- Dołączył: 2011-09-17
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1615
20 kwietnia 2012, 16:48
Jestem mężatką, nie mamy dzieci. Wynajmujemy mieszkanie, mój mąż pracuje ale ja nie. I tu jest właśnie ten problem. Bardzo przykładam się do szukania pracy, codziennie sprawdzam ogłoszenia, roznoszę CV, składam podania ale cisza.... pieniądze mamy z tego co on zarobi (niewiele ponad minimalną), tak więc żyjemy dodatkowo z oszczędności slubnych, które juz sie kończą. Ja jestem bardzo tym przybita... często dopada mnie dołek, płaczę, jestem smutna. Mój mąż zdaje sobie sprawę z naszej sytuacji ale jak widzi mnie taką, albo jak mu chce się wygadać do sie zaraz na mnie denerwuje i potrafi powiedzieć tylko, żebym nie płakała, to mnie jeszcze bardziej przybija bo chciałabym, żeby mnie bardziej zrozumiał, żeby ze mną pogadał jak mi jest źle. Nie chodzi o pocieszenie ale o rozmowę, może jakieś decyzje, np. o przeprowadzce w inne miejsce (chociaż on nie chce).
Dzisiaj sobie nagle coś uświadomiłam.... nie jestem szczęśliwa. Kocham go ale nie jestem szczęśliwa. Wydaję mi się, że on jest trochę takim egoistą, a to dlatego, że ja siedzę w domu, jest wysprzątane, poprane, ugotowane. On przyjeżdża z pracy (nie ma ciężkiej pracy)
na gotowe, zadowolony, ze to wszystko jest porobione, zadowolony, ze był w pracy, pogadał tam z ludźmi, że czasami coś smiesznego się zdarzyło. A ja? ja nie mam się do kogo odezwać aż do godz. 16. Najgorsze jest to, że jak on już jest to nie mogę mu się nawet wyżalić bo słyszę tylko"oj przestań", "jakoś to będzie", "szukaj dalej" (kiedy ja robię to codziennie), "przestań płakać", itd., czuję, ze nie mam wsparcia z jego strony.
Powiedzcie mi szczerze, czy ja przesadzam, czy on jest egoistą bo ja już nie wiem co mam o tym myśleć?
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Syberia
- Liczba postów: 9620
20 kwietnia 2012, 18:22
paga87 napisał(a):
możesz udzielać korepetycji, np.dzieciakom z podstawówki czym gimn. skoro skończyłaś anglistykę, zawsze to jakaś kasa i zajęcie.
Miałam napisać to samo, korepetytorzy zarabiają calkiem nieźle jak na czas jaki poświęcają na korepetycje, nawet w największych dziurach - no i masz tym samym kontakt z ludźmi.
- Dołączył: 2011-09-17
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1615
20 kwietnia 2012, 19:00
narzeczona27 napisał(a):
Od 7 lat za nędzne pieniądze ten twój mąż pracuje? Jestem w szoku. Ty od 3lat nie masz pracy? Myślę, że mieszkacie w jakiejś dziurze bez perspektyw. Jemu to pasuje, bo jest leniem i egoistą. Przepraszam że tak dosadnie, ale jak można przez 3lata powtarzać "na pewno coś znajdziesz" i nie pomyśleć, żeby przenieść się tam, gdzie o pracę łatwiej? Leń. A ty na pewno nie masz w okolicy żadnego marketu czy fabryki? Jak ja nie miałam pracy przez kilka miesięcy to nastawiałam się na cokolwiek, nawet poniżej moich kwalifikacji, żeby tylko nie siedzieć bezczynnie w domu i nie pogrążać się w depresji. Powinnaś wziąć się w garść i za wszelką cenę znaleźć jakąś, nawet niefajną, pracę. A to, że masz męża, który cię nie wspiera, będziesz mogła mieć wtedy gdzieś;)
w marketach jest nawał jeśli chodzi o składanie CV, bardzo duzo ludzi tam składa i jak mi powiedzieli w paru miejscach: zainteresowanie jest ale co z tego jak nie ma wolnych etatów. Teraz siedze i układam sobie kolejne cele, gdzie tu możnaby było jeszcze złożyć... będę próbować dalej bo miałabym wyrzuty sumienia, gdybym nic nie robiła w tym temacie. Korków udzielałam ale się skończyły, teraz chcę je wznowić, mam juz przygotowane ogłoszenia, trochę kiepski okres teraz bo juz co raz bliżej wakacji ale może jednak sie uda.
