Temat: Słomiane wdowy- łączmy się !

Hej kochane, czy są wśród nas kobiety, których faceci są na dłuższym wyjeździe?
Nie jestem mężatką, ale nie zmienia to faktu, że jestem w trakcie półrocznej rozłąki z moim facetem ( jesteśmy już ponad 3 lata ze sobą). Jest na erasmusie i ponad połowę rozstania mamy już za sobą. Na początku bywało różnie- ograniczony kontakt (ma tam beznadziejny internet + dużo imprez), potem po moich interwencjach nastąpiła poprawa. Na początku kwietnia byłam go odwiedzić- było cudownie. Teraz już mija prawie miesiąc od wizyty i mam wrażenie, że naszła mnie jakaś faza obojętności... On do mnie dzwoni, opowiada na jakiej to wspaniałej wycieczce jest, a mnie przyprawia to tylko o złość i z każdym dniem mam coraz mniej sił żeby to ciągnąć. Kocham go, ale jestem zła. Na co zła- nie wiem, może na los :) Mówi się, że jak związek jest udany to taka "krótka" rozłąka nic nie zmieni, ale ja powoli nie daję sobie rady! Poszukuję wsparcia i mam nadzieję, że mnie nie wyśmiejecie :)
Pozdrawiam!
Uf, przez chwilkę się bałam, że temat tu nam umarł szybciutko ;) Ciekawa jest ta 3 faza ;)
U nas zaraz po rozstaniu następuje dziwne chwilowe rozluźnienie kontaktu - oboje jakby rzucamy się w wir obowiązków i spotkań z przyjaciółmi, co pozwala na przetrwanie tej najgorszej tęsknoty... Po jakiś 2 dniach znów zaczyna się pisanie ze sobą "non stop" i tak trwa i trwa, aż do kolejnego spotkania, bez większych już wahnięć ;)
Pasek wagi
O proszę, widzę, że wątek się rozwinął.
Ja ze swoim obecnie przechodzimy poważny kryzys. Tak poważny, że wszystkie dotychczasowe problemy stają się wręcz śmieszne.
Nie chcę jednak go streszczać bo to mocno prywatna sprawa jest. W każdym razie czy przechodziłyście przez jakieś wielkie problemy podczas takich rozstan?? Jak sobie radziłyście?

My mamy tak, że jeśli spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu to potem M. wydzwania do mnie co chwila. Jak jest w pracy, jak wraca z pracy, jak już ogarnie w domu. I powiem, Wam, że to bardzo lubię, bo to prawie tak jakby był obok :) Z kolei jak mamy dla siebie mało czasu w weekend to tak jakby przyzwyczajamy się do braku kontaktu i cały okres rozłąki rozmawiamy sporo mniej. 

Swanie91, my przechodziliśmy jeden dosyć poważny kryzys, nie dawno. I radziliśmy sobie w nieco dziwny sposób. O ile na codzień rozmawiamy, to taki kryzys zażegnaliśmy przez pisanie bardzo długich maili. Każde na spokojnie wyjaśniało co kogo boli, co myśli o zachowaniu drugiej osoby i jak na prawdę traktuje nasz związek. Pomogło to nam bardzo, bo unikneliśmy wypowiedzenia niepotrzebnych słów, a mogliśmy jasno sobie wszystko wyjaśnić.

Pasek wagi
Ten wątek pomaga mi przetrwać każdą chwilę, daje mi wsparcie i nadzieję na lepsze jutro :)
My mieliśmy około 2,5 roku temu dość poważny kryzys, doszło nawet do kilkudniowego rozstania. Łatwiej byłoby rozmawiać, gdybyś powiedziała mniej więcej na czym rzec polega, ale rozumiem że nie chcesz o to szanuję :).
Dla mnie problem był równie poważny z tym, że nie miałam nikogo na kogo mogłabym liczyć i to mnie bardzo dobijało w sumie tak jest do dzisiaj. Doszlo do tego, że moja matka postawiła mi ultimatum, albo ona i moge mieszkać w domu, albo I. i wyprowadzka. Dobrze się domyśliłyście, wybrałam jego, aczkolwiek n ie uważam, aby nasz problem urusł do takiej rangi, aby stawiać mi takie ultimatum. Potem był taki czas, że było między nami dziwnie. Było uczucie, ale było inaczej a po kilku dniach czułam że naprawdę jemu bardzo na mnie zalezy i widzę to do dnia dzisiejszego.
Wczoraj w nocy np. napisła mi "STARSZNIE CIE KOCHAM" było mi miło. Miałam takie sen jak niedzwiedz, że nie słyszałam. Jeśli masz wsparcie w bliskich osobach jest o wiele łatwiej przetrwać takie kryzysu. Ale chociaż nie mogłam na zabrdzo na nikogo liczyć staram dawać sobie radę :))
Pasek wagi
u nas najwiekszym problemem jest zazdrosc z jego strony, to jest strasznie meczace... wiem ze mnie kocha ale z zaufaniem jest juz duzo gorzej niestety...
Hej dziewczyny,
jak tak u was? Mój I. jutro wraca koło południa, a po południu idziemy na grilla do znajomych, a wueczór jest nasz :))
Pasek wagi
a mój wraca za 2 miesiące, na ile? może na tydzień :/ zapowiadają się "ciekawe" wakacje, chociaż obiecał że może uda nam się na tydzień wyjechać do Tunezji... tylko to mnie na razie pociesza... a wątek widzę umarł śmiercią natrralną ehh...
E tam, jeszcze nie umarł:)
Mój wraca też za 2 miesiące, tylko z tą różnicą, że na stałe.
Tylko nie jestem pewna do końca czy do tego czasu jeszcze będziemy razem...
Odległość to straszny wróg związku!
Niby jak się widzieliśmy przez tydzień (byłam go odwiedzić) to było cudownie, cały się trząsł jak mnie zobaczył, ale teraz? Teraz ten kryzys nie pozwala mi spać, jeść, normalnie funkcjonować... Porażka:(
ja myślę, że jak wróci to Wam się ułoży, wszystko odżyje, zobaczysz. No chyba, że to faktycznie nie jest to ale przynajmniej dowiesz się tego teraz i nie będziesz tracić najlepszych lat swojego życia dla faceta , któremu na Tobie nie zależy, czy nie mam racji? :) bo ja tak właśnie myślę ale mam ogromną nadzieję, że w moim przypadku będzie inaczej...
Mój zabukował bilety kilka dni temu (nie jestem pewna, ale się chyba nie pochwaliłam?) i za niecałe dwa tygodnie przylatuje do Polski na weekend :) Niby będzie tylko chwilkę, ale mam zamiar pokazać mu Wrocław i tam spędzić razem 1,5 dnia, a potem na jeden dzień zaciągnąć do mojego rodzinnego miasta :) 

Dziś S. poszedł wspólnie z kumplami do baru oglądać mecz, a później pić i plotkować ;p zadzwonił może godzinę temu jęcząc, że nie chce żebym była smutna, że go nie ma przy kompie plus paplając, że zostało tyle i tyle i przyjedzie i takie tam bla bla... miłe bla bla. Tak mi się wtedy te etapy iness (faza 3) przypomniały, że mało śmiechem do telefonu nie wybuchnęłam :D
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.