1 maja 2012, 12:14
Hej kochane, czy są wśród nas kobiety, których faceci są na dłuższym wyjeździe?
Nie jestem mężatką, ale nie zmienia to faktu, że jestem w trakcie półrocznej rozłąki z moim facetem ( jesteśmy już ponad 3 lata ze sobą). Jest na erasmusie i ponad połowę rozstania mamy już za sobą. Na początku bywało różnie- ograniczony kontakt (ma tam beznadziejny internet + dużo imprez), potem po moich interwencjach nastąpiła poprawa. Na początku kwietnia byłam go odwiedzić- było cudownie. Teraz już mija prawie miesiąc od wizyty i mam wrażenie, że naszła mnie jakaś faza obojętności... On do mnie dzwoni, opowiada na jakiej to wspaniałej wycieczce jest, a mnie przyprawia to tylko o złość i z każdym dniem mam coraz mniej sił żeby to ciągnąć. Kocham go, ale jestem zła. Na co zła- nie wiem, może na los :) Mówi się, że jak związek jest udany to taka "krótka" rozłąka nic nie zmieni, ale ja powoli nie daję sobie rady! Poszukuję wsparcia i mam nadzieję, że mnie nie wyśmiejecie :)
Pozdrawiam!
Edytowany przez Swanie91 1 maja 2012, 12:16
- Dołączył: 2008-03-29
- Miasto: Australia
- Liczba postów: 9686
13 maja 2012, 09:05
kamea87 to zabawnie wyszło :))
Swanie91 cięzko jest przejść takie kryzysy, wierzę że Wam się uda. Nam się udało, chociaż droga była wyboista i długa, i tak samo wierzę w Was.
- Dołączył: 2011-12-14
- Miasto: Iglo
- Liczba postów: 427
13 maja 2012, 14:01
Powiem Wam dziewczyny, ze to forum bardzo mi pomaga. Ja np mialam proble z tym, ze Moj nie pisze mi smsow w ciagu dnia - i wkurzalam sie, ze moze cos jest nie tak, ze mu nie zalezy.Dlatego nachodza mnie czasem watpliwosci - czy warto??? Ale potem sobie mysle - lepiej jest powalczyc, przetrzymc, pocierpiec - bo jesli to prawdziwa milosc - to jest tego warta. Bo nie chce sobie kiedys pluc w brode, ze nie zrobilam wszystkiego, co moglam zeby walczyc o wlasne szczescie, ze poddalam sie. Wiem, ze kiedy wroce do Pl to bedzie ciezko - On ma wlasne zycie, ja bede musiala sie zadomowic i odnalezc na nowo - ale daje nam "margines luzu" - zebysmy mogli powoli przyzwyczaic sie do tego, ze jestesmy fizycznie razem. Ze nie jestem mailem, wyslanym zdjeciem, przeczytanym smsem - tylko zywa osoba - tuz obok.
Nasza ostatnia rozlaka trwala 1,5 miesiaca - i kiedy sie zobaczylismy to hmmmmm..... powiedzmy ze malo rozmowialismy -bylismy zajeci czyms innym :P Ale teraz - ponad 3 miesiace.. nie wiem jak to bedzie... Ja sie powoli odzwyczajam od "tego".. Czy Wy tez tak macie, ze po dlugim niewidzeniu tak jakos dziwnie jest, krepujaco, ze pozadanie zasypia?
13 maja 2012, 15:58
O niee... u mnie pożądanie rośnie z każdym dniem!
Ja wręcz doczekać się nie mogę jego powrotu pod tym względem.
Naszym problemem była inna dziewczyna (jest z nim tam na erasmusie, polka), nie zdradził mnie, ale miał z nią dwuznaczną sytuację. Ja do zazdrośnic nie należę, pod tym względem nigdy problemów nie mieliśmy, ale teraz nie wiem jak mam przetrwać.
Stara się, twierdzi, że mnie kocha nad wszystko i wszystkich i w życiu nie był świadomy tego, ze dwuznaczna sytuacja moze w ogóle wyniknac. I od teraz gdy już jest świadomy to nigdy do tego nie dopusci bo mnie kocha i żadnej innej nie chce.