Dzięki dziewczyny, że mnie wysłuchałyście i coś doradziłyście. Ja naprawdę potrzebuję wsparcia, wtedy od razu robi mi się lepiej. Od poniedziałku znowu ruszam z teczuszką na polowanie pracy.
Jeszcze raz dziękuję:*
20 kwietnia 2012, 23:59
Moim zdaniem przesadzasz... Trudno mi uwierzyć, że roznosząc codziennie Cv nie możesz znaleźć pracy. Moze masz za duże wymagania?
Idź do pracy jakielkolwiek i później możesz szukać lepszej. Poza tym skoro on pracuje to Ty możesz w domu pilnować porządku, to naturalne.
Ja Cie rozumiem, że jesteś przybita, bo sama miałam taką sytuację.
Mogłabym teraz siedzieć na tyłku, bo robię 2 szkoły - jedną w Polsce, drugą za granicą a mój facet pracuje na Nas dwoje, ale mimo to pracuję dwa razy w tygodniu dla własnego sumienia i spokoju. Wiesz co robię? Jestem opiekunką do dziecka - tak spędzam 2 popołudnia w tygodniu. nie jest to praca moich marzeń, ale przejściowa, więc nie marudzę.
Myślę, że powinnaś iść do jakiejkolwiek pracy a poczujesz się lepiej, przestaniesz marudzić i ożywisz się od kontaktu z ludźmi.
Powodzenia!
- Dołączył: 2010-01-03
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 4437
21 kwietnia 2012, 00:04
Troche przesadzasz. Maż po prostu dołka ale staraj sie tego dołka nie wyolbrzymiac. czas szukania pracy jest naprawde truudny, ale nie szukaj w nim winy. po prostu szukaj dalej
- Dołączył: 2010-12-27
- Miasto:
- Liczba postów: 394
21 kwietnia 2012, 00:16
Faceci juz tak maja ze nie potrafia wysluchac oni wola dzialac. Nie sa uczuciowi i emocjonalni jak kobiety. Gdyby mogl pewnie zalatwil by Ci prace. Poki co korki, dorwycza opieka nad dzieckiem, moze w urzedzie pracy cos sie dowiesz jakis staz czy cos na dzien lub dwa. Moze zacznij szukac gdzies dalej niz miejsc zamieszkania.Jesli dostaniesz prace to moze Twoj facet bedzie sklonny sie wyprowadzic i sam sie zmotywuje do czegos lepszego. Nie dziw mu sie czuje sie bezpieczny ze ma zajecie w tych trudnych czasach. Inwestuj w siebie moze sa u Ciebie jakies kursy cos co sprawi zeby wyjsc do ludzi. Glowa do gory wyzal sie kolezance bo u faceta ciezko liczyc na wylewnosc i wyrozumialosc.
- Dołączył: 2012-03-09
- Miasto: Bielsko-Biała
- Liczba postów: 1075
21 kwietnia 2012, 08:19
Przesadzasz. To że facetowi nie można się wyżalić, to chyba nie nowość. Ja jak się chce wyżalić to dzwonię do koleżanki :) bo kobieta kobietę zawsze zrozumie. Faceci nastawieni są na działanie a nie na mówienie czy słuchanie żalów żony. Głowa do góry, będzie dobrze tylko musisz być cierpliwa :)
- Dołączył: 2011-09-17
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1615
21 kwietnia 2012, 21:45
Agneees napisał(a):
Moim zdaniem przesadzasz... Trudno mi uwierzyć, że roznosząc codziennie Cv nie możesz znaleźć pracy. Moze masz za duże wymagania?Idź do pracy jakielkolwiek i później możesz szukać lepszej. Poza tym skoro on pracuje to Ty możesz w domu pilnować porządku, to naturalne. Ja Cie rozumiem, że jesteś przybita, bo sama miałam taką sytuację. Mogłabym teraz siedzieć na tyłku, bo robię 2 szkoły - jedną w Polsce, drugą za granicą a mój facet pracuje na Nas dwoje, ale mimo to pracuję dwa razy w tygodniu dla własnego sumienia i spokoju. Wiesz co robię? Jestem opiekunką do dziecka - tak spędzam 2 popołudnia w tygodniu. nie jest to praca moich marzeń, ale przejściowa, więc nie marudzę.Myślę, że powinnaś iść do jakiejkolwiek pracy a poczujesz się lepiej, przestaniesz marudzić i ożywisz się od kontaktu z ludźmi. Powodzenia!
gdybyś mnie widziała w akcji jak potrafię szukać pracy to na pewno byś mi uwierzyła, że jednak nie ma tej pracy. Nie wybrzydzam, podjęłabym się zajęć jakichkolwiek. Problem w tym, że tu gdzie mieszkam wszystko jest po znajomości, inaczej się nie uda. Wielu moich znajomych wyjechało stąd za pracą, ja tez bym chciała ale mąż nie chce. CV roznoszę prawie codziennie ale cisza... i wcale nie przesadzam. Wiem, że nie jestem jedyna w takiej sytuacji ale dla mnie to nie jest pocieszenie.
