27 lutego 2012, 16:13
Hej dziewczyny, mężatki i matki :) mam takie pytanie do Was, a mianowicie jak Wasi mężowie podchodza do sprawy tego że siedzicie w domu i zajmujecie się dzieckiem i domem a nie pracujecie w tym czasie np do momentu aż dziecko do przedszkola pójdzie? I jak wygląda u Was podział obowiązków czy mimo tego że mąż pracuje a Wy nie to pomaga bez szemrania w obowiązkach domowych? Mój mąż uważa, że skoro siedzę w domu i zajmuję się domem i dzieckiem to znaczy że ja nic nie robię, że skoro on zarabia na utrzymanie, pracuje na 2 etatach ( 5 dni w tyg od 9 do 13 i dodatkowo 2 razy w tyg po południu ok 5 godz w szkole, czasem jakiś wyjazd) to on w domu już nic nie musi bo to moje obowiązki bez przerwy się o to kłócimy, jak to u Was wygląda? Czy to ja przesadzam a on ma rację bo już zgłupiałam :(
- Dołączył: 2009-11-23
- Miasto: Wyspa
- Liczba postów: 4231
27 lutego 2012, 16:42
fiona wspołczuje ci takiego podejscia twojego meza, ja ze swoim jestem 16 lat mamy synka , ale wychodzi na to ze musze go po tyłku całować za to jaki jest.. 5 lat temu miałam operacje na kregosłup ,teraz nie pozwala mi myć okien , odkurzać ( bo to pozycja w której kregosłup jest nagiety ) i myc podłogi :) o zakupach moge zapomnieć, oczywiscie gotuję sprzątam piore , robie wszystko jak mojego meża nie ma w domu ,on pracuje od 8-20 , i jeszcze jak wróci to mnie opier...ze to i to zrobilam ,ze mam sie kłasć w ciagu dnia chociaz na 20 min żeby kręgosłup odpoczął. niekidy tym mnie doprowadza do szału, bo nie lubie nianczenia ( co za duzo to niezdrowo) zresztą zawsze taki był hihi ale bardziej sie zmienił po mojej operacji, chyba sie nastraszył :) zawsze jak sie kłócimy kto myje podłoge to on żartuje ... ty nie mozesz sie nachylać do takiej pozycji....to sexualnie niebezbieczne...a poza tym ...kochanie przeciez ja to zrobie lepiej... no i ręce mi opadają . chyba musze go bardziej docenić :(
27 lutego 2012, 16:42
maharet1092 napisał(a):
misschemistry napisał(a):
Sry, nie rozumiem kobiet ktore jeszcze w tych czasach zostaja w domu. Ja juz sie duzo nasluchalam o takich przypadkach i wolalabym isc do pracy.
Tak tylko wyobraż sobie że niania weźmie więcej niż jej wypłata.
dokładnie u nas najtańsza opiekunka bierze od 7 do 15 zł za godzinę jak dostanę 1200 np wypłaty to starczy mi to na tydzień gdzie tu sens pracy? za darmo mam robić? to wole z dzieckiem w domu być
dzieki dziewczyny za wsparcie trochę mi lepiej bo już mnie szlag trafił dziś po kolejnej serii że ja szacunku nie mam itd jakbym go na tydzień zostawiła samego w domu to po 2 dniach by zgłupiał z małym, jak go nakarmi ze 2 razy w tyg to dużo o kąpaniu nie spomnę a mody coraz więcej waży ktoś go nosić czasem musi tu i tam (ma 2 latka )
27 lutego 2012, 16:43
boś głupia. tak go nauczyłaś, do tego go przyzwyczaiłaś to teraz królewicz przepracuje 4h i nic poza tym nie będzie robił. nie rozumiem kobiet, które się zgadzają na taki układ.
