Temat: różnica w poziomie wykształcenia a związek

Co myślicie na temat różnicy w poziomie wykształcenia pomiędzy partnerami w związku? Czy kobieta z tytułem dr może związać się i być szczęsliwa np. z cukiernikiem? Albo robotnikiem pracującym na budowie?
Ja kiedys usłyszałam opinię, ze facet nie znesie kiedy ona jest lpiej wykształcona (dr/mgr i osoba po zawodówce), że to dwa rózne światy i że się nie dogadają.... A jak już, ze jest to trudne..Że jest przepaść w zainteresowaniach i sposobie patrzenia na świat..

Co Wy o tym myślicie?  Poszę o szczere odpowiedzi, przemyślane a nie w stylu idealistycznym że jak "miłość to coś tam"...
wydaje mi się, że jeśli on jej czymś jest w stanie zaimponować to tak.. mi oprócz inteligencji u faceta imponuje przedsiębiorczość, pewność siebie i odwaga.

tylko facet w takim związku musi być pewny siebie, znać swoją wartość tak, że nie może go boleć, że ona jest w czymś lepsza. facet musi to czymś rekompensować, być jej wart. ja osobiście wolałabym faceta bez wykształcenia, a który ma np. własną firmę i dobrze zarabia niż doktora historii.
ja uważam że nie ma prawa takie coś wypalić :P 
Pasek wagi
U mnie tak jest, ja studiuję architekturę na najlepszej uczelni w "moim" kraju, znam pięć języków,
a mój Luby ma skończoną pierwszą liceum, i jest drwalem :P
I nie wydaje mi się, żeby cokolwiek było nie tak.
JAsne, że nie pogadam sobie z nim o architekturze, ale też nie po to z nim jestem ;-)
Jesteśmy ze sobą już prawie pięć lat.
Jeżeli mamy jakieś problemy w związku, czy mieliśmy, to nigdy przez wykształcenie.

Ale wiem też, że te różnice tak naprawdę kiedyś wyjdą w praniu.

Mój chłopak na wielu rzeczach zna się lepiej ode mnie, dba o mnie pełną gębą,
i w dodatku, kocha to co robi, choć może to zabrzmieć śmiesznie ;-)

Nie widzę różnicy w spełnieniu osoby pracującej w zawodzie po zdobyciu wyższego wykształcenia,
a w spełnieniu osoby, która pracuje robiąc to, co lubi, i co sprawia jej radość.

Ale jednak, jednak... strach pozostaje.
Np. wyjścia ze znajomymi.
Mój, mimo że jest bardzo inteligentny, po prostu olał wykształcenie, trochę nie lubi spotykać się z moimi znajomymi.
Wszyscy, którzy go nie znają pytają, co robi w życiu, durnie komentując z przekąsem "można i tak".
Zresztą, mój Luby od 16 roku życia na siebie zarabia, i prowadzi dom,
a mam znajomych, ktorzy owszem, studia za granicą za pieniądze rodziców,
i przez dwa lata nie poszli na żaden wykład, tylko chleją po kątach, a rodzicom wciskają kity,
jakie to dobre mają oceny, i póki co to działa.
W tym wypadku widzę, że mój chłopak bez wykształcenia, jest więcej warty,
od kolegów z zagraniczną (w pełni kupioną, bo z prywatnej szkoły) maturą i dobrymi studiami.
nie no wiadomo ze osoby bez wykształcenia moga byc bardziej inteligentne od tych wykształconych, ale no dobra zdarza sie tak ale nie powszechnie, ciezko powiedziec czy to sie uda mysle ze raz na 10 par da rade po pierwsze z ego faceta ktorty wie ze partnerka osiagnela wiecej, dwa no czy bedziesz miala z nim o czym pogadac i nie mowie tu o rozmowie na tematy z zakresu fizyki kwantowej ale normalnej inteligentnej rozmowie, chyba zeby wiedzieć czy da to sie zrobic trzeba zaryzykowac i sprawdzic :)
Pasek wagi
Moim zdaniem od wykłasztłcenia ważniejsze jest to jak ktos radzi sobie w życiu, facet który jest "życiową ofermą" jest dla mnie mało pociągający. Wszytsko zależy od usposobienia i charakteru człowieka, jeśli czujemy sie przy kimś dobrze wykształcenie schodzi na drugi plan.

uważam ze gadanie ze to nie ma znaczenia, nie jest do końca prawdą,  80% ludzie po studiach którzy wykorzystali swoje 5 min. wiecej zarabiają, konflikt może powstać przez finanse jesli jedna strona zacznie wytykać drugą ze mało zarabia.

Wg mnie różnica w wykształceniu niestety w związku ma znaczenie. Na początku, gdy są motylki w brzuchu, zauroczenie itp., takie różice mogą wydawać się nieistotne. Jednak z czasem to chyba zaczyna trochę przeszkadzać.

Sorry, ale nie chciałabym być w związku, w którym głównym problemem jest to, ile kto zarabia...

Zresztą w dzisiejszych czasach ludzie bez wyższego wykształcenia częściej zarabiają więcej pieniędzy,
niż ludzie po studiach.
Mnie sie wydawalo, ze nie bedzie to mialo dla mnie znaczenia... Niestety milosc miloscia, ale jak nie mozesz porozmawiac o powazniejszych sprawach to po dluzszym czasie staje sie to uciazliwe. Moj byly byl cudowna osoba, ale... no wlasnie to ale... byl pracownikiem fizycznym i swietnie gotowal :-) ja jestem pracownikiem biurowym, do zajmowania domem sie nie nadaje  i obracam sie w troche innym srodowisku. Kiedy opowiadalam mu o swojej pracy, studiach, wykladach czy po prostu o troche bardziej skomplikowanych aspektach zycia (typu ekonomiczno-politycznych) nie odnajdywal sie... Az w pewnym momencie znalazl sie ktos inny, ktory ujal mnie swoim wyksztalceniem, inteligencja i obyciem... Mimo iz z moim bylym na innych plaszczyznach dogadywalismy sie swietnie, ten brak porozumienia/roznica wyksztalcenia po dluzszym czasie okazal sie byc fondamentalnym...

Salemka napisał(a):

Jeżeli mają wspólną wizję życia to nie widzę przeszkód. Trzy lata byłam w szczęśliwym związku z facetem z zawodówki (ja stypendystka ministra z LO...). Nasze drogi rozeszły się później, bo okazało się, że jednak oczekujemy czegoś innego od życia.

No otoz to! Tu nie chodzi o samo wyksztalcenie w sobie ale wlasnie o oczekiwania, ambicje i plany...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.