Temat: Przerwa w związku

Co sądzicie na temat robienia sobie przerwy w związku zwykle długoletnim? Mówie tu raczej o przerwie np. około miesiąca, 2 tygodni od spotykania sie, dzwonienia, pisania smsów, gg itp. Czy któras z was przeszła coś takiego i czy to naprawiło coś w związku ? No i ostatnie pytanie jakbyście zareagowalli gdyby wasza druga połowka wyszła z takim pomysłem?
według mnie przerwy to tylko inna forma powiedzenia "mam wątpliwości, chcę coś przemyśleć i najlepiej daj mi spokój".
okej, można - tylko po co? ludzie, którzy są w związku, powinni wspólnie naprawić to, co tego wymaga, na bieżąco ze sobą rozmawiać, nawet jeśli to sprawia ból, żeby problemy się nie nawarstwiały.

fakt, czasem w złości mówię mojemu narzeczonemu, że może powinniśmy się rozstać na jakiś czas - ale nigdy nie mówię tego na tyle poważnie, żeby to miało dojść do skutku ;)
nie potrafiłabym bez niego, a on beze mnie.

co do strzeżenia swojego telefonu...
w moim poprzednim związku też się tak zaczynało.
nagle nie mogłam już brać jego komórki do ręki, nawet żeby sprawdzić godzinę.
budziło to we mnie wątpliwości, ale zapewniał, że mnie kocha, tylko był jakoś tak cholernie nie swój. i zarzekał się, że nikogo nie ma, żebym nawet nie żartowała, bo takie wątpliwości też miałam.
po miesiącu takiego bycia-nie bycia, bo nie był taki jak dawniej, dowiedziałam się, że kogoś poznał, ba, że mnie zdradził.
na Twoim miejscu zaczęłabym poważnie się martwić.
To nic nie naprawi w zwiazku! Zwiazek mozna naprawic rozmowa o problemach i wspolnymi staraniami, a nie ucieczka. Skoro padla taka propozycja to najlepiej od razu sie rozstac! Skoro po jakims czasie potrzebujecie przerwy to jak wyobrazasz sobie dalsze lata zwiazku... bez sensu. Najczesciej to taki trik, po zakonczeniu przerwy sie dowiesz ze nie chce juz do Ciebie wracac bo poznal kogos nowego lub tak mu dobrze.

czekoladka.kokosowa napisał(a):

ja byłam ze swoim facetem 1.5 roku ,potem on wyjechała na pół roku do pracy , rozmawialiśmy raz w tygodniu przez telefon , wrócił z pierścionkiem i wyjechaliśmy razem :) jesteśmy razem już 8 lat i przetrwaliśmy rozłąkę

Mylisz pojęcia. Co innego rozłąka z przypadku bo praca, wyjazd, okoliczności a co innego gdy ktoś prosi "nie dzwoń do mnie, nie kontaktuj się. chcę od ciebie odpocząć w domyśle: "nie mogę na ciebie już patrzeć."

Nie uważam, że przerwa w związku to najlepsze rozwiązanie. Sądzisz, że po jakimś czasie wrócicie do siebie jak gdyby nic się nie stało i będziecie tworzyli udany związek? I za każdym razem kiedy nie będzie Wam się układać będziecie coś takiego powtarzać? Jak dla mnie to nie ma najmniejszego sensu.

gwiazdkaaa napisał(a):

Dziewczyny dziękuje za rady. Dziś gadałam z moim TŻ i powiedziałam mu ze mnie to rani, ale dam mu czas i troche z takim wyrzutem, że już sie nie bedzie musiał ze mną męczyć, chociaż tak na marginesie nasi wspólni znajomi uważaja że on ma ze mna dobrze,a ja mam z nim urwanie tylka ;/ tak że ja nie uważam, żeby tu chodziło o mojego jakies zachowanie :( Coś zaczął wtedy mowić, ze on czasem do mnie zadzwoni, ale w duchu sobie pomyślalam w złosci ze nawet jak zadzwoni to nie mam zamiaru odebrac. Niech sobie robi przerwe. Wkurzona jestem strasznie i bardzo smutna :( 

Zrobiłaś chyba najgorsze co mogłaś. Postawiłaś się na przegranej pozycji w roli cierpliwie wyczekującej aż Jaśnie Pan się zdecyduje. A on łaskawie "czasem do ciebie zadzwoni." (i stawiam pół litra, że odbierzesz prędziutko z wypiekami na twarzy)

Nic dziwnego, że ma z tobą dobrze. Traktujesz go jak śmierdzące jajo i śpiewasz jak ci zagra. Może od tego chce odpocząć? 


Ja tez mysle, ze to poczatek konca.
Ja kiedyś też chciałam tygodniowej przerwy z moim ówczesnym chłopakiem, a tak naprawdę to nie umiałam z nim zerwać... Gdy odezwał się wcześniej to z nim zerwałam dlatego, że to zrobił.
Moim zdaniem taka "przerwa" to parszywy pomysł i strona, którą ją proponuje, po prostu sama nie wie, czego chce - zrywa, ale zostawia sobie furtkę do powrotu w byle chwili. Zamiast oficjalnie popracować nad danym problemem w związku, ktoś robi sobie urlop od związkowych obowiązków, hulaj dusza czy nie wiadomo co, a później jak stwierdzi, że nudzi mu się bez danej osoby, to wielki "powrót".

Chociaż znam jeden przypadek, gdzie przerwa rzekomo pomogła - chociaż od "powrotu" minął dopiero miesiąc, więc ciężko ocenić.

gwiazdkaaa napisał(a):

Dziewczyny dziękuje za rady. Dziś gadałam z moim TŻ i powiedziałam mu ze mnie to rani, ale dam mu czas i troche z takim wyrzutem, że już sie nie bedzie musiał ze mną męczyć, chociaż tak na marginesie nasi wspólni znajomi uważaja że on ma ze mna dobrze,a ja mam z nim urwanie tylka ;/ tak że ja nie uważam, żeby tu chodziło o mojego jakies zachowanie :( Coś zaczął wtedy mowić, ze on czasem do mnie zadzwoni, ale w duchu sobie pomyślalam w złosci ze nawet jak zadzwoni to nie mam zamiaru odebrac. Niech sobie robi przerwe. Wkurzona jestem strasznie i bardzo smutna :( 


Dziewczyno, a czy Ty wiesz, że takie użalanie się nad sobą i "wyrzuty" nigdy nie pomagają? Gość teraz czuje się jak pan i władca i gwarantuje, że mu się ta przerwa przyda tylko po to, żebyś Ty mogła się przygotować do wielkiego zerwania, ale nie mogła mu zarzucić, że to tak nagle, bo przecież Cię ostrzegł.

gwiazdkaaa napisał(a):

mój tż wyszedł z taka propozycją, a nawet rządaniem, bo gdy zapytałam, że co jesli sie nie zgodze ? A on na to ze on i tak sobie robi przerwe ;/ w ogóle cos dziwnego sie z nim dzieje  :( z jednej strony jest taki dziwny a z drugiej mowi ze nie chce mnie zranić i ze gdybym miala innego faceta to on miałby ze mną dobrze.


Dopiero teraz przeczytałam tę wypowiedź. I nie bardzo rozumiem Twojego podziału na "z jednej/z drugiej strony" - przecież to jest jeden i ten sam sygnał, że gość ma Cię w pupie i szykuje się do zerwania. Jedynie próbuje załagodzić sytuację mówiąc, że nie chce Cię ranić - a Ty odbierasz to jako wyraz miłości? Stań na ziemi.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.