Temat: Nie radzę sobie z dzieckiem :((

Mam prawie (za 2,5 miesiąca skończy) 2 letniego synka. W domu dogadujemy się znośnie, chociaż i tak jeżeli zrobi coś nie tak i próbuję tłumaczyć, wyjaśniać, że tak nie można to on zaraz robi to samo...
jeszcze gorzej jest gdy gdzieś wychodzimy... Jeżeli siedzi w wózku to jest ok, ale jak już z wózka wyjdzie to kompletnie mnie nie słucha... NIe chce iść za rączkę, chociaż ulica jest blisko, wyrywa się, krzyczy.. Kiedy próbuję wziąć na ręce też się wyrywa, kładzie mi się na chodnik, ucieka mi w drugą stronę :((
Próbuję mówić, tłumaczyć, biorę go za rękę, ale na nic nie reaguje :((
Jeżeli mu obiecam że np pójdziemy na lody wtedy reaguje i powoli się uspokaja...
Ale przecież nie mogę przekupiać własnego dziecka :((

dzisiaj już chciało mis ie ryczeć na tym chodniku bo byłam kompletnie bezradna :((
Ja wiem, ze jest coś takiego jak bunt dwulatka, ale żeby aż tak?!

Co ja mam robić...
Gdy mialas 2 lata, mama sama Cie zostawiala???
Przerabialam to samo z moja corcią będąc w zaawansowanej ciąży i jedyny sposób to nie reagowanie na jej histerię. Nie pozwalalam jej iść tam, gdzie chciała a jak sie Darka w nieboglosy leżąc na chodniku, to darla sie, aż przestawala. Czasem trwało to prawie 20 minut, sąsiedzi patrzyli na mnmie jak na wyrodną matkę. Nie zapomnme, jak w zimie zrobila mi taki protest w sniegu, a ja bylam w 8 miesiacu i jak wszyscy mi zwraacli uwage, ze sie przeziebi, ze placze, bo jej zimno i jak tak moge, a teraz wszyscy mówią jaka corcia jest greczniutka...
Zbierz Go z chodnika i daj klapsa... Od klapsa nikt nie umarł. Moja teśąciowa opowiadała, że mój mąż jako mały chłopczyk zrobił jej tak też TYLKO RAZ. Poderwała Go z chodnika i dała w dupsko. Od tej pory jak ręką odjął... Nie wyłumaczysz dwulatkowi, że tak nie wolno... On już wie, że to działa. :) Mama zabierze na lody... Powodzenia ;)
niech każdy wychowuje swoje dziecko jak chce, uważam, że chore jest karanie rodziców za dawanie klapsów, ich sprawa. Ja póki co nie uderzyłam mojego dziecka i jakoś sobie tego nie wyobrażam ( ma niespełna 3 lata)- jak kochając kogoś mogę go bić? Kiedy jednak ciągnął mnie kiedyś za włosy i tłumaczenia, że to boli nie skutkowały też go delikatnie pociągnęłam i dał sobie spokój. Teraz natomiast ma etap gryzienia i cóż- tłumaczenie, tłumaczenie, odstawianie, wyrażanie swoich emocji. To jest moja metoda, chociaż szczerze przyznaję jak mnie czasem z zaskoczenia ugryzł tak, że zabolało to wyrwało mi się i "kur*a mać". Nikt nie jest idealny. Radzę, po pierwsze nie przejmować się opinią innych, jak robi cyrki w sklepie to po prostu wrócić do domu, albo zanieść go gdzieś na bok i tam z nim przeczekać. Powodzenia :)
Aaaaa, jeśli chodzi o nie chodzenie za rękę, zakladalam jej szelki dla dzieci, i miałam ja jak na smyczy. Wiele ludzi patrzyli na mnie jak na dziwactwo, ale było to bardzo skuteczne. Jak był jakiś protest, to podnosilam ja do góry niczym szczeniaka i mogła sobie machac tymi swoimi małymi raczkami i nozkami a i tak szła tam, gdzie mama chciała. Teraz wdrazam juz trening z szelkami u synka. Nie jest łatwo, ale juz znacznie lepiej :)

Nona30 napisał(a):

Zbierz Go z chodnika i daj klapsa... Od klapsa nikt nie umarł. Moja teśąciowa opowiadała, że mój mąż jako mały chłopczyk zrobił jej tak też TYLKO RAZ. Poderwała Go z chodnika i dała w dupsko. Od tej pory jak ręką odjął... Nie wyłumaczysz dwulatkowi, że tak nie wolno... On już wie, że to działa. :) Mama zabierze na lody... Powodzenia ;)


http://www.tvn24.pl/0,1723880,0,1,za-klapsa-rodzice-trafia-przed-sad,wiadomosc.html

