Temat: Brak zaufania

Własnie siedze sama w domu i wariuje z nerwów... chłopak jest na imprezie studenckiej w innym miescie, zostaje tam na noc, dowiedziałam sie tego od jego brata, mnie o tym nie poinformował. Ogólnie sprawa wygląda następująco: ja, zakompleksiona i z prawie totalnym brakiem wiary w siebie wybaczyłam mu jedna zdrade, teraz nie mam do niego zaufania, nie odbiera ode mnie teraz telefonów...pewnie swietnie sie bawi nie myslac o mnie. Jestem z nim 5 lat, ale powoli dociera do mnie, ze moze nie warto zyc w takiej ciągłej niepewności. Musiałam gdzieś to napisać, nie mam z kim porozmawiać, miałam się uczyc ale nie potrafie sie skupic, sama nie wiem po co sobie funduje takie życie... Któraś z Was ma podobnie?
nie mogłabym być w związku w którym nie ma zaufania, to jak stawianie domu bez fundamentów- prędzej czy później się zawali
pewnie robi z tego sekret, bo wie że będzie zazdrosna i kółko się zamyka

Racja, oboje sie mecza, jak sens to ciagnac dalej? 
Ja nawet jakbym chciała wybaczyć zdradę to wiem, że nie dałabym rady żyć z brakiem zaufania do chłopaka potem. To niszczy. 

manru napisał(a):

nie mogłabym być w związku w którym nie ma zaufania, to jak stawianie domu bez fundamentów- prędzej czy później się zawali


Fundamenty były ale on je zniszczył weź to pod uwagę.
Pasek wagi
Nie pierwszy chłopak, ale pierwszy na powaznie, miłość licealna. Kiedyś miałam anoreksje, własciwie jej poczatki bo szybko sie opamietałam, a po tamtym nie umiałam sobie poradzic, tamta dziewczyna była moim totalnym przeciwieństwem, była mega chudzielcem, wiec katowałam się dietami i skończylo sie na bulimii... własnie teraz do mnie dotarło ze on sie tym wcale nie przejmował, tylko mi stawiał ultimatum ze mam przestac mówic o tamtym bo inaczej to bedzie koniec.
nie były, na początku daje się takie fundamanty trochę na wyrost, to raczej tylko forma pod wylewkę, z czasem dopiero się ją wypełnia (sorry za te budowlane porównania, takie mam studia;)

manru napisał(a):

nie były, na początku daje się takie fundamanty trochę na wyrost, to raczej tylko forma pod wylewkę, z czasem dopiero się ją wypełnia (sorry za te budowlane porównania, takie mam studia;)

To Boba budowniczego z niego raczej nie będzie ;)
Liviii pomyśl o tym jak czujesz się w tym związku i czy warto, czego oczekujesz i czy może Twoje oczekiwania spełnić (od razu uprzedzam, że nie chodzi mi o wymagania materialne ani jakieś nie do zrealizowania ale chociażby coś takiego jak szacunek i opieka) podejmij jakąś decyzję bez sensu żebyś się katowała.
Pasek wagi
manru, piękne porównania do architektury! :D

a od faceta uciekaj póki czas. wiem, że go kochasz, ale w waszym związku nie ma już raczej czego ratować. im wcześniej z tym skończysz tym lepiej!
Pasek wagi

Liviii napisał(a):

Nie pierwszy chłopak, ale pierwszy na powaznie, miłość licealna. Kiedyś miałam anoreksje, własciwie jej poczatki bo szybko sie opamietałam, a po tamtym nie umiałam sobie poradzic, tamta dziewczyna była moim totalnym przeciwieństwem, była mega chudzielcem, wiec katowałam się dietami i skończylo sie na bulimii... własnie teraz do mnie dotarło ze on sie tym wcale nie przejmował, tylko mi stawiał ultimatum ze mam przestac mówic o tamtym bo inaczej to bedzie koniec.

ale sobie "tamtą" wkręciłaś, nic dziwnego ze facet miał dosyć tematu, bo albo mu wybaczasz i żyjecie dalej wyciągając z tego lekcję albo z nim zrywasz, nie można ciągle faceta tym katować i samej siebie
Ze byl pijany to co z tego?
Zdradzil i juz. Nie wybaczylabym mu nigdy.
A teraz znow cie oklamal. Powiedzial ze kilka godzin bedzie a zostaje na noc. Nadal chcesz z nim byc?
Pomysl ile razy Cie oszukal i sie nie dowiedzialas bo jego brat sie nie wygadal...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.