1 maja 2012, 12:14
Hej kochane, czy są wśród nas kobiety, których faceci są na dłuższym wyjeździe?
Nie jestem mężatką, ale nie zmienia to faktu, że jestem w trakcie półrocznej rozłąki z moim facetem ( jesteśmy już ponad 3 lata ze sobą). Jest na erasmusie i ponad połowę rozstania mamy już za sobą. Na początku bywało różnie- ograniczony kontakt (ma tam beznadziejny internet + dużo imprez), potem po moich interwencjach nastąpiła poprawa. Na początku kwietnia byłam go odwiedzić- było cudownie. Teraz już mija prawie miesiąc od wizyty i mam wrażenie, że naszła mnie jakaś faza obojętności... On do mnie dzwoni, opowiada na jakiej to wspaniałej wycieczce jest, a mnie przyprawia to tylko o złość i z każdym dniem mam coraz mniej sił żeby to ciągnąć. Kocham go, ale jestem zła. Na co zła- nie wiem, może na los :) Mówi się, że jak związek jest udany to taka "krótka" rozłąka nic nie zmieni, ale ja powoli nie daję sobie rady! Poszukuję wsparcia i mam nadzieję, że mnie nie wyśmiejecie :)
Pozdrawiam!
Edytowany przez Swanie91 1 maja 2012, 12:16
- Dołączył: 2011-04-07
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1122
1 maja 2012, 12:31
Ja jestem ze swoim facetem od ponad 5 lat, w tym roku otworzył swoją działalność i pracuje w Niemczech i Włoszech... ciężko jest, zwłaszcza, że do tej pory mieszkaliśmy razem, budziłam się, On zawsze był a teraz jest inaczej... Jedynym plusem w tym wszystkim jest to, że dzięki nadmiarowi wolnego czasu udało mi się skończyć pracę licencjacką i teraz muszę ją tylko wydrukować :) no i oczywiście kasa... niestety w naszym kraju to dorobić można się tylko garba...Swanie91 doskonale wiem co teraz czujesz, jestem z Tobą :)
- Dołączył: 2009-03-17
- Miasto: Narnia
- Liczba postów: 1722
1 maja 2012, 12:31
Znam tę złość i zazdrość, gdy się siedzi w domu i tak bardzo chce się przynajmniej pogadać z tą druga osobą, bo więcej niestety się nie da, a On się wtedy dobrze bawi ze znajomymi, korzysta z atrakcji. To wkurza tym bardziej w momentach, gdy się nie ma co robić, gdy tylko praca, szkoła, dom, a znajomi nie mają czasu, gdy się tęskni, a nic nie można z tym zrobic. Fajnie, że chociaż wiesz, że jest to sprawa tymczasowa. Erasmus za chwilę się kończy, więc dasz radę. Uszy do góry.
- Dołączył: 2011-04-07
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1122
1 maja 2012, 12:35
Mój "na szczęście " nie ma czasu dobrze się bawić bo od rana do wieczora w pracy, wraca padnięty, rozmawiamy troisie to troszkę przez Skype i następny dzień świstaka, Ja w sumie też ostatnio zachowuję się jak robot, każdy dzień jest taki sam... Przeraża mnie zwłaszcza, że nie jest to praca tymczasowa tylko taka na dłużej...
- Dołączył: 2011-12-14
- Miasto: Iglo
- Liczba postów: 427
1 maja 2012, 12:39
O! dobrze wiedziec, ze nie jestem sama. Z moim Skarbem zobacze sie dopiero w polowie lipca.. Tylko ze to ja jestem za granica - a on w Polsce. Widzielismy sie w Wielkanoc przez tydzien i tez bylo suuuper. A teraz trzy miesice przed nami.... Mam juz obcykane wszystkie mozliwe "fazy" rozlaki :) Wczesniej bylam w wieloletnim zwiazku ze sportowcem z reprezentacji PL - wiec on ciagle byl na obozach treningowych, zgrupowaniach, zawodach - czasem wyjezdzal na obozy na 1-2 misiace.. Przed waznymi zawodami czy olimpiada - to juz wogole nie bylo z nim kontatu. Czasem na 12 miesiecy w roku - bylismy razem 4. Dlatego jesli masz ochote pogadac - to super!
1 maja 2012, 12:41
Ta "złość" to nie złość tylko brak seksu. Ja przynajmniej tak mam. Im dłuższa przerwa, tym bardziej chodzę... "wściekła". To normalne, przećwiczyłam to wiele razy. Z moim P. jesteśmy pilotami wycieczek.
