardzo duzo czasu, wiem bo sama to przezyłam.... Przezyłam też koszmar życia z moim , teraz juz byłym mężem :( Wiesz ja próbowałam wszystkiego , żeby było ok ale sie nie udało... Nigdy sie nie udaje jak tylko jedna strona chce.... Pod koniec straciłam nadzieje na uratowanie swojego małżenstwa , wysłałam wniosek , znalazłam nowych znajomych , zaczełam wychodzic z domu , wracac w dobrym humorze , wszystko mi sie udawało i ciagle bylam usmiechnieta ... a jego szlag trafiał , ze tak dobrze sobie radzę bez niego. A kiedys też mi mówił , że nikt mnie nie zechce jak on mnie zostawi!!!! Moje poczucie wartosci z nim było zerowe, ciagle mi mowil popatrz na siebie w lustrze , jak Ty wygladasz , zaden facet na ciebie nie spojrzy nawet .... Wiesz jak On sie zdziwił jak było odwrotnie... On nie mogł tego przezyc i potem chciał ratowac to Małżenstwo ale dla mnie juz było za poźno, ja juz nie chciałam.... i nie żałuję bo to była najlepsza decyzja w moim życiu :) Teraz mam cudownego faceta i dzidziusia w drodze i czuje sie najszczesliwszą osoba na Ziemi :) Bo teraz dopiero wiem co to znaczy miec udany związek . Z moim byłym nigdy bym sie nie dowiedziała i pozostała bym wiecznie smutna dziewczyną... Nie boj sie odejsc jeżeli uznasz , ze juz się nic nie da zrobić... Wiesz ja jak odchodziłam od Niego nie miałam nikogo... ale powiedziałam sobie że lepiej byc samemu niz tkwic w toksycznym zwiazku :( Powodzenia Ci życze kochana :)
15 września 2009, 18:11
a ja mysle ,że nie można nic na siłe, dla dzieci też wcale nie jest dobrze jak patrza na wasze kłótnie i awantury to też odbija sie na nich chociaż może na razie tego nie widać pomysl tez o sobie jesteś młoda jeszcze możesz ułozyc sobie zycie z kims kto bedzie cie szanował
15 września 2009, 20:11
ninka1980 fajnie napisałaś.
Tylko (!) dla dzieciaków nie warto utrzymywać małżeństwa, bo złe relacje w domu, brak szacunku to wcale nie jest dla nich dobre, jest złe. Czego się uczą od Was? Często dzieci jak dorosną przenoszą pewne zachowania wyniesione z domu na swoich partnerów, bo w takiej atmosferze żyły i myślą, że tak ma być, albo nie potrafią inaczej po prostu. Czasami lepiej mieć szczęśliwą matkę i "ubóstwianego" ojca osobno, choć na początku jest szok i trudno jest się z tym pogodzić.
Przemyśl wszystko. Spróbuj naprawić relacje z mężem ale jak się nie uda, nie warto poświęcać się dla dzieci, bo im wcale nie potrzeba cierpiącej, poświęcającej się, nie szanowanej przez ojca matki.
Edytowany przez mroowa49 15 września 2009, 20:21
16 września 2009, 09:57
popieram wypowiedzi niektórych z poprzednich wpisów musisz pokazać mu że nie może cie poniżać postaw mu konkretny warunke albo on się zmieni i zacznie cię traktować i szanowac tak jak na to zasługujesz albo odejdziesz od niego sądzę że warto spróbować ratowac małżeństwo ale sa też pewne granice . przedewszystkim musisz zarządać aby cie szanował bo skoro on cie nie szanuje to ty również tracisz szacunek dla siebie samej . natomiast jeśli chodzi o dzieci to nie powinnaś skazywać siebie na męczarnie z nim tylko dlatego że są dzieci one widza co sie dzieje w domu i rozumieja więcej niz nam sie wydaje . to zę go kochasz to zrozumiałe ale zadaj sobie pytanie czy nie odchodze od niego ze wzgledu na dzieci czy dlatego ze sie boje zostac z nimi sama i ze sobie nie poradze.życze powodzenia i mam nadzieje ze podejmiesz słuszna decyzje