Temat: wyraźcie swoje zdanie proszę...

 Jestem mężatką, nie mamy dzieci. Wynajmujemy mieszkanie, mój mąż pracuje ale ja nie. I tu jest właśnie ten problem. Bardzo przykładam się do szukania pracy, codziennie sprawdzam ogłoszenia, roznoszę CV, składam podania ale cisza.... pieniądze mamy z tego co on zarobi (niewiele ponad minimalną), tak więc żyjemy dodatkowo z oszczędności slubnych, które juz sie kończą. Ja jestem bardzo tym przybita... często dopada mnie dołek, płaczę, jestem smutna. Mój mąż zdaje sobie sprawę z naszej sytuacji ale jak widzi mnie taką, albo jak mu chce się wygadać do sie zaraz na mnie denerwuje i potrafi powiedzieć tylko, żebym nie płakała, to mnie jeszcze bardziej przybija bo chciałabym, żeby mnie bardziej zrozumiał, żeby ze mną pogadał jak mi jest źle. Nie chodzi o pocieszenie ale o rozmowę, może jakieś decyzje, np. o przeprowadzce w inne miejsce (chociaż on nie chce).
Dzisiaj sobie nagle coś uświadomiłam.... nie jestem szczęśliwa. Kocham go ale nie jestem szczęśliwa. Wydaję mi się, że on jest trochę takim egoistą, a to dlatego, że ja siedzę w domu, jest wysprzątane, poprane, ugotowane. On przyjeżdża z pracy (nie ma ciężkiej pracy)
na gotowe, zadowolony, ze to wszystko jest porobione, zadowolony, ze był w pracy, pogadał tam z ludźmi, że czasami coś smiesznego się zdarzyło. A ja? ja nie mam się do kogo odezwać aż do godz. 16. Najgorsze jest to, że jak on już jest to nie mogę mu się nawet wyżalić bo słyszę tylko"oj przestań", "jakoś to będzie", "szukaj dalej" (kiedy ja robię to codziennie), "przestań płakać", itd., czuję, ze nie mam wsparcia z jego strony.

Powiedzcie mi szczerze, czy ja przesadzam, czy on jest egoistą bo ja już nie wiem co mam o tym myśleć?
Pasek wagi
Nie musisz mnie atakować, bo to nic ci nie da i ani pracy dzięki temu nie znajdziesz ani związku nie naprawisz. Owszem, czytałam to co pisałaś i wiem, że wytrwale szukasz pracy. Chodziło mi bardziej w tym miejscu o to, żebyś trochę sobie wrzuciła na luz jeżeli chodzi o domowe obowiązki i nadskakiwanie mężowi. Zawsze mogłabyś mieć wymówkę, gdyby miał jakieś pretensje - przecież szukasz pracy i nie masz czasu na gotowanie, sprzątanie itd. Może to dałoby mu do myślenia. A może i nie... Nie wnikam. I dalej będę uparcie twierdzić, że w pewnym stopniu sama sobie zgotowałaś ten los. Masz poczucie obowiązku, jesteś odpowiedzialna? Bardzo fajnie, to się ceni. Ale zrozum, że czasem trzeba - że tak się brzydko wyrażę- wywalić na wszystko jaja. Twojemu mężowi to da do myślenia i może w końcu przemówi do ciebie ludzkim głosem.


Domysły na temat moich potrzeb możesz sobie darować.
To by było tyle mojego "wysilania się".  Dziękuję, dobranoc.
wg mnie nie przesadzasz. zrób awanturę jak cię nie chce słuchać, wygarnij wszystko co ci leży na sercu. faktycznie w innym miejscu mogłaby się znaleźć praca dla ciebie. nie możesz marnować życia, szczególnie ze chcesz pracować - nikt ci straconego czasu nie odda, a ty się będziesz tylko pogrążać. jeżeli twój facet zarabia nieco powyżej minimalnej to nie ma na co się oglądać - taką pracę, choć w innym miejscu, to i ty możesz znaleźć. niech on siedzi w domu, po dłuższym czasie zobaczy jak to jest.

karwaja napisał(a):

