Temat: Związek katoliczka-ateista. PROBLEM

Dziękuję wzzystkim za odowiedzi:)
Pasek wagi
Witaj,
nie wiem czy ktoś to jeszcze przeczyta, ale mam taką nadzieję. Jestem mężatką z 19 letnim stażem cywilnym. Przed ślubem wiedziałam, że jaj jestem wierząca a mój chłopak nie. Jak dotąd mamy dwoje dzieci, żyjemy sobie całkiem zgodnie i "te sprawy" w niczym nam nie przeszkadzają. Najważniejsze to wszystko szczerze omówić przed "założeniem" związku, nie ma co liczyć, że jakoś się to ułoży. Jeżeli coś Ci nie odpowiada to powiedz to, nie z wyrzutem, pretensjami, tylko w szczerej rozmowie. Lepiej teraz niż jak będą dzieci i wspólne kredyty. My pobraliśmy się w kościele po 8 latach od ślubu cywilnego, mając dwójkę dzieci (ochrzczonych). Mąż nigdy nie wyśmiewał się z tego, że chudzę do kościoła, razem chodziliśmy święcić potrawy (on po prostu czekał na zewnątrz, również z dziećmi jak były małe i lubiły pobiegać po kościele), pomagał mi w przygotowaniach świątecznych, odbierał z kościoła po pasterce. Dzieci zapisaliśmy na religię, zagwarantował mi to podczas ślubu. Same zdecydują jaką ścieżką pójść dalej gdy zaczną same podejmować decyzje. Najważniejszy będzie w tym wyborze Twój przykład. Ale nie wyobrażam sobie aby nie omówić tych spraw przed ślubem, tak czy inaczej kiedyś może urosnąć to do problemu, którego nie da się rozwiązać w dwie minuty. 

 Ja jestem ateistka i Koscielny mialam i bardzo mi sie podobalo,  suknia , oprawa itd..:)  do Kosciola nie chodzimy wcale, Nie widze zadnego problemu w Twoim opisie... a jesli bedziemy mieli dzieci to zobaczymy czy beda odrazu chrzczone czy pozwolimy im zadecydowac jak juz beda w starsze... 

 

Ja chciałabym zawrzeć głos w tej dyskusji jako katoliczka, której mąż jest niechrzczony.

Jesteśmy 10 lat po ślubie. mamy dwójke dzieci. W naszym domu obchodzimy wszystkie święta, chodzimy święcić jajka, idziemy z dziećmi na pasterkę - wszyscy, łącznie z mężem. Braliśmy ślub kościelny, w rok po cywilnym. Nasze dzieci są ochrzczone, chodzę z nimi do kościoła. 

Sądzę, że najważniejszy w związku jest nie problem czy oboje wierzymy, lecz czy potrafimy swoje poglądy i swoją wiarę, lub jej brak, a tym samym siebie, szanować. Myślę, że powinnaś szczerze porozmawiać z twoim narzeczonym o swoich obawach, o tym jak widzicie waszą przyszłość, waszą codzienność. W małżeństwie jest wiele trudnych tematów, wiele spraw do przedyskutowanania, decyzji do podjęcia Szczególnie, gdy na świat przyjdą dzieci i trzeba będzie decydować o ich wychowaniu, o przedszkolu, szkole itp. Teraz jest najlepszy czas, by się tego zacząć uczyć. Nie pozwól, by w przyszłości do problemu wiary doszły kolejne. Myślę,że w małżenstwie, nie tylko z różnicą wiary, najważniejsze, oprócz oczywiście miłości, są wzajemny szacunek, zrozumienie i tolerancja. I tego Ci z całego serca życzę.

sativka napisał(a):