27 lutego 2012, 16:43
trzeba popracować nad jego podejściem do obowiązków, bo z tego, co piszesz, mam wrażenie, że prosto z domu rodzinnego przeprowadził się do wspólnego gniazdka miłości i nie rozumie, ile pracy kosztuje codzienne utrzymanie domu i jeszcze inne sprawy, a co dopiero dziecko??? Porozmawiajcie szczerze, bez nerwów
- Dołączył: 2010-11-24
- Miasto: Dolina Słoni
- Liczba postów: 14535
27 lutego 2012, 16:44
No to ja współczuję.
I radze wychować od nowa męża bo może być już tylko gorzej.
To ja mojemu muszę jakiś pomnik postawić.
W kwestii domu i dzieci mój mąż jest powiedźmy staroświecki.Uważa że facet powinien zadbać o finanse tak by rodzinie nic nie brakowała a żona najlepiej niech nie pracuje i zajmuje się dziećmi i domem.Ale jest normalny i zawsze powtarza że nie ważne jest co on by chciał,ale co ja.Więc jeśli chciałam iśc do pracy to droga wolna.
I wyszło tak że byłam z synkiem 4 lata w domu.W tym czasie mój mąż pracował po 8 godzin dziennie,raz/ dwa razy w miesiącu po 12. Fizycznie.
W domu wszystko robiłam + opieka nad dzieckiem.Ale mój mąz został tak wychowany przez teściową że żonie trzeba pomagać (chwała jej za to).Więc nigdy nic nie mówiłam,nie prosiłam bo po prostu by było mi wstyd a po drugie on sam się domyślał co jeszcze trzeba zrobić.Tak więc drobne sprawy jak wyrzucenie śmieci,zakupy i inne to były na jego głowie.Jest dobrym ojcem więc zawsze kiedy odpoczął to mnie wyganiał do przyjaciółki,spacer,kina itd bym to ja sobie odpoczeła bo jak mawiał "zrelaksuję się dzieckiem" .Więc korzystałam.
Teraz dziecko ma 6,5 roku.Mąż pracuje po 9-10 godzin ,ja pracuje od 2 ,5lat u niego firmie (ale na okres zimowy mam zawsze mam zawsze wolne) i mój dzięń wygląda tak że mąż zaprowadza do zerówki dziecko a ja odbieram.W domu robię wszystko,ale kiedy mąż przychodzi z pracy to odgrzewam jemu obiad(dla mnie to przyjemność),on za to wymyje gary,wyrzuci śmieci,poświeci czas dziecku.
W niedzielę kiedy oboje mamy wolne to wszystko orbimy razem.
I mi i mężowi podoba się ten układ.Funkcjonuje już tyle lat bez żadnych zakłóceń więc jest ok.
- Dołączył: 2012-01-02
- Miasto: Chattanooga
- Liczba postów: 41
27 lutego 2012, 16:44
To może ja się wypowiem od męskiej strony - wychodzę rano - odprowadzam najstarszą do przedszkola, 40 minut do pracy w jedną stronę , 17-18 jestem w domu. Kąpiel i położenie spać najmłodszej (9 miesięcy) jest całkowicie na moich barkach, żona zajmuje się najstarszą.
