- Dołączył: 2012-05-03
- Miasto:
- Liczba postów: 52
11 maja 2012, 12:21
Jak w temacie. Zazdrość niszczy związek, psychikę i zdrowie, ale jak pozbyć się tego uczucia i nauczyć się ufać? Ja to bym mogła zostać śledczym:| wszystko muszę wiedzieć co gdzie i jak robi mój facet (niedługo mąż). Pewnie przez kompleksy i życie w którym mnie zawsze oszukiwali... Sama się doszukuję, sprawdzam i analizuję a później ryczę bo dowiedziałam się prawdę. I to mogą być takie pierdoły typu że przegląda profile swoich byłych na fb itd itp. W dodatku one są takie chude i piękne...a ja? Szkoda gadać.
Jestem przewrażliwiona bo kiedyś mnie 'zdradził' ( nie fizycznie, ale okłamywał - bardzo poważnie). Nie żałuję, że mu wybaczyłam, po prostu chcę żeby było dobrze... Próbuję odbudowac zaufanie, ale ciągle znajduję jakąś głupotę o której on przemilczy lub niby zapomni. Proszę o komentarze osoby, które mogą pomóc i doradzić. Krytykować, że moje zachowanie jest chore i amoralne nie trzeba bo i tak to wiem..
11 maja 2012, 13:45
Ja też ciągle się boję, że znajdzie w internecie jakąś inną, zacznie się z kimś spotykać. Jedyne co mnie uspokaja, to to, że pisał z wieloma przez internet ale właśnie ze mną chciał zamieszkać i deklaruje się na dalszą wspólną przyszłość
Jak sobie o tym pomyślę to stwierdzam, że rzeczywiście to ja nielogicznie myślę i zaczynam dopisywać jakieś nieistniejące historie podczas kiedy on mnie rzeczywiście kocha i nawet nie myśli o innych (żeby je podrywać).
Tym bardziej mogę być spokojna, że po tej całej akcji "Jasiek" (tak nazwał Ewelinę) chodził z 2 tygodnie w szoku. Był świadomy co zrobił, jak narozrabiał i jak ogromny kredyt zaufania mu dałam zostając z nim. Zgodził się na kontrole telefonów, przepytywania go o wszystko, o każdy szczegół. I początkowo prawie co dziennie to robiłam. Ale teraz już sporadycznie. Ale on mi też trochę pomagał. Zwracał mi uwagę jak już rzeczywiście przesadzałam. Ale czy to kiedyś całkiem minie? Nie wiem.
I jeszcze ważna informacja do całego zajścia. Powiedział mi, że nie wie czemu za moimi plecami z nią pisał, że może to przez to, że boi się przyszłości. W tym czasie właśnie co kupił mieszkanie
dla nas i ja się tam wprowadzałam. Trochę go to przerosło na chwilę. Bał się, że jak będziemy tyle czasu razem spędzać dzień w dzień to go już nie będę chciała, albo on coś głupiego zrobi....A tu nagle pojawiła się wybawicielka. Od ich wspólnego znajomego wzięła numer telefonu i zaczęła do niego wypisywać. A dla mojego Kochania to była świetna odskocznia od problemów. Tylko teraz nasuwa się pytanie, czy przy następnych problemach znowu nie poleci do jakieś okazji? A takie okazje zawsze i wszędzie się znajdą. Nienawidzę takich dziewczyn co nie potrafią uszanować czyjegoś związku.
- Dołączył: 2009-02-17
- Miasto: Den Haag
- Liczba postów: 5635
11 maja 2012, 13:49
Miałam kiedyś identyczną sytuację. Też facet nadwyrężył moje zaufanie, też popadałam w przesadę.I szczerze mówiąc wyleczyłam się dopiero... w nowym związku.
11 maja 2012, 13:57
Myślę, że jeżeli facet rozumie swój błąd, wyraża prawdziwą skruchę i stara się jak może naprawić to co popsuł to wart jest drugiej szansy. I wierzę, że da się odzyskać to zaufanie. U mnie jest jest już dobrze....do bardzo dobrze jeszcze trochę brakuje.
- Dołączył: 2012-04-18
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 485
11 maja 2012, 14:24
Jakbym czytała o sobie. Kiedyś zachowywałam się jak rozpieszczona małolata, która uważa, że wszystko musi wiedzieć a każdy ma zachowywać się tak jak to jej odpowiada. Byłam z chłopakiem i musiałam być na bieżąco ze wszystkim, a w szczególności z jego smsami a później miałam pretensje. Aż w końcu chłopak nie wytrzymał i powiedział mi, że mam się zastanowić nad swoim zachowaniem, bo ze mną się żyć nie daje :D Na szczęście w porę się opamiętałam, zaczęłam pracować nad sobą i uświadomiłam sobie, że w końcu nie wszystko muszę wiedzieć, bo i tak nic dobrego z tego nie wynika. Nawet jak czasem napisze do niego jakaś gówniara to próbuję zachować spokój, mimo, że to wcale nie jest łatwe. No ale, jak nie będziecie sobie ufać to daleko nie zajdziecie. Do wszystkiego trzeba podchodzić z dystansem, bo chłopak będzie czuł się jak w klatce i będzie robił wszystko aby się z niej wydostać.
