1 maja 2012, 12:14
Hej kochane, czy są wśród nas kobiety, których faceci są na dłuższym wyjeździe?
Nie jestem mężatką, ale nie zmienia to faktu, że jestem w trakcie półrocznej rozłąki z moim facetem ( jesteśmy już ponad 3 lata ze sobą). Jest na erasmusie i ponad połowę rozstania mamy już za sobą. Na początku bywało różnie- ograniczony kontakt (ma tam beznadziejny internet + dużo imprez), potem po moich interwencjach nastąpiła poprawa. Na początku kwietnia byłam go odwiedzić- było cudownie. Teraz już mija prawie miesiąc od wizyty i mam wrażenie, że naszła mnie jakaś faza obojętności... On do mnie dzwoni, opowiada na jakiej to wspaniałej wycieczce jest, a mnie przyprawia to tylko o złość i z każdym dniem mam coraz mniej sił żeby to ciągnąć. Kocham go, ale jestem zła. Na co zła- nie wiem, może na los :) Mówi się, że jak związek jest udany to taka "krótka" rozłąka nic nie zmieni, ale ja powoli nie daję sobie rady! Poszukuję wsparcia i mam nadzieję, że mnie nie wyśmiejecie :)
Pozdrawiam!
Edytowany przez Swanie91 1 maja 2012, 12:16
- Dołączył: 2011-12-14
- Miasto: Iglo
- Liczba postów: 427
1 maja 2012, 13:47
Ojj to Wy macie naprawde trudno... Ja bylam w takiej sytuacji tylko raz - przez jakies 2-3 miesiace, kiedy moj ex byl w Azji. zmiana czasu, internet 2x tyg po godzinie - kontakt byl naparwde minialny. Ale nie mialam zadnych obaw co do "haremu" - bo byli sami sportowcy plci meskiej. Wiesz co - ja teraz z moim Skarbem liczymy sie z tym - ze po powrocie moze byc inaczej, ze moze nie bedzieny potrafili sie juz odnalezc, ze moze przyjdzie nam zaczynac od nowa...Albo sie rozstac... Bardzo chcemy byc razem - ale nie staramy sie sztucznie niczego tworzyc. On ma swoje zycie w Pl - ktore nie stoi w miejscu, wiec wszystko moze sie wydarzyc. Powiedzielismy sobie tylko, ze jesli ktos by sie pojawil w moim lub jego zyciu - to mamy sobie o tym natychmiast powiedziec i sie nie oszukiwac. Ja tez mialam mysli - czy to wszystko jest warte tego calego cierpienia, tesnienia, samotnosci.. Takie rozterki i watpliwosci sa normalne - tez w zwiazkach "stacjonarnych" - ktore przechodzaq kryzys. Wiec nie przejmuj sie, nie czuj sie winna. On wroci - pobedziecie troche razem i zobaczycie - czy to co bylo miedzy wami bylo tylko uspione, czy sie wypalilo. A jesli sie wypalilo - to badz pewna ze tak tez by sie stalo i bez wyjazdu. Wiec lepiej ze stalo sie to teraz niz po slubie. Bo prawdziwe uczucie potrafi ptrzetrwac duuzo ( moj przyjaciel czekal na swoja kobiete rok - praktycznie nie mieli ze soba kontaktu. A za kilka tygodni bedzie ich slub )Zyj teraz wlasnym zyciem, spotykaj sie ze znajomymi, wykorzystuj czas ktory masz dla siebie, Pomysl - ze kiedy sie zobaczycie - to bedziecie troche innymi ludzmi- z pakietem nowych doswiadczen. I to moze sparwic ze wydacie sie sobie jeszcze ciekawsi:)
- Dołączył: 2008-03-29
- Miasto: Australia
- Liczba postów: 9686
3 maja 2012, 07:48
Mój I. nie wyjeżdza na długo, ale za to dość często. W pon. pojechała do Francji i wróci za jakieś 1,5 tygodnia. Będzie 1 dzień w domu i spowrotem do Holandii. Mi jest o tyle gorzej, bo mieszkam u niego, ale to jest długa i skomplikowana sytuacja. Nie mam zbyt wielu znajomych, a zresztą Ci co nawet byli to już każdy ma swoje życie i niekoniecznie jest w mieście w którym ja mieszkam. Dlatego się to trochę posypało...
Z moją matką nie utrzymuję kontaktów.
Jest ciężko, ale próbuję sobie radzić. Bo mam dla kogo. W połowie maja mamy swoją 9 rocznicę. nawet nie wiem czy będzie. Kiedyś byłoby mi naprawdę bardzo smutno z tego powodu, ale teraz to rozumiem. Taka jest jego praca. Ja też czesto wyjezdzam na szkolenia. Związek to kompromis.
- Dołączył: 2009-05-22
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 4
6 maja 2012, 02:43
Ale jak sobie radzić z problemami...
