20 marca 2012, 22:24
Własnie siedze sama w domu i wariuje z nerwów... chłopak jest na imprezie studenckiej w innym miescie, zostaje tam na noc, dowiedziałam sie tego od jego brata, mnie o tym nie poinformował. Ogólnie sprawa wygląda następująco: ja, zakompleksiona i z prawie totalnym brakiem wiary w siebie wybaczyłam mu jedna zdrade, teraz nie mam do niego zaufania, nie odbiera ode mnie teraz telefonów...pewnie swietnie sie bawi nie myslac o mnie. Jestem z nim 5 lat, ale powoli dociera do mnie, ze moze nie warto zyc w takiej ciągłej niepewności. Musiałam gdzieś to napisać, nie mam z kim porozmawiać, miałam się uczyc ale nie potrafie sie skupic, sama nie wiem po co sobie funduje takie życie... Któraś z Was ma podobnie?
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
20 marca 2012, 23:53
a mnie się wydaje że to nie miłość, że to strach przed byciem samodzielną, tak sie go uczepiłaś że zatraciłaś samą siebie i dlatego boisz sie co będzie kiedy go nie będzie w pobliżu, będziesz musiała samodzielnie podejmowac decyzje, nie będziesz miała na kogo zwalić winy, ciężka sprawa
- Dołączył: 2011-01-07
- Miasto: Białystok
- Liczba postów: 594
20 marca 2012, 23:54
dodam że mam teraz od dwóch lat mojego obecnego kochanego mężczyznę i codziennie jestem z nim szczęśliwa. nieprzerwanie od początku aż do teraz.
- Dołączył: 2009-11-15
- Miasto: Madrid
- Liczba postów: 2546
20 marca 2012, 23:57
ja moze od ¨lewej¨strony to napisze -moj facet tak ma czym mega mnie wkurza, kocham go, ale chcialabym czasem pobyc sama, wyjechac gdzies z kolezankami na weekend zeby powspominac stare dzieje i poplotkowac o dupie maryny, ale tak zeby nie dzwonil do mnie 3razy dziennie lub nie wypominal mi tego przy kazdej okazji,
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
20 marca 2012, 23:58
jestem w związku i kocham mojego mężczyznę niesamowicie, ale gdyby coś poszło nie tak wiem, że sobie poradzę, bo on nie jest sensem mojego życia, jestem nim ja sama, będzie bolało, długo będę sie z tego zbierała, ale wstanę silniejsza, tak jak już nie raz wstawałam, uwierz w siebie, to Twoje życie, nikt za Ciebie go nie przezyje i nikt za Ciebie nie podejmie decyzji
tak sobie myślę może ty podświadomie chcesz zeby Cię zdradził/zostawił, bo dzięki temu nie ty bedziesz musiała działać? moze stąd ta zazdrośc i ciągłe wypominanie tamtego incydentu?
20 marca 2012, 23:59
manru chyba masz racje...
- Dołączył: 2011-01-07
- Miasto: Białystok
- Liczba postów: 594
21 marca 2012, 00:01
zdrowy związek to taki, w którym Twój facet wychodzi wieczorem z ludźmi ze studiów a Ty nie myślisz o tym co On tam robi, a On nie myśli o tym co Ty robisz w domu, tylko świetnie się bawi. tak jest u mnie. ma się jedynie zameldować jak się przemieści z klubu do domu bo chce wiedzieć czy bezpiecznie wrócił do domu. może to banalne, ale ja zmądrzałam dzięki poprzedniemu związkowi i stosuje zasadę "jeśli kogoś kochasz puść go wolno, jeśli do Ciebie wróci jest Twój" i ta zasada do tej pory całkowicie się sprawdza.
- Dołączył: 2009-11-15
- Miasto: Madrid
- Liczba postów: 2546
21 marca 2012, 00:01
umknelo mi ze juz raz mu wybaczylas zdrade, to zmienia postac rzeczy, ale tylko pod tym wzgledem ze ja bym nie wybaczyla, nie moglabym z kims byc nie majac do niego zaufania, dla mnie to podstawa zwiazku
- Dołączył: 2011-01-07
- Miasto: Białystok
- Liczba postów: 594
21 marca 2012, 00:04
manru ma świętą racje, ja dokładnie tak samo podświadomie czekałam aż on to wszystko zakończy, żebym ja nie musiała decydować o niczym. i tak się stało - on zadecydował. szkoda że ja nie zadecydowałam wcześniej...
21 marca 2012, 00:05
nie odbierał, napisałam mu smsa ze zaraz zadzwonie po raz ostatni, ale tez nie odebrał... wysłałam mu na maila linka do tego watku na forum, w tym temacie jest dosłownie wszystko to co czułam, ale nie wiedziałam jak nazwac... jestem zmeczona psychicznie tym zwiazkiem, mam dosc.
- Dołączył: 2009-11-15
- Miasto: Madrid
- Liczba postów: 2546
21 marca 2012, 00:05
malaamysz napisał(a):
zdrowy związek to taki, w którym Twój facet wychodzi wieczorem z ludźmi ze studiów a Ty nie myślisz o tym co On tam robi, a On nie myśli o tym co Ty robisz w domu, tylko świetnie się bawi. tak jest u mnie. ma się jedynie zameldować jak się przemieści z klubu do domu bo chce wiedzieć czy bezpiecznie wrócił do domu. może to banalne, ale ja zmądrzałam dzięki poprzedniemu związkowi i stosuje zasadę "jeśli kogoś kochasz puść go wolno, jeśli do Ciebie wróci jest Twój" i ta zasada do tej pory całkowicie się sprawdza.
ja tez tak mam:) niech idzie nawet na cala noc, ale chce wiedziec o ktorej wroci, mamy uklad ze jesli ktores sie ma spoznic dzwoni do drugiego, nie chodzi o punktualnosc tylko o fakt zeby ta druga osoba sie nie martwila ze cos sie stalo.