- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 czerwca 2012, 16:44
3 czerwca 2012, 18:27
3 czerwca 2012, 18:29
Hej, to może i ja się podzielę swoim doświadczeniem. Mam 31 lat, jestem 9 lat po ślubie, mamy dwóch synów (8 i 5 lat). Wiesz, za nami kilka poważnych kryzysów. Słowa, które padły z ust Twojego męża, padła dwukrotnie z moich (pod adresem męża). Więc było cieżko. Ale nauczona doświadczeniem już wiem, że trzeba walczyć i kiedy czasem wydaje się, że miłości nie ma, ona niespodziewanie pojawia się nie wiadomo skąd. U nas zawsze działają szczere rozmowy, na spokojnie, bez krzyków, choć często pełne łez. Związek wieloletni to po prostu sinusoida. Raz jest lepiej, raz gorzej, nie ma związków idealnych. Nawet Ci dziadkowie trzymający się za ręce, będący razem od kilkudziesięciu lat mają niejeden kryzys za sobą i takie myśli jak my, że to koniec, miłości nie ma itp. A wszyscy wokół myślą, że oni się tak "idealnie" kochają. Wszystko polega na tym, żeby się nie poddawać. Dopóki choć trochę Ci zależy, walcz, a skoro jest Ci źle, płaczesz, tzn że mąż nie jest Ci obojętny. To, że płaczesz, znaczy, że Ci zależy. Nie wiem, jaką taktykę obierzesz, niestety nie ma jednej recepty na kryzys, może terapia, może pokaż mężowi, że jesteś niezależna, może spędźcie trochę czasu sami bez dzieci. Sama znasz męża najlepiej. Ale na pewno najważniejsza jest szczera, długa rozmowa. To nic, że takie już były. Wiesz, ile ja mam takich za sobą? I ile razy myślałam, po co to, skoro znowu będzie źle? A potem zawsze jest dobrze. I mimo tych złych chwil wiem, że bardzo kocham męża, a on mnie. Ważne są też wspólne cele, marzenia. Może macie takie z mężem? Nie wiem, wychowanie dzieci na mądrych ludzi, urządzanie domu, podróże. A do tych wszystkich młodych, które boją się, jak to będzie, uświadomcie sobie, że wchodzenie w związek to zawsze ryzyko i nikogo kryzys nie ominie. Małżeństwo to ciężka rzecz, ale za to ile niesie za sobą wspaniałych chwil i jak to dobrze mieć obok człowieka, z którym idzie się przez życie i wspólnie przeżywa dobre i złe chwile? Niestety nie ma życia idealnego i zawsze jest coś za coś. Do małżeństwa też nie można podchodzić jak do kontraktu, że jak się nie uda to zrywamy. Tak naprawdę to jest ciężka praca i walka, żeby przezwyciężać kryzysy. Ale warto! Co do dzieci... uważam, że to sprawa indywidualna. Sceptycznie podchodzę do tego, że dzieci wolą rodziców osobno niż nieszczęśliwych. Ja zawsze podchodziłam do tego tak - skoro założyłam rodzinę to biorę na siebie odpowiedzialność i robię wszystko, żeby dzieci nie żyły w rozbitej rodzinie, bo nie wierzę, że dla małego dziecka to nie jest trauma. Ja wolałabym teraz udawać, że jest ok, niż zafundować dziecku tak traumatyczne przeżycie, że rodzice się rozchodzą. To tyle, mogłabym napisać o wiele więcej, ale i tak już się rozpisałam. W każdym razie do autorki: nie poddawaj się! Na pewno wszystko da się naprawić!
3 czerwca 2012, 18:30
3 czerwca 2012, 18:31
Gratuluję odwagi i życzę SZCZĘŚCIA!!doskonale cię rozumiem mam 25 lat i rok jestem po rozwodzie dusiłam sie w tym związku ,nie jest to łatwa droga ale przynajmniej jestem szczesliwa i nie toczę wiecznej wojny z moim mężem tylko że ja nie mam dzieci i było mi łatwiej ....
3 czerwca 2012, 18:35
3 czerwca 2012, 19:02
3 czerwca 2012, 19:12
3 czerwca 2012, 19:14
3 czerwca 2012, 19:23
3 czerwca 2012, 19:27
Witajcie ja się podziele moim przeżyciem na swieta bozego narodzenia wyszłam za mąż byłam szczesliwa ale do czasu jestesmy zaledie 6mc po ślubie ale nam się nie układa jest inny jak był przed ślubem nie mam z nim rozmowy w cale jak chcem zaczoąć jakiś temat mówi odrazu cicho badz nie maruć co cie to obchodzi seks z nim mnie nie zadowala czesto woli robić reczna robutkę albo oglaąc pornusy ja się nie licze choć jestem zadrosna o niego nie wiem co dalej z tego małzeństwa bedzie już mu mówiłam że chcem rozwód ale mówi że mi go nie da nie podpisze papirów nie radze już się z tym wszystkim dzieci nie mamy bo on nie chce a nawet to dobrze nie rozumiemy się nie ma w nas czułośći miłosć jest tylko słowem co mam zrobić ogląda się za kobietami i jeszcze to komentuje jaka fajna bym ją wzioł nie rozumiem go przed slubem był inny a po ślubie wszystko się zmieniło ma manie seksualną ale tą porno i masturbowanie się codziennie co mam zrobić mam ślub kościelny i cywilny naraz jak mam się rozwieźć jak on mówi że mni nie podpisze dokumentów macie jakieś rady pomocy bo nie wytrzymam w tym związku dł?żej:-((((((