Chyba ważniejsze jakim się jest człowiekiem , a nie w co się wierzy.  Ślub kościelny bym sobie odpuściła.
Mam przyjaciol - On bardzo religijny, Ona ateistka. Mieli slub koscielny - "jednostronny"? - nie wiem, jak to sie nazywa. jest to mozliwe w katolickim kosciele. Zaczy sie slub ma On, Ona nie. Musiala chyba podpisac jakis dokument, ze nie bedzie przeciwstawiac sie w katolickim wychowaniu dzieci. Sa razem od szkoly sredniej. Dzis maja ok. 40 lat. maja dwoje dzieci. Jedno z najzgodniejszych, najszczesliwszych malzenstw, jakie znam. Bo, po prostu, sa dobrymi, fajnymi, rozumnymi ludzmi:-)
Oczywista sytuacja - ateista nie ma problemów, a katoliczka będzie przeprowadzać krucjatę. Dramat.
Jak już niejedna osoba zauważyła- robisz z igły widły. Jeśli ten związek nie wypali to pewnie przez ciebie. Jak zwykle religia zamiast pomagać -przeszkadza.Wielce mi religia tolerancji i miłości, kierująca sie wolną wolą (chrzczenie nieświadomych dzieci  itd to faktycznie wolna wola,tylko że szkoda że rodziców a nie dzieci). 
Nie ma nic lepszego niż normalny tolerancyjny ateista,który nie wbija do głowy każdemu kogo spotka swoich przekonań, lepiej to doceń. Taki problematyczny katol to dopiero tragedia, problemy na każdym kroku kiedy spotyka kogos o innym podejściu.

Dzieci w takim związku będą mieli przechlapane,i to łatwo sobie wyobrazić dlaczego. Moge wam zaręczyć że za 10 lat o ile bylibyście jeszcze razem to zaczniecie sobie przeszkadzać
Ludzie sie zmieniają z czasem i nic na to nie poradzimy, dlatego nawet jak nie teraz to za pare, parenascie lat któremuś z was może zacząc przeszkadzać "biadolenie" drugiego ( ateiście biadolenie wierzącego, i kładącego "bzdury" dziecku do głowy i na odwrót)

Moim zdaniem głównym problemem w związkach jest branie ślubu myśląc że on\ona taki będzie na zawsze, i nie biorą pod uwage że ludzie do śmierci sie rozwijają,zmieniaja poglądy itd A potem zaczynają sie pretensje i problemy "bo już nie jesteś taki\taka jak kiedyś.(dobrze jesli sie rozwijają w kierunku który nie drażni partnera, a nawet wzmaga uczucie ("bo mój ten i ten to tak zmężniał ,dorósł itd")
Tradycyjnie- to Ty Katoliczko sobie nie wyobrażasz, że on nie pójdzie ładnie w święta od kościółka itp.
Na hasło "będę poganiała dzieci do kościoła", aż się wzdrygnęłam. Chyba mi jeszcze po tylu latach uraz nie minął.
TY robisz problem. Najgorzej.. Dlatego ja nie wyobrażam sobie związku z katolikiem. Miażdżąca większość z was
nie potrafi się opanować i przestać nawracać..

nanuska6778 napisał(a):

Mam przyjaciol - On bardzo religijny, Ona ateistka. Mieli slub koscielny - "jednostronny"? - nie wiem, jak to sie nazywa. jest to mozliwe w katolickim kosciele. Zaczy sie slub ma On, Ona nie. Musiala chyba podpisac jakis dokument, ze nie bedzie przeciwstawiac sie w katolickim wychowaniu dzieci. Sa razem od szkoly sredniej. Dzis maja ok. 40 lat. maja dwoje dzieci. Jedno z najzgodniejszych, najszczesliwszych malzenstw, jakie znam. Bo, po prostu, sa dobrymi, fajnymi, rozumnymi ludzmi:-)

I właśnie takich ludzi podziwiam. Trudno mi dziś spotkać takich ludzi o jakich piszesz. Najgorsi są fanatycy albo ludzie ciemnoty,choć w sumie to prawie to samo, a ja jakoś mam pecha tylko takich widzieć naookoło.
omódl to ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.