Nie musisz mnie atakować, bo to nic ci nie da i ani pracy dzięki temu nie znajdziesz ani związku nie naprawisz. Owszem, czytałam to co pisałaś i wiem, że wytrwale szukasz pracy. Chodziło mi bardziej w tym miejscu o to, żebyś trochę sobie wrzuciła na luz jeżeli chodzi o domowe obowiązki i nadskakiwanie mężowi. Zawsze mogłabyś mieć wymówkę, gdyby miał jakieś pretensje - przecież szukasz pracy i nie masz czasu na gotowanie, sprzątanie itd. Może to dałoby mu do myślenia. A może i nie... Nie wnikam. I dalej będę uparcie twierdzić, że w pewnym stopniu sama sobie zgotowałaś ten los. Masz poczucie obowiązku, jesteś odpowiedzialna? Bardzo fajnie, to się ceni. Ale zrozum, że czasem trzeba - że tak się brzydko wyrażę- wywalić na wszystko jaja. Twojemu mężowi to da do myślenia i może w końcu przemówi do ciebie ludzkim głosem.Domysły na temat moich potrzeb możesz sobie darować.To by było tyle mojego "wysilania się".  Dziękuję, dobranoc.



dobranoc
Pasek wagi

moje zdanie jest takie..rozumiem i Ciebie i jego.

JEGO- bo jak sie naslucha jak ci zle to po jakims czasie ma dosc i woli czytac ksiazke albo isc spac...napewno wiele razy cie pocieszal ale skoro to juz tyle trwa to ma juz dosc pocieszania..pozatym piszesz ze mowi jakos to bedzie itp..moim zdaniem to jest pocieszenie no bo co ma usiasc i plakac czy klocic sie ze nie masz pracy? uwierz ze sa gorsi..inny to by nawszeszczal ze jestes niedorajda ze tyle pracy nie znalazlas co oczywiscie nie jest prawda..

CIEBIE- bo szukasz a tu nic nie ma..chcialabys miec wiecej kasy, nie liczyc od pierwszego do pierwszego, miec dziecko, wyjsc do ludzi itd..

Jakie jest wyjscie? nie wiem...sama niedlugo bede miala problem..:(

Skoro on nie chce wyjechac...troche mu sie nie dziwie..skoro 7 lat pracuje to juz sie przyzwyczail i zal by mu bylo pewnie zostawiac wszystko i zaczynac od nowa...moze popatrz na oferty gdzies dalej od siebie...moze znajdziesz cos i bedziesz dojezdzac? sama nie wiem ;/

Zycze powodzenia!


Pasek wagi

migottka napisał(a):

FammeFatale22 napisał(a):

Ale to chyba nie jest jego wina,że łapiesz doła z powodu siedzenia w domu?Może On wraca zmęczony (każda praca męczy w jakiś sposób,samo to,że trzeba odbębnić codziennie 8h)i stęskniony za swoją kobietą, a ona zła, smutna itd. ciągle czegoś oczekuje. Może zorganizujcie sobie czas po jego pracy? 
jakby był stęskniony to pierwsze co by zrobił, porozmawiał by ze mną, zapytał co dzisiaj robiłam itd. a on bierze książkę czyta i przez kolejne dwie godziny nie mogę się do niego odezwać bo mu przeszkadzam. Wieczorem jak się kładziemy spać i czasami coś zagadam to też mówi, żebym już cicho była bo idziemy spać. Bo co? bo nagadał się w pracy? to kiedy ja mam z nim rozmawiać jak nie ma dla mnie czasu? jakoś jak ja pracowałam to zawsze jak przyjeżdżałam to ogarniałam dom, ugotowałam obiad, zawsze zapytałam co u niego w pracy itp. a on taki zmęczony???? bez przesady, jakby rowy kopał cały dzień to byłabym w stanie to zrozumieć częściowo ale tak nie jest. Jakoś mam tego dosyć...

A czytałaś książkę "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus"? Ogółem książka jak dla mnie, taka sobie, ale pewne myśli są niezłe. Kobieta potrzebuje dziennie wypowiedzieć 10 tyś. słów, mężczyzna 2 tyś. (mogłam pomylić konkretne liczby, ale proporcje miej więcej takie). Układ typu: mężczyzna pracuje, kobieta siedzi w domu jest pod tym względem fatalny. Wierz mi, że nawet ja, kobieta względnie gadatliwa, jak przyjdę z pracy, to nie marzę o niczym innym, jak tylko o tym, żeby usiąść i choć z dwie godziny pogapić się w ścianę, bo szum informacyjny jest w dzisiejszych czasach okropnie wyczerpujący. A co dopiero facet, który swój dobowy przydział słów wyczerpał w pracy z nawiązką. Daj mężowi odpocząć po pracy. A sobie znajdź coś/kogoś, co pozwoli Ci się wygadać w ciągu dnia. Zaangażuj się w coś, np. wolontariat, jak tak bardzo potrzebujesz wygadania się. A i na smutki Ci to pomoże. A może jak wyjdziesz do ludzi, to i pracę łatwiej znajdziesz.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.