- Dołączył: 2010-01-07
- Miasto: amsterdam
- Liczba postów: 617
11 maja 2012, 14:26
.....
Edytowany przez poli68 11 maja 2012, 14:30
11 maja 2012, 14:40
ness. napisał(a):
Jakbym czytała o sobie. Kiedyś zachowywałam się jak rozpieszczona małolata, która uważa, że wszystko musi wiedzieć a każdy ma zachowywać się tak jak to jej odpowiada. Byłam z chłopakiem i musiałam być na bieżąco ze wszystkim, a w szczególności z jego smsami a później miałam pretensje. Aż w końcu chłopak nie wytrzymał i powiedział mi, że mam się zastanowić nad swoim zachowaniem, bo ze mną się żyć nie daje :D Na szczęście w porę się opamiętałam, zaczęłam pracować nad sobą i uświadomiłam sobie, że w końcu nie wszystko muszę wiedzieć, bo i tak nic dobrego z tego nie wynika. Nawet jak czasem napisze do niego jakaś gówniara to próbuję zachować spokój, mimo, że to wcale nie jest łatwe. No ale, jak nie będziecie sobie ufać to daleko nie zajdziecie. Do wszystkiego trzeba podchodzić z dystansem, bo chłopak będzie czuł się jak w klatce i będzie robił wszystko aby się z niej wydostać.
Tylko, że Ty to robiłaś z rozpieszczenia, a my dlatego, że facet nadużył i to mocno naszego zaufania. Co innego jak jakaś dziewczyna czasem do niego napisze, a co innego umawianie się z nią za plecami dziewczyny i jeszcze żeby się dziewczyna nie domyśliła zmienia jej imię w komórce na męskie. To dwie różne sytuacje. W Twoim przypadku to Ty się nieodpowiednio zachowywałaś i związek na tym cierpiał, a u nas to mężczyzna nawalił.
- Dołączył: 2012-05-03
- Miasto:
- Liczba postów: 52
11 maja 2012, 14:49
Mój też rozumie że nawalił i ciągle niby próbuje naprawić... może nie zawsze to mu się udaje, no ale to facet... mówią że nie można zbyt wiele wymagać od nich. Bywa ciężko z tym zaufaniem z mojej strony, a jego dotrzymywaniem słowa i 'nie kombinowaniem', ale nie chcę tylko dlatego rezygnować. Inni faceci lubią patrzeć, a mój chyba jakiś dziwny fetish internetowego romansowania wymyślił sobie...
11 maja 2012, 14:52
Jestem żoną od 10 lat. Zanim się pobraliśmy byliśmy razem 5 lat. Całe nasze narzeczeństwo i kilka kolejnych lat małżeństwa, to nieustanne zamartwianie się (z mojej strony), szperanie w komórce, przeglądanie stron w necie. Byłam zazdrosna nawet o laski na wideoklipach. Mąż nigdy nie dał mi odczuć, że mu się nie podobam, że chce czegoś innego, nigdy nie dał mi też poważnego powodu do zazdrości. Zawsze cierpliwie tlumaczył, że nie ma powodów, abym zachowywała się w ten sposób. Często sama wpadałam w paranoję, bo czegoś mi tam nie powiedział. I wiem, jak się czujesz, wiem, że samej ci ze sobą źle, bo inni uważają twoje zachowanie za absurdalne, bo przecież zaufanie itd...Ale powiem ci, że to można pokonać. Mnie udało się dopiero jak zaszłam w ciążę z drugim dzieckiem. Coś mi się w głowie przestawiło. I nie twierdzę, że teraz nie jestem zazdrosna, po prostu jakoś tak dojrzałam chyba. Wiem, że mąż kocha mnie i dziewczynki nad życie. Już nie czytam jego smsów, nie obrażam się jak zauważę, że spogląda na fajną laskę. Utwierdziłam się w tym, że skoro wytrzymał tyle lat awantur, płaczu i fochów, to naprawdę mu na mnie zależy. Życzę ci z całego serca, abyś również zaznała spokoju, bo wtedy związek na serio daje więcej radości. Mam nadzieję, że może po ślubie coś w głowie ci pstryknie i uwierzysz, że dla niego jesteś tylko ty!
- Dołączył: 2011-07-03
- Miasto: Malmo
- Liczba postów: 3369
11 maja 2012, 15:02
W zasadzie mogłabyś się wybrać na krótką terapię do fajnego psychologa. Nie chcę sugerować, że masz jakiegoś fioła :P bo nie masz. Ale tak jak powiedziałaś - to wynika z niskiej samooceny, wcześniejszych doświadczeń itp.
Z fajnym terapeutą mogłabyś to pokonać :) (polecam nurt poznawczo-behawioralny)
powodzenia!