- Dołączył: 2012-02-29
- Miasto:
- Liczba postów: 126
5 maja 2012, 22:50
Przeżyłam jeden toksyczny związek 3,5 letni, po którym się zbierałam dobry rok. Po 2 latach od jego zakończenia poznałam faceta, marzenie. Był idealny. No właśnie był.
Zamieszkaliśmy razem, ja nie pracuję, studiuję, moi rodzice dają pieniądze na studia i na życie, więc też wcale nie jest tak że się nie dokładam. Mniejsza o to.
Od pewnego czasu związek ten zaczyna wykańczać mnie psychicznie. Zaczęło się od kłótni o seks. Ja nie chciałam on chciał, po pewnym czasie zrozumiał że nie zawsze mam ochotę, jest spoko. Ale coraz bardziej do szału doprowadza mnie jego pedantyzm.
Dzisiaj dostałam opiernicz, że prześcieradło na łóżku z lewej strony jest niżej niż z prawej, później że na stoliku jest kurz (dziwne żeby nie było skoro dopiero pościelił łóżko)... Mało tego dostaliśmy zaproszenie na wesele, i w USC jest o 12 a przyjęcie o 16:30, i już zostało to skomentowane że w ogóle co to za wesele, że taka przerwa że trzeba dwa razy jechać i w ogóle to on nie chce.
Później poszedł do kuchni przygotować piwko, z sokiem, zrobił dla mnie i dla siebie i mi przyniósł a 10 minut później zaczął wonty że powinnam sama sobie iść że w ogóle mi się nic nie chce, no sory skoro idzie z kuchni to chyba może wziąć to ze sobą...
Na koniec wyjechał mi że nie wyobraża sobie jak ja bym miała dziecko wychowywać. Nosz kurde, to chyba własnie dlatego nie mam teraz dziecka bo chce się bawić (mam 20 lat!!!) i trochę jeszcze poużywać życia.
A i jeszcze najlepsze. Zawsze robi zakupy jak wraca z pracy, a później się drze że go wkurza że on przychodzi z pracy i nie ma obiadu, a jak mówię żeby zaczął kupować dzień wcześniej to zrobię to zmienia temat...;/
Co wy byście zrobiły na moim miejscu?? Już sama nie wiem co robić...
- Dołączył: 2010-05-08
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 326
6 maja 2012, 00:09
Według mnie - facet, który już teraz robi Ci jakieś uwagi, jest niezadowolony ze wszystkiego to nie jest odpowiedni facet. W ogóle czemu Ty robisz mu za pokojówkę? Nie obraź się, ale ja np. nie dałabym się tak zniewolić - wolałabym iść do pracy - do ludzi, a nie harować w domu i później jeszcze wysłuchiwać żalów od wielkiego pana. Ja się napatrzyłam na nieudane małżeństwa w mojej rodzinie, łącznie z małżeństwem moich rodziców i radzę - uciekaj jak najdalej, poszukaj fajnego normalnego faceta, bo ten Twój wydaje mi się wariatem skoro ma pretensje o to jak położone jest prześcieradło - ja bym pier**** na miejscu jakbym coś takiego usłyszała :D Sama jestem w pięcioletnim związku i nie rozumiem jak można mieć takie problemy. Ja od razu powiedziałam mu, że nie będę mu sprzątać i gotować obiadków, jeżeli on nie będzie też tego robił. Nie ma podziału : jego obowiązki i moje obowiązki. Jeżeli on jest zapracowany lub ma egzaminy to wtedy wiadomo, że ja zajmuje się większością rzeczy żeby mógł się skupić na swoich sprawach, ale to działa w obydwie strony - mogę na niego liczyć w czasie mojej sesji i nie mam wtedy nic więcej na głowie oprócz nauki/pracy.
- Dołączył: 2008-05-20
- Miasto: Za Górą Za Rzeką
- Liczba postów: 5501
6 maja 2012, 00:11
jeju ja w wieku 20 lat jeszcze nie miałam nawet chłopaka a nie przejmowałam się tak jak Ty. Przeciez jesteś taka młoda a boisz się że trafisz gorzej? troche jakbys była zdesperowana. Tez nie rozumiem ze wczesniej byłaś 3 lata w związku po którym zbierałaś się rok czyli jako nastolatka byłaś z chlopakiem, który Cie bił? Dlaczego sobie na to pozwalałas i nie zerwałaś z nim od razu? Musisz bardziej w siebie wierzyc i bardziej sie szanować.
- Dołączył: 2011-08-07
- Miasto: Skalista Kraina Katalonii
- Liczba postów: 3485
6 maja 2012, 00:11
Ja mojego meza poznalam, gdy mialam 28 lat, przedtem byly inne "wielkie miloscie":-), pobralismy sie, gdy mialam 30, a dziecko urodzilam, gdy mialam lat 35. Nie chce powiedziec przez to, ze to hmm.. optymalne lata... Po prostu tak wyszlo. No i, przede wszystkim, musialam miec pewnosc, ze to TEN:-)
Masz gdzie mieszkac? Mozesz wrocic do rodzicow? Bedzie Ci tam ok? jesli tak, to po0wiedz zgredowi, ze musisz odpoczac. Od sprzatania, ale przede wszystkim od niego. I, niech Ci tylko nie bedzie zal jego kochanej mamy i przypadkiem nie zostawaj z Jej powodu.