W tygodniu nie ma żadnych problemów - te pojawiają się w weekendy. Czasami zdarza nam się kłócić o to kto więcej robił przez ostatnie parę godzin przy dzieciach, i kto teraz może trochę poodpoczywać (książka tv, czy cokolwiek) - największą kością niezgody są poranki - praktycznie każda sobota i niedziela to ja wstaję (7-8) i szykuję śniadania czy zajmuję się dziećmi. Żona budzi się koło 10-11 (ma kłopoty ze spaniem więc daję jej pospać w weekendy) - potem jak ja chcę odpocząć i mówię, że przecież rano ja siedziałem z dziećmi to ona mówi, że to nie jej wina że ma kłopoty ze snem i wtedy zazwyczaj się kłócimy i i tak z mojego odpoczynku nici :P
Edit: a mąż Autorki zdecydowanie przesadza i masz pełne prawo walczyć o więcej czasu dla siebie :)
Edytowany przez bergskal 27 lutego 2012, 16:45
- Dołączył: 2011-12-17
- Miasto: Meksyk
- Liczba postów: 1484
27 lutego 2012, 16:45
Mój mąż pracuje po 10 godzin dziennie i nie wymagam od niego, żeby jeszcze w domu robił. Ja siedzę w domu z synkiem więc robię wszystko sama. Nie powiem - pomaga mi, ale z własnej nieprzymuszonej woli. W weekend, kiedy jest w domu, to posprząta bądź nawet jakiś obiadek przygotuje, ale sam od siebie. Mamy swój dom i ogród oraz sad, więc przekopie albo drzewka poprzycina itp... Czasem, gdy mam ochotę wyrwać się z domu do koleżanki na plotki i kawkę to zostanie bez słowa z synkiem, nawet czasem sam mnie "wygania", twierdząc, że nic z tego życia nie mam, bo ciągle tylko dom i dziecko... On wtedy urządza sobie jak to mówi "dzień tacierzyński" i świetnie się razem bawią, a ja mogę oderwać się od codzienności. Ogólnie jestem zdania, że w związku powinno być równouprawnienie, ale w granicach rozsądku. Jeśli kobieta nie pracuje, a mąż tak, to nie ma co od niego wymagać, by po powrocie jeszcze naczynia mył po wspólnym obiedzie albo pranie robił...
Muszę dodać, że jak pracowałam to oboje zajmowaliśmy się domem, po równo. I mój luby nigdy nie miał żadnych "ale", żeby cokolwiek zrobić. Gotował obiady, jeśli np ja miałam ranną zmianę a on drugą, zakupy zrobił, posprzątał... Myślę, że to wszystko zależy od faceta, od tego jaki jest. No i przede wszystkim nie można sobie dać wejść na głowę od samego początku małżeństwa, bo potem będzie tylko gorzej... Na szczęście mój jest taki, że doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że w domu też jest sporo roboty i wbrew powszechnej opinii, kobieta nie leży cały dzień z tyłkiem na kanapie tylko też pracuje, często po 24h/dobę...
Edytowany przez isaura2504 27 lutego 2012, 16:50
27 lutego 2012, 16:45
ja mam rocznego syna, pracuję na pełny etat, a Niemąż studiuje w Polsce. jakoś wszystko sama w domu robię i nie narzekam. może coś tu nie tak w diecie, że wam aż tak wszystkim energii brakuje?;)
27 lutego 2012, 16:46
Kolajn napisał(a):
Przesadzasz. Miałam o to awantury (a było gorzej - bo my nie mamy dzieci) nie raz.On pracował, utrzymywał mnie i dom. Ja sprzątałam i robiłam zakupy, w sumie to zajmowało jednak trochę czasu...Pozwalałam sobie narzekać. Domagać się, wymagać. Wybacz ale jeśli Twój facet pracuje na Was te 8 godzin dziennie, a Ty siedzisz w domu (wiem, że to też ciężka praca) to nie wymagaj od niego. Nie chcę Cię urazić ale jęczysz mu nad uchem, a on zmęczony tak samo jak Ty. Ogarnij się.
Ogarnij to ty się. Tak to jest jak się wypowiada ta co nie ma dziecka urodzisz to zobaczysz jak to jest. Są faci którzy pracują po 10godz i pomagją od czasu do czasu swojej kobiecie w obowiazkach. Ja sama wiem jak to jest bo też mam dziecko i muszę zmuszać tego mojego lenia do wszytskiego. Ty nic dziwnego że zmęczona nie jesteś tmi zakupami i sprzątaniem jak nie musisz jeszcze zajmować się dzieckiem jak ja nie miałam dziecka to też wszystko mogłam robić i zawsze byłam pełna energii.
- Dołączył: 2011-07-21
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 3127
27 lutego 2012, 16:47
moim zdaniem mąż powinien przejąć część obowiązków domowych, pomimo tego, że utrzymuje rodzinę.