Edytowany przez agnieszka.agnieszka3 18 czerwca 2013, 21:11
6 maja 2012, 09:18
Agnieszka ja bym tak chyba nie dała rady... Czy Wy po takim czasie jeszcze się znacie? Gdyby przyszło Wam mieszkać już razem- odnaleźlibyście się? Potrafili wspólnie funkcjonować?
Małżeństwo jak najbardziej można uratować, ale wymaga to poświęcenia i chęci z dwóch stron. Jeśli on nie widzi problemu to może być ciężko...Trzymam kciuki!
- Dołączył: 2008-03-29
- Miasto: Australia
- Liczba postów: 9686
6 maja 2012, 19:38
Agnieszko, on żyje w innym świecie i Ty również. Nie wiem czy dałabym radę w takim związku, aczkolwiek bardzo Cie podziwiam :)
Mój wraca za tydzień dokładnie w niedzielę i miał znowu jechac na tydzień, więc zdajecie sobie sprawę jak się czułam. Widzę, że mój I. gorzej znosi rozstanie niż ja i utwierdza mnie w tym za każdym razem jak wyjeżdza na 2 tygodnie do Francji. Przechodzi 4 fazy, które są standardowo zawsze. Wspominałam mu nawet kiedyś o tym i śmiał się z tego, ale wczoraj mnie nie zawiódł i 2 faza została bardzo mocno podkreślona :)
- Dołączył: 2012-02-04
- Miasto: Uk
- Liczba postów: 879
6 maja 2012, 21:02
Kochane, ja mam podobnie. Tylko, że widujemy się co tydzień/ dwa na jakieś 2dni. Teraz mieliśmy dla siebie cały tydzień i było cudownie.
Agnieszko, Ciebie szczerze podziwiam, ja bym się nie zdecydowała na małżenstwo na odległość, szukałabym innej opcji.
iness, a jakie to 4fazy?
6 maja 2012, 22:52
Mój mąż tez wyjezdza za granicę na całe wakacje 15-16 maja i cięzko jak o tym myslę, mieszkam z tesciami ale, to nie to samo, pojade na 2 tygodnie do mamy, a jak wrócę bede jeszcze bardziej tęskniła;/ co 5-6 tyg przyjezdza na tydzień.
- Dołączył: 2009-02-17
- Miasto: Den Haag
- Liczba postów: 5635
6 maja 2012, 23:10
Witam dziewczyny i chyba się dopisuję do klubu słomianych wdów :P
Aczkolwiek u mnie sytuacja jest o tyle inna, że mój S. nie jest Polakiem... Mieszka on od roku we Włoszech, parą natomiast jesteśmy od 4 miesięcy dopiero... Ze względu na jego dość dobrze płatną pracę jak i moją możliwość wygospodarowania dość dużej liczby dni wolnych, spotykamy się praktycznie co miesiąc i przez około tydzień, czasem więcej, mamy możliwość wspólnie mieszkać ;) Czyli nie jest najgorzej, jednakże i tak ciężko przeboleć pozostałe 3 tygodnie.
Te 4 fazy też mnie zaciekawiły :P
- Dołączył: 2011-04-07
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1122
7 maja 2012, 01:18
dzisiaj Mój M wyjechał... tym razem na 2 miechy... już czuję że będzie cięzko :( straszne to wszystko jest , ja nie chce tak całe życie...
- Dołączył: 2008-03-29
- Miasto: Australia
- Liczba postów: 9686
9 maja 2012, 19:17
Czasami jak I. wyjeżdza to się pytam, czy będzie tęsknił z żartuje i mówi, że nie. A u niego 4 fazy przebiegają następująco:
1 faza- nie daje mi odczuć, że tęskni, nasze rozmowy sa takie normalne ludzkie, czasami trochę cwaniakuje co mnie wyprowadza z równowagi, ale oczywiści nie dam tego po sobie poznać
2 faza- tęskni coraz bardziej i to słyszę, bo jego ton głosu jest inny i chce żebym tylko ja mówiła. Zawsze wtedy od razu się mnie pyta "Gdzie Ty jesteś?" z wielkim zdziwieniem bo np. słyszy muzykę, a wtedy zazwyczaj jestem po pracy i trochę mieszkanie ogarniam
3 faza- zawsze i nie było nigdy inaczej następuję w sobotę około godz. 22.30-23.00 gdzie zaczynają się jego smsy do mnie. Są one różnej treści, czasami wyznje mi miłość i mówi, że nie chce mnie staracić, albo znowu zastanawia się gdzie ja jestem. Wiem o tym, że zawsze jest jakieś piwko, wiec z kim jest więc z mojej strony jest wszystko ok.
4 faza- 2 dni przed powrotem, już jest w normalnie, nie ma pytań gdzie jesteś, powoli zaczyna żartować, ale dalej daje mi znać, że tęskni. A jak wraca to rzuca mi sie na szyję, przytula i całuje.
Widzę, że on bardziej przeżywa nasze rostania. Może dlatego, że jest w obcym kraju i nie czuje się tam dobrze. Obecnie jest we Francji i tam jeździ zazwyczaj na 2 tygodnie, natomiast jak jest w Holandii to są to 4 dni.