Słowa, słowa, słowa.
Fakty bolą. Wiem również, że on jej się podoba (ona ma chłopaka), więc jak mam walczyć na odległość z długonogą, wysoką dziewczyną, która jest na miejscu? Ja- pulchniutka, 166 cm wzrostu, Ona- ponad 180, figura modelki (tylko, że bez cycków i sam nawet do kolegi twierdził, że za chuda
![]()
).
Beznadziejna sytuacja.
- Dołączył: 2011-12-14
- Miasto: Iglo
- Liczba postów: 427
13 maja 2012, 18:41
ehhh ja tez mam taka jedna "kolezanke" Mojego Misia - ktora nie dosc ze jest sliczna, zgrabna to co najwazniejsze - obok niego. I to mi daje jeszcze wieksza motywacje w walce z moimi kilogramami. Nie to ze jestem zazdrosna i robie mu wymowki - ale czuje sie troche zagrozona.. A ona sie w nim zaduzyla i gdyby nie to, ze jestem ja - to pewnie nie dawalaby za wygrana.. Teraz zreszta tez jest w poblizu - korzysta z czasu, kiedy nie ma mnie w Polsce. Ale SWANIE19 - jesli on poleci na jakas laske dlatego, ze ma mniejszy tylek od Ciebie - to takim facetem nie nalezy sie przejmowac i zyc dalej. Jesli Moj Mis zdradzilby mnie - to znaczyloby ze nie jest mnie wart! Nie mamy oboje po 15 lat i ja nie zamierzam w moim wieku tracic czasu na faceta, dla ktorego liczy sie tylko pupa i cycki. Ale wydaje mi sie ze taki nie jest - bo spodobalam mu sie, kiedy bylam jeszcze grubaskiem. SWANIE19 - skoro on Cie pokochal taka, jaka jestes - to nie masz sie czym martwic!
13 maja 2012, 22:47
Akurat trafił mi się taki, który lubi krągłości u kobiet i nawet gdy ważyłam 65 kg (mam 166 cm wzrostu) to ciągle się mną zachwycał (Sam jest chudziutki i ma prawie 2 metry wzrostu, lubię wysokich
![]()
). Przy czym jak się poznawaliśmy ważyłam około 59 kg, ale po 2 latach przytyłam 6 kg po odstawieniu tabletek.Teraz wreszcie udało mi się powrócić do starej sylwetki:)
Dlatego uważam, że ta chwila słabości nie była wywołana tym, że kręci go fizycznie, tylko tym, że tam jest, że ma bardzo fajny charakter i go uwodzi.
Nie wiem czy jestem naiwna, ale wierzę mu, że mnie kocha. Jednak boję się, że ona tam na miejscu będzie nad nim pracowała, aż w końcu jej się uda. Oczywiście lepiej dowiedzieć się teraz niż później, że okazał się fiu*em, ale nie zmniejszy to ani trochę bólu. Zwłaszcza, że tworzymy naprawdę fajny związek. Chociaż może lepiej użyć określenia "tworzyliśmy" bo sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
Nie wgłębiam się w szczegóły, ale po prostu cała sytuacja boli. Cholernie boli
- Dołączył: 2011-12-14
- Miasto: Iglo
- Liczba postów: 427
13 maja 2012, 22:57
Moj stara sie ograniczac kontakty z ta "kolezanka" zeby nie kusic losu i zebym ja nie czula sie zagrozona. Skoro mowi ze Cie kocha - to mysle ze nie masz powodu, zeby mu nie ufac. Wtedy nie powiedzialby Ci o tej dziewczynie i zaistnialej sytuacji. Moj byl wczoraj na imprezie w Warszawie - i napewno bylo sporo lasek ktorym wpadl w oko - bo niezly z niego przystojniak - ale nie martwi mnie to. Wierze mu - wiem, ze ma dobre serduszko i przedewszystkim mnie szanuje.