- Dołączył: 2011-09-17
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1615
20 kwietnia 2012, 16:48
Jestem mężatką, nie mamy dzieci. Wynajmujemy mieszkanie, mój mąż pracuje ale ja nie. I tu jest właśnie ten problem. Bardzo przykładam się do szukania pracy, codziennie sprawdzam ogłoszenia, roznoszę CV, składam podania ale cisza.... pieniądze mamy z tego co on zarobi (niewiele ponad minimalną), tak więc żyjemy dodatkowo z oszczędności slubnych, które juz sie kończą. Ja jestem bardzo tym przybita... często dopada mnie dołek, płaczę, jestem smutna. Mój mąż zdaje sobie sprawę z naszej sytuacji ale jak widzi mnie taką, albo jak mu chce się wygadać do sie zaraz na mnie denerwuje i potrafi powiedzieć tylko, żebym nie płakała, to mnie jeszcze bardziej przybija bo chciałabym, żeby mnie bardziej zrozumiał, żeby ze mną pogadał jak mi jest źle. Nie chodzi o pocieszenie ale o rozmowę, może jakieś decyzje, np. o przeprowadzce w inne miejsce (chociaż on nie chce).
Dzisiaj sobie nagle coś uświadomiłam.... nie jestem szczęśliwa. Kocham go ale nie jestem szczęśliwa. Wydaję mi się, że on jest trochę takim egoistą, a to dlatego, że ja siedzę w domu, jest wysprzątane, poprane, ugotowane. On przyjeżdża z pracy (nie ma ciężkiej pracy)
na gotowe, zadowolony, ze to wszystko jest porobione, zadowolony, ze był w pracy, pogadał tam z ludźmi, że czasami coś smiesznego się zdarzyło. A ja? ja nie mam się do kogo odezwać aż do godz. 16. Najgorsze jest to, że jak on już jest to nie mogę mu się nawet wyżalić bo słyszę tylko"oj przestań", "jakoś to będzie", "szukaj dalej" (kiedy ja robię to codziennie), "przestań płakać", itd., czuję, ze nie mam wsparcia z jego strony.
Powiedzcie mi szczerze, czy ja przesadzam, czy on jest egoistą bo ja już nie wiem co mam o tym myśleć?
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
23 kwietnia 2012, 16:59
Ja tam żadnego egoizmu z jego strony nie widzę.
A Ty jesteś przewrażliwiona na wszystko przez brak pracy. Przejdzie Ci.
23 kwietnia 2012, 20:15
Zgadzam się z Famme.
To nie jego wina, że ma pracę, spotyka się z ludźmi a po pracy może wrócić do domu na ciepły obiad. Gdzie tu jest egoizm?
- Dołączył: 2011-09-17
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1615
24 kwietnia 2012, 11:04
karwaja napisał(a):
Zgadzam się z Famme.To nie jego wina, że ma pracę, spotyka się z ludźmi a po pracy może wrócić do domu na ciepły obiad. Gdzie tu jest egoizm?
no w tym co napisałaś nie ma egoizmu. Pisałam, że chodzi o to, ze on mnie zbywa jak chcę z nim pogadać na temat naszej przyszłości, albo jak mam dołka. A dlaczego mnie zbywa? bo nie potrafi zrozumieć jak ja się czuję, a dlatego, że on ma to wszystko o czym piszesz i jest mu dobrze a nie widzi, że ja jestem zdołowana moją sytuacją i nawet nie próbuje mnie pocieszyć i wesprzeć. Ja po takim zachowaniu widzę egoizm.
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
24 kwietnia 2012, 11:30
Ale to chyba nie jest jego wina,że łapiesz doła z powodu siedzenia w domu?
Może On wraca zmęczony (każda praca męczy w jakiś sposób,samo to,że trzeba odbębnić codziennie 8h)i stęskniony za swoją kobietą, a ona zła, smutna itd. ciągle czegoś oczekuje.
Może zorganizujcie sobie czas po jego pracy?
- Dołączył: 2011-09-17
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1615
25 kwietnia 2012, 17:23
FammeFatale22 napisał(a):
Ale to chyba nie jest jego wina,że łapiesz doła z powodu siedzenia w domu?Może On wraca zmęczony (każda praca męczy w jakiś sposób,samo to,że trzeba odbębnić codziennie 8h)i stęskniony za swoją kobietą, a ona zła, smutna itd. ciągle czegoś oczekuje. Może zorganizujcie sobie czas po jego pracy?
jakby był stęskniony to pierwsze co by zrobił, porozmawiał by ze mną, zapytał co dzisiaj robiłam itd. a on bierze książkę czyta i przez kolejne dwie godziny nie mogę się do niego odezwać bo mu przeszkadzam. Wieczorem jak się kładziemy spać i czasami coś zagadam to też mówi, żebym już cicho była bo idziemy spać. Bo co? bo nagadał się w pracy? to kiedy ja mam z nim rozmawiać jak nie ma dla mnie czasu? jakoś jak ja pracowałam to zawsze jak przyjeżdżałam to ogarniałam dom, ugotowałam obiad, zawsze zapytałam co u niego w pracy itp. a on taki zmęczony???? bez przesady, jakby rowy kopał cały dzień to byłabym w stanie to zrozumieć częściowo ale tak nie jest. Jakoś mam tego dosyć...
