- Dołączył: 2011-11-22
- Miasto: Reda
- Liczba postów: 2382
4 marca 2012, 12:47
Witam, sa tu moze dziewczyny/mezczyzni w zwiazkach na odleglosc?jak sobie radzicie z brakiem drugiej polowy? ja wczesniej bylam 2 lata w wrecz idealnym zwiazku ale nagle wszystko sie skonczylo przez odleglosc. teraz jestem z mezczyzna (kolejne 400km), bardzo sie kochamy ale co chwile mi lub jemu wypada cos i nie mozemy sie spotkac, przez to czuje sie coraz gorzej, coraz bardziej boje sie, ze skonczy sie jak poprzednio, pozostaje mi tylko czekac az oboje skonczymy co zaczelismy ;/
- Dołączył: 2010-02-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1010
4 marca 2012, 16:57
Adriannananana napisał(a):
dorotkaw22 napisał(a):
ja jestem w takim zwiazku tyle ze moj wyjezdza zagranice i tez nie widujemy sie czesto ale jakos trzeba dawac rade sa telefony bo niestety ale wiele osob jest poza granicami polski bo w polsce albo brak pracy albo kiepska kasa a zyc trzeba
wyjezdzaj z nim :)
i taki jest plan on chcial mnie od dawna zabrac do siebie ale mialam problemy zdrowotne wiec dlatego jestem w polsce ale wszystko przedemna :)
- Dołączył: 2011-10-07
- Miasto: Trondheim
- Liczba postów: 52
4 marca 2012, 17:01
Mnie z moim G. dzieli 2500 km, jestesmy juz razem 6 lat:) da sie? oczywiscie ze sie da!:) widujemy sie raz na 2,3 miesiace, prawie zawsze wyjezdzamy razem na jakies 2 tygodniowe wakacje, no i spedzamy zawsze wspolne 3 miesiace normalnych wakacji (lipiec, sierpien, wrzesien) bo wtedy ja tam w norwegii pracuje, a normalnie narazie studiuje w krk.
- Dołączył: 2012-02-11
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 27
4 marca 2012, 17:07
Też mam taki związek... Moge powiedziec, że juz ponad rok tak idzie...No może trochę mniej,bo w wakacje bylismy blisko siebie. Ja studiuję 260km od niego. On ma tam prace plus trase koncertowa w najblizszym czasie, co spowoduje kolejny miesiac niewidzenia. Teraz od pazdziernika jak wrocilam studiowac było latwo, bo wlasciwie widzielismy sie co tydzien. zazwyczaj ja przyjezdzalam (robilam tam prawko,wiec kolejny powod), jemu tez sie zdarzało. Teraz natomiast tragedia...Rozmawialismy prawie codziennie, lecz z dnia na dzien zdarza nam sie coraz mniej, a coraz czesciej zaogniaja sie konflikty...Wiem dobrze, ze zadne nie urwie tego zwiazku, ale wiem tez,ze dobrze nie jest :( Zyje jednak nadzieja, ze po wszystkim bedzie okazja czesciej sie widziec i ponaprawiac to, bo zalezy nam na sobie.
4 marca 2012, 17:07
ja nigdy nie bylam w zwiazku na odleglosc, dopiero od 11 listopada. Mamy do siebie 50 km dla kogoś to tylko tyle a dla mnie to aż tyle. czasami sie ciesze ze sie widzimy raz w tygodniu a czasami juz tesknie bardzo za nim jak sie np nie widzimy 2,5 tygodnia. Ostatnio np. spal u mnie chlopak i pojechal w niedziele do domu, to bylo tydzien temu, wczoraj ja jechalam i nawet nie zdazylam sie za nim stęsknić :D ale teraz chyba 2 tygodnie sie nie bedziemy widziec. Dużo piszemy albo rozmawiamy przez fona, wiec jestesmy caly czas w kontakcie i wiemy co dana połowka robi :) jestesmy juz bardzo zrzyci ze sobą, a za tydzien mamy 4 miesiace:) wszystko jest mozliwe kiedy naprawde sie kochacie. Np. od mojej kuzynki kolega jest z dziewczyna chyba 1000 km od siebie, widuja sie rzadko, sa ze soba 2 lata a w sierpniu biorą ślub, da się ,co nie? :) zyczę wam szczęścia i przede wszystkim wytrwalosci :*
- Dołączył: 2011-11-22
- Miasto: Reda
- Liczba postów: 2382
4 marca 2012, 17:14
a jak tam u was z zaufaniem ? ja szczerze mowiac ufam mojemu ale straszna ze mnie zazdrosnica i jak tylko slysze ze jakas kolezanka czy cos to zapala sie u mnie lampka.
- Dołączył: 2010-03-30
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 362
4 marca 2012, 17:15
Zyłam przez rok w związku na odległość, 1500 km, Polska-Anglia. Widzieliśmy się co parę miesięcy, bo bilety drogie, bo nie ma czasu, bo na weekend to za krótko, skoro już tyle trzeba wydać. Jakoś daliśmy radę, potem ja się przeprowadziłam do Anglii, bo już nie można było wytrzymać i fakt - dopiero jak zamieszkasz z osobą, to widać, jaka jest naprawdę. Ale jak już się widywaliśmy ze sobą, to na tydzień, a to w jakimś stopniu pozwala poznać tę osobę. Żyjemy nadal razem, jeszcze się nie pozabijaliśmy:)
- Dołączył: 2011-11-22
- Miasto: Reda
- Liczba postów: 2382
4 marca 2012, 17:16
cancri napisał(a):
Ja żyję tak cztery lata, no właściwie to trzy na odległość, i mam się dobrze ;-)Nie zapowiada się, żeby przez następne 3 lata coś się zmieniło.Teraz, dzięki mojej uległości, niby jesteśmy bliżej, ale on i tak wyjeżdża do pracy,i go nie ma i nie ma a jak jest w domu to nie mam jak do niego jechać i tak w koło macieju.
mnie strasznie irytowalo to w moim poprzednim zwiazku ze nawet jak przyjezdzalam do niego to i tak wiekszosc dnia siedzialam sama w domu bo chodzil do pracy (i oczywiscie nadgodziny walil, bo przeciez jest ambitny)
4 marca 2012, 17:19
Wierzę, że takie związki mogą przetrwać mimo, iż mój rozpadł się po pół roku. Będę kurczowo trzymać się zdania, że jeśli się na prawdę chce, to można przetrwać mimo przeszkód takich jak odległość, nawet ta duża. No w moim przypadku najwidoczniej mój były partner nie chciał..