Daj sobie spokoj z probowaniem. I daj mu szanse - niech i on poprobuje cos naprawic w waszym zwiazku.
- Dołączył: 2012-02-29
- Miasto:
- Liczba postów: 126
6 maja 2012, 00:13
TheBigWorld napisał(a):
jogusiaczek napisał(a):
TheBigWorld napisał(a):
czujesz się przez niego szanowana? jak się ma Twoja godność? naprawdę odpowiadają Tobie te układy? jesteś w tym szczęśliwa?dla mnie to wszystko jest co najmniej dziwne... zwiewałabym czym prędzej.
W poprzednim związku byłam bita i poniżana przez swojego chłopaka, więc szczerze powiedziawszy przez mojego obecnego czuję się szanowana, przynajmniej nigdy nie wylądowałam przez niego w szpitalu, Układ by mi odpowiadał gdyby nie krzyk i gdyby była choć odrobina wdzięczności z jego strony...Odeszłabym... gdybym się panicznie nie bała że znowu trafię jeszcze gorzej..
przykro mi, ale naprawdę wierzę, że przez ten strach możesz sporo stracić. masz DWADZIEŚCIA LAT. przed Tobą całe życie... nie każdy facet bije, krzyczy.. dla mnie to co robi ten narzeczony cały to jest kompletny brak szacunku... chyba trudno wymagać od kogoś, aby okazywał Tobie szacunek, jeśli sama go nie masz w stosunku do siebie. a pozwalanie sobie na takie zachowanie, bycie przy kimś, kto doprowadza Ciebie do łez, bez perspektyw, bez spełniania się, chyba jest oznaką, że nie do końca szanujesz swój czas i swoje życie. wiem, że to mocne słowa i proszę nie zrozum ich źle.zgadzam się z tym co napisała nanuska6778.
Rozumiem je bardzo dobrze bo mówisz identycznie jak moja przyjaciółka... no nic, cała noc przede mną... będę mieć czas na zastanowienie się jak odejść... dziękuję kochane za rady wam wszystkim :)
- Dołączył: 2010-09-27
- Miasto: Brussel
- Liczba postów: 13213
6 maja 2012, 00:14
Na twoim miejscu pojechalabym do domu odpoczac,przemyslec co dalej ,a moze sie boisz ze jak wyjdziesz z tego domu to juz nie wrocisz ?
Edytowany przez ANULA51 6 maja 2012, 00:16
- Dołączył: 2012-02-29
- Miasto:
- Liczba postów: 126
6 maja 2012, 00:16
sweety234 napisał(a):
jeju ja w wieku 20 lat jeszcze nie miałam nawet chłopaka a nie przejmowałam się tak jak Ty. Przeciez jesteś taka młoda a boisz się że trafisz gorzej? troche jakbys była zdesperowana. Tez nie rozumiem ze wczesniej byłaś 3 lata w związku po którym zbierałaś się rok czyli jako nastolatka byłaś z chlopakiem, który Cie bił? Dlaczego sobie na to pozwalałas i nie zerwałaś z nim od razu? Musisz bardziej w siebie wierzyc i bardziej sie szanować.
Za każdym razem jak mnie pobił zrywała, ale on wtedy podcinał sobie żyły, albo specjalnie wjeżdżał w ogrodzenia sąsiadom że niby chce się zabić..
- Dołączył: 2012-02-29
- Miasto:
- Liczba postów: 126
6 maja 2012, 00:18
Mam gdzie mieszkać, jestem jedynaczką, jedyny problem dla mnie by był taki że moi rodzice myślą że on jest super.. Nigdy nie krzyczał na mnie przy nich w ogóle jest dobrym kumplem mojego taty, jeżdżą razem na mecze itp. Nie powiem, trochę się boję rekacji rodziców, ale tylko dlatego że jak opowiem jak jest naprawdę to mój tata, dla jedynej córeczki będzie w stanie go stłuc na kwaśne jabłko, a tego bym chciała uniknąć, więc pewnie najpierw pogadam z mamą..