25 kwietnia 2012, 19:27
mezczyzna chce odpoczac po pracy.
moj tez zasiadal przed kompem albo szedl spac czy odplywal
i moj by powiedzial tobie, tak jak mi, przez to ze zajecia nie ma, miesza nam sie we lbie
25 kwietnia 2012, 20:28
Musisz wychodzic z domu czesciej w takim razie, musisz sobie znalesc jakies zajęcia przy ktorych bedziesz poswiecała im duzo czasu, z tej nudy faktycznie wpadłas w dołek :) Radziła bym poprostu znalesc jakies zajecie, spotykac sie z kolezankami,zakupy itd:) Z czasem znajdziesz prace choc dzisiaj napewno jest trudno znalesc:) Moze sama napisz ogloszenie ze poszukujesz pracy , i na razie mozesz zostac opiekunka dziecka lub cos w ten desen :)
- Dołączył: 2011-09-17
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1615
26 kwietnia 2012, 07:25
dziabaducha napisał(a):
mezczyzna chce odpoczac po pracy. moj tez zasiadal przed kompem albo szedl spac czy odplywal i moj by powiedzial tobie, tak jak mi, przez to ze zajecia nie ma, miesza nam sie we lbie
mężczyzna chce odpocząć po pracy? jakoś jak ja wracałam z pracy to nie odpoczywałam: sprzatałam w domu, gotowałam obiad i co najważniejsze zawsze mialam czas dla niego. on nie ma ciężkiej pracy! często jest tak, że zupełnie nic nie robi, to pójdzie pogadać to z kolegą, to z koleżanką. To takie męczące? Ludzie pracują na zmiany - to jest męczące. Rozumiem, troszkę odpocząć trzeba ale bez przesady, żeby nie mieć aż ochoty pogadać? zainteresować się co u mnie? porozmawiać o tym co nas boli, cieszy?
26 kwietnia 2012, 10:27
To, że ty po pracy jeszcze sprzątałaś, gotowałaś i ogólnie ogarniałaś dom to twoja sprawa. Podejrzewam, że sama się za to zabierałaś, bo miałaś na to ochotę albo czułaś, że taki masz obowiązek. Ale chyba nikt cię do tego nie zmuszał. Poza tym twierdzisz, że on wręcz nie ma prawa być zmęczony, bo ma lekką pracę. No tutaj się nie zgadzam. Odbębnienie 8 h pracy naprawdę może być męczące. To nie jest tak, że tylko goście kopiący rowy po pracy słaniają się na nogach a inni wracają rześcy jak poranek.
A to, że on nie ma ochoty z tobą rozmawiać... Jeżeli ciągle tylko narzekasz jak ci źle i jaka to nieszczęśliwa jesteś, to nie dziw się, że po jakimś czasie facetowi się nie chce już dyskutować. Przecież nie usiądzie z tobą i nie zacznie płakać ani ciągle nie będzie głaskał cię po główce i pocieszał. Każdemu cierpliwość się kiedyś skończy. Inną sprawą jest to, że może facet trochę się rozbestwił i przyzwyczaił do wygody - wraca a tam ciepły obiad, posprzątane, uszykowane ciuszki na następny dzień. Może troszkę odpuść sobie te domowe obowiązki na rzecz szukania pracy?
- Dołączył: 2011-09-17
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1615
26 kwietnia 2012, 19:56
karwaja napisał(a):
To, że ty po pracy jeszcze sprzątałaś, gotowałaś i ogólnie ogarniałaś dom to twoja sprawa. Podejrzewam, że sama się za to zabierałaś, bo miałaś na to ochotę albo czułaś, że taki masz obowiązek. Ale chyba nikt cię do tego nie zmuszał. Poza tym twierdzisz, że on wręcz nie ma prawa być zmęczony, bo ma lekką pracę. No tutaj się nie zgadzam. Odbębnienie 8 h pracy naprawdę może być męczące. To nie jest tak, że tylko goście kopiący rowy po pracy słaniają się na nogach a inni wracają rześcy jak poranek.A to, że on nie ma ochoty z tobą rozmawiać... Jeżeli ciągle tylko narzekasz jak ci źle i jaka to nieszczęśliwa jesteś, to nie dziw się, że po jakimś czasie facetowi się nie chce już dyskutować. Przecież nie usiądzie z tobą i nie zacznie płakać ani ciągle nie będzie głaskał cię po główce i pocieszał. Każdemu cierpliwość się kiedyś skończy. Inną sprawą jest to, że może facet trochę się rozbestwił i przyzwyczaił do wygody - wraca a tam ciepły obiad, posprzątane, uszykowane ciuszki na następny dzień. Może troszkę odpuść sobie te domowe obowiązki na rzecz szukania pracy?
wydaję mi się, ze nie czytasz tego co piszę
![]()
ale spoko, ze się wysilasz. Chyba kilka razy już tu wspominałam, ze pracy szukam codziennie, składam cv, chodzę gdzie się da, a Ty mi piszesz, żebym szukała pracy
![]()
Poza tym, miałam cięższą pracę od niego i w dodatku dojeżdzałam do niej a na przystanek tez nie miałam blisko więc moż ei czułam się zmęczona ale to nie znaczy, że jak przyjeżdżam to mam mieć wszystko w d...... to co, jak będziemy mieli dzieci i będe wracać z pracy to mam się położyć bo jestem zmęczona? ja mam poczucie obowiązku i wiem, że pewne rzeczy trzeba robić pomimo złego samopoczucia i za to mam być krytykowana? lepiej byc takim człowiekiem, który wszystko ma gdzieś, bo jest zmęczony i tyle? (czyt. postawa egoistyczna). Życie to nie bajka, przysięgę składaliśmy "na dobre i na złe", a więc jeśli kogoś coś trapi, to chyba ma prawo do tego, zeby się wygadać, powiedzieć, że jest ciężko na serduchu a ta druga osoba powinna spróbowac to zrozumieć i jakoś pocieszyć, wesprzeć a nie wywracać oczami, i mówić"oj daj spokój" " to co ja ci poradze", "przestań płakać".
Domyślam się, że ty nie miałaś nigdy takiej potrzeby....