1 maja 2012, 12:42
Czyli jest nas więcej :)
To nie tak, że ja się zamknęłam w pokoju i nic nie robię w tym czasie. Mam swoich znajomych z którymi chodzę na imprezy, robimy jakieś wypady w wolnym czasie. Na szczęście w całym tym moim związku nie zapomniałam o swoich znajomych bo bez nich bym teraz jajka chyba znosiła :) Dodatkowo zaczęłam o siebie bardziej dbać- biegam, zdrowiej się odżywiam i dążę do idealnej (dla siebie) sylwetki. Dlatego też kłopotliwe są tylko momenty kiedy kładę się spać, tylko wtedy mam czas na przemyślenia i tęsknotę:) Ewentualnie te momenty w których miał się odezwać, a z jakiś niewyjaśnionych przyczyn tego nie zrobił. Tylko nie wiem czy tu nie pojawia się problem właśnie! Do tej pory denerwowałam się jak on coś zawalał ( przechodziliśmy naprawdę bardzo poważny kryzys przed moimi odwiedzinami), chodziłam smutna i zdołowana, a teraz z kolei jak wcześniej napisałam mam fazę obojętności... Czy to normalne? On coś obiecuje i tego nie robi, a ja zamiast się złościć mówię "spoko" i żyję sobie dalej. Jakby zupełnie mnie to nie dotyczyło:)
- Dołączył: 2011-12-14
- Miasto: Iglo
- Liczba postów: 427
1 maja 2012, 12:49
My ostatnio ze Skarbem wpadlismy na pomysl zdjec. Codziennie sobie wysylamy kilka - takich codziennych. zeby chociaz w taki sposob "byc" w swojej codziennosci. Kupil nowa koszulke - pyk fota! Ja zrobilam ciasto, ktore super mi sie udalo - fota. Pogoda za oknem, poranna kawa - to wszystko staramy sie sfotografowac.W dzisiejszych czasach, kiedy w kazdym telefonie jest aparat - to nic trudnego.No i staramy sie rano pic "razem kawe", a wieczorem chodzic "razem spac" - to pomaga :) wymaga pracy - bo on wstaje do pracy wczesniej nic ja - ale wole miec swiadomosc ze w tym samym czasie pijemy kawe i jemy sniadanie - niz przechrapac go z nosem w poduszce :)
- Dołączył: 2011-12-14
- Miasto: Iglo
- Liczba postów: 427
1 maja 2012, 12:57
to jest normalne - adaptacja do warunkow. Nie teskni sie ( przynajmniej ja tak mam ) tak samo intemsywnie. To by mnie wykonczylo. Organizm przyzwyczaja sie do wielu rzeczy. To tak jak z dieta - jak dostarczasz malo kalorii - to metabolizm an poczatku nie moze sobie z tym poradzic - chodzisz oslabiona ( tesknisz bo odczuwasz brak ) a potem metabolizm zwalnia i przy 1000 kcal mozna cwiczyc i normalnie funkcjonowac :) Najgorsze sa pierwsze 2 tygodnie po widzeniu - kiedy jeszcze czuje jego zapach, pamietam wspolne chwile, dotyk - i 2 tygodnie przed widzeniem - kiedy juz nie moge sie doczekac i kurw......a mnie strzela ze jeszcze tyle czasu musze czekac. Ale "srodek" to jest takie .. uspienie...nie zadzwonil - trudno - swiat sie przez to nie zawali.
1 maja 2012, 13:07
Pewnie, że od niezadzwonienia świat się nie zawalił, ale Ty widzę, ze masz zupełnie inną sytuację:) My nie możemy nawet na Skypie porozmawiać bo tak beznadziejnego neta ma ( nawet chat na facebook-u czy gg jest problematyczny bo ciągle go wywala), więc nasz kontakt jest bardzo, ale to bardzo ograniczony. Jedynie raz na jakiś czas do mnie dzwoni bo ma tanie ( 6 centów) połączenia do Polski, ale jednak to też kosztuje i dlatego dzieje się to rzadko. To jest mocno frustrujące :) Zwłaszcza, gdy co jakiś czas wstawiane są z nim zdjęcia ( mają tam coś na kształt haremu - np 10 dziewczyn i 3 chłopaków!:D) brak kontaktu jest mocno odczuwalny.
Dodatkowo to jest mój pierwszy facet tak na poważnie, można rzecz, że poza nim nie mam innych doświadczeń... i w czasie tej stagnacji przyszedł moment w którym się zastanawiam czy to wszystko ma sens. Odległość nie działa zbyt dobrze na nas, ale nic nie poradzę, że takie myśli mnie nawiedzają:/ Mam nadzieję, że miną i wróci wszystko na swoje miejsce:)