- Dołączył: 2008-09-22
- Miasto: Coconut
- Liczba postów: 2384
8 października 2008, 20:14
Dziewczyny jak długo możemy czekać aby facet zdecydował się na oświadczyny, na fakt, że chce spędzić całe życie z nami? Ile wy czekałyście?
8 października 2008, 23:04
zamiast stawiać mu ultimatum - porozmawiaj z nim.. zapytaj się jak on widzi waszą przyszłość.. może taka rozmowa pomoże.. może zniknie mętlik.. powodzenia!
- Dołączył: 2007-12-28
- Miasto:
- Liczba postów: 18
8 października 2008, 23:07
..tak czyttam i sama nie wiem czy sie smiac czy plakac... oczywiscie z niektorych tekstow wyrwanych z kontekstu.
coconue nie zadręczaj sie nie doszukuj schematów itp tylko po prostu porozmawiaj z nim... bez rozpraszaczy( moze tylko z odrobiną winka dla odwagi) ale przede wszytkim szczerze!!!!! ....zapytaj go jakie ma plany, co chce robic w swoim zyciu i czy widzi tam miejsce dla ciebie, powiedz jak ty to sobie wyobrazasz, bez naciskow wyrzutów itd cokolwiek z tej rozmowy wyniknie powinno byc wiażące i prowadzace do jakichs konkretnyh wniosków ,,,, albo ratujecie to co sie rozsypuje albo dajecie sobie spokoj i nie marnujecie sobie nawzajem wiecej czasu :) ...ale to musi byc wasza decyzja i wasz problem a nie tylko twój ! powodzenia:)
8 października 2008, 23:47
wiecie, to nie chodzi tylko o uczucia ale o wzgledy praktyczne, bo jesli wasz ukochany (odpukac) trafi z jakis powaznych powodow do szpitala i np bedzie nieprzytomny to was moga nie wpuscic bo konkubin i kochanek raczej lekarze nie wpuszczaja (chyba ze macie porzadne wsparcie wsrod rodziny swojej polowki) co innego jezeli chodzi o np narzeczona,
wiem co mowie , bo jak bliska mi osoba umierala na ojomie to gdyby nie interwencja rodziny(w ktorej tez mamy sluzbe zdrowia) to jego kobieta nie zostala by nawet na chwile wpuszczona na oddzial zeby sie z nim pozegnac
I w takich sytuacjach nie pomoze nikomu "niezalegalizowany " zwiazek i sam fakt milosci, nie ma powiazan rodzinnych- nie ma prawa wejscia na ojom
8 października 2008, 23:48
moze moj post wyda wam sie glupi, ale co wtedy byscie zrobily?
- Dołączył: 2008-09-22
- Miasto: Coconut
- Liczba postów: 2384
9 października 2008, 06:37
mi się ten post nie wydaję głupi, i poniekąd wlasnie dlatego chcialabym legalizacji jakiejś, przeszkadza mi jechanie na wakacje z dwoma nazwiskami, czuje sie troche nie swojo...
9 października 2008, 09:12
Ja trochę w ciągu mojej nocnej zmiany na ten temat myślałam.. i tak muszę przyznać, że rozumiem skąd się bierze chęć zalegalizowania związku.. dlaczego ktoś może tak tego pragnąć.. na prawdę rozumiem.
Ale nie wiem czy wymuszone zaręczyny cieszą tak samo jak takie od serca, jako wyznanie pragnienia bycia razem.
Natomiast co do przykładu jaki podała skrzydlata to nie przekonuje mnie ten argument - nie jestem aż tak zapobiegliwa..
- Dołączył: 2008-01-21
- Miasto: Inne
- Liczba postów: 12796
9 października 2008, 09:35
hehe..... no my planowaliśmy ślub tak czy siak, tu nie było między nanmi zgrzytów, różnic poglądów itepe, oświadczyn jako takich nie pamiętam, było ich pewnie wiele ot tak przy okazji..... ja po prostu wiedziałam, że on chce się ze mną ożenić, co nie oznacza, że planowaliśmy ślub a dokładnością co do dnia:))) po prostu "kiedyś" :) no i to kiedyś troszke wspomogli rodzice, a myśmy nie mieli w sumie nic na przeciwko (chodziło bardziej o to, że nie chciało nam się tego załatwiać, myśleć itepe...... tacy troszkę goście na własnym ślubie, ale chcianym z obu stron jednakowo..... może nawet mój mąż bardziej??) ale o co mi idzie......... o to bowiem, że tak wyszło, że na pół roku przed ślubem wyjechalismy za granicę i ja zaraz zaszłam w ciążę (nie palnowaliśmy tak szybko:) i..... pojawił się problem ubezpieczenia, którego by nie było, gdyby mój partner był wtedy moim mężem....... tak więc na przeszło 4 miesiące wróciłam do rodziców, jakieś papiery, urzędy.,..... ubezp miałam w Polsce i tu musiałam zostać w ciąży na 4 miesiące!!!! przykre to było, ale mus...... po ślubie problemy z nikneły, mogliśmy byc już bezpiecznie razem we trójkę do końca ciąży:)))))) i tak jak Halwaya mówi, ja tez bym nie pomyślała, nie byłam zapobiegliwa......... a jednak ślub pomógł w takich sprawach.... ale nie tylko po to go planowaliśmy i braliśmy:)))))) a wracając do kwestii oświadczyn - dla mnie to tylko ustnego potwierdzenia tego, o czym myślimy w związku o czym rozmawiamy...... tylko, czy aż słowne potwierdzenie???? wydaje mi się potrzebne dla pewnego zamanifestowania sobie nawzajem uczuć, pewnej deklaracji......... ale ona wynika z normalnego ogólnego współżycia ze sobą a nie z ultimatum...... jeżeli coconue brakje Ci takiej deklaracji, porozmawiaj ze swoim chłopem..... ale czy naprawdę nigdy między Wami nie było rozmowy na temat Waszej przyszłości??/??
- Dołączył: 2007-09-11
- Miasto: malutkowo
- Liczba postów: 5308
9 października 2008, 12:29
takie sprawy o których pisze skrzydlata są bardzo ważne
nie samą miłością człowiek żyje...............
a za długie narzeczeństwo czy tzw chodzenie to chyba nie jest zbyt dobry pomysł, znam par ę która była razem 10 lai i rozwiedli się rok po ślubie
- Dołączył: 2008-09-22
- Miasto: Coconut
- Liczba postów: 2384
9 października 2008, 14:15
No i Magda jesteś kolejnym przykładem na to, że czasem warto być zapobiegliwym. I takich przykładów będzie pewnie jeszcze mnóstwo, ale nie o tym chciałam. Owszem mogę rozmowiać z moim chłopem o przyszłości, ale przecież nie powiem mu, żeby mi się oświadczył, bo jednak wiadomo, że z serca jest inaczej. A poza tym nawet jeśli bym mu powiedziała, że chciałabym żeby mi się oświadczył, to nie miałabym pewności że chce być ze mną. Rozmowa o naszej przyszłosci byla taka - jak wroce z kontraktu do polski to chcialbym z 2 lata pomieszkac z rodzicami....
Skomentujcie taka rozmowe...
Dlatego mam tyle watpliwosci...
I chcialabym deklaracji...
- Dołączył: 2007-09-11
- Miasto: malutkowo
- Liczba postów: 5308
9 października 2008, 14:52
a ile on ma lat?