- Dołączył: 2011-06-15
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 3167
6 maja 2012, 00:19
jogusiaczek napisał(a):
aguniek1988 napisał(a):
on ma prawo wybrac sobie odpowiednia kobiete na matke jego dziecka. co do zakresu obowiazkow chodzilo mi o to czy masz wasza czesc a jego rodzice swoja czesc do sprzatania czy wszystko robisz bo nie pracujesz. bo dla mnie to nie halo. bo dla mnie traktuja cie jak sluzaca. bo co innego byc na ich utrzymaniu a co innego sie dokladac ja sprzatam tylko do czasu jego pobytu w pracy a jak wraca to zaganiam go do reszty
W sumie można powiedzieć że jestem na utrzymaniu jego braci bo jak już pisałam oni płacą za moją część, prądu, wody, ale ja im w zamian sprzątam pokoje i piorę. A on uważa że skoro jestem jego narzeczoną itp to mam obowiązek mu sprzątać, i ok. rozumiem, ale nie rozumiem krzyku, że coś jest nie tak... Jakoś jego bracia ani mama nigdy nie mówili że coś było nie posprzątane czy że gdzieś krzywo łózko pościeliłam..
Sorry, ale jak to czytam to mam wrażanie, że pracujesz jako pomoc domowa. Nie możesz zabrać się za jakąś prace? Tylko sprzątasz i sprzątasz, bracia narzeczonego płacą Ci za to. Wg mnie to dosc dziwny układ.
W pewien sposob Cię podziwiam i współczuję. Robisz wiele, więc nie pozwól na siebie krzyczeć albo troche mu odpyskuj - może się uspokoi.
- Dołączył: 2011-08-07
- Miasto: Skalista Kraina Katalonii
- Liczba postów: 3485
6 maja 2012, 00:20
jogusiaczek napisał(a):
sweety234 napisał(a):
jeju ja w wieku 20 lat jeszcze nie miałam nawet chłopaka a nie przejmowałam się tak jak Ty. Przeciez jesteś taka młoda a boisz się że trafisz gorzej? troche jakbys była zdesperowana. Tez nie rozumiem ze wczesniej byłaś 3 lata w związku po którym zbierałaś się rok czyli jako nastolatka byłaś z chlopakiem, który Cie bił? Dlaczego sobie na to pozwalałas i nie zerwałaś z nim od razu? Musisz bardziej w siebie wierzyc i bardziej sie szanować.
Za każdym razem jak mnie pobił zrywała, ale on wtedy podcinał sobie żyły, albo specjalnie wjeżdżał w ogrodzenia sąsiadom że niby chce się zabić..
Bosz... Twoi rodzice wiedzieli o tym? Z obliczen mi wynika, ze musialas wrtedy miec jakies 14-15 lat... Dziecko... I wiedza, co sie teraz dzieje? Masz w Nich wsparcie?
Edytowany przez nanuska6778 6 maja 2012, 00:20
- Dołączył: 2010-09-20
- Miasto:
- Liczba postów: 416
6 maja 2012, 00:21
ja na Twoim miejscu:
a)wyprowadziłabym się stamtąd. wróciła do rodziców lub coś wynajęła (skoro mówisz że i tak rodzice opłacają Tobie życie i naukę, to może zgodziliby się na taki układ?),
b)znalazła pracę - i to jakąś konkretną przy studiach zaocznych. ewentualnie przeniosłabym się na studia dzienna, wtedy praca jakaś lżejsza, ale i tak prowadząca do uniezależnienia!
c)dała szansę temu baranowi (sorry), skoro tak Tobie zależy, ale to ON musiałby przejąć inicjatywę. może jeśli zabrakłoby Ciebie tam, gdzie zawsze jesteś, jeśli nie byłoby pościelonego łóżeczka, ugotowanego obiadku i seksu na zawołanie, to by zatęsknił. jeśli nie to nie. tego kwiata jest pół świata.
d)uświadomiłabym sobie, że mam 20 lat. to naprawdę mało. nie trzeba w tym wieku wychodzić za mąż ani rodzić dzieci. trzeba być szczęśliwym, szaleć, bawić się, spełniać swoje marzenia, czuć się wolnym. na ustatkowanie się masz jeszcze sporo czasu.
e)wyszła do ludzi. znajomi, przyjaciele, bliscy. jeśli otworzysz siebie, otworzysz umysł, to pewne sprawy rozwiążą się same. nie powinnaś też mieć parcia na nowego faceta zaraz teraz - ci najfajniejsi znajdują się sami, w najmniej oczekiwanych momentach.
f)podbudowałabym pewność siebie (nie wiem, jak u Ciebie z pewnością siebie, ale to ogólnie w życiu jest bardzo ważne. musisz dobrze czuć się z sobą, żeby inni czuli się dobrze przy Tobie), znalazłabym hobby, pasje..
g)i nie wspominałabym zbyt dużo, nie tęskniła do tych drobnych przyjemnych elementów przeszłości. fajnie, że narzeczony ma kochaną mamę - ale to nie z nią miałaby spędzić życie. nie myśl tymi kategoriami.
a rodzice... na pewno chcą dla Ciebie dobrze... musisz być szczera z nimi, delikatnie wytłumaczyć im sytuację. nie musisz nawet opowiadać im wszystkich szczegółów, jeśli uważasz, że mogliby ich nie zrozumieć - pewnie wyczujesz, co możesz przemilczeć..
ale się rozpisałam!:)