- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 kwietnia 2012, 16:48
26 kwietnia 2012, 20:30
27 kwietnia 2012, 00:42
27 kwietnia 2012, 12:40
Nie musisz mnie atakować, bo to nic ci nie da i ani pracy dzięki temu nie znajdziesz ani związku nie naprawisz. Owszem, czytałam to co pisałaś i wiem, że wytrwale szukasz pracy. Chodziło mi bardziej w tym miejscu o to, żebyś trochę sobie wrzuciła na luz jeżeli chodzi o domowe obowiązki i nadskakiwanie mężowi. Zawsze mogłabyś mieć wymówkę, gdyby miał jakieś pretensje - przecież szukasz pracy i nie masz czasu na gotowanie, sprzątanie itd. Może to dałoby mu do myślenia. A może i nie... Nie wnikam. I dalej będę uparcie twierdzić, że w pewnym stopniu sama sobie zgotowałaś ten los. Masz poczucie obowiązku, jesteś odpowiedzialna? Bardzo fajnie, to się ceni. Ale zrozum, że czasem trzeba - że tak się brzydko wyrażę- wywalić na wszystko jaja. Twojemu mężowi to da do myślenia i może w końcu przemówi do ciebie ludzkim głosem.Domysły na temat moich potrzeb możesz sobie darować.To by było tyle mojego "wysilania się". Dziękuję, dobranoc.
1 maja 2012, 23:46
moje zdanie jest takie..rozumiem i Ciebie i jego.
JEGO- bo jak sie naslucha jak ci zle to po jakims czasie ma dosc i woli czytac ksiazke albo isc spac...napewno wiele razy cie pocieszal ale skoro to juz tyle trwa to ma juz dosc pocieszania..pozatym piszesz ze mowi jakos to bedzie itp..moim zdaniem to jest pocieszenie no bo co ma usiasc i plakac czy klocic sie ze nie masz pracy? uwierz ze sa gorsi..inny to by nawszeszczal ze jestes niedorajda ze tyle pracy nie znalazlas co oczywiscie nie jest prawda..
CIEBIE- bo szukasz a tu nic nie ma..chcialabys miec wiecej kasy, nie liczyc od pierwszego do pierwszego, miec dziecko, wyjsc do ludzi itd..
Jakie jest wyjscie? nie wiem...sama niedlugo bede miala problem..:(
Skoro on nie chce wyjechac...troche mu sie nie dziwie..skoro 7 lat pracuje to juz sie przyzwyczail i zal by mu bylo pewnie zostawiac wszystko i zaczynac od nowa...moze popatrz na oferty gdzies dalej od siebie...moze znajdziesz cos i bedziesz dojezdzac? sama nie wiem ;/
Zycze powodzenia!
2 maja 2012, 00:03
jakby był stęskniony to pierwsze co by zrobił, porozmawiał by ze mną, zapytał co dzisiaj robiłam itd. a on bierze książkę czyta i przez kolejne dwie godziny nie mogę się do niego odezwać bo mu przeszkadzam. Wieczorem jak się kładziemy spać i czasami coś zagadam to też mówi, żebym już cicho była bo idziemy spać. Bo co? bo nagadał się w pracy? to kiedy ja mam z nim rozmawiać jak nie ma dla mnie czasu? jakoś jak ja pracowałam to zawsze jak przyjeżdżałam to ogarniałam dom, ugotowałam obiad, zawsze zapytałam co u niego w pracy itp. a on taki zmęczony???? bez przesady, jakby rowy kopał cały dzień to byłabym w stanie to zrozumieć częściowo ale tak nie jest. Jakoś mam tego dosyć...Ale to chyba nie jest jego wina,że łapiesz doła z powodu siedzenia w domu?Może On wraca zmęczony (każda praca męczy w jakiś sposób,samo to,że trzeba odbębnić codziennie 8h)i stęskniony za swoją kobietą, a ona zła, smutna itd. ciągle czegoś oczekuje. Może zorganizujcie sobie czas po jego pracy?
Edytowany przez AgnieszkaHiacynta 2 maja 2012, 00:05