Nie życzyłabym koleżance takich "przyjemności"

nanuska6778 napisał(a):

Gdy mialas 2 lata, mama sama Cie zostawiala???

jak miałam 2 lata to zamykała mnie w pokoju na jakiś czas a jak 3 to już wychodziła z mieszkania. Przeżyłam i żadnych urazów nie mam i nie miałam.
Klaps... Jeśli nie mówimy o laniu pasem, tylko o klepnięciu w tyłek to to nie powinno zaboleć. A jeśli nie zaboli, to nie bardzo wiem, co to za sygnał dla dziecka? Klaps nie podziała, katować swojego dziecka nikt normalny nie będzie. Bicie, na pewien czas, ustali hierarchię. Potem odwróci się ona o 180*, bo mały rozdarty synek będzie raz większy od nieradzacej sobie mamusi i jak walnie w twarz to będzie miała po zębach. I w sumie dziecko będzie miało wtedy racje, bo jeśli matka ma prawo je bić, to ono ma prawo bić matkę. Bo przecież w biciu nie ma nic złego, pokazujemy, że nie podoba nam się zachowanie drugiej osoby... Bijmy się wzajemnie, przecież te rozpieszczone bachory muszą mieć jakiś przykład ;)

Ja nigdy nie zostałam zbita. Mama miała sposób- olać mnie totalnie, ignorować, nie odzywać się, nie pozwalała się zagadać, czekała aż przemyślę i przeproszę. Na ulicy nigdy cudów nie odwalałam, za rękę to za rękę...
Wkurzalo mnie tylko, jak szłam na spacer z kimś i ten ktoś nie zwracał na mnie uwagi. Bo taki spacer dla dziecka jest nudny niezwykle, warto ten czas urozmaicić jakoś, pokazywać coś cały czas, nie wiem, byleby nie było to pchanie wózka czy tam dreptanie w milczeniu. Taką histerię najlepiej wg mnie olac. Nie mam dziecka, ale zajmując się małym kuzynem czy kuzynką jedynie olewanie działa. Czas, żeby dziecko przemyślało. Jeśli wrzeszczy na ulicy- wracamy do domu. Uspokoi sie - wychodzimy. Szelki i smycz to wg mnie jest dobry pomysł. Bo nie chodzi o to, co ludzie pomyślą, ale dzieci serio nie wiedzą, że samochód im zrobi krzywdę - mozna im to powtarzac milion razy ale zanim to dotrze do dziecka, minie sporo czasu. A szelki dla małego uciekiniera to wyjście gwarantujące bezpieczeństwo ;)

Trzymam kciuki, żebyś opanowała potworka!:)

Po pierwsze mamo, usmiechnij sie do synka i do siebie też. To taki wiek, dziecko wyznacza granice, a właściwie szuka i eksperymentuje gdzie ty te granice wyznaczysz. Ono ich potrzebuje, bo inaczej się gubi, frustruje i wcale nie jest szczęsliwe. Jak ryczy nie zważaj, nie przejmuj sie tez ludźmi wkoło, niech sobie myślą i mówią co chcą. Jak nie chce gdzieś iśc to bierzesz pod pachę i tyle. Bez szarpania i kar cielesnych. Dobrze tez działa zasada przytrzymywania. Kiedy dziecko wije się, szarpie i wrzeszczy trzeba je zamknąc ramionami w takim dośc ciasnym, bezpiecznym i niebolesnym uścisku i nie odpuszczac aż sie nie wyciszy, czasem trwa to 20 mint...trzeba wytrzymać. Nic wtedy nie mów, nie krzycz, możesz uciszac, uspokajać łagodnie, ale swoja złośc musisz powstrzymac. Zadbaj o swoj relaks, ten okres potrwa jeszcze trochę a potem na jakiś czas będzie lżej. Wszystkie to przechodzimy. ja płakałam na ulicy nie raz, trzymaj się. ps. moja córka ma teraz 13 lat

Pasek wagi
mój ostatnio też tak robił, tyle że ja byłam twarda jak kamień, mógł ryczeć 40 min, nie ustąpiłam i efekt był mizerny - robił dalej to samo... Byłam wielkim przeciwnikiem klapsów tak jak dużo wypowiadający się tu osób, zawsze mówiłam nie, bez sensu, to nic nie da... Ale po kilku miesiącach takich histerii stwierdziłam że zobaczymy. Napiszę tylko tyle że kilka razy nie zastosowałam się do swoich postanowień i histerie się skończyły. No może zdarzą się czasem ale dużo mniej i są dużo mniej intensywne i dużo krócej trwają...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.