Temat: Nie radzę sobie z dzieckiem :((

Mam prawie (za 2,5 miesiąca skończy) 2 letniego synka. W domu dogadujemy się znośnie, chociaż i tak jeżeli zrobi coś nie tak i próbuję tłumaczyć, wyjaśniać, że tak nie można to on zaraz robi to samo...
jeszcze gorzej jest gdy gdzieś wychodzimy... Jeżeli siedzi w wózku to jest ok, ale jak już z wózka wyjdzie to kompletnie mnie nie słucha... NIe chce iść za rączkę, chociaż ulica jest blisko, wyrywa się, krzyczy.. Kiedy próbuję wziąć na ręce też się wyrywa, kładzie mi się na chodnik, ucieka mi w drugą stronę :((
Próbuję mówić, tłumaczyć, biorę go za rękę, ale na nic nie reaguje :((
Jeżeli mu obiecam że np pójdziemy na lody wtedy reaguje i powoli się uspokaja...
Ale przecież nie mogę przekupiać własnego dziecka :((

dzisiaj już chciało mis ie ryczeć na tym chodniku bo byłam kompletnie bezradna :((
Ja wiem, ze jest coś takiego jak bunt dwulatka, ale żeby aż tak?!

Co ja mam robić...

Masz nie reagowac,jak drze japę! Niech sobie drze,niech tarza się po ziemi jak piskorz. Ty masz zachować spokój,stanac spokojnie  krok dalej i poczekac,aż skończy swoje wystąpienie i nie dać sobie wejsc na łeb,bo potem sobie nie poradzisz i za kilka lat wyrosnie ci taki roszczeniowy szczeniak, i co wowczas? Moja kolezanka stała obok spokojnie,jak mały robil cyrki. To nic,ze baby dziwnie patrzą. Zostawiasz małego ,az się uspokoi. 



nie wiem co Ci doradzic ale wiem jedno:nagradzasz dzieciaka lodami, a nie karzesz...gowniarz robi z Toba co chce. ode mnie dostalby takiego klapsa ze tyłkiem by po tym chodniku tarł, a nie jakieś lodziki, przekupywanie, pf.
troche to taki wiek ze dziecko robi sceny inieslucha. badz wymagajaca i  konsekwentna a z drugiej sstrony dawaj duzo milosci.  jak moje  robi scene to nie reaguje po prostu ma isc i juz, jak sie wyrywa to za kare idzie ze mna za reke, jak jedzie na hulajnodze i pojedzie za daleko kara na hulajnoge dokonca dnia, i nie przejmuje sie wtedy jak ryczy

Ale o czym my tutaj wogóle mowimy?

Dzisiaj bylam w autobusie świadkiem,jak mamusia siedziala w autobusie,tatuś stał i kazał swojej małej córce siedzieć ,bo inaczej jej bajki nie ściągnie. Mamuśki jada autobusem z trzema torbami z zakupami, targaja przy okazji dziecięcy plecak i polują na wolne miejsca w autobusie dla swoich bachorów. 

Nierzadko zdarza się widok,gdy starsza kobiecina stoi nad takim siedzącym ,rozkosznym 9letnim  wnusiem .Ja rozumiem,ze lepiej jak dziecko do 4 lat siedzi(najlepiej mamuśce na kolanach) ale dzieciak zdrowy jak byk,po 5 lekcjach i 4 przerwach jest bardziej zmęczony od takiej np.50latki po pracy? 

Wychowujmy dalej takie delikatne pokolenie ,jakie to daje rezultay-widzimy. W szkole-nauczyciel nie krzyknie,bo usłyszy zarzut ,się znęca nad takim rozpuszczonym matołem. W domu - zero obowiazków i wszystko podane pod nos. Jestem dzieciakiem wychowanym z kluczem na szyi ,tak samo jak inne moje koleżanki z pokolenia lat 80tych. Nikt się nad bachorami wówczas tak nie roztkliwial,jak teraz........

a np w sklepie zeby nie robil scen umawiam sie na poczatku z nim ze ok, mozemy isc na dzial z zabawkami ale tylk ochwileczke ogladamy, nic nie kupujemy, i ustalam ze kupimy dzis jednego slodycza, ktorego wybierze (w rozsadnej cenie wiadomo),czasem zrobi scene ale ogolnie dziala

ale uwazam ze dziewczyny bez dzieci nie powinny tu sie odzywac bo tak naprawde nie wiedza jak to jest i moga sie madrzyć, ja tez swoje w UK widzialam i tez mam wiele do rzyczenia innym matkom ale wiem ze nawet jak sie ma super ekstra podejscie to dzieci sa dziecmi i maja swoje frustracje i fochy, a nie o to chodzi zeby je zakatowac ale wychowac

dwiepiatki napisał(a):

Do wszystkich mam, które piszą o klapsach, mam pytanie:jak tłumaczycie swoim dzieciom, że nie wolno nikogo bić?



WikusiaXXL napisał(a):

Aaaaa, jeśli chodzi o nie chodzenie za rękę, zakladalam jej szelki dla dzieci, i miałam ja jak na smyczy. Wiele ludzi patrzyli na mnie jak na dziwactwo, ale było to bardzo skuteczne. Jak był jakiś protest, to podnosilam ja do góry niczym szczeniaka i mogła sobie machac tymi swoimi małymi raczkami i nozkami a i tak szła tam, gdzie mama chciała. Teraz wdrazam juz trening z szelkami u synka. Nie jest łatwo, ale juz znacznie lepiej :)
to, że tak powiem, powinnaś sobie kupić szczeniaka, a nie urodzić dziecko i traktować Go jak psa przerażające!
Matko Jedyna, "gówniarz" "japa" "szczeniak" czy wy, te które używają takich określeń, naprawdę jesteście matkami??????

kraaa napisał(a):

dwiepiatki napisał(a):

Do wszystkich mam, które piszą o klapsach, mam pytanie:jak tłumaczycie swoim dzieciom, że nie wolno nikogo bić?

Dają klapsa 

toelo napisał(a):

efekty bezstresowego wychowania. Jak ja podskakiwałam to mama dała mi klapsa i od razu byłam grzeczna. 


dokładnie od klapsa nikt nie umarł. sama dostałam kilka razy po tyłku, ale symbolicznego klapsa, nie lanie. i jakoś nie wyrosło ze mnie patologiczne stworzenie, tylko porządny człowiek ;-) przynajmniej zawsze miałam szacunek do moich rodziców i wiele im zawdzięczam.

A ty dalej pozwalaj sobie na brak szacunku i wchodzenie na głowę to wychowasz pasożyta i pyskatego gówniarza, a nie dobre dziecko. Bądź konsekwentna i pokaż kto rządzi, a nie ci gówniarz na głowę wchodzi i płaczem wszystko wymusza. Właśnie- co do płaczu- pokazujesz mu że jak się rozpłacze to wymusi wszystko, a on to doskonale wykorzystuje, mimo że to 2latek.
Obejrzyj parę odcinków "Superniani",tam sa rady dla rodzicow z podobnym problemem. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.