Poza tym ja nie napisałam, że nie chcę gotować, sprzątać, prac itd., wiem, że to są moje obowiązki ale oprócz tego chciałabym pracować też poza domem, mieć kontakt z ludźmi i naprawdę dziwię się, że ktoś może tego nie rozumieć.
- Dołączył: 2011-09-17
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1615
21 kwietnia 2012, 21:57
Czytając wasze posty dochodze do wniosku, że tak naprawdę nie uda mi się dokładnie odzwierciedlić całej tej sytuacji związanej z pracą.
Ja wiem, że są staże z PUP, chodzę tam co jakiś czas i się pytam, tylko, że od dwóch mieś. PUP nie miał nawet pieniędzy na staże i zawieszone było przyjmowanie wniosków. Teraz gdy się dowiedziałam, że mają pieniądze, zaczęłam szukać na własną rękę i nie spodziewałam się, że jest tak ciężko na głupi staz pójść. Byłam u wielu pracodawców, wykonałam mnóstwo tel. i wszędzie mi odmawiają, tłumaczą się tym, że nie składali wniosków do PUP, że nie potrzebują stażystów albo po prostu krótkie NIE. Kursy robiłam już dwa i póki co na inne się nie łapię.
Mieszkamy właśnie w takim miejscu.... chciałam to zmienić ale sama się nie przeprowadzę przecież, jesteśmy małżeństwem i decyzję podejmujemy razem. Niestety tu jest ten konflikt. Ja jestem gotowa opuścić to miejsce, on nie bo ma pracę (chociaż po 7 latach ma wciąż1400 zł), bo blisko ma do rodzinki, mamusi, tatusia, itp. Jestem w takim wieku, że myślę już o założeniu własnej rodziny, zamieszkaniu we własnym domu, ustatkowaniu się. Dołuje mnie to stanie w miejscu, brak zrozumienia, bezczynność....
22 kwietnia 2012, 09:46
rozumiem Cię doskonale. Też tak miałam, po ślubie prawie 1,5 roku siedziałam w domu. Strasznie chciałam coś znaleźć, cokolwiek. Mąż pracuje w firmie budowlanej, w sezonie wracał do domu o 19 a ja cały dzień siedziałam sama. A jak jeszcze słuchałam co się u niego działo ciekawego, to już w ogóle miałam dosyć.. Tez czasami dopadał mnie mega dół, wtedy się porządnie wypłakałam, pożaliłam i jakoś mi było lżej.. Mąż czasami faktycznie się irytował czasami, ale chyba mnie rozumiał i wiedział jak to ciężko siedzieć samemu cały dzień w domu. Jestem mu wdzięczna że mnie wspierał,ale nie raz musiałam mu tłumaczyć dlaczego czuje się tak beznadziejnie. Także może naprawdę szczera rozmowa, bez wyrzutów, na jakimś neutralnym gruncie, gdy oboje będziecie wyluzowani cos pomoże? Trzymam kciuki:) a co do pracy, to może postarasz się o jakiś staż z UP? Jakieś szkolenie? Zawsze to coś.. a może po stażu Cię zatrudnią?
Trzymaj sie i nie dołuj się aż tak, na pewno będzie lepiej:)
- Dołączył: 2011-09-17
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 1615
22 kwietnia 2012, 21:14
no jest ciężko.... właśnie sobie tak rozmawialiśmy i zobaczyłam jak on też przeżywa ten mój brak pracy.... załamalismy się oboje.... policzyliśmy wydatki i nie wystarczy nam za dwa mieś. na zycie..... nie wiem juz co robić. Człowiek chciałby pracować, chciałby mieć własną rodzinę, ma wykształcenie, zdolności ale co z tego? czy to ten kraj nasz taki wspaniały? rząd, który podejmuje decyzje nie zważając na potrzeby społeczeństwa? sytuacja jest beznadziejna:((( nie damy rady bez czyjejś pomocy.